To już oficjalne. W atmosferze pełnej wzruszeń, przy okrzykach i aplauzie publiczności zgromadzonej na Court Suzanne-Lenglen, Sir Andrew Barron Murray, znany szerzej jako Andy, w wieku 37 lat zakończył tenisową karierę.
Jasne, można mówić, że Murray już od lat nie nawiązywał do swoich najlepszych czasów. Że kontuzje boleśnie przeorały jego organizm. Do tego stopnia, że już w 2019 roku, po jednym z zabiegów sam mówił: – Przeszedłem wczoraj rano w Londynie operację biodra… Czuję się teraz trochę obolały i posiniaczony, ale mam nadzieję, że to już koniec mojego bólu. Teraz mam metalowe biodro.
Po takich zabiegach to wręcz cud, że Szkot wciąż grał zawodowo w tenisa. I czasami, bardzo rzadko, ale dawał radę jeszcze zaskoczyć wyżej notowanych rywali.
ZERO RYZYKA do 50zł – zwrot 100% w gotówce w Fuksiarz.pl
Nie mógł zaplanować sobie lepszego terminu na zakończenie kariery, niż igrzyska olimpijskie. Jasne, trzy wygrane wielkoszelmowe turnieje (i dodatkowo siedem finałów w zawodach tej rangi) to ogromne osiągnięcie. Zasługujące na podkreślenie tym bardziej, że dokonywał tych rzeczy w erze Rogera Federera, Rafaela Nadala i Novaka Djokovicia. Urodzony w Glasgow tenisista był jednym z nielicznych, którzy potrafili nawiązać z tymi tuzami wyrównaną rywalizację.
Jednak jego ulubionymi zawodami były igrzyska olimpijskie. W tych triumfował dwukrotnie. Najpierw w Londynie, gdzie wywalczył srebrny medal w mikście, ale przede wszystkim triumfował w turnieju gry pojedynczej. Napisalibyśmy, że zwyciężył u siebie, ale jako Szkot, Murray pewnie mógłby się obrazić o takie stwierdzenie. Jednak mimo niesnasek szkocko-angielskich, legenda tenisa zawsze podkreślała, że uwielbia reprezentować Wielką Brytanię. Udowodnił to zresztą na kolejnych igrzyskach, gdzie wywalczył kolejny złoty medal. Tym sposobem Murray stał się jedynym tenisistą gry pojedynczej bez podziału na płeć, który obronił tytuł mistrza olimpijskiego.
Thank you, Sir Andy Murray 🇬🇧
The tennis legend leaves the court for the final time 😢#Paris2024 pic.twitter.com/tabhTyfmIT
— Eurosport (@eurosport) August 1, 2024
W Paryżu Murray wystąpił tylko w grze podwójnej – sam uznał, że zdrowie nie pozwoli mu przystąpić do zawodów w singlu, a w parze z Danielem Evansem może coś ugrać. Tak się jednak nie stało, Brytyjczycy odpadli dziś w swoim trzecim meczu. Ale o tym jak bardzo uwielbia atmosferę igrzysk, niech świadczy jego pasja. Murray wkręcił się bowiem w… kolekcjonowanie przypinek do ubrań z poszczególnych krajów. I tak w Paryżu podobno przeszukał całą wioskę olimpijską, by znaleźć jedynego sportowca z Liechtensteinu, bo przypinki tego kraju brakowało w jego kolekcji.
W ten oto sposób karierę zakończył drugi tenisista z Wielkiej Czwórki. Bo tak właśnie należy traktować Murraya – jako czwartego wielkiego, zaraz po Djokoviciu, Nadalu i Federerze. Może bez kolejnego medalu igrzysk, ale chociaż z pamiątką z malutkiego kraju, którą może dodać do swojej kolekcji.
Fot. Newspix
Czytaj też: