Reklama

Dlaczego dopiero teraz? Polki z honorem żegnają się z ME

Szymon Szczepanik

Opracowanie:Szymon Szczepanik

10 grudnia 2024, 17:09 • 4 min czytania 6 komentarzy

Przed dzisiejszym meczem wydawało się, że to Rumunki podejdą do niego bardziej zmotywowane. W końcu walczyły o zachowanie szansy na mecz o piąte miejsce mistrzostw Europy. Z kolei Polki dziś grały wyłącznie o honor. O to, by fazy zasadniczej Euro nie skończyć ze wstydliwym punktowym zerem. Jak się jednak okazało, taka motywacja była ogromnym paliwem dla naszych reprezentantek, które dziś triumfowały 29:24, rozgrywając swoje najlepsze zawody na tym turnieju! Aż chce się przy tym zapytać: dziewczyny, dlaczego dopiero w ostatnim meczu?

Dlaczego dopiero teraz? Polki z honorem żegnają się z ME

TYLKO I AŻ O HONOR

Przed spotkaniem z Rumunkami pewne było jedno. Niezależnie od wyniku, dla podopiecznych trenera Arne Senstada był to ostatni mecz na tegorocznych mistrzostwach Europy. Podczas nich Biało-Czerwone w pierwszej fazie awansowały z trudnej grupy, mając za rywalki Francję, Hiszpanię i Portugalię. Kluczowy okazał się mecz z drugimi z wymienionych, który Polki wygrały 26:23.

Jak się okazało, aż do dziś było to ostatnie zwycięstwo naszych szczypiornistek na tej imprezie. –Bardzo bym chciała, żebyśmy dalej pokazywały to, co w meczu z Hiszpanią. Mam na myśli przede wszystkim walkę i zaangażowanie, bo w poniedziałek pięknie było widzieć, jak wszystkie razem mocno walczyłyśmy. Wtedy możemy wygrać z każdym. Wiem, że stać nas na kolejne zwycięstwa – mówiła przed rozpoczęciem rundy zasadniczej Monika Kobylińska, cytowana przez oficjalną stronę ZPRP.

Niestety, słowa jednej z liderek kadry zostały zweryfikowane negatywnie. Reprezentacja Polski doznała bolesnych porażek kolejno ze Szwecją (25:33) i Węgrami (21:31). W obu tych spotkaniach nasze rodaczki były tłem dla rywalek. Z kolei przegrana z Czarnogórą (28:30) pozbawiła je szans na „mecz pocieszenia”, decydujący o miejscach 5-6 na Euro. Dzisiejsze spotkanie z Rumunią było więc typowym meczem o honor. Ostatnim występem, który nawet pod względem matematycznym niczego Biało-Czerwonym nie dawał. Dziś Monika Kobylińska i spółka walczyły tylko i aż o to, by fazy zasadniczej mistrzostw nie zakończyć z wstydliwym zerem w punktowym dorobku.

GDYBY NIE TA CZERWONA KARTKA…

Polki rozpoczęły spotkanie ze sporym animuszem i nawet pomimo słabej skuteczności Pauliny Uścinowicz sprawiały rywalkom sporo kłopotów. Nasze szczypiornistki radziły sobie naprawdę nieźle i postawiły Rumunkom na boisku trudne warunki.

Reklama

Nagle wszystko posypało się w szesnastej minucie pierwszej połowy. Biało-Czerwone były bardzo agresywne w obronie – co samo w sobie mogło budzić podziw. Lecz podczas jednej z akcji kołowa Marlena Urbańska zahaczyła wysuniętą ręką zbiegającą na skrzydło rywalkę. Urbańska uczyniła to na tyle niefortunnie, że jej ręka wylądowała na przeponie przeciwniczki, która długo nie mogła podnieść się z parkietu. Sędziowie chwilę zastanawiali się nad karą za przewinienie polskiej zawodniczki, aż podjęli decyzję o czerwonej kartce.

Od tego momentu podopieczne trenera Senstada nie potrafiły trafić bramki przez sześć kolejnych minut. Choć w tym czasie Adrianna Górna miała do wykorzystania nawet rzut karny. Ofensywna niemoc Polek została wykorzystana przez Rumunki, które odskoczyły na dwie bramki. Nasze szczypiornistki mogły sobie pluć w brody za wspomniany przestój, bo później ponownie pokazały dobrą grę. Jednak to nie wystarczyło do odrobienia strat – pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 11:10 dla Rumunii.

DLACZEGO DOPIERO TERAZ?

Biało-Czerwone w drugiej połowie miały więc do odrobienia jedną bramkę, ale mecz był do wygrania. Jakże cieszyć mogło to, że one same poczuły krew i starały się wykorzystać szansę. Lepiej weszły w tę część spotkania, co pozwoliło im szybko wyjść na prowadzenie. Na papierze był to dla Polek już mecz o nic, ale grały w nim z ogromnym zaangażowaniem. Za to należy im się szacunek. Ale nie tylko za to.

W grze reprezentacji Polski trudno wyróżnić którąś z dziewczyn. Największym atutem tej drużyny był bowiem cały zespół. Spokojne szukanie szansy dobrego rzutu – niezależnie od tego, kto ma go wykonać. Zawziętość w defensywie. To wszystko było dziś w grze szczypiornistek biegających z orzełkiem na piersi, które długimi momentami grały perfekcyjnie. Oglądając ich poczynania, aż z nutką żalu można było zapytać: drogie panie, dlaczego dopiero teraz, na pożegnanie?

Reklama

Odpowiedź na nie musi znaleźć trener Senstad, ale też same kadrowiczki. Bo owszem, z mistrzostwami Europy żegnają się z honorem, po rozegraniu najlepszego spotkania (i zdecydowanie najlepszej połowy) na tym turnieju. Wygrywają 29:24 z zespołem, który wcześniej podczas tych zawodów ograł Szwecję. Lecz to wszystko jeszcze bardziej daje do myślenia. I nasuwa wniosek, że Biało-Czerwone miały potencjał, by ugrać na tych zawodach wynik lepszy, niż dwa punkty w fazie zasadniczej. I to na jej zakończenie.

Polska – Rumunia 29:24 (10:11)

Czytaj więcej o innych sportach:

Pierwszy raz na stadionie żużlowym pojawił się w 1994 roku, wskutek czego do dziś jest uzależniony od słuchania ryku silnika i wdychania spalin. Jako dzieciak wstawał na walki Andrzeja Gołoty, stąd w boksie uwielbia wagę ciężką, choć sam należy do lekkopółśmiesznej. W zimie niezmiennie od czasów małyszomanii śledzi zmagania skoczków, a kiedy patrzy na dzisiejsze mamuty, tęskni za Harrachovem. Od Sydney 2000 oglądał każde igrzyska – letnie i zimowe. Bo najbardziej lubi obserwować rywalizację samą w sobie, niezależnie od dyscypliny. Dlatego, pomimo że Ekstraklasa i Premier League mają stałe miejsce w jego sercu, na Weszło pracuje w dziale Innych Sportów. Na komputerze ma zainstalowaną tylko jedną grę. I jest to Heroes III.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Ancelotti: To koniec okresu adaptacyjnego Kyliana Mbappe

Patryk Stec
0
Ancelotti: To koniec okresu adaptacyjnego Kyliana Mbappe

Piłka ręczna

Boks

Pięściarz kompletny kontra król rewanżów. Czas na Usyk – Fury 2!

Szymon Szczepanik
1
Pięściarz kompletny kontra król rewanżów. Czas na Usyk – Fury 2!

Komentarze

6 komentarzy

Loading...