Reklama

Złoty chłopiec, który przestał być synem legendy Realu Madryt

Paweł Wojciechowski

Autor:Paweł Wojciechowski

04 września 2024, 10:25 • 8 min czytania 8 komentarzy

Inigo Llopis to syn wielkiego Luisa Llopisa, słynnego trenera bramkarzy Realu Madryt. Galaktyczni Los Blancos są jednak w tej historii tylko tłem dla niepełnosprawnego chłopca, który chciał dorównać ojcu, a trochę przez przypadek został mistrzem paraolimpijskim.

Złoty chłopiec, który przestał być synem legendy Realu Madryt

Luis Llopis to nie jest wprawdzie postać z pierwszych stron gazet, ale genialny sztab trenerski Realu Madryt, mający twarz pozornie zblazowanego Carlo Ancelottiego z gumą albo cygarem w ustach, kryje wiele nazwisk cichych bohaterów, którzy dla Realu znaczą nawet więcej niż legendarny włoski szkoleniowiec. Oprócz Davide Ancelottiego, syna i najbliższego asystenta Carletto czy Antonio Pintusa, specjalisty od przygotowania fizycznego, o którego przechwyceniu marzą wszystkie największe firmy, jest wśród nich też Luis Llopis.

Luis

To trener golkiperów, który stoi za formą Keylora Navasa czy Thibaut Courtois – bramkarskich fenomenów z Santiago Bernabeu. Ich występy w barwach Realu, i to w tych najważniejszych momentach, do dziś uważane są za genialne. To on też jest autorem błyskawicznej metamorfozy Andrija Łunina z zardzewiałego od wygrzewania ławki rezerwowego w jednego z najlepszych bramkarzy świata, kiedy w ubiegłym sezonie długotrwałej kontuzji doznał Courtois. 

Llopis jest bardzo ważnym ogniwem sztabu szkoleniowego. To jeden z najbardziej zaufanych ludzi Ancelottiego, a jego zakres obowiązków wychodzi poza zajmowanie się wyłącznie golkiperami. Ma też głos w sprawach taktyki oraz analizuje rywali. Zarówno z Thibaut, jak i Andrijem łączą go niemalże ojcowsko-synowskie relacje. A zapracował sobie na szacunek całej kadry i klubu przez wiele lat pracy dla Los Blancos. 

Reklama

Llopisa do pierwszej drużyny w 2016 roku ściągnął Benitez, a ważnym członkiem sztabu uczynił Zinedine Zidane. Hiszpan był zatrudniony w szkółce Królewskich już w latach 2005-2008, ale potem pracował w kilku klubach Primera Division z bramkarzami pierwszych zespołów (m.in. Bilbao i Mallorca). Odszedł z Madrytu zaraz po Zidanie, w 2018 roku. Francuz chciał go odzyskać po swoim powrocie rok później, ale Luis dobrze czuł się w Realu Sociedad, w którym szkolił bramkarzy do 2021 roku. Królewskim udało się przekonać go do powrotu dopiero trzy lata temu, a dziś cieszy się pełnym zaufaniem klubu.

Na tyle dużym, że zarówno przyszłość w Madrycie jego, jak i wspomnianego już Pintusa, są niezależne od losów Carletto, bo obaj asystenci przedłużyli swoje wygasające umowy w innym od reszty sztabu trybie. Pozostali członkowie ekipy Ancelottiego odnowili swoje kontrakty w grudniu, gdy zrobił to pierwszy trener. Pintus i Llopis mają osobne porozumienia z klubem, które zostały osiągnięte w lipcu, a jak twierdzi Marca, mają też dłuższe daty ich ważności. Królewscy w ten sposób niejako uznali obu za strategiczne postacie dla sztabu trenerskiego niezależnie od osoby, która będzie stać na jego czele, decydując się na współpracę w dłuższym okresie.

Llopis faktycznie traktuje swoich podopiecznych jak synów, co potwierdzają sami zainteresowani. Między tymi piłkarzami biegał sobie kilka lat temu Inigo, czyli chłopiec, który jest potomkiem trenera. 

Inigo

Inigo urodził się ze zniekształconą kością udową w jednej z nóg i krótszą niż zwykle prawą ręką zakończoną tylko dwoma palcami. To jednak nie powstrzymywało go przed realizacją marzenia, którym było oczywiście zostanie bramkarzem. Uprawiał kilka dyscyplin sportu jako dzieciak. W szkole grał w koszykówkę, piłkę ręczną i piłkę nożną. Był przyzwyczajony do ciągłego treningu. Ze względu na swoją niepełnosprawność był operowany kilkanaście razy i musiał przyzwyczaić się do używania lewej ręki bardziej niż prawej. 

To futbol jednak zawsze był na pierwszym miejscu. Pozycja golkipera bardzo mu odpowiadała, ponieważ nie musiał dużo biegać, ale w wieku dziesięciu lat po zderzeniu z przeciwnikiem złamał kość udową. To była ta noga, w której miał wadę rozwojową. Niechętnie zgodził się pójść na basen, aby odzyskać mobilność i móc jak najszybciej wrócić do piłki nożnej. Ostatecznie zrezygnował jednak z futbolu i za radą lekarzy oraz rodziców zajął się pływaniem. W wodzie odkrył pasję, która zaprowadziła go na szczyt. – Nie lubiłem pływać, ale posłuchałem rodziców. Na początku poszedłem tylko z myślą o poprawie mojej mobilności i regeneracji – powiedział w jednym z wywiadów. 

Reklama

Początkowo Llopis junior zapierał się, bo chciał wrócić do piłki, ale kiedy dość szybko pojawiły się sukcesy, przestawił swoje priorytety. – Zacząłem dobrze sobie radzić i kiedy trenowałem, powiedziano mi, żebym pojechał na mistrzostwa Hiszpanii. Zdobycie medalu mnie wciągnęło i jedne mistrzostwa doprowadziły do drugich – wspominał tamten czas.

Kolejnym krokiem były zawody międzynarodowe, mistrzostwa świata i Europy, a zwieńczeniem oczywiście igrzyska paraolimpijskie, w których zadebiutował już jako 17-latek. Tam jednak nie przebrnął przez eliminacje. Pięć lat później w Tokio zdobył już srebrny medal, ale na szczyt wszedł dopiero w tym roku. 

Paryż

W ostatnią sobotę, kiedy jego ojciec razem z drużyną szykował się do spotkania z Betisem na Bernabeu, on wygrywał na olimpijskiej pływalni w Paryżu. Jeszcze podczas kwalifikacji ustanowił najszybszy czas. Drużyna Realu Madryt oglądała je zresztą razem przed porannym treningiem. Mbappe, Vinicius i spółka obserwowali występ 25-letniego pływaka przed przygotowaniami do niedzielnego meczu z Betisem, o czym wspomniał sam medalista.

– Śledzą moje wyniki, zawsze mnie wspierają i jestem z tego bardzo zadowolony. Przesyłają mi wiele otuchy i siły za pośrednictwem mojego ojca. Wiem, że są ze mną i dziękuję im wszystkim – powiedział Llopis tuż po zdobyciu złota.

Jakby na dowód tych słów kilka minut po finałowym wyścigu klub napisał o nim na swoich profilach społecznościowych. – Inigo! Gratulujemy zasłużonego złotego medalu na igrzyskach paraolimpijskich w Paryżu. Przyłączamy się do radości i dumy naszego trenera bramkarzy, Luisa Llopisa, z powodu tego wspaniałego zwycięstwa jego syna – mogliśmy przeczytać na madryckim profilu na platformie X (dawniej Twitter). Pojawiły się też osobne gratulacje od Carletto.

Inigo pokonał Japończyka Kubotę i Izraelczyka Malyara w wyścigu na 100 metrów stylem grzbietowym. Stanął na najwyższym stopniu paraolimpijskiego podium w kategorii S8, która skupia sportowców z lekko ograniczoną koordynacją, umiarkowanie ograniczonym ruchem nóg, używaniem tylko jednej ręki lub brakiem kończyn. Llopis będzie miał zresztą szansę na kolejne medale, zarówno indywidualnie, jak i w sztafetach.

25-latek z San Sebastian wygrał bezapelacyjnie i zachwycił nie tylko drużynę Realu, ale też piętnaście tysięcy osób, które wypełniły arenę pływacką La Defense. Po nieco nieśmiałych pierwszych pięćdziesięciu metrach odstawił rywali po nawrocie i dotarł do mety mając już ponad sekundę przewagi nad Japończykiem. Llopis tym samym przestał być wielką nadzieją hiszpańskiego pływania paraolimpijskiego. Stał się jej złotą teraźniejszością. 

Na pytanie dziennikarza, który zażartował w rozmowie z Inigo, że przestał być synem trenera bramkarzy Realu Madryt, za to jego tata będzie teraz znany jako ojciec mistrza paraolimpijskiego w Paryżu 2024, odpowiedział rozbawiony: – Cóż, staram się przywrócić go na właściwe tory. Zwykle dzieje się tak pod koniec sezonu piłkarskiego, że to ja jestem synem Luisa. Potem, gdy zaczyna się pływanie, jest odwrotnie. 

Gipuzkoa

Inigo, choć przez wiele lat związany z Madrytem od jakiegoś czasu trenuje i mieszka na stałe w San Sebastian. 25-latek to zresztą baskijska dusza. Urodził się w tej rozsławionej prowincji Gipuzkoa w Kraju Basków, która słynie z nieprawdopodobnego zagęszczenia wielkich sportowców (szczególnie piłkarzy), którzy właśnie tam przyszli na świat i się wychowali. W promieniu kilkunastu kilometrów od San Sebastian dorastali przecież Mikel Arteta, Unai Emery, Xabi Alonso, Julen Lopetegui, Andoni Iraola czy Imanol Alguacil. San Sebastian jest także znanym ośrodkiem pływackim, znanym również z sukcesów paraolimpijczyków.

Jednak poza baskijskim charakterem i znajomością rywalizacji i presji na najwyższym poziomie, której mógł dotknąć będąc blisko Realu Madryt, to po prostu pracowity i zaangażowany sportowiec. Jego trener, Isaac Pousada, tuż po tym, jak jego podopieczny został mistrzem paraolimpijskim powiedział: – Jest pracowity i bardzo pokorny, robi dokładnie to, co jest ustalone, a to jest dar dla trenera.

– Pracowaliśmy przez cały ostatni rok, aby zdobyć złoty medal. Wygrana na ostatnich mistrzostwach świata dała nam dużo pewności siebie. W tym roku występy też były bardzo dobre. Jestem bardzo szczęśliwy, bo to wszystko nad czym pracowaliśmy, udało się tutaj zwieńczyć sukcesem – powiedział Llopis w strefie mieszanej po wyścigu finałowym. – Dedykuję ten złoty medal mojemu ojcu i trenerowi, i Nahii (Zudaire – jego dziewczyna i także reprezentantka Hiszpanii w pływaniu na paraolimpiadzie), którzy wspierają mnie każdego dnia – dodał złoty Inigo z nieopisaną radością.

Lata wysiłku, cichej pracy na treningach zostały nagrodzone, a Llopis jest teraz punktem odniesienia w hiszpańskim pływaniu paraolimpijskim. Triumf 25-latka, który trenuje na basenach Paco Yoldi w Anoeta, jest kontynuacją sukcesów wielkich pływaków i trenerów z San Sebastian, takich jak Richard Oribe i Javier de Aymerich, który zmarł w styczniu ubiegłego roku. – Wszyscy sportowcy i wszyscy pływacy z Kraju Basków, którzy wzięli udział w Igrzyskach Paraolimpijskich, muszą podziękować Richardowi i Javierowi. A zdobycie złotego medalu i możliwość zadedykowania go im, jest dla mnie ogromną radością – przyznał szczęśliwy złoty medalista.

Chociaż piłka nożna może teraz wydawać się przeszłością, to jeszcze dekadę temu biegał przecież na boisku w Valdebebas z Keylorem Navasem. Zawsze zresztą na szyi Llopisa wisi pamiątka z tego szczęśliwego czasu podarowana mu przez samego bramkarza, który bardzo polubił ówczesnego nastolatka. Mistrz paraolimpijski wciąż zapewnia, że futbol jest jego drugą pasją i marzy o pójściu w ślady ojca i zostaniu szkoleniowcem. Właśnie z tego powodu zapisał się na kurs trenerski. Pytany o osobę, która miała największy wpływ na jego życie, zawsze wskazuje ojca i podkreśla, że wciąż stara się mu dorównać pod względem sukcesów. 

Ta wspaniała historia łączy futbol na najwyższym możliwym poziomie ze zmaganiami paraolimpijczyków, którzy nadludzką siłą i motywacją przezwyciężają własne ograniczenia. Ale kiedy gracze najlepszego klubu na świecie specjalnie zbierają się razem, żeby cię obejrzeć, to musisz mieć pewność, że określenie „klasa światowa” dotyczy też twoich osiągnięć.  

WIĘCEJ NA WESZŁO:

fot. Newspix, X/Inigo Llopis, X/Luis Llopis

Kibic FC Barcelony od kiedy Koeman strzelał gola w finale Pucharu Mistrzów, a rodzice większości ekipy Weszło jeszcze się nawet nie znali. Fan Kobe Bryanta i grubego Ronaldo. W piłce jak i w pozostałych dziedzinach kocha lata 90. (Francja'98 na zawsze w serduszku). Ma urodziny tego dnia co Winston Bogarde, a to, że o tym wspomina, potwierdza słabość do Barcelony i lat 90. Ma też urodziny tego dnia co Deontay Wilder, co nie świadczy o niczym.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Komentarze

8 komentarzy

Loading...