Niekorzystne warunki pogodowe całkowicie zdominowały dzisiejsze zmagania skoczków w fińskiej Ruce. Niebezpieczne sytuacje w powietrzu, zaskakująco krótkie loty i wreszcie fantastyczny Pius Paschke – takie obrazki zapamiętamy z sobotniego konkursu Pucharu Świata.
Opóźniona rywalizacja
Rywalizacja w fińskiej Ruce od początku stała pod znakiem niekorzystnych warunków pogodowych. Silny wiatr dał się we znaki skoczkom w piątek – i to na tyle, że zaplanowane na ten dzień trening oraz kwalifikacje ostatecznie przełożono na sobotę. Dziś pierwszym zawodnikom nadal przeszkadzały jeszcze zbyt mocne podmuchy. Organizatorom udało się ostatecznie przeprowadzić sesję treningową, choć nie brakowało w niej przerw.
W pierwszej w tym sezonie próbie na Rukatunturi błysnął Aleksander Zniszczoł, skacząc na odległość 141.5 metra. Swoją dobrą formę potwierdził w kwalifikacjach – skok na 136.5 metra dał mu finalnie 11. miejsce. Ale sama walka o wejście do konkursu prowadzona była w kuriozalnych okolicznościach, bo znów pierwsze skrzypce odgrywali nie skoczkowie, a niekorzystny wiatr. Dla niektórych zawodników okazał się on prawdziwym koszmarem.
Fatalnie sobotnie popołudnie w Ruce będzie wspominał Halvor Egner Granerud. Norweg na Rukatunturi pojawił się dwukrotnie – na treningu i kwalifikacjach, za każdym razem lądując na… 70. metrze. I nie była to jedyna niespodzianka w walce o awans do głównego etapu rywalizacji, bo bardzo słabe próby zaliczyli ponadto Robert Johansson czy Stephan Leyhe. Również i oni nie zdołali wejść do finałowej części konkursu.
Udało się to natomiast wszystkim startującym dziś w Ruce Polakom. Najlepszy był z nich Paweł Wąsek z próbą na 137.5 metra, co dało mu 9. lokatę w kwalifikacjach. Za jedenastym Zniszczołem uplasował się na 19. miejscu Dawid Kubacki ze skokiem na odległość 131.5 metra. Najgorzej poszło natomiast Kamilowi Stochowi (119.5 m, 30. miejsce) i Jakubowi Wolnemu (113 m, 32. miejsce).
Świetny Zniszczoł, fatalny Wąsek
Choć po kwalifikacjach pojawiły się obawy, że sobotni konkurs może zostać przesunięty, ostatecznie organizatorzy zdecydowali się na jego przeprowadzenie. I była to decyzja… cóż, nie dla wszystkich korzystna. Problemy w locie miał Kasperi Valto, a Junshiro Kobayashi wylądował aż 20 metrów bliżej niż startujący bezpośrednio przed nim Domen Prevc.
Pierwszy z Polaków na belce startowej pojawił się Jakub Wolny. Niestety, skokiem na 107 metrów zdecydowanie nie zachwycił, czego nie można natomiast powiedzieć o Kamilu Stochu. Mistrz z Zębu pofrunął na 133 metry, mając dzięki temu awans do drugiej serii w kieszeni. Pół metra dalej wylądował z kolei Zniszczoł i w świetnym stylu wyszedł na prowadzenie w konkursie. Zawiódł natomiast Kubacki – 119.5 metra.
Prosimy o powtórkę w drugiej serii, prawda? 🙏#skijumpingfamily #Ruka pic.twitter.com/mVhtgkunEH
— Eurosport Polska (@Eurosport_PL) November 30, 2024
Przeciągające się zawody w Ruce na długo zapamięta Jason Colby. 18-letni Amerykanin po swoim skoku był pewny pierwszych punktów w karierze. Ale kiedy jedni się cieszyli, inni znów mogli na fińskim obiekcie czuć przynajmniej niedosyt, jeśli nawet nie wściekłość. Do tej grupy zaliczyć trzeba zwycięzcę kwalifikacji, Timiego Zajca. Słoweniec zaliczył w pierwszej serii… 121 metrów. A największym pechowcem okazał się niestety Paweł Wąsek. Fatalnie wyszedł z progu i mając w powietrzu ogromne problemy, zaliczył skok na odległość… 75.5 metra.
Ale polscy kibice nadal mieli powody do radości. I to dość spore, bo Aleksander Zniszczoł bardzo długo utrzymywał się na prowadzeniu. Ostatecznie wyprzedziła go trójka: Stefan Kraft, Jan Hoerl i utrzymujący świetną formę Pius Paschke. Lider Pucharu Świata zaliczył próbę na odległość 143.5 metra.
Fenomenalny Paschke
Oprócz Zniszczoła do drugiej serii loteryjnego konkursu w Ruce awansował też Kamil Stoch. Drugi z Polaków na półmetku rywalizacji znajdował się na 16. miejscu. Co natomiast było równie ważne, to wyczekiwane uspokojenie się warunków atmosferycznych wokół Rukatunturi. Skorzystał z tego Timi Zajc, który pokazał, że wynik z pierwszej serii był jedynie wypadkiem przy pracy i wynikiem problemów z wiatrem. Słoweniec pofrunął fenomenalnie, lądując dokładnie w tym samym miejscu, co w kwalifikacjach – na 146. metrze.
I kiedy inni zawodnicy oddawali dość dobre skoki, to zdecydowanie zawiódł Kamil Stoch. Polak poleciał na odległość 120.5 metra, co nie wróżyło nic dobrego w kontekście jego ostatecznego miejsca w sobotnim konkursie w Ruce. Co z drugim z Biało-Czerwonych? Niestety, Olkowi Zniszczołowi również nie wyszła druga seria. Skok na 135 metrów oznaczał wypadnięcie poza pierwszą dziesiątkę. Ostatecznie Zniszczoł zakończył rywalizację w Ruce na 13. miejscu, a Kamil Stoch był 27.
Prawdziwy popis dała natomiast czołowa trójka. Najpierw Stefan Kraft pofrunął na odległość 147 metrów, potem równie dobrze skoczył Hoerl, ale najlepszy okazał się znowu Paschke, który zaliczył 143 metry. Świetne noty i przewaga nad rywalami po pierwszej serii zapewniły fenomenalnemu w tym sezonie Niemcowi kolejną wygraną w Pucharze Świata.
Fot. Newspix
Czytaj więcej o skokach narciarskich:
- Przeliczniki za wiatr wciąż kontrowersyjne. „System nie działa sprawiedliwie”
- Wielka Szóstka i cała reszta. Smutna rzeczywistość skoków dla maluczkich
- Pięć pytań przed sezonem skoków. Czy nasi skoczkowie odpalą?
- Trenował Norwegów, pomoże naszym? “Polskie skoki weszły w trudny okres” [WYWIAD]
- Wszyscy następcy oraz kompani Stocha, Kubackiego i Żyły. Kiedy ktoś odpali na dobre?