Reklama

Iga Świątek wciąż bez trenera. Kto zastąpi Tomasza Wiktorowskiego?

Błażej Gołębiewski

Autor:Błażej Gołębiewski

08 października 2024, 16:19 • 12 min czytania 21 komentarzy

Iga Świątek rozstała się z Tomaszem Wiktorowskim – ta wiadomość wstrząsnęła tenisowym światem, wywołując niemałe zamieszanie. I przy okazji oczywistą dyskusję na temat tego, kto zastąpi Polaka na stanowisku trenera pierwszej rakiety świata. Liderka rankingu WTA poinformowała, że prowadzi rozmowy z fachowcami z zagranicy. Kogo najczęściej wymienia się w gronie faworytów do przejęcia roli szkoleniowca Igi? I jakie są szanse poszczególnych kandydatów? 

Iga Świątek wciąż bez trenera. Kto zastąpi Tomasza Wiktorowskiego?

Kto zostanie nowym szkoleniowcem Igi Świątek? Na razie wiemy tylko tyle, że sama Polka w opublikowanym komunikacie oznajmiła wprost, że prowadzi rozmowy z zagranicznymi fachowcami. Czy możemy zatem z góry skreślić polskie kandydatury? Niekoniecznie, choć tych na rynku jest stosunkowo niewiele, biorąc pod uwagę aktualną pozycję Igi Świątek w światowym tenisie. Znacznie częściej w mediach przewijają się takie nazwiska jak choćby Wim Fissette czy Brad Gilbert, ale i one spotykają się z krytycznymi głosami ze strony ekspertów. Stworzyliśmy więc listę najczęściej wymienianych kandydatów w kontekście potencjalnego trenowania liderki rankingu WTA, uwzględniając jednocześnie kilka mniej popularnych, a nawet zaskakujących propozycji. 

Wim Fissette 

Na czele wyścigu do objęcia stanowiska trenera w teamie Świątek jest niewątpliwie Wim Fissette. Belg to uznana marka w tenisowym świecie, a lista zawodniczek, z którymi współpracował, jest nie tylko długa, ale i imponująca. Kogo na niej znajdziemy? Między innymi Kim Clijsters, Naomi Osakę, Simonę Halep, Wiktorię Azarenkę, Sabine Lisicki, Angelique Kerber czy złotą medalistkę olimpijską z Paryża, Qinwen Zheng. Z tą ostatnią wiąże się jednak historia, która poniekąd rzuca cień na dotychczasowe osiągnięcia belgijskiego szkoleniowca. 

Fissette niespodziewanie zerwał bowiem z Chinką kontrakt i nie pojawił się na kolejnym turnieju, na którym miał prowadzić tenisistkę. Było to dla niej przykre rozczarowanie, co zresztą dość dosadnie komentowała później w wywiadach. Stwierdziła, że przyniósł cierpienie jej i jej rodzinie, a na dodatek zachował się niemoralnie. I poprosiła, by więcej o Belgu z nią nie rozmawiać. Jaki był powód jego decyzji? Fissette zdecydował się wówczas na powrót do teamu Naomi Osaki. 

Reklama

Obecnie jednak już z Japonką nie pracuje. Tym samym pozostaje trenerem z bardzo bogatym CV, którego oczywiście łączy się z Igą Świątek.

Najważniejsze jest to, że Fissette nie ma obecnie pracy. Dzięki temu nie pojawią się żadne problemy czy niejasne sytuacje z tym związane. Jest tak naprawdę tylko jedna skaza na jego szkoleniowej sylwetce – porzucenie Qinwen Zheng na rzecz Naomi Osaki, choć sam później wspominał, że cały ten ruch był rzekomo z Chinką dogadany. Natomiast lista zawodniczek, z którymi Fissette współpracował, jest imponująca – mówi o Belgu Justyna Kostyra, dziennikarka Eurosportu.

Wim Fissette

I choć Wim Fissette jest najczęściej wymienianym nazwiskiem w kontekście potencjalnej pracy z Igą Świątek, to w środowisku tenisowym wiele głosów opowiada się przeciwko tej kandydaturze. Głównym zarzutem jest krótki czas pracy z poszczególnymi tenisistkami. Ale według Justyny Kostyry nie jest on do końca trafiony:

Nie w każdym przypadku tak przecież było. Poza tym, trzeba również spojrzeć na to, że to Iga po prostu długo była ze swoimi dotychczasowymi trenerami. Porównując ją z innymi tenisistkami będącymi w tourze, to przeważnie ten okres współpracy zawodniczki ze szkoleniowcem trwa około dwóch lat. Ale są też przypadki, gdzie kończy się to szybciej, jak choćby u Coco Gauff i Brada Gilberta. Tymczasem Fissette, dla przykładu, prowadził Azarenkę łącznie przez kilka sezonów. Clijsters – trzy lata. Więc to też nie jest tak, że ma na swoim koncie jedynie krótkie współprace – dodaje Kostyra. A jak sama spogląda na tę kandydaturę? 

– Do tej pory prowadził raczej mocno uderzające zawodniczki. Zaczęło się od Clijsters, przez Azarenkę, wreszcie Halep, która jest trochę bardziej regularna i nie uderza może tak mocno jak Iga, ale także sporo opiera na sile fizycznej. No i Osaka, która jest jedną z najmocniej uderzających tenisistek w tourze. Myślę, że to byłby dobry wybór dla Igi – ocenia ekspertka.

Reklama

Sascha Bajin 

Jeśli szukać wśród najlepszych, to z pewnością nie można ominąć nazwiska Saschy Bajina. Niemiec stał się rozpoznawalny w świecie tenisa przede wszystkim dzięki wieloletniej współpracy z Sereną Williams. Choć w sztabie Amerykanki Bajin nie pełnił funkcji trenera, a sparingpartnera, to właśnie ta posada otworzyła mu furtkę do dalszej kariery szkoleniowej. I tę szansę wykorzystał, prowadząc kilka zawodniczek z czołówki, w tym Naomi Osakę. Japonka zresztą pod jego okiem odnosiła ogromne sukcesy, bo zwyciężała w US Open w 2018 i w Australian Open w 2019 roku. A sam Bajin został trenerem roku WTA 2018. 

Jego dalszy etap kariery trenerskiej nie był już jednak ani tak imponujący, ani owocny. Jasne, Kristina Mladenović czy Dajana Jastremska nie są anonimowymi nazwiskami w tenisowym świecie, ale trudno tu już mówić o ścisłej czołówce. W 2021 udało mu się co prawda doprowadzić Karolinę Pliskovą do finału Wimbledonu (który przegrała z Ashleigh Barty), ale to w zasadzie tyle. Brakowało znaczących sukcesów, a bardziej rozpoznawalny niż zawodniczka stawał się w tym wypadku szkoleniowiec. I ten właśnie problem dostrzegają eksperci. 

Sascha Bajin i Naomi Osaka

Sascha Bajin i Naomi Osaka. Fot. Newspix

– Iga potrzebuje trenera, którego naturalnym miejscem jest jej cień. Sascha Bajin, wiążąc się z Sereną Williams, skierował na siebie światła reflektorów. Potem pracował już wyłącznie z głośnymi nazwiskami i w pewnym sensie sam stał się marką. A jeśli chodzi o dalszy rozwój Igi, to najważniejsza jest po prostu ciężka praca i realizacja wspólnych celów – ocenia kandydaturę Niemca Joanna Sakowicz-Kostecka, ekspertka, komentatorka Canal+ Sport. – To chyba jednak nie ten temperament. Sascha lubi błyszczeć – dodaje Klaudia Jans-Ignacik, trenerka tenisa, również współpracująca z Canal+.  

Bajin jest ponadto trenerem stosunkowo młodym, kilka dni temu skończył 40 lat. I choć trenował kilka znanych tenisistek, wciąż można mówić o niewielkim doświadczeniu w charakterze szkoleniowca, a większym jako sparingpartnera, doradcy czy asystenta. 

Brad Gilbert 

Dyskutując o potencjalnych kandydatach na stanowisko trenera Igi Świątek, trudno pominąć tak istotne dla tenisa nazwisko jak Brad Gilbert. To jeden z największych fachowców, który zresztą wielokrotnie udowadniał, że potrafi prowadzić swoich podopiecznych do sporych sukcesów. Najwięcej święcił ich z Andre Agassim, który pod wodzą Gilberta triumfował w aż sześciu turniejach wielkoszlemowych. Ma również doświadczenie we współpracy z kobietami, bo był przecież trenerem Coco Gauff. Ale zaczynał od szkolenia… aktorki i piosenkarki, Zendayi. 

CZYTAJ TEŻ: OD KŁAPOUCHEGO DO „NAJLEPSZEGO TRENERA W HISTORII”. BRAD GILBERT WRÓCIŁ I PROWADZI COCO GAUFF DO SUKCESÓW 

Ze wspomnianą Gauff Gilbert pracował 14 miesięcy. Największym sukcesem w tym okresie było zwycięstwo Amerykanki w US Open 2023, ale wygrała ona też kilka mniejszych turniejów. Coraz gorzej prezentowała się natomiast w tym roku, rozczarowując między innymi na igrzyskach olimpijskich. Odpadła również już w IV rundzie US Open 2024, występując przecież na nowojorskich kortach w roli obrończyni tytułu. I to właśnie po tych zawodach przelała się czara goryczy, a Coco Gauff zdecydowała się zakończyć współpracę z Gilbertem. Czy mógłby on zatem poprowadzić Igę Świątek?

– Szanuję jego osiągnięcia i jego warsztat, podejście. Czytałam jego książki i to, w jaki sposób przedstawia różne zagadnienia związane z tenisem, jest moim zdaniem po prostu genialne. Natomiast nie jestem przekonana, czy Gilbert pasowałby charakterologicznie do Igi, czy ona by się dobrze z nim czuła. A to właśnie jest fundament relacji między trenerem a zawodniczką. Potrzebne jest nie tylko zaufanie do samej osoby, ale i przedstawianych przez nią metod szkoleniowych. Musi pojawić się ta iskra, której przy współpracy Igi z Bradem Gilbertem mogłoby po prostu zabraknąć – mówi Klaudia Jans-Ignacik, ekspertka i komentatorka Canal+ Sport. 

Stefano Vukov 

Mniej oczywistą kandydaturą, choć wciąż często pojawiającą się w polskich mediach, jest Stefano Vukov. Chorwat to trener z pewnością kontrowersyjny, który w środowisku ma opinię przede wszystkim niesamowicie wymagającego, często zbyt ostrego i otwarcie – choć czasem niepotrzebnie i agresywnie – krytykującego własną podopieczną. Każdą ze swoich złych cech uwidocznił podczas współpracy z Jeleną Rybakiną, którą jednak doprowadził ostatecznie do triumfu w Wimbledonie w 2022 roku. 

Ale ten sukces Kazaszka przypłaciła prawdopodobnie sporą traumą, bo obecnie coraz głośniej mówi się o jej problemach natury psychologicznej – taki powód podawała dziennikarka Sofya Tartakova, uzasadniając absencję Rybakiny w kilkunastu turniejach w tym roku. Vukov miał ponadto nieustannie krytykować tenisistkę, krzycząc na nią na siłowni czy podczas treningów na korcie. 


– Stefano Vukov nie nadaje się do pracy z kobietami. Owszem, Jelena Rybakina broniła go po atakach ze strony Pam Shriver, która otwarcie skrytykowała jego podejście do zawodniczki, ale było to po prostu gaszenie pożaru. Nigdy nie byłam zwolenniczką sposobu, w jaki Vukov prowadził Rybakinę. Uważam, że kompletnie nie sprawdziłby się jako trener Igi Świątek – dosadnie ocenia kandydaturę Chorwata Joanna Sakowicz-Kostecka. 

I, biorąc pod uwagę wszystkie informacje na temat współpracy Vukova z Rybakiną, trudno się z tym nie zgodzić. Oczywiście, nie odmawiamy trenerowi sukcesów i dobrego CV, ale mimo wymieniania jego nazwiska w gronie kandydatów do roli szkoleniowca Igi, tę propozycję należy traktować z naprawdę dużym dystansem. Zwłaszcza że jego obecna sytuacja jest niejasna, bo sporo mówiło się ponadto o usunięciu Vukova z listy trenerów WTA, a tym samym jego rzekomym wykluczeniu z touru. 

Sandra Zaniewska 

Choć sama Iga informowała o toczących się rozmowach z trenerami z zagranicy, to warto przyjrzeć się również potencjalnym kandydaturom z Polski. Tych, biorąc pod uwagę obecny status Świątek, pozostaje jednak niewiele. Istnieje natomiast nieco pomijane w naszym kraju nazwisko, które – i nie ma w tym cienia przesady – mogłoby poprowadzić pierwszą rakietę świata. To Sandra Zaniewska, obecna trenerka Marty Kostiuk. Ta współpraca to oczywiście atut Polki, ale i zarazem największa przeszkoda w kontekście potencjalnej współpracy z Igą Świątek. 

– Choć oczywiście ma już doświadczenie, to byłby to dla niej ogromny awans. Przypominałoby to trochę historię Piotra Sierzputowskiego, bo Zaniewska rosłaby razem z zawodniczką – trenuje przecież obecnie Martę Kostiuk, czyli tenisistkę z drugiej dziesiątki rankingu WTA. Ale jak najbardziej zgadzam się z tym, że Sandra byłaby dla Igi dobrym wyborem – mówi nam Tomasz Wolfke, komentator Eurosportu i jeden z ekspertów w programie Stan Igrzysk na Weszło. 

Problem w postaci aktualnego kontraktu Zaniewskiej zauważa natomiast Joanna Sakowicz-Kostecka: – Sandra Zaniewska to opcja w mojej ocenie najmniej prawdopodobna. Jej współpraca z Martą Kostiuk jest jak dotąd udana i nie sądzę, by nawet nazwisko Igi Świątek mogło to zmienić. Wiadomo, że pokusa prowadzenia takiej zawodniczki jest ogromna, ale w tym zawodzie liczą się też podjęte już zobowiązania i postawione wcześniej cele. A Sandra jest osobą bardzo lojalną – mówi Sakowicz-Kostecka. 

Sandra Zaniewska

Sandra Zaniewska. Fot. Newspix

Wtóruje jej Klaudia Jans-Ignacik, która jednocześnie dostrzega w Polsce inną kandydaturę mogącą się sprawdzić w przypadku Igi Świątek: 

Wydaje mi się, że Sandra jest nie do ruszenia, będąc trenerką Marty Kostiuk. Panie się bardzo dobrze rozumieją, więc raczej nic się w tym zakresie nie zmieni. Znamy się bardzo dobrze z Sandrą, ma interesującą myśl szkoleniową, stąd też oczywiście jest świetną kandydatką, choć na ten moment raczej kompletnie niedostępną. W Polsce ewentualnie wskazałabym jeszcze Dawida Celta, który – wprawdzie przez krótki okres – zrobił świetną robotę z Magdą Linette. Od wielu lat jest trenerem reprezentacji Polski kobiet, ma ogromne doświadczenie, które wynika też z pracy z Agnieszką Radwańską – ocenia Jans-Ignacik. 

I gdy z jednej strony trudno wyobrazić sobie dzisiaj Sandrę Zaniewską w roli trenerki Igi Świątek – i to bynajmniej nie ze względów szkoleniowych – to z drugiej, tenis nie raz widział już sytuacje, kiedy kluczowa funkcja w sztabie zmieniała się nagle, z powodu odejścia do innego zawodnika czy zawodniczki. A najlepszym przykładem jest wspomniany Fissette, który zostawił Zheng, powracając do będącej wówczas znacznie większą gwiazdą Osaki. 

Kto, jeśli nie oni? 

Większość z wymienionych kandydatur oczywiście okaże się nietrafiona. Ba, wśród nich znajdują się takie nazwiska, które z dużą dozą prawdopodobieństwa nigdy nie pojawią się u boku Igi Świątek, jak choćby Stefano Vukov. Bardzo trudno przewidzieć bowiem następny ruch teamu liderki rankingu WTA, a zamieszanie wokół niej nieustannie rośnie. Kogo eksperci widzą jeszcze w roli szkoleniowca pierwszej rakiety świata? 

Pomysł, żeby był to trener zagraniczny, wydaje się jak najbardziej sensowny. Iga jest już na takim poziomie, że to może być po prostu najlepszy szkoleniowiec na świecie. Może spokojnie celować w praktycznie każdego. Ciekawym nazwiskiem jest na pewno Anabel Medina Garrigues, główna trenerka kobiet w Akademii Rafaela Nadala. Mnie najbardziej odpowiadałoby – przede wszystkim ze względu na styl – żeby do sztabu Igi dołączyła Martina Navratilova. Przynajmniej jako mentorka czy nawet doradca czasowy, nie musiałaby przecież z nią cały rok trenować, byleby służyła jej radą w kluczowych momentach. To moim zdaniem jest osoba, która mogłaby otworzyć Igę na nowe możliwości – mówi Tomasz Wolfke. 

– To trener, który jest już zajęty – i to prowadzeniem numeru jeden na świecie wśród mężczyzn, Jannika Sinnera – czyli Darren Cahill – uważa z kolei Joanna Sakowicz-Kostecka. – Jest niezwykle doświadczony nie tylko jako szkoleniowiec, ale też jako zawodnik. Współpracował z największymi osobistościami w tenisie, zawsze pozostaje w cieniu, widać, że szuka odpowiedniego sposobu komunikacji z podopiecznymi i na tym się skupia. Potrafi być bardzo wyrozumiały, ale kiedy trzeba, umie postawić na swoim. Trzyma się określonych zasad – tak było z Simoną Halep, której powiedział wprost, że jeśli nie zacznie zachowywać się inaczej na korcie, to przestanie z nią pracować. I Rumunka wtedy faktycznie zrozumiała, że stawka jest wysoka, a dla współpracy z Darrenem Cahillem jest w stanie się zmienić, co zresztą doprowadziło ją do największych sukcesów w karierze, czyli dwóch wygranych turniejów wielkoszlemowych – dodaje ekspertka.

– Co prawda nie jest trenerką, ale myślę, że nadawałaby się idealnie – Kim Clijsters – wskazuje Klaudia Jans-Ignacik. – Jej podejście do sportu, to, w jaki sposób grała, ile przeszła, moim zdaniem byłaby to świetna kandydatura, choćby jako doradczyni czy konsultantka. Ale faktycznym numerem jeden do tego stanowiska jest dla mnie David Witt. Wiele lat pracował z Venus Williams, teraz zrobił fantastyczne wyniki z Jessiką Pegulą. Rozmawiałam z nim podczas Mastersa w Cancun i czułam, że ma sporo ciekawych pomysłów do przekazania. Ma doświadczenie z tenisistkami młodymi, ale zarazem doświadczonymi – i taka jest przecież właśnie Iga. W takim wypadku nie jest łatwo wprowadzać nowe rzeczy, a Witt wydaje się radzić sobie z tym bardzo dobrze – mówi Jans-Ignacik. 

Trzeba przyznać, że praktycznie każde z wymienionych nazwisk – w większym lub mniejszym stopniu – faktycznie pasowałoby do sztabu Igi Świątek. Czy któreś z nich do niego trafi? Tego dowiemy się prawdopodobnie już niedługo, być może nawet przed listopadowym WTA Finals w Rijadzie. Tymczasem według Łukasza Jachimiaka, dziennikarza Sport.pl, Iga obecnie przygotowuje się do turnieju w Arabii Saudyjskiej pod okiem Tomasza Moczka, dotychczasowego sparingpartnera. 

BŁAŻEJ GOŁĘBIEWSKI 

Fot. Newspix.pl

Czytaj więcej o Idze Świątek:

Uwielbia boks, choć ostatni raz na poważnie bił się w podstawówce (i wygrał!). Pisanie o inseminacji krów i maszynach CNC zamienił na dziennikarstwo, co było jego marzeniem od czasów studenckich. Kiedyś notorycznie wyżywał się na gokartach, ale w samochodzie przestrzega przepisów, będąc nudziarzem za kierownicą. Zachował jednak miłość do sportów motorowych, a największą słabość ma do ich królowej – Formuły 1. Kocha też Real Madryt, mimo że pierwszą koszulką piłkarską, którą przywdział w życiu, był trykot Borussii Dortmund z Matthiasem Sammerem na plecach.

Rozwiń

Najnowsze

Polecane

Anglia

Mecz do jednej bramki. Liverpool pokazał Manchesterowi City miejsce w szeregu

Michał Kołkowski
6
Mecz do jednej bramki. Liverpool pokazał Manchesterowi City miejsce w szeregu

Komentarze

21 komentarzy

Loading...