Polskie szczypiornistki rozpoczęły mistrzostwa Europy od najtrudniejszego możliwego wyzwania, czyli meczu z Francuzkami. Niespodzianki niestety nie było: podopieczne Arne Senstada przegrały z aktualnymi mistrzyniami świata oraz wicemistrzyniami olimpijskimi 22:35.
Francja to potęga piłki ręcznej, nie trzeba tego nikomu tłumaczyć. Co jednak ciekawe, w ostatnich latach potęga kobiecego handballa w tym kraju jest jeszcze bardziej zauważalna niż męskiego. Francuzki grały w finale niemal każdej (IO, ME, MŚ) ważnej imprezy w ostatnich latach. A nawet jak tego nie robiły, to przynajmniej meldowały się w fazie medalowej.
Czy nasze zawodniczki miały czego szukać w starciu z nimi? No nie bardzo. Trójkolorowe zaliczyły co prawda nie najlepsze występy w sparingach poprzedzających europejski czempionat (porażki z Węgrami czy Hiszpanią), ale dzisiaj na boisku wyglądały świeżo oraz pewnie. Swoją przewagę zarysowały już w pierwszej połowie grupowego starcia. Do szatni schodziły z ośmiobramkowym prowadzeniem (18:10). Nie dało się nie zauważyć, że Polki nie tylko miały problemy z zatrzymaniem rywalek, ale i same wykazywały słabą skuteczność.
Ostatecznie żadnych cudów nie było: spotkanie zakończyło się wynikiem 35:22 dla faworytek. Specjalnie jednak przejmować się tym nie powinniśmy. Ambicją Polek jest wyjście z fazy grupowej, ale od początku należało założyć, że Biało-Czerwone będą szukać punktów w meczach z Portugalią oraz Hiszpanią. Te już wkrótce. Nasza kadra kolejne spotkanie rozegra z tymi pierwszymi w sobotę.
Polska – Francja 22:35
Czytaj też:
- Żeby nie być przeciętniakiem. Polki zaczynają walkę na mistrzostwach Europy
- Legendarny zawodnik nowym prezesem Związku Piłki Ręcznej w Polsce
- Skandal po hicie Superligi? „Nazwał mnie j***nym Chińczykiem”
Fot. Newspix.pl