Reklama

Wygraliśmy? Wygraliśmy. No to czas na testy zmienników

Wojtek Kowalczyk

Autor:Wojtek Kowalczyk

06 września 2024, 17:36 • 3 min czytania 45 komentarzy

Wygraliśmy ze Szkocją i brawo, choć trudno zapomnieć o masie szczęścia, ale trzy punkty są i daje nam to komfort w tabeli tych umiarkowanie poważnych rozgrywek. Dlatego teraz czekam na zmienników, bo przecież podobno budujemy zespół, prawda?

Wygraliśmy? Wygraliśmy. No to czas na testy zmienników

Nie wyobrażam sobie na przykład, że w meczu z Chorwacją nie zobaczę Bogusza. I nie, że dostanie kwadrans, tylko że wyjdzie w pierwszym składzie i będzie to dla niego test – czy się nadaje, bo faktycznie jest kozakiem, czy się nie nadaje, bo MLS to jednak dowcipna liga.

Oczywiście nie trzeba być tak kategorycznym, po jednym spotkaniu nie można piłkarza ani skreślić, ani widzieć w nim zbawcy, ale test musi być.

Jeśli Bogusz nie dostanie szansy, będzie to dla mnie niezrozumiała decyzja trenera. Po pierwsze – zasłużył na nią. Po drugie – nigdzie nie mamy kłopotu bogactwa (no może poza bramką), w środku też nie, więc pole manewru się przyda. Po trzecie – będę miał wtedy pewność, że gramy na wynik, co jest kompletnie niepotrzebne.

To znaczy ciśniemy tym samym składem Ligę Narodów, jakby to była jakaś kluczowa sprawa, a potem znowu się obudzimy z ręką nocniku w eliminacjach do mundialu. Ktoś powie: współczynnik, rozstawienie…

Reklama

Nie mam siły tego słuchać.

Ostatnio mieliśmy niby dobre rozstawienie, a jednak Czesi i Albańczycy nas pokonali. Jak będzie dobra drużyna, to będzie też dobry ranking, o to się nie martwcie, naprawdę.

No, ale taki zespół trzeba najpierw zbudować i od tego jest ten czas przed eliminacjami. Wiemy, co gra Zieliński, co gra Moder (albo czego nie grają w klubie), chcemy zobaczyć kogoś innego, czy można na niego liczyć. Jak już nie sprawdzimy tego Bogusza, to naprawdę nie wiem, kogo sprawdzimy.

Ale to nie tylko on – Probierz mówi, że nie ma w Polsce skrzydłowych, a Marczuka ignoruje. Też warto byłoby go zobaczyć, bo coś tam jednak w Ekstraklasie pyknął, na transfer zasłużył i może by się okazało (nie twierdzę, że na pewno tak), że jakiegoś skrzydłowego jednak ten naród posiada.

No, ale póki co gramy na jedną melodię. Frankowski z boku, wycofka, wrzutka w ręce bramkarza, albo w ogóle do nikogo. Ile razy selekcjoner musi to jeszcze zobaczyć, żeby się przekonać, że inaczej nie będzie?

Ciągle słyszę, że kadra jest w budowie, że mamy nowy etap i nowe otwarcie. Chciałbym przed pierwszym eliminacyjnym usłyszeć coś innego. Na przykład: jesteśmy gotowi.

Reklama

Ale jak przyjdzie kontuzja jedna czy druga i trener stwierdzi, że nie miał kim grać, to nie uwierzę. Bo – póki co – tego nie sprawdził.

WIĘCEJ NA WESZŁO:

 

Selekcjoner.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Komentarze

45 komentarzy

Loading...