Wyobraźcie sobie sytuację, w której Robert Lewandowski zdobywa Złotą Piłkę. Nie trzeba zresztą mocno marzyć, bo przecież Polak był tego wyróżnienia bardzo blisko. W każdym razie – napastnik dostaje wiadomość, że nagrodę otrzyma, ale musi się zjawić na uroczystej gali – powiedzmy, że w Katarze. No więc uprzejmie pyta PZPN, czy znajdzie się w składzie delegacji na to wydarzenie. I dostaje odpowiedź, że niekoniecznie, ale jak go nie stać na podróż na Bliski Wschód, to… Cezary Kulesza może odebrać Złotą Piłkę za niego. Tak kretyńską propozycję złożył bowiem Aeroklub Polski najbardziej utytułowanemu pilotowi szybowcowemu w historii, Sebastianowi Kawie.
Sebastian Kawa to bez cienia przesady legenda szybownictwa. Osiemnastokrotny (!) mistrz świata, który gdziekolwiek by się nie zjawił, praktycznie zawsze wracał z tarczą. Wydawać więc by się mogło, że takiego pilota Aeroklub Polski powinien – nomen omen – wynosić pod niebiosa. A już na pewno wtedy, gdy ma on otrzymać złoty medal Międzynarodowej Federacji Lotniczej, czyli właśnie coś w stylu Złotej Piłki w świecie nie tylko samego szybownictwa, ale całego lotnictwa sportowego. Każdego roku dostaje go tylko jeden pilot z całego świata i nigdy nie był to jeszcze Polak.
Wręczenie tej nagrody ma odbyć się w listopadzie w Rijadzie. Sebastian Kawa – całkiem słusznie zresztą – próbował zatem dowiedzieć się w Aeroklubie Polskim, czy zostanie włączony do polskiej delegacji lecącej do stolicy Arabii Saudyjskiej. I naprawdę trudno zrozumieć, jak ktokolwiek w związku mógł wpaść na pomysł, by legendarnemu szybownikowi odpisać w tak idiotyczny sposób.
Najbardziej utytułowany pilot szybowcowy w historii, zdobywca kilkudziesięciu tytułów mistrza świata i Europy nie będzie miał sfinansowanego wyjazdu po pierwszy w historii złoty medal FAI dla Polaka. Za to pojedzie prezes. pic.twitter.com/8F2rNWjPQC
— Kamil Stasiak (@KamilStasiak5) September 26, 2024
Kawa otrzymał bowiem informację, że… jeśli nie jest w stanie samodzielnie sfinansować sobie wyjazdu do Rijadu, to może upoważnić prezesa Aeroklubu, Jerzego Makulę, by ten odebrał wyróżnienie za niego. Zakpił z tego sam zainteresowany, ironicznie komentując w mediach społecznościowych uzyskaną odpowiedź: „Złoty medal FAI prezes mi wręczy na parkingu”.
Śmiech przez łzy. I absolutny skandal, bo potraktowanie w ten sposób najbardziej utytułowanego pilota szybowcowego w historii to po prostu jawna kpina, brak szacunku i kompletna żenada. Jak informuje „Fakt”, Makula przeprosił już sportowca, a sam Kawa w Rijadzie się zjawi.
Ale to nie koniec tej absurdalnej historii. Bo jeśli myślicie, że Aeroklub Polski poszedł po rozum do głowy i włączył Kawę do listopadowej delegacji, to jesteście w dużym błędzie. Okazuje się bowiem, że pilota zabierze ze sobą do stolicy Arabii Saudyjskiej firma organizująca pokazy lotnicze, w których udział wziąć ma właśnie Kawa. A medal FAI odbierze „przy okazji”.
Jak widać, działacze w Polsce kompletnie nie wyciągają wniosków. A mogli mieć sporo przemyśleń po tym, co przyniosły ostatnie afery ze związkami sportowymi w rolach głównych, które hurtowo pojawiły się w trakcie lub po igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Trzeba też zrozumieć jedno – to, w jaki sposób Aeroklub Polski zachował się w stosunku do Sebastiana Kawy, to kompletny brak poszanowania dla swojej największej gwiazdy. Wstyd, po prostu wstyd.
BŁAŻEJ GOŁĘBIEWSKI
Fot. Newspix.pl
Czytaj też: