US Open 2024 to jak dotąd turniej, w którym raz po raz przegrywają wielcy faworyci. Stąd obawialiśmy się trochę o losy meczu Igi Świątek. Okazało się, że niesłusznie – Polka gładko ograła w Nowym Jorku Anastazję Pawluczenkową.
Rosjanka to zawodniczka, która doskonale wie, jak to jest dostać lanie od Igi Świątek. W poprzednim sezonie zmierzyła się z Polką w turnieju WTA w Rzymie. I w ciągu dwóch rozegranych setów nie była w stanie ugrać… ani jednego gema. Została dosłownie zdominowana. I na pewno liczyła, że dzisiaj jakkolwiek postawi się Polce. Szczególnie, że tegoroczne US Open sprzyja porażkom faworytów – z turnieju gry pojedynczej mężczyzn odpadli już Carlos Alcaraz czy Novak Djoković.
Okazało się jednak, że Pawluczenkowa nie była w stanie zagrozić pierwszej rakiecie świata. Już na samym początku pojedynku w US Open Rosjanka została przełamana przez Polkę, która zanim się obejrzeliśmy, prowadziła już 2:0 w gemach. To na dobrą sprawę zamknęło kwestię inaugurującej partii. Świątek bez wielkich problemów wygrywała własne podania i dążyła do objęcia prowadzenia w setach. To udało jej się po upływie 52 minut.
Kolejny set miał podobny scenariusz. Iga Świątek znowu szybko uzyskała przełamanie. A potem po prostu dopełniła dzieła. Choć wynik może tego nie sugerować, nie miała dziś z Pawluczenkową najmniejszych kłopotów. Ani razu nie musiała bowiem bronić breakpointa. Było to klasyczne spotkanie Świątek, w którym narzuca swoje zasady gry i z gema na gem tłamsi rywalkę.
W 4. rundzie US Open Polka zmierzy się z inną Rosjanką, Ludmiłą Samsonową.
Iga Świątek – Anastazja Pawluczenkowa 6:4, 6:2
Fot. Newspix.pl