Reklama

Media: Brazylijski skrzydłowy na celowniku Lecha i Legii

Mikołaj Wawrzyniak

Opracowanie:Mikołaj Wawrzyniak

13 listopada 2024, 14:11 • 2 min czytania 20 komentarzy

W minioną niedzielę Kolejorz zdeklasował w hicie przy Bułgarskiej Legię 5:2. Jak się okazuje, ostatnia potyczka piłkarzy na boisku nie jest jedyną rywalizacją, jaką oba kluby stoczą w nadchodzących tygodniach. Zdaniem portalu „Livesport.cz” zarówno Lech, jak i Wojskowi zabiegają o transfer zawodnika Baniku Ostrawa, Ewertona Paixao da Silvy.

Media: Brazylijski skrzydłowy na celowniku Lecha i Legii

Pierwsze spekulacje w sprawie przenosin brazylijskiego skrzydłowego do Polski pojawiły się już latem. Obecnie do wyścigu po 27-latka, oprócz Lecha i Legii, przystąpił również mistrz Węgier, Ferencvaros – donosi portal „Livesport.cz”.

Ewerton po rocznym wypożyczeniu w Ostrawie, zmienił definitywnie barwy Sparty Praga na Banika. W lipcu klub zapłacił za niego prażanom milion euro. Jego umowa wygasa w czerwcu 2027 roku.

Reklama

W obecnym sezonie Brazylijczyk imponuje formą. W dziewiętnastu oficjalnych spotkaniach strzelił aż 12 goli i zanotował sześć asyst.

Jego Banik Ostrawa plasuje się na trzeciej lokacie w tabeli czeskiej ekstraklasy, ustępując miejsca jedynie ekipom Slavii Praga oraz Viktorii Pilzno.

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Złośliwi powiedzą, że to brak talentu uniemożliwił mu występy na piłkarskich salonach. Rzekomo zbyt często sprawdzała się słynna opinia kibica Podbeskidzia, by „grać na Wawrzyniaka, bo jest cienki”. On pozostaje jednak przy tezie, że Wawrzyniak w polskiej piłce może być tylko jeden i nie śmiał odbierać tego zaszczytnego miana Panu Jakubowi. Kibicowsko najbliżej mu do Lecha Poznań, ale jest koneserem całej naszej kochanej Ekstraklasy do tego stopnia, że potrafi odróżnić Bergiera od Bejgera. Od czasów trenera Rijkaarda lubi napawać się grą Barcelony, choć z nią bywało różnie. W wolnych chwilach często sięga po kryminały, zwłaszcza niestraszny mu Mróz.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

20 komentarzy

Loading...