Jesus Imaz nie jest już młodzieniaszkiem. Ma na karku 34 lata, ale nadal potrafi stanowić o sile Jagiellonii Białystok, w której niezmiennie bardzo na niego liczą. Hiszpan przyznaje, że przeżywa właśnie jeden z najlepszych, o ile nie najlepszy okres w swojej karierze.
– Czasami mam wrażenie, że to wszystko jest snem. Nigdy nie byłem mistrzem kraju, nie grałem w europejskich pucharach. Czas uciekał coraz szybciej – mówi Imaz w rozmowie z Przeglądem Sportowym. – I nagle, w ciągu jednego roku, wygraliśmy z Jagiellonią Ekstraklasę, awansowaliśmy do Ligi Konferencji i zwyciężyliśmy tam w dwóch pierwszych meczach. Właściwie czekam już tylko na moją premierową bramkę w pucharach – dodaje od razu.
Przed liderem mistrzów Polski jeszcze parę okazji do zdobycia upragnionego gola, ale jeśli w tym sezonie nie spełni wymarzonego celu, w kolejnych latach może być tylko trudniej: – Od dawna powtarzam, że chciałbym skończyć z futbolem, zanim on skończy ze mną. Nie chcę być dziadkiem, który będzie rozgrywał sześć meczów w roku. Zamierzam grać, póki będę miał z tego przyjemność i mógł robić to na swoich warunkach – przekonuje Jesus Imaz, którego umowa z Jagiellonią ma obowiązywać do czerwca 2026 roku z opcją przedłużenia o rok. Jeśli wierzyć Hiszpanowi, to może być ostatni kontrakt w jego zawodowej karierze. – Bardzo możliwe, że karierę zakończę właśnie w Białymstoku – mówi piłkarz w rozmowie z Sebastianem Staszewskim.
Listopad będzie dla mistrzów Polski bardzo trudnym miesiącem. Na Imaza i jego kolegów czeka pięć spotkań, z czego aż dwa w Lidze Konferencji. Pierwszą okazję do zdobycia gola w fazie ligowej tych rozgrywek Hiszpan będzie miał już w przyszłym tygodniu, kiedy Jagiellonia podejmie na własnym stadionie norweskie Molde.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Bilety za stówkę, brak stadionu i dobra akademia. Lechia Zielona Góra, jej problemy i sukcesy
- Przywrócił chwałę Sportingowi, dokona tego samego w Manchesterze United?
- Trela: Lewandowscy swoich krajów. Najlepsi ambasadorzy piłkarskich peryferii
- A taki był ładny, amerykański… Nuri Sahin i jego problemy w BVB
- W Śląsku coś drgnęło i nie jest to stołek pod Jackiem Magierą
Fot. Newspix