Łukasz Fabiański wrócił niedawno do podstawowej jedenastki West Hamu i jest pewnym punktem swojej drużyny. Zespół radzi sobie jednak przeciętnie, przeplatając niezłe mecze z wysokimi porażkami. Wczoraj Młoty przegrały na wyjeździe 1:3 z Leicester, ale angielska prasa w większości oceniła polskiego bramkarza jako jednego z najlepszych zawodników w ekipie gości.
Piłkarze Leicester postarali się wczoraj, aby Ruud Van Nistelrooy dobrze wspominał swój debiut na ławce Lisów. Na zupełnie przeciwnym biegunie jest trener West Hamu, Julen Lopetegui. Media już ścigają się na doniesienia, kto zastąpi hiszpańskiego szkoleniowca, wymieniając między innymi Kaspra Hjulmanda, Sergio Conceicao czy Massimiliano Allegriego.
Jedną z decyzji obecnego menadżera West Hamu było posadzenie na ławce Łukasza Fabiańskiego na początku sezonu. Pod koniec października Lopetegui zmienił jednak zdanie i od meczu z Manchesterem United “Fabian” wrócił między słupki Młotów. Wczoraj przeciwko Leicester polski bramkarz również wystąpił w wyjściowej jedenastce. Jak się spisał? Zdaniem angielskich mediów – całkiem przyzwoicie.
Sky Sports oceniło Fabiańskiego na 7. Była to najwyższa nota w zespole, identyczną otrzymał jedynie Mohammed Kudus. Podobnie ocenił Polaka Daily Mail, który przyznał bramkarzowi notę 6,5, znów identyczną jak Kudus, zaś o pół stopnia niższą niż Edson Alvarez i o jeden punkt niższą niż Jarrod Bowen. Dziennik docenił zablokowanie przez Polaka strzału Jamiego Vardy’ego, ale przede wszystkim świetną interwencję przy strzale głową Wilfreda Ndidiego. Niższą ocenę Fabiański otrzymał od portalu WestHamZone.com, który ocenił bramkarza na czwórkę i tak podsumował jego występ:
– Nie mógł zrobić absolutnie nic, żeby zatrzymać Vardy’ego, ale dobrą interwencją zapobiegł jego drugiej bramce tego wieczoru. Uratowany przez VAR po sparowaniu strzału Patsona Daki do Bobby’ego Reida – czytamy.
Podsumowując, z pewnością to nie Fabiański odpowiada za kiepskie wyniki Młotów w ostatnich tygodniach, w tym wczorajszy z Leicester. Zmiana trenera w West Hamie wydaje się nieunikniona. Rodzi się więc pytanie, czy w układance ewentualnego nowego szkoleniowca polski bramkarz utrzyma miejsce w bramce.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Mieć czy być, czyli skomplikowana sprawa Mo Salaha
- Kibice Omonii odpowiadają Stępińskiemu. A mogli się już zamknąć
- Historyczny sukces piłkarek! Po golu Ewy Pajor awansowały na ME!
- Bez “Lewego” i co z tego? Barcelona wygraną dostała na tacy
- Probierz: Jestem cierpliwy. Nie powinniśmy obawiać się nikogo
Fot. Newspix