Reklama

Medal jest niemal pewny, ale może będzie złoty? „Celujemy tylko w jedną imprezę”

Szymon Szczepanik

Autor:Szymon Szczepanik

06 sierpnia 2024, 08:59 • 12 min czytania 13 komentarzy

To jedna z najbardziej medalodajnych dyscyplin sportowych w historii polskiego olimpizmu. W końcu jej reprezentanci przywożą w niej krążki z kolejnych igrzysk nieprzerwanie od… 1988 roku! W Paryżu za sprawą Klaudii Zwolińskiej kajaki już podtrzymały tę passę, ale nie powiedziały jeszcze ostatniego słowa. A to za sprawą prowadzonej przez Tomasza Kryka kadry kobiet w klasycznej odmianie tego sportu. Prowadzone przez 54-latka zawodniczki wywalczyły sobie aż sześć szans na olimpijskie medale. Czy któraś z nich będzie wykorzystana? – Przez ostatnie lata zawsze kręcimy się koło podium. Wiemy, z jakiego pułapu treningowego startowałyśmy na Pucharach Świata. Ten rok jest wyjątkowy, ponieważ celujemy tylko w jedną imprezę, jaką są igrzyska olimpijskie – mówi nam Karolina Naja, jedna z liderek kadry.

Medal jest niemal pewny, ale może będzie złoty? „Celujemy tylko w jedną imprezę”

POLSKIE KAJAKI, CZYLI MEDALOWA TRADYCJA

O tym, jak silnym punktem polskiego sportu olimpijskiego jest kajakarstwo, niech świadczy fakt, że ta dyscyplina przyniosła nam aż 23 medale igrzysk. Więcej dała tylko lekkoatletyka (66), boks (43), podnoszenie ciężarów (34) i zapasy (27). Tyle samo krążków w historii co kajakarstwo, zdobyli biało-czerwoni szermierze. Z tą różnicą, że szermierka doczekała się czterech mistrzów olimpijskich, a kajakarstwo – jak na razie żadnego.

Nie będziemy wymieniać tu autorów każdego krążka w polskich kajakach. Jednak trudno w tym wszystkim przejść obojętnie obok niezwykłego wyczynu biało-czerwonych kajakarek klasycznych, które dokładają się do naszego dorobku nieprzerwanie od 2000 roku, czyli igrzysk w Sydney! Autorkami tych sukcesów zwykle były osady K-2 na 500 metrów, po których widać znakomitą sztafetę pokoleń. Tak jakby każda kolejna mistrzyni przez lata szkoliła swoją uczennicę. Ta druga, kiedy jest już na to gotowa, wskakuje w miejsce bardziej doświadczonej zawodniczki i sama występuje z mniej doświadczoną, ale piekielnie zdolną potencjalną następczynią. Jeśli są wśród was fani Gwiezdnych Wojen, to analogia do mistrza i padawana sama się tu nasuwa.

Tak oto w Sydney i Atenach brązowe medale wywalczyły Aneta Pastuszka i Beata Sokołowska-Kulesza. Cztery lata później w Pekinie Pastuszka, występująca już pod nazwiskiem Konieczna, popłynęła po srebro w parze wraz z Beatą Mikołajczyk. Z kolei w Londynie to Mikołajczyk pełniła rolę bardziej doświadczonej zawodniczki i wspólnie z Karoliną Nają zdobyła trzecie miejsce. W tym miejscu warto podkreślić, że na tych samych igrzyskach kajakowa czwórka (Mikołajczyk i Naję wspomagały Konieczna i Marta Walczykiewicz) pobiła rekord świata na 500 metrów (1:30.338) w półfinale tej konkurencji. Niestety w finale do medalu Polkom zabrakło dwóch dziesiątych sekundy.

Reklama

Igrzyska w Rio de Janeiro to kolejny brąz pary Mikołajczyk-Naja, a także indywidualne srebro Walczykiewicz. Z kolei na ostatnich igrzyskach w Tokio Karolina już jako liderka płynęła z Anną Puławską, a ich wspólny wysiłek zaprocentował wicemistrzostwem olimpijskim. Mało tego, Naja, Puławska, a także Justyna Iskrzycka i Helena Wiśniewska w zmaganiach K-4 500 m stanęły na najniższym stopniu podium.

SZEŚĆ SZANS NA KRĄŻEK

Do Paryża reprezentacja Polski kobiet pojechała w składzie: Karolina Naja, Anna Puławska, Dominika Putto, Adrianna Kąkol, Martyna Klatt i Helena Wiśniewska. Poza czwórką, w której wystąpią Naja, Puławska, Putto i Kąkol, Biało-Czerwone wystawią dwie osady w K-2 500 metrów, a także dwie zawodniczki w rywalizacji jedynek. Wszystko dlatego, że podczas ubiegłorocznych mistrzostw świata podopieczne Tomasza Kryka potrafiły pogodzić własne ambicje z dobrem drużyny. Naszą „główną” parą w rywalizacji K-2 jest Naja i Puławska, liderki kadry. Jako druga polska para wystąpią Klatt i Wiśniewska. Wszystko to przez rozwiązania, które trener Kryk podjął podczas wspomnianych MŚ.

– W zeszłym roku towarzyszyłyśmy dziewczynom w treningach do mistrzostw świata, ponieważ od samego początku zeszłego sezonu po rozmowie z trenerem padła decyzja, że będziemy walczyć o sześć kwalifikacji, zamiast czterech bądź pięciu. Ze względu na to, że nie podjęłyśmy z Anią rywalizacji w kajakowej dwójce, jako kadra mogliśmy uzyskać łącznie nie cztery, ale sześć kwalifikacji – co też się udało – tłumaczy nam Naja. – Dla każdej z nas sam udział w igrzyskach to jest prestiż, więc kiedy padła taka decyzja, to jak najbardziej to zrozumiałyśmy. Tym bardziej, że w naszej polskiej grupie mamy wysoki poziom, więc trzeba jakoś umiejętnie podzielić możliwość startów. Chociaż wiadomo, że jak tyle lat się startuje, to ambicja jest taka, by występować w jak największej liczbie dystansów.

Z powodu rezygnacji Naji i Puławskiej, ubiegać o medal MŚ oraz kwalifikację olimpijską mogły się Klatt i Wiśniewska. I znakomicie wywiązały się z tego zadania, gdyż zostały wicemistrzyniami globu! Zresztą Karolina i Anna także wywalczyły srebrne medale, z tym że w kajakowej czwórce.

Puławska: – Trener podjął decyzję na temat czwórki, że zostaje w tym składzie, jakim zrobiła kwalifikację olimpijską. Czyli Karolina Naja, ja, Adrianna Kąkol i Dominika Putto. Dwójka również pozostaje bez zmian: ja popłynę razem z Karoliną. Teraz zostaje kwestia dwóch jedynek: jakie dwie zawodniczki będą reprezentować nasz kraj w tej konkurencji. Ja oczywiście jestem gotowa na jedynkę, ale wiem, że będzie to najmocniej obsadzona konkurencja. Z pewnością, my jako polska reprezentacja będziemy się w tych jedynkach liczyć. Wiele zależy od tego jak będą wyglądały najbliższe tygodnie i na kogo postawi trener.

Reklama

Anna Puławska i Karolina Naja

DRUŻYNA TAK MOCNA…

Sami zatem widzicie, że każdy spośród sześciu występów naszych kajakarek będzie sporą szansą medalową. Karolina Naja i Anna Puławska – jeżeli to one wystąpią także w jedynkach – będą miały aż trzy okazje do wywalczenia krążków. W przypadku jednoosobowej rywalizacji, która wystartuje jutro, trener Kryk zdecydował się jednak rotować siłami. Jak na razie w rozpisce wyścigów znalazło się tylko nazwisko Dominiki Putto. Być może więc doświadczony szkoleniowiec nie chce przemęczać Naji i Puławskiej, które są liderkami kadry. Choć obie z ogromnym zapałem podchodzą do każdego startu.

– Raczej staram sobie nie narzucać dodatkowej presji z tytułu bycia liderką kadry. Bardziej chcę podejść do tego pozytywnie, że doświadczenie, które zostało zebrane na igrzyskach w Tokio, teraz pozwoli mi powalczyć o jeszcze więcej. Ale podchodzę do tego ze spokojem i z dobrym nastawieniem, że trener Tomasz Kryk nas przygotuje odpowiednio do tego, aby walczyć w Paryżu o kolejne medale – mówi Puławska.

Z kolei Naja, która będzie walczyć o zdobycie medalu na czwartych kolejnych igrzyskach, dodaje: – Na świecie jest kilka kajakarek, które posiadają naprawdę imponujące wyniki. U nich ta kariera, podobnie jak i u mnie, trwa długo, przez kilka cykli olimpijskich. Nasz przykład pokazuje, że mimo wieku, mimo upływających lat można trenować, a przy tym założyć rodzinę, tak jak w moim przypadku. Że można to połączyć i łapać w tym wszystkim balans. Czy z tego względu czuję specjalny szacunek innych zawodniczek? Myślę, że obracamy się w takim środowisku, gdzie każdy wzajemnie się szanuje, bez względu na wiek czy sukcesy. Każdy chce być wspaniałym sportowcem, codziennie skrupulatnie wykonuje swoją pracę treningową. To wzbudza szacunek, niezależnie od wyników.

Ogromne nadzieje na „blachy” wiążemy także z kajakarskimi dwójkami, lecz naszym zdaniem największej szansy należy upatrywać w osadzie czwórki.

– Od długich lat szlakuję kajakową czwórkę. To znaczy, że siedzę na pierwszej dziurze, czyli nadaję rytm pracy tym dziewczynom, które wiosłują za mną. W tym wszystkim chodzi o to, że w ułamku sekund mamy się spotkać w wodzie – tam, gdzie jest największe przełożenie i nadanie łódce prędkości – mówi nam Naja. – Ale w tym jest właśnie całe zamieszanie, żeby spotkać się w tym idealnym punkcie w wodzie. Dlatego potrzebujemy dużo wspólnych treningów, które wykonujemy przed główną imprezą. Lecz każda z nas pracuje też na swój indywidualny rozwój. W końcu im bardziej każda osobno będzie na wysokim poziomie, tym szybsze i sprawniejsze osady utworzymy. Wtedy też wiele łatwiej jest znieść wyścigi, bo ciężar rozkłada się na cztery świetnie przygotowane zawodniczki.

Dominika Putto, Adrianna Kąkol, Anna Puławska i Karolina Naja

To świetne przygotowanie widać po wynikach osiąganych przez nasze kajakarki. Polska kadra jest już na tyle mocną ekipą, że nawet kiedy trener Kryk posyła na zawody dziewczyny nie będące pierwszoplanowymi postaciami w grupie, to one osiągają super wyniki. Tak było chociażby podczas tegorocznych mistrzostw Europy, rozegranych w czerwcu w węgierskim Szegedzie.

Naja: – Pojechały tam tylko cztery zawodniczki i to była nasza druga kadra. Kasia Kołodziejczyk przywiozła cztery medale mistrzostw Europy, co jest niesamowitym sukcesem. To napędza również zawodniczki, które wystąpią na igrzyskach, bo pokazuje, silną kadrą jesteśmy i napawa nas optymizmem przed igrzyskami.

Czasami dochodzi nawet do sytuacji, w której teoretycznie słabsze kajakarki w rywalizacjach dwójek pokonują te lepsze. Tak było na Pucharze Świata w Poznaniu, gdzie trzecie miejsce zajęły Justyna Iskrzycka i Dominika Putto, a Naja i Puławska dopłynęły do mety jako czwarte.

Puławska: – Drużyna jest bardzo mocna i to także widać na zawodach, że na jedynkach jesteśmy blisko siebie. To świadczy o tym, że faktycznie ten poziom jest wyrównany. Wyścig na Malcie akurat był takim startem treningowym w wykonaniu moim i Karoliny. My nie przygotowywałyśmy się specjalnie do Pucharów Świata. Wszystkie starty traktowałyśmy jako dodatkowy trening, aby sobie to wszystko przećwiczyć. Ale faktycznie dziewczyny wtedy okazały się lepsze. Natomiast myślę, że my dążąc do zdobywania medali na igrzyskach olimpijskich jednak szykujemy formę na sierpień i na ten kluczowy, finałowy dzień. To tam mamy pokazać, na co nas stać, abyśmy się wszyscy razem cieszyli przekraczając linię mety na najlepszym miejscu, na jakie będziemy przygotowane.

Naja: – Przez ostatnie lata zawsze kręcimy się koło podium. Wiemy, z jakiego pułapu treningowego startowałyśmy na Pucharach Świata. Ten rok jest wyjątkowy, ponieważ celujemy tylko w jedną imprezę, jaką są igrzyska olimpijskie. Dlatego zostałyśmy długo przytrzymane w pracy treningowej.

– Czasami mamy takie odczucia, że niby wiemy, że jesteśmy w fazie przygotowań, bo to wynika z zapisków treningowych. Ale człowiek zawsze chce fajnie wystartować w tych Pucharach Świata. Kiedy już tak zrobimy, wtedy się wydaje, że to jest jakieś wypuszczenie, zwyżka formy. Ale kolejny miesiąc pokazuje, że kiedy już schodzimy z obciążeń majowych, to w czerwcu-lipcu łapiemy trochę świeżości. I że to, co odczuwałyśmy na PŚ, to wcale nie była świeżość. To jeszcze była podstawa treningowa, ale nasze serca i motywacja do rywalizacji potrafiły w nas wykrzesać to, że poradziłyśmy sobie w tych finałach – kontynuuje Naja.

…ŻE KORZYSTA NA TYM KONKURENCJA

A o tym jak mocną kadrę stanowią polskie kajakarki, niech świadczy przypadek Pauliny Paszek. Dziś 26-letnia zawodniczka już w 2018 roku odnosiła niemałe sukcesy. Wraz z Justyną Iskrzycką została bowiem wicemistrzynią świata na nieolimpijskim dystansie 1000 metrów. Do Tokio Paulina jednak nie pojechała – w przeciwieństwie do Justyny, która wywalczyła miejsce w kadrze i zdobyła tam brązowy medal w czwórce na 500 m.

– Absolutnie nie [mam żalu do Tomasza Kryka – dop. red.]. Oczywiście to był smutny etap, trudny dla mnie, bo musiałam moje życie zmienić, ale przecież ja przez kilka lat z trenerem Tomkiem pracowałam, wiele razem przeszliśmy, dawał mi szansę, odnosiliśmy sukcesy. I za ten czas jestem mu bardzo wdzięczna – mówiła Paszek w ubiegłorocznej rozmowie z TVP Sport.

Ostatecznie Polka zdecydowała się na wyjazd do Niemiec do pracy. A po dwóch latach przerwy od startów, za porozumieniem polskiego i niemieckiego związku kajakowego, mogła startować pod flagą naszych zachodnich sąsiadów. I robi to z niemałymi sukcesami. Rok temu we wspomnianych już MŚ w Duisburgu wywalczyła brązowy i srebrny medal.

ZERO RYZYKA do 50zł – zwrot 100% w gotówce w Fuksiarz.pl

Karolina Naja: – Może nasz poziom też trochę spowodował, że Paulina nie odnalazła tu zbyt szybko miejsca. Dostała szansę w naszej grupie, ale jej historia potoczyła się tak, że swoją szansę sportową otrzymała też w kraju sąsiadów. Ale na pewno jest zawodniczką, która będzie szybko pływać i to było wiadomo od samego początku. Taka jest jej historia, poprzez własne wybory życiowe każdy kreuje swoją. Teraz spotykamy się na torze tak jak wcześniej, tylko ze sobą rywalizując na Pucharach Świata czy imprezach rangi mistrzowskiej.

W Paryżu może zatem dojść do sytuacji, w której o medale w K-2 500 m w finale powalczą dwie polskie pary, a dodatkowo taka, której zawodniczka ma z naszym krajem wiele wspólnego. Bo każda z nich ma sporą szansę na podium.

CEL? MEDAL. MOŻE NAWET ZŁOTY

Za przygotowania polskiej kadry tradycyjnie odpowiada trener Tomasz Kryk. To człowiek-instytucja w polskich kajakach. Osoba, która nieustannie stawia na rozwój: począwszy od książek motywacyjnych dla siebie i zawodniczek, skończywszy na ćwiczeniach oddechowych  metodą Wima Hofa, czyli połączeniu oddechu, ekspozycji na zimno oraz medytacji. W tym celu kadra wozi ze sobą specjalny basen, który wypełniają wodą z lodem, by w ten sposób pobudzić organizm. Z kolei w menu kadry wciąż goszczą słynne już kiszonki, które zgodnie z popartą badaniami opinią Kryka, zapobiegają rozwijaniu się wirusów w układzie pokarmowym. To natomiast ogranicza liczbę chorób jelitowych, które – nomen omen – trawią wielu sportowców podczas zagranicznych zgrupowań.

Adrianna Kąkol, trener Tomasz Kryk, Dominika Putto, Karolina Naja i Anna Puławska

– Trener Tomasz Kryk ma swój utarty plan na cykl olimpijski i wie jak nas przygotować do tych najważniejszych zawodów. Obecny cykl jest o tyle specyficzny, że od Tokio minęły tylko trzy lata. Trener wprowadził dodatkowe bodźce do treningu, ale nie zostało dodane nic takiego, co nie byłoby sprawdzone wcześniej. My już wiemy, co nam służy i jest najbardziej skuteczne. Pokazują to wyniki, bo z każdych igrzysk olimpijskich jako kajakarstwo przywozimy medale. Tak więc zostajemy przy swoich schematach i teraz już nie eksperymentujemy za bardzo – mówi Anna Puławska.

Kiedy jednak pytamy nasze reprezentantki o to, jaki wynik pragną osiągnąć podczas igrzysk, obie unikają twardych deklaracji.

– Chciałabym po prostu popłynąć w każdym wyścigu 100% tego, na co będę przygotowana, bo to pozwoli mi zawalczyć o najwyższe cele – twierdzi Puławska.

Karolina Naja dodaje: – Na igrzyskach, kiedy już zejdziemy z mocnych obciążeń treningowych, to przez świeżość na ciele i szybkość łódki te wyścigi będą zdecydowanie łatwiejsze. To może dać fajny wynik sportowy. Jeśli chodzi o finały Pucharu Świata, mistrzostw Europy czy Igrzysk Olimpijskich, to wiemy, że jest ciasno. Ale wiemy też, że bardzo dobrze wykonujemy swoją pracę.

Kajakarskie sprinty odbędą się na Vaires-sur-Marne Nautical Stadium, czyli tym samym akwenie z którego korzystali wioślarze. – Rok temu byłyśmy tam na teście przedolimpijskim, ale wtedy tylko zobaczyłyśmy jak wygląda tor, nie pływałyśmy. Na pewno nie będzie to łatwy akwen, natomiast myślę, że dla nas tak jest najważniejsze, żeby te warunki były sprawiedliwe tak, aby każdy tor miał równe szanse. To pokazuje wtedy, że liczy się faktycznie przygotowanie, które każda z ośmiu zawodniczek bądź ekip przygotowała w finale – mówi Puławska.

Bardzo prawdopodobny jest scenariusz, że na akwenie zlokalizowanym nieopodal paryskiego Disneylandu polskie kajakarki podtrzymają piękną, medalową tradycję. A kto wie, może w końcu uda im się wywalczyć pierwsze w historii rodzimego kajakarstwa olimpijskie złoto?

SZYMON SZCZEPANIK

Fot. Newspix

Czytaj więcej o igrzyskach:

Pierwszy raz na stadionie żużlowym pojawił się w 1994 roku, wskutek czego do dziś jest uzależniony od słuchania ryku silnika i wdychania spalin. Jako dzieciak wstawał na walki Andrzeja Gołoty, stąd w boksie uwielbia wagę ciężką, choć sam należy do lekkopółśmiesznej. W zimie niezmiennie od czasów małyszomanii śledzi zmagania skoczków, a kiedy patrzy na dzisiejsze mamuty, tęskni za Harrachovem. Od Sydney 2000 oglądał każde igrzyska – letnie i zimowe. Bo najbardziej lubi obserwować rywalizację samą w sobie, niezależnie od dyscypliny. Dlatego, pomimo że Ekstraklasa i Premier League mają stałe miejsce w jego sercu, na Weszło pracuje w dziale Innych Sportów. Na komputerze ma zainstalowaną tylko jedną grę. I jest to Heroes III.

Rozwiń

Najnowsze

Igrzyska

Ekstraklasa

Trener Radomiaka: „Myślę, że Rocha z nami zostanie. Mamy plan”. Ważą się losy Tavaresa

Szymon Janczyk
4
Trener Radomiaka: „Myślę, że Rocha z nami zostanie. Mamy plan”. Ważą się losy Tavaresa

Komentarze

13 komentarzy

Loading...