To już oficjalna wiadomość, która ukazała się w profilach społecznościowych Formuły 1. Adrian Newey, najbardziej utytułowany inżynier w historii królowej motorsportu, oficjalnie zasilił szeregi Astona Martina. Dla ekipy z Silverstone pozyskanie człowieka uważanego za ojca sukcesów Red Bull Racing to ogromne wzmocnienie. Czy w przyszłości zaowocuje ono mistrzowskim tytułem?
65-letni Brytyjczyk uznawany jest za geniusza aerodynamiki. To odpowiednie zrozumienie tego zagadnienia miało zapewnić Red Bullowi tak ogromną przewagę nad konkurencją na początku obecnej generacji bolidów F1. W ubiegłych dwóch sezonach samochody spod znaku czerwonego byka były uznawane za najlepsze w stawce… lecz co znamienne, rola samego Neweya w zespole miała być marginalizowana. Według wielu relacji, doświadczony inżynier w zespole dowodzonym przez Christiana Hornera miał pełnić tylko rolę doradcy. I również z tego względu postanowił zakończyć pracę w austriackiej ekipie.
ZERO RYZYKA do 50zł – zwrot 100% w gotówce w Fuksiarz.pl
Jednak to, co ostatnimi czasy dzieje się w zespole Red Bulla, rzuca na jego pracę zupełnie inne światło. Bez Neweya na pokładzie, który oficjalnie w maju rozstał się z zespołem, ten błądzi jak we mgle. Nagle samochód, w którym Max Verstappen dominował na początku sezonu i jak się wydawało, pewnie zmierzał po kolejny tytuł mistrza świata, stał się maszyną znacznie gorszą od bolidów, którymi dysponują kierowcy McLarena czy Ferrari. Jest niemalże pewne, że Red Bull nie obroni tytułu mistrza konstruktorów. A i sam Holender musi drżeć o to, czy w klasyfikacji kierowców aby nie prześcignie go Lando Norris. Brytyjczyk na osiem weekendów Grand Prix do końca sezonu posiada 62 punkty straty do Verstappena.
Ale Aston Martin zatrudnia nie tylko człowieka, który w największym stopniu odpowiada za sukces Red Bulla. Ekipa z Silverstone pozyskała chodzącą instytucję tego sportu. Newey w Formule 1 pracuje od lat 80. Tworzone przez niego bolidy aż dwanaście razy zdobywały mistrzostwo świata konstruktorów. Ponadto kierowcy prowadzący samochody projektowane przez Brytyjczyka zdobyli łącznie trzynaście tytułów mistrzowskich. To wybitny znawca aerodynamiki pojazdów. Gość, o którym w żartach mówi się, że widzi powietrze.
I człowiek, który w prawdopodobnie ostatnim kontrakcie w życiu (po nim zapowiadał przejście na emeryturę), nieźle się obłowi. Według informacji podanych przez BBC, przez pięć lat pracy dla Astona Martina Newey ma zarobić około 150 milionów funtów. Jednak Lawrence Stroll, kanadyjski miliarder i właściciel zespołu, może sobie pozwolić na taki wydatek.
Something new. Welcome, Adrian. pic.twitter.com/DLgHqx6sRU
— Aston Martin Aramco F1 Team (@AstonMartinF1) September 10, 2024
– Gdy tylko Adrian stał się dostępny na rynku, wiedzieliśmy, że musimy go zatrudnić. Nasze pierwsze rozmowy potwierdziły, że istnieje wspólne pragnienie współpracy. […] Adrian jest najlepszy na świecie w tym, co robi – jest u szczytu swoich możliwości – i jestem niesamowicie dumny, że dołącza do zespołu Aston Martin Aramco. To największe wydarzenie od momentu, kiedy Aston Martin powrócił do Formuły 1 i kolejny dowód naszej ambicji, aby zbudować ekipę zdolną do walki o mistrzostwo świata – mówił podczas dzisiejszej konferencji prasowej Stroll.
I choć kolejne sezony F1 zweryfikują tę deklarację, to trudno nie zgodzić się z tym, że Aston Martin zyskał w swojej drużynie gigantyczny argument za tym, by marzenia właściciela zespołu się ziściły.
Fot. Aston Martin
Czytaj też: