Do naprawdę niecodziennej sytuacji doszło w meczu Lechii Gdańsk z Radomiakiem Radom. Zwrócił na siebie uwagę nie piłkarz, nie trener czy kibic, tylko sędzia Sylwestrzak. Ale nie piszemy tego z wielkim zdziwieniem, bo przecież to żadna nowość.
Sylwestrzak, nie wiedzieć czemu, zabrał Lechii bramkę. Raczej nie dlatego, że za tym klubem nie przepada, nie, po prostu mu się… gwizdnęło.
Kiedy Camilo Mena pędził na bramkę Lechii i już znalazł się w polu karnym Radomiaka, runął na ziemię po kontakcie z przeciwnikiem. Piłkę dorwał Maksym Chłań, zatańczył nieporadnie obok nóg swojego kolegi, ale oddał strzał i… gwizdek. Ułamki sekund przed tym, jak futbolówka wpadła do siatki przy stanie 0:0.
Za wczesny gwizdek arbitra mógł pozbawić gola @LechiaGdanskSA 🤯 Ostatecznie rzut karny wykorzystał Camilo Mena! 🔥👌
📺 Mecz w Gdańsku trwa w CANAL+ SPORT3 i CANAL+ online: https://t.co/LrK3rlrlEG pic.twitter.com/U4EwBRExk3
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) September 14, 2024
Sędzia od razu pokazał gest przepraszający. Nawet można zobaczyć, jak mówi “przepraszam”. Co prawda wszystko dobrze się skończyło, Sylwestrzak zagwizdał jedenastkę i Lechia ją wykorzystała, ale niesmak oczywiście pozostał. To był pokaz braku “czutki” boiskowej akurat tego arbitra, nie pierwszy i zapewne nie ostatni.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- „Stal Mielec w City Football Group? Podpisuję nawet jutro!”
- Trela: Górnik bardziej Urbana. Ale skala rewolucji zbyt duża, by przejść bez echa
- Kibice dają „motywacyjny feedback” Królewskiemu. Wszystko w Wiśle stoi na głowie
Fot. Newspix