Adrian Siemieniec wziął udział w konferencji prasowej po meczu Jagiellonii Białystok ze Śląskiem Wrocław. Mistrzowie Polski nie pokazali się z najlepszej strony i tylko zremisowali z zespołem, który zajmuje ostatnie miejsce w tabeli Ekstraklasy. Mimo kiepskiej postawy białostoczan, szkoleniowiec nie widzi problemu w tym, że jego podopieczni stracili punkty.
Przed meczem zarówno Adrian Siemieniec, jak i Jesus Imaz przestrzegali przed lekceważeniem Śląska Wrocław. Atutem gości miał być nowy trener i rzeczywiście zobaczyliśmy dużo lepiej dysponowanych Wojskowych. Tego dnia wicemistrzowie Polski mieli dużo więcej z gry, co nie umknęło szkoleniowcowi Jagiellonii Białystok.
– Przyłączam się do podziękowań za wsparcie. Dziękuję drużynie za mecz, za remis, za zdobyty punkt. Biorąc pod uwagę scenariusz tego spotkania i fakt, że w końcówce prowadziliśmy, nie jesteśmy zadowoleni z tego wyniku. Aczkolwiek z przebiegu tego spotkania nie byliśmy lepsi. Gdybyśmy wygrali, byłby to wynik na wyrost. Śląsk zagrał dobrze, z tego miejsca im gratuluję. Zasłużyli na co najmniej jeden punkt. Nie był to jednak nasz najlepszy dzień. Widocznie tak musiało być, musimy patrzeć przed siebie i zaakceptować ten punkt. Plusem jest to, że mimo kiepskiej dyspozycji nie przegraliśmy – wyjaśnił Siemieniec.
Rozpędzona niczym bolid F1 Jagiellonia podejmuje beznadziejny Śląsk z nowym trenerem-debiutantem.
Chyba wszyscy wiemy, czym jest mityczna 𝐥𝐨𝐠𝐢𝐤𝐚 𝐄𝐤𝐬𝐭𝐫𝐚𝐤𝐥𝐚𝐬𝐲… pic.twitter.com/dRTnU7DOG7
— Weszło! (@WeszloCom) November 22, 2024
“Nie graliśmy na poziomie, do jakiego przyzwyczailiśmy”
– Mamy prawo do tego, aby zagrać słabszy mecz i sztuką jest wtedy nie przegrać. Nawet przy tak kiepskiej dyspozycji mogliśmy wygrać ten mecz. Śląsk był bardzo dobrze przygotowany, miał dużo czasu, aby pewne rzeczy na nas przygotować i było widać, że wiele elementów było pod ten mecz zaplanowane. Nie jest to jednak dla nas sytuacja nowa. Nasz poziom przygotowania do meczu nie był najwyższy. Nie graliśmy na poziomie, do jakiego przyzwyczailiśmy, zwłaszcza na własnym stadionie – dodał szkoleniowiec.
Wczoraj w Jagiellonii zabrakło kontuzjowanego Tarasa Romanczuka, a także pauzujących za kartki Michala Sacka oraz Afimico Pululu. Wspomniana trójka to niewątpliwie kluczowi zawodnicy. Siemieniec uważa jednak, że zespół to nie same gwiazdy, a zastępujący ich piłkarze powinni w równy sposób wziąć odpowiedzialność za drużynę.
– Brak Tarasa Romanczuka, Michala Sacka i Afimico Pululu był odczuwalny, to bardzo ważni zawodnicy. Dużym uproszczeniem byłoby jednak stwierdzenie, że przez ich nieobecność pozwalaliśmy na tak wiele Śląskowi. Są w piłce kartki, absencje, urazy, więc nasz zespół musi opierać się na większej grupie. W takich momentach inni zawodnicy muszą brać odpowiedzialność za drużynę – podsumował trener Jagiellonii Białystok.
Jagiellonia Białystok następny mecz rozegra w najbliższy czwartek. Ich rywalem w Lidze Konferencji będzie słoweńskie Celje. Początek spotkania o godzinie 18:45.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Chciała go Legia, on wreszcie błyszczy w Lechu. „Może grać w reprezentacji Portugalii”
- Chińska potęga utopiona w korupcji. Kłamstwa, zastraszanie i dożywocia
- Trener Radomiaka: Czynię Ekstraklasę lepszą. Polacy też będą pracować w Europie
- Rząd chce kobiet w zarządzie PZPN, PZPN się śmieje. Nitras, Kulesza i wolta klubów