Reklama

Możdżonek: To wielki dzień dla polskiej siatkówki! Obiektywnie stać nas na złoto

Błażej Gołębiewski

Autor:Błażej Gołębiewski

05 sierpnia 2024, 12:48 • 5 min czytania 8 komentarzy

To był moment, na który czekała cała Polska! Nasi siatkarze awansowali do półfinału igrzysk, przełamując prześladującą ich klątwę. Wielkich emocji nie ukrywał po meczu Marcin Możdżonek. – Zobaczyłem po pierwszych akcjach, jak nasi zawodnicy żyją w tym meczu, jaka jest ich mowa ciała, jak wykonują dane elementy siatkarskie i już wiedziałem, że będzie dobrze – mówi nam człowiek, który obecnych reprezentantów zna doskonale. 

Możdżonek: To wielki dzień dla polskiej siatkówki! Obiektywnie stać nas na złoto

BŁAŻEJ GOŁĘBIEWSKI: Pokonujemy Słowenię, meldujemy się w półfinale. Jak wrażenia? 

MARCIN MOŻDŻONEK: Doskonałe. Wielki dzień dla polskiej siatkówki, wielki dzień dla polskiej reprezentacji na igrzyskach olimpijskich. Mecz był bardzo dobry, moim zdaniem stał na wysokim poziomie nie tylko sportowym, ale też emocjonalnym. Graliśmy naprawdę rewelacyjnie, choć trzeba oddać Słoweńcom, że również byli dziś świetni. Wygraliśmy, bo po prostu jesteśmy lepsi i udowodniliśmy to na parkiecie, pokazując swoją przewagę nad przeciwnikami. 

Jestem zadowolony z tego, że wreszcie to był mecz, w który – mówiąc kolokwialnie – weszliśmy od pierwszej piłki. Spotkania z Egiptem nie wliczam, bo nie miał większego znaczenia, z kolei ani z Brazylią, ani z Włochami, nie umieliśmy grać od początku. Tym razem nie zaczęliśmy od połowy seta, nie zaczęliśmy od drugiego seta, tylko wyszliśmy od razu nastawieni na zwycięstwo. Zobaczyłem po pierwszych akcjach, jak nasi zawodnicy żyją w tym meczu, jaka jest ich mowa ciała, jak wykonują dane elementy siatkarskie i już wiedziałem, że będzie dobrze. 

Po pierwszym secie powiedziałem znajomym, z którymi oglądałem mecz, że to będzie 3:1 dla nas, że Słoweńcy mogą ewentualnie urwać tego jednego seta. Jak my broniliśmy w tym meczu, to było niesamowite. Bartek Kurek, Tomek Fornal, to, co wyczyniali… Coś wspaniałego. Duże napięcie energetyczne, duże emocje, no i przede wszystkim kapitalny poziom sportowy w tym ćwierćfinale. 

Reklama

Mogły pojawić się w zespole gdzieś z tyłu głowy myśli o tych pięciu poprzednich ćwierćfinałowych porażkach na igrzyskach? 

Wątpię. To są profesjonaliści. Oczywiście, wiedzieli też, jaka jest przeszłość, a część z nich brała w niej przecież udział. No, ale to już było, minęło. Zostawmy to. Jeśli chodzi o te przegrane w ćwierćfinałach igrzysk, to za każdym razem miało to inne podłoże. W 2004 roku trafiliśmy na późniejszych mistrzów olimpijskich, w 2008 mamy porażkę jedną, dwiema akcjami, gdzie trener Raul Lozano nie do końca wytrzymał taktycznie ten mecz. Londyn 2012 to znów mistrzowie olimpijscy, 2016 – zespół fatalnie przygotowany, a w Tokio nie pomogło nam między innymi to przesunięcie igrzysk o rok i Vital Heynen nie opanował drużyny, nie zbudował jej siatkarsko. 

Teraz mieliśmy też swoje problemy, kadrowe, czy w meczach z Brazylią i Włochami. Natomiast dzisiaj wyglądaliśmy jak reprezentacja Polski. I mam nadzieję, że nikt już nie będzie mówił o żadnych klątwach. 

Marcin Janusz, czyli dyrygent i jeden z ojców sukcesu ze Słowenią. Jak pan ocenia jego dzisiejsze wybory? 

Bardzo wysoko. Szkolna szóstka. Zagrał solidnie, dał drużynie to, co mógł zrobić najlepiej. Trafne wybory, świetne zagrania w pierwsze tempo, szczególnie w końcówce meczu. Siatka zupełnie wyczyszczona w newralgicznych momentach spotkania. Marcin gra już na niesamowicie wysokim poziomie, jestem zadowolony z jego postawy, a także z tego, jak rozwinęła się jego kariera. Cieszy także to, jak ograł się na arenie międzynarodowej i w jaki sposób obecnie się prezentuje. 

Reklama

Kto dziś jednak był tym wiodącym, najlepszym siatkarzem na parkiecie? Bartek Kurek? 

Z całą pewnością. Dzisiaj dla mnie numerem jeden na boisku był Bartosz Kurek. To jest bezapelacyjnie w moim rankingu meczu ze Słowenią najlepszy zawodnik. Mówiono o nim różne rzeczy, że jest stary, że się skończył, że już nie daje rady. Ale Bartek daje – tyle, ile może. A dziś dał 110 procent, grał rewelacyjnie. Świetna skuteczność, postawa na boisku – zresztą jak zawsze. To on nas poprowadził w tym ćwierćfinale do zwycięstwa. 

Marcin Możdżonek. Fot. Newspix

Odczucia przed spotkaniem ze Słowenią były mieszane, bo z jednej strony rywal zdecydowanie w naszym zasięgu, a z drugiej – gdzieś w przeszłości miewaliśmy z nimi problemy. Jak pan ocenia tę reprezentację? 

Grali bardzo dobrze, twardo. Dali maksimum swoich możliwości. Ale, tak jak wspomniałem wcześniej, my jesteśmy po prostu od nich lepsi. I jeśli tylko będziemy utrzymywać się na naszym właściwym poziomie, to będziemy z nimi zawsze wygrywać. 

Słowenia to zespół doświadczony, większość zawodników ma już swoje lata. I te lata spędzili ze sobą, bo dużych rotacji w pierwszym składzie tej drużyny nie było. Jeżeli więc chodzi o zgranie, to na pewno mieli nad nami przewagę. Ale to jest zdecydowanie za mało na dobrze grającą reprezentację Polski. 

Włochy – Japonia, Francja – Niemcy, USA – Brazylia. W półfinale zagramy ze zwycięzcą ostatniej pary. Jak pan widzi te zestawienia? 

To są ćwierćfinały bardzo nieoczywiste. Paradoksalnie, to chyba my trafiliśmy ze wszystkich najlepiej, bo dostaliśmy Słoweńców, z którymi mimo wszystko wiemy już jak grać. I potwierdziło się to zresztą dzisiaj. Włosi z Japonią? Nie będą mieli łatwej przeprawy, bo pod pewnymi względami Japończycy grają podobnie do nich i są mocną drużyną. Z kolei w meczu Francji z Niemcami dla mnie wynik jest kompletnie nie do przewidzenia. A w ćwierćfinale USA – Brazylia chyba trochę więcej przemawia za Stanami Zjednoczonymi. 

Obiektywnie stać nas na finał i złoto? I z kim moglibyśmy w tym finale zagrać, życzeniowo – Niemcy trenera Winiarskiego? 

To było świetne dla wszystkich. I dla Michała Winiarskiego, ale w szczególności dla nas. Byłbym wtedy spokojny o wynik, bo jesteśmy lepsi od reprezentacji Niemiec. Najpierw muszą jednak powygrywać swoje mecze i nie będzie o to łatwo. 

A my? Tak, obiektywnie stać nas na złoto. Czy tak się stanie, boisko pokaże. Ten turniej sportowo może być naprawdę nieprzewidywalny. Zagraliśmy bardzo słaby mecz z Włochami i to trzeba sobie powiedzieć jasno, zaprezentowaliśmy się naprawdę źle. Dwa dni później wychodzimy na Słoweńców i gramy kapitalnie. Sam jestem niezwykle ciekawy, jak pokażemy się w półfinale. 

ROZMAWIAŁ BŁAŻEJ GOŁĘBIEWSKI 

Fot. Newspix.pl

Uwielbia boks, choć ostatni raz na poważnie bił się w podstawówce (i wygrał!). Pisanie o inseminacji krów i maszynach CNC zamienił na dziennikarstwo, co było jego marzeniem od czasów studenckich. Kiedyś notorycznie wyżywał się na gokartach, ale w samochodzie przestrzega przepisów, będąc nudziarzem za kierownicą. Zachował jednak miłość do sportów motorowych, a największą słabość ma do ich królowej – Formuły 1. Kocha też Real Madryt, mimo że pierwszą koszulką piłkarską, którą przywdział w życiu, był trykot Borussii Dortmund z Matthiasem Sammerem na plecach.

Rozwiń

Najnowsze

Igrzyska

Ekstraklasa

„Jeśli dobrze mu podasz, będzie skuteczny”. Czy Nsame da wiele Legii Warszawa?

Jakub Radomski
10
„Jeśli dobrze mu podasz, będzie skuteczny”. Czy Nsame da wiele Legii Warszawa?

Komentarze

8 komentarzy

Loading...