Reklama

Każda seria się kiedyś kończy… Puchar Tymbarku w Łodzi

Przemysław Mamczak

Autor:Przemysław Mamczak

25 maja 2024, 14:03 • 7 min czytania 0 komentarzy

Fantastyczny finał w roku 2022, minimalnie przegrany ze szkołą z Olsztyna. Powrót na Stadion Narodowy po dwunastu miesiącach i wielki rewanż – triumf w kategorii U-10. Statuetka MVP dla Maksymiliana Lindnera. Szkoła Gortata z Łodzi napisała już dużą historię Pucharu Tymbarku. Tym razem w stolicy jej jednak zabraknie.

Każda seria się kiedyś kończy… Puchar Tymbarku w Łodzi

Sobotnie finały etapu wojewódzkiego na stadionie Widzewa były ostatnim przystankiem majowej rywalizacji. Największy w Europie turniej dzieci czeka teraz moment przerwy, by emocje zenitu sięgnęły 8 czerwca. To wtedy, na obiektach Hutnika w Warszawie, rozpoczną się ogólnopolskie finały XXIV edycji Pucharu Tymbarku.

W Łodzi faworytem były „Gortatki”, jednak tym razem kosa trafiła na kamień. Kamieniem okazała się Szkoła Podstawowa nr 1 z Koluszek, która zwyciężyła drużynę Adama Gołaszewskiego 2:0. Jako że turniej U-10 chłopców podzielono na sześć grup, z drugich miejsc awansowały tylko dwie drużyny. Szkoła Gortata, mimo wysokich wygranych w pozostałych spotkaniach, wśród nich się więc nie znalazła.

Osiągnęliśmy w poprzednich latach wielkie sukcesy, które są efektem dobrej pracy, a w zasadzie współpracy szkoły z klubem sportowym. Nie można zapominać o szczęściu, które do tej pory nam sprzyjało, bo bez niego też takich triumfów byśmy nie osiągnęli. Szczęście poparte jest jednak ciężką pracą – mówi Michał Feter, dyrektor Szkoły Gortata.

Napływają nowe roczniki, dzieci, które nie brały udziału w poprzednich edycjach, dlatego każdego roku są chęci do rywalizacji o bilety do Warszawy. Podchodzimy do tego jednak na tyle rozsądnie, że każdego roku staramy się włączać do kadry zawodników młodszych. Oni nabierają doświadczenia i w kolejnych sezonach, już w swoim macierzystym roczniku, są jeszcze lepiej przygotowani do rywalizacji. Przykładem takiego gracza był Maksymilian Lindner, który dwa lata temu grał w przegranym finale z Olsztynem. Wtedy wchodził z ławki rezerwowych. Rok później wygrał, będąc czołowym zawodnikiem całego turnieju. Mamy nadzieje na to, że jego śladem pójdą kolejni chłopcy – dodaje trener Gołaszewski.

Reklama

Oczywiście, że w piątek każdy związany z łódzką placówką liczył na zwycięstwo. Jego brak przyjąć należy jednak z pokorą. – Istotnym dla nas jest, by stopniować to, czego uczymy dzieciaki. Na etapie, na którym jestem ja, rozbudzamy miłość do sportu. Dopiero później zacznie się specjalistyczne szkolenie. Moim zadaniem jest sprawić, by po prostu dobrze się bawili. Pierwszaki nie radzą sobie z rywalizacją, dlatego w pierwszych miesiącach pracujemy nad tym, by każdy z nich zdał sobie sprawę, że wynik to sprawa drugorzędna. Liczy się ich rozwój – z każdą kolejną lekcją, z każdym kolejnym meczem i z każdym kolejnym turniejem – tłumaczy Jakub Olkiewicz, trener drużyny U-8. Na co dzień dziennikarz Goal.pl znalazł obszar, w którym realizuje się przy boisku. – Robię tu to, co lubię. Ruszam się z dzieciakami, bo jestem nauczycielem wuefu w klasach pierwszej i drugiej. W tym roku zadebiutowałem jako trener drużyny w Pucharze Tymbarku, co było dla mnie wielką przygodą.

Jego zespół odpadł na etapie rozgrywek powiatowych. – Dla wielu zawodników to pierwszy tak wielki turniej. Spotykają się po raz pierwszy z sędziami, z mediami, z transmisją telewizyjną swoich spotkań. Tworzymy jednak świetną społeczność, która wzajemnie się wpiera i dopinguje. Na finałach miejskich nie było płaczu i wściekłości, nie było wzajemnych pretensji. Każdy wiedział, że przyjechał, by dobrze się bawić, bez względu na wyniki. A sportowo nie osiągnęliśmy celu, bo zajęliśmy drugie miejsce. Dzieciaki muszą łapać bakcyla, pasję do sportu. Na wyniki przyjdzie czas – tonuje nastroje Olkiewicz.

Szkoła Gortata na co dzień blisko współpracuje z akademią ŁKS-u. Nie wszyscy jednak zawodnicy reprezentują barwy łódzkiego ekstraklasowicza. „Polish Hammer” jest właścicielem szkoły. To nie jest szkoła jego imienia, a szkoła do niego należąca. – Marcin do nas przyjeżdża, w tygodniu na zakończenie roku szkolnego odwiedzi uczniów, porozmawia z nimi. On zaprasza rodziców do kontaktu, którzy przesyłają mu swoje… uwagi. To nie jest „wirtualny” patron szkoły, a żyjący i inspirujący młodzież autorytet, który żywo angażuje się w życie szkoły – opowiada Feter. Mają dzieciaki siedmioletnie, ale i maturzystów. Pełen przekrój.

W Pucharze Tymbarku występują więc dzieci wszechstronnie uzdolnione ruchowo. Na co dzień uprawiają one również inne dyscypliny. Odnoszą sukcesy w koszykówce czy piłce ręcznej. To właśnie tutaj różnicę upatrują trenerzy z dyrektorem.

Olkiewicz: – Naszą przewagą jest liczba zajęć wychowania fizycznego. Mamy codziennie po dwie godziny lekcyjne, czyli po półtorej godziny sportu. Do tego dochodzi praca, która wykonywana jest przez trenerów. Zazwyczaj to ludzie, którzy czerpią wiedzę z różnych miejsc, którzy ciągle się dokształcają. Przyjemnością jest patrzeć na ich działania.

Co ciekawe, w Szkole Gortata piłka nożna jest… praktycznie nieobecna. Feter: – Podczas wuefów nie mają piłki. Dzieciaki w Szkole Gortata mają pięć wuefów, a żaden z tych treningów to nie jest trening piłkarski. Trzy jednostki są ogólnorozwojowe: zabawy, sprawność ogólna czy gimnastyka. Czwarty trening to trening lekkoatletyczny, uczymy tam wzorców dotyczących biegu czy skoku. Ostatni punkt to sporty walki, gdzie uczymy wymyków i innych przydatnych niuansów. Tu nie chodzi o walkę, a nawet o to, jak upadać. Nasze 10- czy 11-letnie dzieciaki sprawność ogólną mają często na poziomie ósmoklasistów czy nawet licealistów. Dzieciaki w pierwszych klasach często realizują podstawę programową dla czwartej klasy.

Reklama

Gołaszewski: – Piłka nożna niekoniecznie jest najważniejsza. Inne sporty wzbogacają skarbiec ruchowy dzieci, zawodnik dzięki temu jest przygotowany na niespodzianki, które spotkają go na boisku. Potrafi koordynacyjne i mentalnie wyjść z ciężkich sytuacji. Każda dyscyplina wnosi coś pozytywnego do warsztatu zawodnika. Jako fan koszykówki cieszę się, że zdobyliśmy choćby wicemistrzostwo województwa w baskecie.

Gołaszewski doświadczył już gry, a nawet triumfu na Narodowym. Kiedy patrzy się na niego jednak z boku, trudno odczytać jego emocje. Czy właśnie wygrał cały Puchar Tymbarku? A może odpadł w grupie na etapie wojewódzkim? Jest trenerem wybitnie spokojnym. Przy Minerskiej w piątek nie krzyczał, nie radził, co zawodnicy mają robić. – Podejścia mogą być różne. Ja wychodzę z założenia, że trening jest dla trenera, a mecz jest dla zawodnika. To, co wypracowaliśmy na zajęciach, powinniśmy przełożyć na turniej, stąd nie ingeruję w działania zawodników. Dla mnie to łamanie ich kreatywności. Jako trenerzy wykazać możemy się podczas treningu. Podczas meczu wykazywać mają się zawodnicy. Musimy wykreować liderów. Gdyby trener cały czas podpowiadał, nie byłoby komunikacji. Ona dziś, w dobie komputerów i telefonów, jest zaburzona. To przykry widok, ale sport może kształtować i chcemy, by chłopcy sytuacje boiskowe rozwiązywali same.

Czy trener, który nic nie mówi i obserwuje walkę swojej drużyny stojąc przy linii, to trener, któremu na tej drużynie… nie zależy? Gołaszewski: – Absolutnie nie. To tylko wygląda tak z boku. W głębi bardzo mi na tym zależy. Przeżywam mecze po swojemu, ale… po przegranych meczach lepiej do mnie nie podchodzić.

Tym razem Szkoła Gortata przegrała. Jeden mecz zaważył o tym, że dalej zagrają Koluszki. 21 goli Kordiana Ciesielskiego w sześciu spotkaniach i wygrana w finale ze Szczawinem dały przedstawicielom 13-tysięcznej miejscowości bilet do Warszawy. W innych kategoriach wygrywały ZSP Opoczno (U-10 dziewcząt), SP Zelów (U-12 dziewcząt) i SP 1 Opoczno (U-12 chłopców).

Wojewódzkie finały w całym kraju toczyły się przez niemal miesiąc. W kategoriach U-8 na tym Puchar Tymbarku się kończy, zespoły dziewczynek oraz chłopców U-10 i U-12 grają dalej. Już we wtorek po 16 drużyn w każdej kategorii podzielone zostanie na cztery czterozespołowe grupy. Najlepsi, jak nakazuje tymbarkowa tradycja, zagrają na murawie Narodowego, by wieczorem 10 czerwca, wraz ze wszystkimi 64 finalistami z trybun dopingować reprezentację Polski podczas ostatniego sprawdzianu przed wyjazdem na Euro.

Choć w każdym miejscu, które odwiedziliśmy, emocji nie brakowały, ich kumulacja dopiero nastąpi. Już dziś wszystkich fanów młodzieżowej piłki oraz osoby z nią związane zapraszamy na Hutnik, bo wstęp będzie darmowy.

Puchar Tymbarku 2024 – woj. łódzkie:

  • Zwycięzca U-8 dziewcząt: SP 5 Skierniewice
  • Zwycięzca U-8 chłopców: SP Uniejów
  • Zwycięzca U-10 dziewcząt: ZSP Opoczno
  • Zwycięzca U-10 chłopców: SP 1 Koluszki
  • Zwycięzca U-12 dziewcząt: SP Zelów
  • Zwycięzca U-12 chłopców: SP 1 Opoczno

Z ŁODZI – PRZEMYSŁAW MAMCZAK

WIĘCEJ O PUCHARZE TYMBARKU:

Fot. Newspix

Kompletnie zafiksowany na punkcie szkolenia. Poza nim nie widzi świata. I poza nim, zasadniczo, nie zna się na niczym innym. Większość sytuacji jest dla niego zero-jedynkowa, dlatego trudno zrozumieć mu absurdy związane z polską piłką. Wierzy, że każdy klub piłkarski może działać jak korporacja i kompetentni ludzie, poprzez odpowiednią organizację, są w stanie szybko i sprawnie go rozwinąć. Koordynator Weszło Junior z licencją trenerską UEFA A. Autor podcastu "Jak Uczyć Futbolu" i twórca EkstraTrenera. Asystent trenera reprezentacji Polski szóstek. Reportaże, wywiady, treści taktyczne, szkoleniowe i merytoryka.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

EURO 2024

Niewidzialny Harry Kane i cień wielkiej Anglii. Faworyt wygrał, ale drżał do końca

Jakub Radomski
11
Niewidzialny Harry Kane i cień wielkiej Anglii. Faworyt wygrał, ale drżał do końca

Komentarze

0 komentarzy

Loading...