Reklama

Świetny list Xabiego Alonso. „Mój przyjaciel miał na imię Mikel”

Patryk Stec

Opracowanie:Patryk Stec

14 czerwca 2024, 10:40 • 3 min czytania 8 komentarzy

Trener Bayeru Leverkusen, Xabi Alonso, opublikował na łamach „The Players’ Tribune” genialny list, w którym opowiada o dzieciństwie oraz poprzednim sezonie. Poniżej publikujemy najciekawsze fragmenty.

Świetny list Xabiego Alonso. „Mój przyjaciel miał na imię Mikel”

Alonso pisze o trenerskich wątpliwościach, przyjaźni, swoich rodzicach, a także zeszłym sezonie. Nie będziemy silić się na komentarze, to trzeba po prostu przeczytać.

O Bayerze Leverkusen:

– Przychodzi taki moment, że każdy młody trener stoi bezradny, rozgląda się po stadionie i zastanawia się: co ja właściwie robię? Jak się tu dostałem? Dla mnie tym momentem był mój trzeci meczem tutaj, kiedy Frankfurt rozgromił nas 5:1.

– Szczerze mówiąc, kiedy półtora roku temu zadzwonił do mnie Simon Rolfes z pytaniem, czy jestem zainteresowany przyjazdem tutaj, nie miałem pojęcia o słowie „Neverkusen”. Byłem naiwny, w dobrym tego słowa znaczeniu. Nigdy nie byłem trenerem w najwyższej klasie rozgrywkowej. Trenowałem młodych zawodników drugiej drużyny Realu Sociedad w moim rodzinnym mieście, zupełnie poza światłami reflektorów. Wszystko, co wiedziałem o Bayerze Leverkusen, było z czasów, gdy grałem. Wiedziałem, że mają świetny stadion i zawsze grają w europejskich pucharach. Potem oczywiście spojrzałem na tę drużynę i powiedziałem: „Wow. OK. Jest tu coś interesującego”.

Reklama

– Pod koniec pierwszego sezonu poprosiłem wielu naszych zawodników, którzy mieli oferty z innych klubów, aby zostali. Powiedziałem im: „Proszę, zaufajcie mi. Jeśli zostaniecie, będziemy mieć wspaniały sezon”. Niektórych trzeba było mocniej przekonywać niż innych, bo było to ryzykowne, bądźmy szczerzy. Ale ostatecznie wszyscy mi zaufali i rezultaty są widoczne. Od pierwszego meczu z Lipskiem w tym sezonie wiedziałem, że mamy szansę powalczyć o trofea.

O pracy ojca:

– Pamiętam, jak wieczorem, gdy byłem młody, gromadziliśmy się wokół stołu. Mój ojciec zawsze miał swoje zeszyty i ołówki rozłożone na stole. Ustalał taktykę i składy, podczas gdy mama przygotowywała obiad. Szczerze mówiąc, pamiętam mojego ojca bardziej jako trenera niż zawodnika. Zawsze zajmował się następnym meczem lub treningiem. A to było przed erą internetu, laptopów i zaawansowanych statystyk. Kreślił wszystkie swoje pomysły ołówkiem, podczas gdy moja mama próbowała wyjąć talerze i widelce. Po pewnym czasie po prostu to zaakceptowała. Tak naprawdę nie miała wyboru.

O Mikelu Artecie:

– Miałem szczęście, że w sąsiedztwie miałem przyjaciela, który również pasjonuje się piłką nożną. Miał na imię Mikel. Codziennie chodziliśmy na plażę, aby grać w tenisa, surfować i oczywiście grać w piłkę nożną. Ten chłopiec był bardziej szalony niż ja, jeśli chodzi o piłkę nożną. Był o kilka miesięcy młodszy ode mnie i moich przyjaciół. Wiesz, jak zawsze próbuje się pokonać przyjaciół w tym wieku? Cóż, próbowaliśmy, ale on był potworem. U niego wygrywała miłość do gry, której nie można się nauczyć. Myślę, że to nas bardzo mocno związało do dziś.

Reklama

WIĘCEJ NA WESZŁO: 

fot. Newspix

Od dziecka fan Realu Madryt i hiszpańskiej piłki, ale nieobce są mu realia klubów z niższych lig. Dużą część wolnego czasu spędza na czytaniu książek o służbach specjalnych, polityce i grze w Football Managera. Ma licencję UEFA C, więc ma papier na używanie słów "tercja", "baza" i "półprzestrzeń".

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Komentarze

8 komentarzy

Loading...