Nie oszukujmy się – dzisiejsze spotkanie Polski z Argentyną nie generowało wielu emocji, czego najlepszym dowodem były puste trybuny hali w Ljubljanie. Jednak niezależnie od tego, polscy siatkarze stanęli na wysokości zadania i pokonali obecną ósmą ekipę Ligi Narodów 3:0. Najbardziej zadowolony z tego wyniku może być Paweł Zatorski. Doświadczony libero dziś obchodził bowiem urodziny i tak przy pomocy kolegów sam sobie sprawił prezent w postaci gładkiej wygranej.
To spotkanie dla Polaków nie miało żadnej temperatury meczu o stawkę. Biało-Czerwoni w tabeli Ligi Narodów zajmowali trzecie miejsce, ale z jednym meczem rozegranym mniej od Słowenii i Włoch. W dodatku już dwa dni temu pokazali, że są mocną ekipą, pokonując 3:0 wspomnianych Włochów. Inaczej było w przypadku Argentyny. Siatkarze z Ameryki Południowej znajdowali się bowiem na ósmym miejscu w tabeli VNL – ostatnim, które dawało prawo gry w fazie pucharowej turnieju.
Z tego też względu selekcjoner Albicelestes Marcelo Mendez posłał dziś do boju najsilniejszy skład. Z kolei Nikola Grbić pozwolił sobie na niewielkie roszady, stąd w wyjściowym składzie znaleźli się Łukasz Kaczmarek, Marcin Janusz, Bartosz Bednorz, Wilfredo Leon, Norbert Huber, Mateusz Bieniek i na pozycji libero Paweł Zatorski, czyli… dzisiejszy solenizant, który kończył trzydzieści cztery lata.
Może przebieg pierwszego seta był kwestią podejścia obu zespołów. Polacy byli od początku wyluzowani, przez co pozwalali sobie na nieszablonowe rozwiązania niektórych akcji. Argentyńczycy mieli zaś spięte ręce, tak jakby stawka spotkania nieco ich paraliżowała. A może po prostu taki obraz gry wynikał z różnicy poziomów. W końcu kiedy najsłabszym ogniwem jest Łukasz Kaczmarek – trzykrotny triumfator Ligi Mistrzów – to świadczy o tym, z jakiej klasy zespołem mamy do czynienia w przypadku podopiecznych Grbicia.
ZERO RYZYKA do 50zł – zwrot 100% w gotówce w Fuksiarz.pl
Pierwszego seta Biało-Czerwoni zwyciężyli gładko – 19:25. Podobnie było w kolejnej partii, wygranej do 18. Argentyńczycy może z czasem okrzepli, uspokoili nerwy. Ale co mogli poradzić, kiedy po drugiej stronie siatki mieli do powstrzymania takie armaty jak Leon, Bednorz czy Bieniek? Pierwszy z wymienionych już dwa dni temu z Włochami rozegrał wyśmienite zawody. Może was to zaskoczy, ale w tak krótkim czasie Wilfredo ponownie latał wysoko ponad blokiem rywali i kończył, co mu tylko zagrano. Najbardziej wyrównany był set numer 3, ale też głównie z tego względu, że trener Polaków dokonał kolejnych roszad w składzie, chcąc dać pograć większej liczbie swoich podopiecznych.
Ale nawet wywrócenie składu osobowego do góry nogami nie odmieniło przebiegu tego spotkania. Może na tablicy wyników trzecia partia była ciut bardziej wyrównana – w końcu było już 20:20. Może Argentyna podniosła poziom swojej zagrywki. Ale w decydującym momencie Biało-Czerwoni przycisnęli rywali i jak na klasowy zespół przystało, zamknęli mecz.
Na pocieszenie Argentynie pozostaje to, że przed ekipą Nikoli Grbicia w fazie grupowej Ligi Narodów jeszcze dwa spotkania. Jutro zagrają z Serbią, z kolei w ostatnim meczu zmierzą się z Kubą. Te dwa kraje zajmują kolejno 10. i 9. miejsce w tabeli VNL, tracąc do Argentyny 3 i 1 punkt. Biorąc pod uwagę poziom gry Polaków, Albicelestes mogą spać spokojnie: to niemalże pewne, że Serbowie i Kubańczycy niczego z nami nie ugrają.
Argentyna – Polska 0:3 (19:25, 18:25, 22:25)
Fot. Newspix
Czytaj więcej o siatkówce: