Reklama

„To wszystko dla dwóch samochodów”. Odwiedziliśmy fabrykę F1 Scuderia AlphaTauri

Szymon Szczepanik

Autor:Szymon Szczepanik

26 listopada 2023, 10:01 • 10 min czytania 1 komentarz

– Czasami przychodzę do Faenzy, widzę rozmach oraz poświęcenie tych ludzi i zaczynam myśleć: to niesamowite, że robimy to wszystko dla dwóch samochodów – z pewnym niedowierzaniem w głosie mówił nam Peter Bayer, dyrektor generalny Scuderia AlphaTauri. I wiecie co? Po tym, jak zobaczyliśmy fabrykę zespołu Formuły 1 od środka, trudno było nam się z nim nie zgodzić. Jej ogrom, liczba zatrudnionych pracowników, wykorzystywanych systemów oraz środków, które są tam inwestowane, pozwalają lepiej zrozumieć, dlaczego pod względem rozwoju technologii chyba tylko NASA cieszy się większą renomą od królowej motorsportu.

„To wszystko dla dwóch samochodów”. Odwiedziliśmy fabrykę F1 Scuderia AlphaTauri

Doprawdy, trudno w jednym miejscu spotkać tylu utalentowanych projektantów, programistów, inżynierów i mechaników, co w fabryce zespołu Formuły 1. Ciężko nie opuścić takiego miejsca z poczuciem pewnego przytłoczenia, jak wiele elementów musi złożyć się na to, by kierowca zasiadający w bolidzie, osiągnął zadowalający rezultat. Ale zacznijmy od początku.

MINARDI, TORO ROSSO, SCUDERIA ALPHATAURI

Fabryka w Faenzie, którą mieliśmy okazję zobaczyć jako jedna z nielicznych grup z zewnątrz, zajmuje obszar o powierzchni 13 000 metrów kwadratowych. Została zbudowana w 2016 roku, lecz historia samego zespołu jest znacznie dłuższa. Pierwszą ekipą z tego urokliwego miasta, która występowała w najbardziej elitarnej serii wyścigów samochodowych na świecie, było Minardi. Zespół stworzony przez Giancarlo Minardiego ścigał się w Formule 1 nieprzerwanie od 1985 do 2005 roku. Jednak pomimo sporego stażu i wielu sympatyków na całym świecie, trudno było określić włoską stajnię mianem konkurencyjnej wobec reszty stawki.

We wspomnianym już 2005 roku Minardi zostało wykupione przez Red Bulla. W następnym sezonie zespół występował w Formule 1 pod nazwą Scuderia Toro Rosso, stając się tym samym drugą ekipą obok Red Bull Racing, której właścicielem był austriacki koncern. W porównaniu do czasów Minardi, ich wyniki prędko uległy znacznej poprawie. Dość powiedzieć, że w samym tylko 2008 roku kierowcy Toro Rosso wywalczyli na torze 39 punktów. To o jedno oczko więcej, niż bolidy Minardi zdobyły przez… wszystkie lata startów w Formule 1!

Reklama

Od pierwszego sezonu występów pod nazwą Scuderia Toro Rosso, dyrektorem sportowym zespołu był Franz Tost. Austriak do dziś pełni tę funkcję, aczkolwiek obecny rok będzie jego ostatnim na tym stanowisku. Nieprzypadkowo wspominamy jego osobę. Włoski zespół od lat współpracuje z Red Bull Racing, jednak to ekipa z siedzibą w Milton Keynes jest jednym z największych graczy w stawce F1. Ale Toro Rosso za sprawą Tosta i jego znakomitej ręki do prowadzenia młodych kierowców, wyrobiło sobie opinię jednej z najlepszych kuźni talentów w królowej motorsportu. W bolidach z Faenzy zasiadali między innymi tacy zawodnicy jak Carlos Sainz Jr, Sebastian Vettel, Max Verstappen czy Daniel Ricciardo.

Ostatni z wymienionych w 2023 roku powrócił do włoskiej stajni, choć zastał ją pod inną nazwą, bowiem trzy lata wcześniej Scuderia Toro Rosso przeszło rebranding. Od tamtej pory zespół nazywa się Scuderia AlphaTauri. Owa nazwa także odnosi się do rodziny spod znaku czerwonego byka. AlphaTauri to marka odzieżowa premium koncernu, która z powodzeniem radzi sobie na rynku mody..

ZAMRAŻARKI, BLOKI I PIEKARNIKI

Choć Włochy i moda idą ze sobą w parze, to nie pojechaliśmy do tego kraju podziwiać najnowszej kolekcji sezonu jesień-zima, ale coś innego. Co zresztą, naszym zdaniem, jest pod względem designu znacznie większym dziełem sztuki. W końcu mowa o bolidzie F1. Produkcie będącym efektem starań setek osób, spośród których każda jest mistrzem w swoim fachu.

Chyba nikogo nie zaskoczymy stwierdzeniem, że stworzenie samochodu Formuły 1 to praca, którą trzeba wykonać wręcz z zegarmistrzowską precyzją. A wszystko zaczyna się na górnych piętrach fabryki, których lwią część powierzchni zajmują biura. Głównie są to pracownie projektowe, ale też działy inżynierii, jakości czy wydajności pojazdu. To tam dziesiątki tęgich głów zastanawiają się nad kształtem każdej pojedynczej kreski szkicu, z którego ostatecznie zostanie stworzona część pojazdu. Oczywiście w przypadku elementów mających bezpośredni wpływ na aerodynamikę, ich potencjalne zachowanie może zostać w pewnym stopniu sprawdzone za pomocą odpowiednich symulacji komputerowych.

Kiedy już projekt części zostanie zaakceptowany, to na potrzeby jej wyprodukowania tworzony jest blok. Czyli nic innego, jak forma, na podstawie której powstaje konkretny element. Jak nam wytłumaczono, materiały z których składa się bolid AlphaTauri to w większości włókno węglowe. Poza silnikiem (ten jest produkowany przez Hondę), większa część pojazdu zostaje zaprojektowana i stworzona w Faenzie.

Reklama

Najciekawiej wygląda tworzenie elementów z włókna węglowego, czyli bardzo lekkiego i zarazem wytrzymałego kompozytu. Włókno przybywa do fabryki w cienkich płatach, a w swoim pierwotnym stanie bardziej niż materiał na karoserię, przypomina tkaninę, z której można by uszyć ubranie. Co ciekawe, w takim stanie włókno w temperaturze pokojowej już po kilku godzinach traci swe właściwości, stając się nieprzydatne. Dlatego fabryka Scuderia AlphaTauri przechowuje ten materiał w ogromnych zamrażarkach. W ujemnej temperaturze włókno po prostu nie ulegnie degradacji. W ten sposób może wytrzymać nawet rok bez uszkodzeń.

Po wyjęciu z zamrażarki, włókno jest wycinane i dostosowywane do wcześniej przygotowanej formy. Praca w dziale wycinania włókna węglowego należy do szczególnie precyzyjnych, a kiedy przyglądaliśmy się tamtejszym poczynaniom, to na myśl przychodziły nam tradycyjne ludowe wycinanki.

SPRAWDŹ: PROMOCJA W FUKSIARZ.PL DLA NOWYCH GRACZY. 100% BEZ RYZYKA DO 300 ZŁ

Co istotne, segment w którym włókno węglowe jest wycinane i formowane w poszczególne części, jest jednym z najbardziej sterylnych pomieszczeń w całej fabryce. Każdy pracownik ma obowiązek zakładać tam fartuch i czepek ochronny, a każdy fragment włókna przed nałożeniem jest skrupulatnie sprawdzany. Wystarczy bowiem nawet jeden włos, minimalny obszar zabrudzenia, by element został wyprodukowany z wadą taką, jak niewielkie rozwarstwienie materiału. W najlepszym wypadku, jeżeli owa przypadłość zostanie wykryta, pracownicy muszą od nowa ponownie wyprodukować dany przedmiot. To wiąże się z dodatkowymi kosztami. Jednak to i tak lepsza perspektywa od najgorzej – w jej przypadku stworzony element zawiedzie podczas wyścigu. A tego nikt by nie chciał.

No dobrze, ale w jaki sposób struktura przypominająca tkaninę zmienia się w ultrawytrzymały element bolidu? Wszystko za sprawą… piekarnika. Tak nieco pieszczotliwie pracownicy nazywają wielkie maszyny, do których wkłada się włókno. Nam jednak z wyglądu bardziej od piekarników przypominały zbiorniki na paliwo. Fachowa nazwa takiego urządzenia to autoklaw – i to wewnątrz niego dzieje się cała magia, zmieniająca miękki materiał w wytrzymały karbon. A czyni to za pomocą ciśnienia oraz wysokiej temperatury, dzięki którym zgrzewa warstwy włókien węglowych. Czas „wypiekania” zależy od wielkości tworzonego elementu.

WIELKIE PSUJE

Ale zanim prototyp takiego elementu – niezależnie od tego, z jakiego materiału jest wykonany – zostanie wykorzystany w bolidzie, trafia do pomieszczenia będącego marzeniem milionów ludzi, którzy fascynują się oglądaniem na YouTube filmów z prasą hydrauliczną miażdżącą przedmioty. Wyobraźcie sobie, że inżynierowie odpowiadający za kontrolę jakości w Scuderia AlphaTauri, także posiadają coś na wzór prasy hydraulicznej. Z tym, że ich maszyna jest o wiele większa. I oczywiście posiada znacznie szerszy wachlarz opcji, niż tylko zgniecenie danego elementu na miazgę.

Choć i z tego zadania wywiązuje się doskonale. Jak nam zdradzono, maksymalna siła nacisku tego hydraulicznego monstrum wynosi aż czternaście ton! Stąd ludzi, którzy ją obsługują, można nazwać wielkimi psujami. To wręcz ich zadanie, by doprowadzić sprawdzane części do granic wytrzymałości. W końcu każdy element bolidu w warunkach wyścigowych jest poddawany ekstremalnym przeciążeniom czy temperaturom. Jeżeli grupa psujów nie zniszczy takiej części, to można być niemal pewnym, że wytrzyma ona trudy wyścigu.

Poza jednostką odpowiadającą za sprawdzenie wytrzymałości danego elementu, fabryka w Faenzie dysponuje specjalnym działem, który potrafi określić uszkodzenia poszczególnych części. Mieliśmy okazję zobaczyć ich w pracy i przekonać się o tym, że bez pomocy technologii nawet najbardziej wprawione oko nie byłoby w stanie dostrzec usterek, które wykluczają elementy z dalszego użycia. Przykładowa zębatka może wyglądać jak nowa, ale zbadanie jej mikroskopem pokaże, że występują na niej drobne zarysowania. Ba, czasami nawet nowe części posiadają mikroskopijne uszkodzenia. Zastosowane w normalnym samochodzie zapewne nie sprawiłyby problemu dla maszyny. Lecz w sporcie tak bardzo przywiązującym uwagę do detali, już minimalna wada dyskwalifikuje część z dalszego użycia.

Oczywiście nie tylko mikroskop jest urządzeniem, które może sprawdzić jakość badanego elementu. Pracownicy z Faenzy mogą wykryć wady za pomocą ultrafioletu, ultradźwięków czy nawet wykorzystując pole magnetyczne. Wszystko po to, by zapewnić możliwie jak najwyższą niezawodność bolidu.

COŚ NAWET DLA MECHANIKÓW WYŚCIGOWYCH

Ogrom fabryki nawet przy skrzętnym notowaniu najciekawszych elementów z danych pomieszczeń nie pozwala na przedstawienie wszystkich jej aspektów. Tych jest po prostu za dużo. A przecież mowa o jednym z mniejszych zespołów w Formule 1. Jakkolwiek nie zabrzmiałoby to w przypadku firmy zatrudniającej ponad 500 osób.

Oczywiście sama Scuderia AlphaTauri nie pozwala na szczegółowy opis działania tej placówki – i trudno się temu dziwić. Na terenie fabryki obowiązywał także kategoryczny zakaz robienia zdjęć. Poza jednym wyjątkiem. Było to pomieszczenie na piętrze, do którego można było się dostać między innymi wyjeżdżając windą o powierzchni standardowej kawalerki na wynajem w dużym mieście. Czyli jakichś piętnastu metrów kwadratowych.

Tak wielki dźwig wybudowano w fabryce nie bez kozery, bowiem właśnie na górze ustawiony jest… cały bolid Scuderia AlphaTauri.

Jest to dokładnie taka sama maszyna, którą w obecnym sezonie poruszają się kierowcy. No, może z niewielkimi różnicami, jak konsola kierownicy, która pochodziła ze starszego modelu. Samochód nie posiadał także zamontowanego silnika, lecz jednostka napędowa nie była tu potrzebna. Model ten stworzono w celu ćwiczeń dla załogi mechaników, która podczas wyścigu obsługuje samochód w pit stopie. Dlatego też na suficie pomieszczenia wokół bolidu zamontowano kamery oraz czujniki, dzięki którym można dokładnie przeanalizować pracę zespołu.

Co natomiast najbardziej rzuca się w oczy, kiedy ogląda się tę maszynę z bliska, to jak mało miejsca ma kierowca w środku kokpitu. Wprawdzie bolid, który oglądaliśmy, dopasowano do Yukiego Tsunody, a ten – delikatnie rzecz ujmując – nie jest największym człowiekiem na świecie. Jednak nie ma przypadku w tym, że kierowcy Formuły 1 są co najwyżej średniego wzrostu. W końcu w tym sporcie liczy się każdy kilogram, a niskiej osobie łatwiej o utrzymanie odpowiedniej kombinacji niskiej wagi oraz dobrej masy mięśniowej.

NIE WSZYSTKO W FAENZIE

Jak nas zapewniano, większość bolidu Scuderia AlphaTauri który startuje w wyścigach F1, powstaje w fabryce w Faenzie. I doprawdy trudno znaleźć lepszy obszar do takiej pracy, niż włoski region Emilia-Romania. Mowa o miejscu, w którym nawet Uniwersytet Boloński, czyli najstarsza uczelnia wyższa na świecie, posiada swój studencki zespół wyścigowy. I to wspierany przez markę Lamborghini.

Jednak praca nad bolidem Scuderia AlphaTauri nie ogranicza się tylko do Faenzy. Jak wspomnieliśmy, silnik pochodzi od Hondy. Ponadto włoski zespół ma zamiar inwestować coraz większe środki w oddział, który znajdował się w Milton Keynes. Czyli tego samego miejsca, w którym swoją siedzibę posiada Red Bull Racing.

Zresztą obecnie zespół już wykorzystuje tunel aerodynamiczny znajdujący się na Wyspach. Konkretnie mowa o obiekcie w Bedford. Tunel dostosowano do tego, by móc testować w nim model odpowiadający 60% wielkości bolidu. Na większy nie pozwalają przepisy Formuły 1. Poza tym, jak mówią nam ludzie z włoskiej ekipy, gdyby mogli sprawdzić w warunkach tunelu pełnowymiarowy samochód, to wszystko byłoby… za łatwe. Inżynierowie od razu rozwiązaliby wszystkie zagwozdki związane z oporami powietrza. A tak, pozostaje im nieco łamigłówek do rozwikłania.

Inwestycja w brytyjski oddział nie oznacza jednak, że ponad pięciuset pracowników z Włoch musi rozglądać się za nową pracą lub mieszkaniem w Wielkiej Brytanii: – Nasza siedziba, czyli fabryka, dział prawny, finansowy oraz HR znajdują się w Faenzie i tutaj pozostaną. Natomiast w Milton Keynes budujemy centrum wydajności, które głównie będzie zajmowało się projektowaniem, aerodynamiką i pracą w tunelu aerodynamicznym. Zatem każdy nowy człowiek, który będzie chciał do nas dołączyć, będzie miał opcję pracy w Wielkiej Brytanii lub Włoszech. Chcemy w tej kwestii zachować nieco większą elastyczność – mówił w rozmowie z polskimi dziennikarzami CEO Scuderia AlphaTauri, Peter Bayer.

I bardzo dobrze, bo Faenza od kilkudziesięciu lat żyje Formułą 1. Scuderia AlphaTauri, podobnie jak wcześniej Toro Rosso i Minardi, to duma i oczko w głowie lokalnej społeczności. To wysiłek kilkuset szalenie uzdolnionych ludzi, którzy nie raz spędzają w tej pracy czas od rana do nocy, poświęcając niebagatelną ilość czasu oraz pieniędzy, by stworzyć inżynieryjny cud techniki.

A to wszystko dla dwóch samochodów.

SZYMON SZCZEPANIK

Fot. Materiał własny

Czytaj więcej o Formule 1:

Pierwszy raz na stadionie żużlowym pojawił się w 1994 roku, wskutek czego do dziś jest uzależniony od słuchania ryku silnika i wdychania spalin. Jako dzieciak wstawał na walki Andrzeja Gołoty, stąd w boksie uwielbia wagę ciężką, choć sam należy do lekkopółśmiesznej. W zimie niezmiennie od czasów małyszomanii śledzi zmagania skoczków, a kiedy patrzy na dzisiejsze mamuty, tęskni za Harrachovem. Od Sydney 2000 oglądał każde igrzyska – letnie i zimowe. Bo najbardziej lubi obserwować rywalizację samą w sobie, niezależnie od dyscypliny. Dlatego, pomimo że Ekstraklasa i Premier League mają stałe miejsce w jego sercu, na Weszło pracuje w dziale Innych Sportów. Na komputerze ma zainstalowaną tylko jedną grę. I jest to Heroes III.

Rozwiń

Najnowsze

Francja

Puchary się oddalają. Lens Frankowskiego przegrywa z Marsylią

Piotr Rzepecki
0
Puchary się oddalają. Lens Frankowskiego przegrywa z Marsylią

Formuła 1

Komentarze

1 komentarz

Loading...