Reklama

Kosecki wspomina swoją przygodę z piłką: Oszukałem ludzi

Paweł Marszałkowski

Opracowanie:Paweł Marszałkowski

29 września 2024, 10:34 • 2 min czytania 23 komentarzy

Jakuba Koseckiego obecnie możemy znaleźć w kadrze piątoligowego KS Raszyn. – Z piętnaście lat grałem w piłkę i przez osiem, gdy rano wstawałem z łóżka, od razu łykałem tabletki przeciwbólowe. Inaczej nie byłbym w stanie chodzić – mówi były zawodnik między innymi Legii Warszawa w rozmowie ze sport.pl.

Kosecki wspomina swoją przygodę z piłką: Oszukałem ludzi

Ostatni mecz w Ekstraklasie Jakub Kosecki rozegrał w 2021 roku. Od tamtego czasu 34-latek systematycznie schodzi na coraz niższe poziomy rozgrywkowe.

– Thierry Henry powiedział fajną rzecz: jak chcesz grać w piłkę, to musisz pokochać ból. Grałem z piętnaście lat i przez osiem lat, gdy rano wstawałem z łóżka, to od razu łykałem tabletki przeciwbólowe. Inaczej nie byłbym w stanie chodzić. W Niemczech przez półtora roku nie byłem w stanie kopnąć piłki lewą nogą, bo miałem uszkodzone więzadła – przyznaje Kosecki w rozmowie z serwisem sport.pl. – Nauczyłem się żyć z bólem. Robiłem ćwiczenia wzmacniające i jakoś funkcjonowałem. Poświęciłem się piłce, nie było łatwo, ale cieszę się, że mam to już za sobą. Kochałem grać w piłkę, ale jednocześnie jej nienawidziłem.

Zdaniem byłego zawodnika między innymi Legii, kontuzje miały kluczowy wpływ na jego przygodę z piłką.

Pamiętam taką sytuację z Motoru Lublin, Marek Saganowski powiedział mi, że przez dwa tygodnie muszę trenować i w tym czasie pokazać, że nic mi nie jest. Po ośmiu dniach naderwałem mięsień czworogłowy. Trochę mi głupio z tym, ale oszukałem ludzi. Podpisałem kontrakt, mimo że wiedziałem o kontuzji. Były testy medyczne, ale nie wiem, jak je przeszedłem. Przez miesiąc grałem z naderwanym mięśniem czworogłowym – wspomina Kosecki, który obecnie występuje w KS Raszyn.

Reklama

34-letni pomocnik gra między innymi z Marcinem Burkhardtem i Łukaszem Gikiewiczem. Kosecki przyznaje, że występy w piątej lidze będzie próbował łączyć z walkami MMA.

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Kaszub. Urodził się równo 44 lata po Franciszku Smudzie, co może oznaczać, że właśnie o nim myślał Adam Mickiewicz, pisząc słowa: „A imię jego czterdzieści i cztery”. Choć polskiego futbolu raczej nie zbawi, stara się pracować u podstaw. W ostatnich latach poznał zapach szatni, teraz spróbuje go opisać - przede wszystkim w reportażach i wywiadach (choć Orianą Fallaci nie jest). Piłkę traktuje jako pretekst do opowiedzenia czegoś więcej. Uzależniony od kawy i morza. Fan Marka Hłaski, Rafała Siemaszki, Giorgosa Lanthimosa i Emmy Stone. Pomiędzy meczami pisze smutne opowiadania i robi słabe filmy.

Rozwiń

Najnowsze

Niższe ligi

Komentarze

23 komentarzy

Loading...