Reklama

Poświęcił wszystko dla igrzysk w Paryżu. „Musiałem zamknąć firmę”

Szymon Szczepanik

Autor:Szymon Szczepanik

09 czerwca 2024, 13:20 • 6 min czytania 11 komentarzy

Maher Ben Hlima to z pochodzenia Tunezyjczyk, który od ubiegłego sezonu reprezentuje Polskę w chodzie sportowym. 34-latek mieszka w naszym kraju od kilkunastu lat. W 2021 roku Ben Hlima powrócił do startów, a jego celem był występ na igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Kwalifikację do nich udało mu się uzyskać w maju, natomiast podczas mistrzostw Europy w Rzymie, gdzie mieliśmy okazję z nim porozmawiać, reprezentant Polski zajął siódme miejsce. Misja Paryż została jednak przez Mahera okupiona kłopotami na innym polu. – Na jeden dzień przed wyjazdem na mistrzostwa Europy musiałem niestety zamknąć firmę – mówi lekkoatleta – Niestety, finansowo jest bardzo ciężko. Mam wsparcie z Urzędu Miasta, mam wsparcie trenera i klubu. Żeby tylko przetrwać do igrzysk. Co będzie po igrzyskach, naprawdę nie wiem.

Poświęcił wszystko dla igrzysk w Paryżu. „Musiałem zamknąć firmę”

NAJLEPSZY POLSKI CHODZIARZ W RZYMIE

W Rzymie Ben Hlima brał udział w chodzie na 20 kilometrów. Zawody rozpoczęte o 18:30 miały taką samą trasę, jak w przypadku kobiet, zatem także kończyły się finiszem na Stadio Olimpico. 34-latek, który do startów powrócił przed trzema laty, ukończył rywalizację z czasem 1:09:15, co ostatecznie dało mu siódmą lokatę.

– Było szarpane tempo, w którym czułem się dobrze. Chciałem wywalczyć miejsce w czołowej ósemce mistrzostw Europy w moim debiucie na tych zawodach. I udało mi się to osiągnąć. Na 16-17 kilometrze dostałem nawet informację od trenera, że jestem dziesiąty, później ósmy. Spojrzałem na grupę czteroosobową przede mną i pomyślałem, że chciałbym ją wyprzedzić. Takie wyprzedzenie kosztowało mnie jeden wniosek [o dyskwalifikację, trzy oznaczają przymusowa przerwę – przyp. red.]. Ale nie żałuję tego ataku, bo to był odpowiedni moment, nim zapewniłem sobie tak naprawdę to TOP 8 – analizował swój występ Ben Hlima.

– To był taki bieg, a raczej chód taktyczny. Dzisiaj dałem z siebie wszystko. To był gorący dzień, a ja jeszcze odczuwałem zmęczenie z ostatnich zawodów. Przez siedem tygodni startowałem pięć razy. Łącznie zrobiłem 92 kilometry, przy tempie startowym około czterech minut na kilometr. To mnie kosztowało dużo zdrowia, ale musiałem walczyć o minimum olimpijskie – kontynuował chodziarz.

Reklama

– Dzisiejszy wynik też oznaczał dla mnie możliwość otrzymania stypendium, więc krok po kroku idę w dobrą stronę. Myślę tylko o sporcie, walczę w sporcie. Dam z siebie wszystko, na co mnie stać. Dla mnie naprawdę nie ma granic, staram się wszystko zrobić zgodnie z planem, a nawet jeszcze dołożę od siebie. Więc staram się nie myśleć o sprawach finansowych. Poświęciłem się tylko dla sportu i widzimy się na igrzyskach – mówił.

„NIESTETY, FINANSOWO JEST BARDZO CIĘŻKO”

Finanse to ważny aspekt w przygotowaniach sportowca i Ben Hlima nie jest tu wyjątkiem. Kiedy przyjechał do Polski, założył tu rodzinę i starał się utrzymać z normalnej pracy, nie sportu. Ostatecznie po latach założył firmę spedycyjną którą rozwinął na tyle, że dysponował niewielką flotą czterech ciągników siodłowych. Kiedy w 2021 roku lekkoatleta postanowił walczyć o igrzyska w Paryżu (do tego zainspirował go sukces Dawida Tomali) jego życie przybrało szalony tryb. Treningi łączył z prowadzeniem działalności gospodarczej, nie raz odbierając telefony firmowe w trakcie przygotowań. Spał po trzy-cztery godziny dzienne. Wszystko po to, by utrzymać spółkę i nie rezygnować z własnych marzeń.

Ostatecznie Ben Hlima doszedł do wniosku, że obu gałęzi życia nie da się pogodzić: – Na jeden dzień przed wyjazdem na mistrzostwa Europy musiałem niestety zamknąć firmę. To też dodatkowy stres dla mnie. Miałem go dużo przez ostatnie tygodnie. Walczę ze stresem, walczę ze sobą, ale idę cały czas naprzód. Dzisiaj wywalczyłem też kolejny wynik. Wolę tak naprawdę nie rozmawiać o sprawach firmowych, finansowych, bo to jest naprawdę ciężki okres. Ale nastawiam się jeszcze na jeszcze cięższy trening, więc co za coś. Niestety nie ma lekko, ale staram się o tym nie myśleć na co dzień.

– Niestety, finansowo jest bardzo ciężko. Mam wsparcie z Urzędu Miasta, mam wsparcie trenera i klubu. Żeby tylko przetrwać do igrzysk. Co będzie po igrzyskach, naprawdę nie wiem. No, ale staram się o tym nie myśleć, naprawdę. Coś za coś. Nie mogę teraz przejmować sprawami finansowymi. Nie mogę się przejmować niczym. Dla mnie teraz liczy się tylko sport, tylko igrzyska. Tylko najlepszy wynik i wielkie marzenie – medal – mówił Ben Hlima.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Mah Er (@ben_hlima_)

Reklama

WIEK NIE JEST PRZESZKODĄ

Pewne jest jedno: Maher Ben Hlima już zrealizował swój cel związany z samym występem w Paryżu. – Wywalczyłem minimum na igrzyska na dystansie indywidualnym. Odczuwam jeszcze zmęczenie, ale jutro rano mam samolot i kolejną pracę na wysokości. Po trzech-czterech dniach lekkiego treningu, tym razem zaczynam solidne przygotowania na igrzyska olimpijskie 1 sierpnia w Paryżu [wtedy odbędzie się rywalizacja indywidualna na 20 km – dop. red].

A co o pozycji sportowej powiedziało nam siódme miejsce w Rzymie?

Ben Hlima: – Myślałem tutaj o medalu. Natomiast jak widziałem innych zawodników, którzy są dobrze mi znani, bo już startowaliśmy razem, to widziałem też na co ich stać. I wiem dobrze, nawet z mediów społecznościowych, że ci zawodnicy się przygotowali specjalnie do mistrzostw Europy. Ja takiego przygotowania nie miałem, bo przygotowuję się cały czas na igrzyska olimpijskie. Tak naprawdę miałem teraz start za startem. Nigdzie nie wyjechałem. Kiedy byłem na dwa tygodnie w Spale, to nawet ten krótki okres treningowy musiałem przerwać i polecieć do Hiszpanii startować. Tam właśnie zrobiłem minimum olimpijskie.

Pomimo 34 lat na karku, wiek chodziarza nie powinien w jego przypadku stanowić bariery w osiąganiu sukcesów. Jego organizm nie jest bowiem zniszczony latami wyczynowego uprawiania sportu.

– Realizuję naprawdę solidny plan. Tak jak mówił mój trener, pod względem ogólnym jestem cały czas na niedotrenowaniu. On widzi mnie na co dzień, zna moje możliwości. Staram się trenować mądrze. To zadanie dla trenera, który o mnie dba. Póki co jest bez kontuzji, krok po kroku, cały czas do przodu. Gdyby nie ta pogoda dzisiaj, to stawiałbym wynik minutę szybszy w moim wykonaniu. Ale to szło na miejsca, szło się taktycznie – powiedział po starcie w Rzymie reprezentant Polski.

WYSTĘP W PARYŻU JUŻ JEST. BĘDZIE COŚ WIĘCEJ?

Jednak czy Ben Hlima, którego do powrotu do sportu zainspirował występ w Tokio Dawida Tomali, ma szansę zbliżyć się do wyniku mistrza olimpijskiego i też wywalczyć krążek? W końcu na imprezie dużej rangi zajął wysokie, siódme miejsce. I to – jak sam twierdzi – bez przygotowania się specjalnie do zawodów w Rzymie, raczej będąc w ciężkim rytmie treningowym.

– Dążę do wyższego poziomu. Nastawiam się na chodzenie poniżej 4 minut, może z finiszem poniżej 3 minut i 50 sekund. Na tym pracuję cały czas. Ta ciężka praca powoduje, że nie jestem w stanie cały czas być w formie w okresie startowym. Nawet startując co dwa tygodnie musiałem też wykonać ciężkie treningi, a to wszystko jest ustawione pod start na igrzyskach olimpijskich – mówi Maher.

ZERO RYZYKA do 50zł – zwrot 100% w gotówce w Fuksiarz.pl

– Formę się buduje oczywiście odpowiednim przygotowaniem. Tego nie można zbudować w domu, czy gdzieś wyłącznie w Polsce. Oczywiście przygotowania w kraju to może być taki kolejny etap. Ale trzeba zacząć od treningu na wysokości, od takich miejsc, które są przyjazne dla chodziarzy, gdzie nawet mogę spotkać tam rywali. W takich miejscach w tym roku już byłem. PZLA naprawdę dużo pomaga w tych sprawach – kontynuował.

Na pytanie o to, czy w Paryżu uda mu się zdobyć medal, Ben Hlima nie chciał złożyć jednoznacznej deklaracji. Jednak na koniec zapewnił: – Mam osiem tygodni. Osiem tygodni, które naprawdę zamierzam wykorzystać mądrze. Tak jak wspomniałem, pięć startów w siedem tygodni to naprawdę było dla mnie coś niewyobrażalnego. Ale dałem radę. Przez te kolejne osiem tygodni też dam radę. Tak, jak na igrzyskach.

Fot. Newspix

Czytaj więcej o igrzyskach olimpijskich:

Pierwszy raz na stadionie żużlowym pojawił się w 1994 roku, wskutek czego do dziś jest uzależniony od słuchania ryku silnika i wdychania spalin. Jako dzieciak wstawał na walki Andrzeja Gołoty, stąd w boksie uwielbia wagę ciężką, choć sam należy do lekkopółśmiesznej. W zimie niezmiennie od czasów małyszomanii śledzi zmagania skoczków, a kiedy patrzy na dzisiejsze mamuty, tęskni za Harrachovem. Od Sydney 2000 oglądał każde igrzyska – letnie i zimowe. Bo najbardziej lubi obserwować rywalizację samą w sobie, niezależnie od dyscypliny. Dlatego, pomimo że Ekstraklasa i Premier League mają stałe miejsce w jego sercu, na Weszło pracuje w dziale Innych Sportów. Na komputerze ma zainstalowaną tylko jedną grę. I jest to Heroes III.

Rozwiń

Najnowsze

Lekkoatletyka

Igrzyska

Media: Radosław Piesiewicz przestanie być prezesem związku. Możliwe, że już jutro

Sebastian Warzecha
15
Media: Radosław Piesiewicz przestanie być prezesem związku. Możliwe, że już jutro
Piłka nożna

„Obiekt nie istnieje”. Krajobraz zniszczeń popowodziowych w sporcie [REPORTAŻ]

18
„Obiekt nie istnieje”. Krajobraz zniszczeń popowodziowych w sporcie [REPORTAŻ]

Komentarze

11 komentarzy

Loading...