Reklama

Kulisy medalu Pii. Mama na trybunach, czekolada w plecaku i stres mniejszy, niż na prawku

Szymon Szczepanik

Autor:Szymon Szczepanik

09 czerwca 2024, 08:43 • 7 min czytania 12 komentarzy

Pia Skrzyszowska wprawdzie nie obroniła tytułu mistrzyni Europy w biegu na 100 metrów przez płotki, ale w Rzymie miała ogromne powody do radości. Polka w bardzo mocnym finale zajęła trzecie miejsce, ustanawiając przy tym nowy rekord życiowy – 12.42 s. Po swoim występie Skrzyszowska opowiedziała dziennikarzom między innymi o swoich odczuciach po biegu. 23-latka zdradziła, jak ważna była dla niej obecność mamy na trybunach, w jaki sposób ma zamiar uczcić sukces, oraz powiedziała, że bardziej niż finałem mistrzostw stresowała się… niedawnym egzaminem na prawo jazdy. – Tam noga mi się trzęsła, a tutaj chyba jednak byłam stabilna i opanowana! – śmiała się brązowa medalistka z Rzymu.

Kulisy medalu Pii. Mama na trybunach, czekolada w plecaku i stres mniejszy, niż na prawku

Skrzyszowska do stolicy Włoch jechała jako obrończyni tytułu mistrzyni Europy, który wywalczyła dwa lata temu w Monachium. Jednak sama spoglądała na swoje zadanie z innej perspektywy.

– Jechałam tutaj z założeniem, że ja nie przyjeżdżam bronić medalu, tylko zdobyć kolejny – najlepiej złoty. Jest brąz i on jest świetnym wynikiem, bo poziom jest światowy. Ale myślę, że to też jest bardzo dobry prognostyk. 12.42 s – w końcu poprawiłam życiówkę po dwóch latach. Bardzo mnie to cieszy, bo jest rok olimpijski i się poprawiam, więc mam duże nadzieje co do przyszłych startów i igrzysk, ale na razie cieszę się z mistrzostw Europy – powiedziała po swoim starcie.

Kiedy w marcu tego roku miałem okazję porozmawiać z naszą biegaczką, wygłosiła ona opinię, że obecnie poziom płotków w Europie nie odstaje od tego, który widzimy za Oceanem. Wczorajszy bieg potwierdził jej słowa. Wygrała go Cyréna Samba-Mayela, ze znakomitym czasem 12.31. W 2024 roku żadna płotkarka na świecie nie biegała szybciej. – Myślę, że to jest w jakiś sposób spowodowane, że są u niej igrzyska. Nie wiem jak to się dzieje, bo Włosi tutaj też świetnie startują, więc to jest ciekawy wpływ, że jak są mistrzostwa u siebie, to nagle ci sportowcy są w lepszej dyspozycji – stwierdziła Pia.

Reklama

Pia Skrzyszowska i Cyréna Samba-Mayela

– Po przekroczeniu mety nie wiedziałam, jaki jest wynik, bo nie mogłam znaleźć czasu. Nie wiedziałam czy jestem druga czy trzecia. Trochę nie czułam tego biegu, bo Ditaji była dosyć daleko ode mnie i nie miałam tego wyczucia, które miejsce zajęłam. Ale jak zobaczyłam wynik Francuzki to wiedziałam, że to może być rekord życiowy i wiedziałam, że to był dobry bieg – komentowała Polka.

Ostatecznie druga na mecie, zameldowała się Ditaji Kambundji (12.40). – Poziom w Europie jest światowy, to są chyba jedne z najwyższych wyników obecnie na świecie – na pewno ten Francuzki, ale mój jest też wysoko, trzeci, czwarty? Nie sprawdzałam tego dokładnie. Wiedziałam, że to będzie bardzo mocny bieg, że mistrzostw Europy tutaj nikt nie odpuszcza i że jest u nas 5-6 dziewczyn, które są kandydatkami do medali.

Już bieg półfinałowy zwiastował, że poziom damskich płotków w Rzymie w tym roku będzie wręcz niebotyczny. W swoim pierwszym wczorajszym starcie Skrzyszowska starała się zachować nieco sił na główny występ: – W półfinale nie byłam w 100% skoncentrowana i trochę był taki submaksymalny bieg. Taki troszkę pod kontrolą. Nie powinnam tak robić, ale powiedzmy, że było okej. Wiedziałam, że w finale muszę pobiec po prostu poprawnie, jak robię to normalnie na co dzień. Już na rozgrywce czułam się super, nakręciłam się i miałam dobre przeczucia – powiedziała.

Polka odniosła się także do postawy w Rzymie swojej rodaczki i koleżanki po fachu – Klaudii Wojtunik: – Półfinały były bardzo szybkie i niestety widziałam, że Klaudia nie weszła do finału. W ogóle dla Klaudii to jest rollercoaster nastrojów na tych mistrzostwach. 12.84 s – byłam pewna, że taki czas da jej finał.

Reklama

Skrzyszowska odniosła się też do problemów z blokami, które w Rzymie trapią wielu sprinterów powodując, że starty biegów często są powtarzane. Dotknęło to między innymi Oliwera Wdowika, który wraz z kilkoma innymi zawodnikami, w rywalizacji na 100 metrów zdążył przebiec cały dystans zanim usłyszał komendę falstartu jednego z nich: – U mnie dwa starty były bezproblemowe, tylko jak byłam na rozgrzewce to słyszałam, że bieg na 100 metrów był przebiegnięty dwa razy. Ale nie wiedziałam o co chodzi, bo byłam trochę w swoim świecie. To są bloki, które mamy w Polsce, na których trenuję, więc byłam spokojna ten start, nie bałam się o to. I wyszło tak, że nasze dwa biegi były bezproblemowe.

Po zdobyciu brązowego medalu Skrzyszowska zdradziła też, w jaki sposób ma zamiar go uczcić: – Mam w plecaku dużą czekoladę, którą trzymałam od urodzin! Więc nie zjadłam tej czekolady od 20 kwietnia. Bardzo możliwe, że w Rzymie pewnie już się roztopiła, ale ja wolę roztopioną niż zimną, więc i tak ją zjem. To będzie moja nagroda. Poza tym pójdę sobie z tatą na pizzę. Nie mam ochoty nawet na McDonalda, a zapewne pizzę tutaj znajdę wszędzie dobrą i myślę, że dzisiaj tata mi na to pozwoli.

Skoro już jesteśmy przy temacie rodziny Pii, to – poza tatą Jarosławem, który ją trenuje – jej członkowie znaleźli się też na trybunach Stadio Olimpico. W tym osoba, na której obecności Pii szczególnie zależało:

– Tutaj na trybunach była moja mama i siostra, moi wujkowie… Mama chyba nigdy nie była na moich zawodach i po prostu płakała, jak mnie zobaczyła, więc to też było cudowne. Pani z obsługi troszkę mnie wypędzała i nie mogłam do nich podejść, ale bardzo się cieszę, że je tutaj spotkałam. Cieszę się, że tutaj były, może też z nimi pójdę gdzieś świętować, albo jutro pójdziemy razem na miasto czy zrobimy cokolwiek, żeby się z nimi zobaczyć, bo ich nie widziałam. Ale to fajnie, że miałam na trybunach troszkę rodzinnej atmosfery.

ZERO RYZYKA do 50zł – zwrot 100% w gotówce w Fuksiarz.pl

Brązowy medal w Rzymie to nie jedyny sukces, który Skrzyszowska odniosła w tym roku. Wcześniej płotkarka także wywalczyła brąz, ale podczas halowych mistrzostw świata w Glasgow. Z kolei w życiu prywatnym 23-latka zdała egzamin na prawo jazdy. Na pytanie, czy bardziej stresujący był dla niej finał mistrzostw Europy czy jazda za kółkiem, lekkoatletka nie miała wątpliwości co do odpowiedzi.

– Więcej stresu miała na prawie jazdy, bo tam noga mi się trzęsła, a tutaj chyba jednak byłam stabilna i opanowana! Prawo jazdy to dla mnie jakaś nowość i nie jest to, co robię na co dzień. Dlatego było dla mnie trudniejsze, mimo że myślę, że więcej osób na świecie ma prawo jazdy niż medal mistrzostw z Europy czy takie wyniki – żartowała Pia.

Skrzyszowska wczoraj otworzyła w Rzymie polski worek z medalami. I zrobiła to bardzo skutecznie, bowiem na kolejny krążek musieliśmy czekać zaledwie parę chwil. Zaraz po jej starcie okazało się bowiem, że w pchnięciu kulą brąz sensacyjnie wywalczył Michał Haratyk.

– Po swoich występach nie spotkaliśmy się z Michałem. Kiedy ja poszłam do Olka Dzięciołowskiego z TVP Sport udzielić wywiadu, to powiedział mi, że mamy jeszcze jeden medal. Powiedziałam „słucham?”. Zdziwiłam się, bo nawet nie za bardzo wiedziałam, że już ta kula się skończyła. Później widziałam Michała na drugim końcu stadionu, bo szukaliśmy go wzrokiem. Myślę, że fajnie otworzyliśmy te mistrzostwa, i to jest dobry prognostyk na kolejne dni.

Michał Haratyk

A kolejne dni to między innymi rywalizacja w sztafecie 4 x 100 metrów. W Monachium polski skład został zmontowany nieco naprędce, w ostatniej chwili dołączyły do niego Anna Kiełbasińska i właśnie Pia Skrzyszowska, która startowała niedługo po swoim złotym występie na 100 metrów przez płotki. Jednak całość wyszła świetnie, a Polki zostały wicemistrzyniami Europy. W Rzymie Kiełbasińskiej zabraknie, lecz Pia będzie miała więcej czasu, by przygotować się do rywalizacji w drużynie.

– Jestem w składzie sztafety, więc liczę, że z dziewczynami pobiegniemy razem. Fajnie byłoby powtórzyć sukces z Monachium. Sztafeta to też jakiś sposób loteria, nie możemy wszystkiego przewidzieć. Trzeba zrobić dobre zmiany. Dziewczyny są szybkie, Ewa Swoboda jest szybka, ja też, reszta też jest w bardzo dobrej formie, więc jest duża szansa na medal. Teraz mamy trochę więcej czasu, niż w Monachium, więc myślę, że potrenujemy zmiany. Pewnie jutro się dowiem wszystkiego od trenera, jak to ma wyglądać i zobaczymy co będzie dalej – zakończyła Skrzyszowska.

Fot. Newspix

Czytaj też:

Pierwszy raz na stadionie żużlowym pojawił się w 1994 roku, wskutek czego do dziś jest uzależniony od słuchania ryku silnika i wdychania spalin. Jako dzieciak wstawał na walki Andrzeja Gołoty, stąd w boksie uwielbia wagę ciężką, choć sam należy do lekkopółśmiesznej. W zimie niezmiennie od czasów małyszomanii śledzi zmagania skoczków, a kiedy patrzy na dzisiejsze mamuty, tęskni za Harrachovem. Od Sydney 2000 oglądał każde igrzyska – letnie i zimowe. Bo najbardziej lubi obserwować rywalizację samą w sobie, niezależnie od dyscypliny. Dlatego, pomimo że Ekstraklasa i Premier League mają stałe miejsce w jego sercu, na Weszło pracuje w dziale Innych Sportów. Na komputerze ma zainstalowaną tylko jedną grę. I jest to Heroes III.

Rozwiń

Najnowsze

Lekkoatletyka

Komentarze

12 komentarzy

Loading...