Borussia Dortmund szykuje się do najważniejszego meczu w sezonie – już w sobotę podopieczni Edina Terzicia zmierzą się w finale Ligi Mistrzów z Realem Madryt. Emocje powoli sięgają zenitu, co tylko potwierdza piłkarz niemieckiej drużyny Julian Brandt.
– To coś wyjątkowego. Gramy na wspaniałym stadionie przeciwko świetnemu przeciwnikowi. Zaakceptowaliśmy to, że Real Madryt jest faworytem, ale wiemy co możemy i powinniśmy zrobić. Na Realu Madryt będzie ciążyć pewna presja. Nie możemy się tym martwić. Musimy pojechać do Londynu i zrobić dokładnie to, co pokazaliśmy w Paryżu i u siebie przeciwko Atletico – ocenia zawodnik cytowany przez portal borussia.com.pl.
Dla drużyny ten finał jest naprawdę bardzo ważny. Koledzy z pompą chcą pożegnać odchodzącego po sezonie Marco Reusa: – Z całych sił postaramy się, aby Marco wrócił do Dortmundu z pucharem – przekonuje Karim Adeyemi i przypomina sobie, że w tym meczu wystąpi jeszcze dobry znajomy dortmundczyków– Jude Bellingham ma świetny sezon w Realu Madryt. Pełni inną rolę niż u nas, ale radzi sobie bardzo dobrze i strzelił już wiele bramek.
Nie jest to może zbyt pogłębiona analiza, ale na Bellinghama tyle wystarczy. Anglik po prostu jest w gazie i należy zatrzymać jego i jego kolegów za wszelką cenę. Plan Borussii na to spotkanie też pewnie nie jest zbyt skomplikowany – Niemcy chcą najzwyczajniej w świecie wygrać prestiżowe trofeum, nieważne w jakim stylu.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Motor w wielkim finale barażu o Ekstraklasę. „Oni już byli. Teraz pora na nas!” [REPORTAŻ]
- Paradoksy Kompany’ego
- Rutkowski podsumował klęskę Lecha. „Dział skautingu wie, że limit błędów się wyczerpał”