Reklama

Juventus jest większy niż dziesięć plag egipskich. Nieprawdopodobna wygrana „Bianconerich” w Lipsku

Radosław Laudański

Autor:Radosław Laudański

02 października 2024, 23:18 • 5 min czytania 3 komentarze

Juventus wygrał z RB Lipsk 3:2. Biorąc pod uwagę okoliczności meczu, rezultat wydaje się czymś nieprawdopodobnym. Na „Bianconerich” spadły dziś wszelkie możliwe nieszczęścia. Kontuzje, niepodyktowany rzut karny, czerwona kartka, prowadzący rywal i gra w osłabieniu. Żadna trudność nie zabiła dziś jednak podopiecznych Thiago Motty, którzy do samego samego końca wierzyli w zwycięstwo i pokazali, co znaczy determinacja i wiara we własne możliwości. Ten mecz pokazał, że hasło „Fino alla fine” nie jest dla nich pustym sloganem.

Juventus jest większy niż dziesięć plag egipskich. Nieprawdopodobna wygrana „Bianconerich” w Lipsku

Fatum im niestraszne

Pierwsze nieszczęścia spadły na Juventus na samym początku meczu. Kontuzje odnieśli Gleison Bremer oraz Nico Gonzalez, więc Thiago Motta był zmuszony dokonać dwóch zmian. Brazylijczyk to lider obrony, skała i ktoś, na kim można polegać. Nieprzypadkowo chwali go często Giorgio Chiellini. Często doceniamy kogoś, kiedy go zabraknie i od początku było widać, że wchodzący za niego Federico Gatti to nie ten poziom. Z kolei Nico Gonzalez to pozyskany tego lata skrzydłowy, który robił furorę we Fiorentinie. W tym przypadku zmiana mogła jednak wyjść na dobre, ponieważ wszedł w jego miejsce bohater „Starej Damy” Francisco Conceicao.

Już w pierwszej połowie Juve musiało mierzyć się ze swoim fatum. Zdaniem wielu obserwatorów Francois Letexieur powinien odgwizdać rzut karny za faul na Dusanie Vlahoviciu. Arbiter podjął jednak inną decyzję, co rozwścieczyło włoskich kibiców. To jednak nic w porównaniu z tym, co wydarzyło się w drugiej połowie. W 59. minucie spotkania czerwoną kartkę za faul w sytuacji sam na sam obejrzał golkiper „Bianconerich” Michele Di Gregorio. Jakby tego było mało, chwilę później ręką w polu karnym zagrał dopiero co wprowadzony na boisko Douglas Luiz, za co sędzia podyktował rzut karny dla RB Lipsk. Benjamin Sesko wykorzystał jedenastkę z zimną krwią. Po bramce na 2:1 Niemcy ruszyli na rywala wysokim pressingiem, co miało podkreślić ich pewność siebie i chęć dobicia rywala. Juventus okazał się jednak hydrą, której ciągle odrastały nowe głowy.

Reklama

Nieoczekiwany zwrot akcji

Na boisku kompletnie nie było widać dysproporcji.  Juventus przyjął ciosy na gardę i dalej wyprowadzał ataki. Niemcy tylko przez trzy minuty cieszyli się z prowadzenia, ponieważ fenomenalnym uderzeniem z dystansu popisał się Dusan Vlahović. Po jego drugim trafieniu można było odnieść wrażenie , że toczy dziś indywidualny pojedynek z Benjaminem Sesko. Obaj panowie ustrzelili dublet i pokazali się z naprawdę świetnej strony.

Po bramce Serba wydawało się, że mecz nieco się uspokoił. Dalej jednak to „Bianconeri” byli stroną inicjującą. Conceicao i Fagioli ciągle szukali pojedynków, obaj piłkarze mogli przypominać rozpędzone motorynki. Ich upór okazał się kluczowy i w 82. minucie meczu Conceicao zabawił się z rywalem i skierował piłkę do siatki. Mówimy o piłkarzu, który niedawno popisał się podobnym wyczynem – podczas EURO 2024 zapewnił Portugalii zwycięstwo w spotkaniu z Czechami w samej końcówce meczu, kiedy podopiecznym Roberto Martineza ewidentnie nie szło. Dzisiejszą bramką zyskał miłość kibiców.

Mecz założycielski

Juventus odniósł drugie zwycięstwo w Lidze Mistrzów i udowodnił, że ma wiele do zaoferowania w tych rozgrywkach. „Bianconeri” zatrudniając Thiago Mottę chcieli przede wszystkim powiewu świeżości, bardziej efektownej gry i rozwoju młodych zawodników. Wydaje się, że nowy szkoleniowiec gwarantuje wszystkie wspomniane aspekty. Dziś fenomenalnie dysponowanym zawodnikiem był Nicolo Fagioli, który stracił parę miesięcy przez zawieszenie za udział w zakładach bukmacherskich. Udowadnia jednak, że drzemie w nim ogromna jakość. Młody pomocnik często brał ciężar gry na siebie, chętnie rozgrywał piłkę i bez jego postawy nie byłoby tego zwycięstwa. Asysta i cztery kluczowe podania to coś, co robi wrażenie.

Poza Fagiolim trzeba pochwalić sprowadzonego tego lata z Milanu Pierre’a Kalulu, który stał się liderem obrony „Bianonerich”. Francuz imponuje piłkarską elegancją i to jego interwencja z końcówki meczu była absolutnie kluczowa. Nieprzypadkowo wywalczył sobie miejsce w pierwszym składzie Juventusu. Dziś fani „Starej Damy” są w szoku jak łatwo oddali go „Rossoneri”. W Milanie kibice bardzo mocno żałują tej decyzji i ich zdaniem mocno obnaża ona brak kompetencji klubowych władz.

Sporo jakości pokazał również Andrea Cambiaso, lewy obrońca często odbierał piłkę, a kiedy już miał ją przy nodze, to potrafił zrobić z niej użytek. Piękna asysta i potwierdzenie spektakularnej, jak na włoskie warunki techniki. Tacy piłkarze są na Półwyspie Apenińskim towarem deficytowym. W przeszłości Thiago Motta mocno rozwinął go w Bolonii, dziś mocno korzysta z owoców dawnej pracy.

Błysnął dziś talentem również Francisco Conceicao. Młody Portugalczyk od momentu wejścia na boisko szukał gry. Nawet jak nie szło, to nie było dla niego straconych piłek i za każdym razem był uosobieniem intensywności i wiary w to, że można. Kiedy otrzymał złe podanie, to i tak biegał do piłki. Opłaciło się to przy akcji bramkowej. Skrzydłowy wykorzystał swoją technikę i w dziecinnie prosty sposób zdemolował dobrze wyglądającego Davida Rauma.

Reklama

Po szokującym trafieniu Conceicao Juventus potrzebował cudu, aby przetrwać. RB Lipsk atakowało z pełnym animuszem, ciągle bombardując bramkę Perina, golkiper „Bianconerich” był jednak niezłomny. Ta wygrana mocno skonsolidowała „Starą Damę” i wydaje się, że po takim meczu nic im nie będzie straszne. Jedynym kamyczkiem do ogródka była postawa Kenana Yildiza. Bohater meczu z PSV był kompletnie niewidoczny.

Wycofany Lipsk

RB Lipsk z kolei przez długi czas było schowane na własnej połowie i czekało na to, co zrobi Juventus. Podopieczni Marco Rose zbyt mocno oddali inicjatywę rywalowi i to się na nich zemściło. Najjaśniejszą postacią w zespole gospodarzy był Benjamin Sesko. 21-letni napastnik zdobył dziś dwa gole. Nieprzypadkowo porównuje się go do Erlinga Haalanda. Warto obejrzeć jego pierwszą bramkę, ponieważ pokazał niesamowitą koordynację, co przy tak solidnych gabarytach nie jest łatwym zadaniem.

Gospodarze też mieli dziś pecha, ponieważ trafiali kilka razy w obramowanie bramki. Koniec końców można jednak odnieść wrażenie, że to Juventus bardziej chciał i pokazywał więcej konkretów. Gdyby nie przeciwności losu, to najprawdopodobniej podopieczni Thiago Motty wygraliby to spotkanie z większą łatwością. Na sam koniec warto wspomnieć o oprawie, którą wywiesili kibice RB Lipsk na samym początku meczu z okazji 15-lecia klubu. Pojawił się na niej Ralf Rangnick, czyli największy architekt rozwoju „Byków”.

RB Lipsk – Juventus 2:3

Sesko 30′, 65′ –  Vlahović 50′, 68′, Conceicao 82′

WIĘCEJ NA WESZŁO: 

Fot. Newspix

Urodzony w tym samym roku co Theo Hernandez i Lautaro Martinez. Miłośnik wszystkiego co włoskie i nacechowane emocjonalną otoczką. Takowej nie brakuje również w rodzinnym Poznaniu, gdzie od ponad dwudziestu lat obserwuje huśtawkę nastrojów lokalnego społeczeństwa. Zwolennik analitycznego spojrzenia na futbol, wyznający zasadę, że liczby nie kłamią. Podobno uważam, że najistotniejszą cnotą w dziennikarstwie i w życiu jest poznawanie drugiego człowieka, bo sporo można się od niego nauczyć. W wolnych chwilach sporo jeździ na rowerze. Ani minutę nie grał w Football Managera, bo coś musi zostawić sobie na emeryturę.

Rozwiń

Najnowsze

Liga Mistrzów

Komentarze

3 komentarze

Loading...