Nawet w najczarniejszych snach kibice Barcelony nie zakładali, że aż tyle złego będzie się mówiło o ich klubie. Fani przeciwnych drużyn mogliby zrobić sobie popcorn i z radością patrzeć na to, co się dzieje z klubem z Katalonii. Pewnie wielu tak robi, ale mamy dla nich złą wiadomość – cyrk w Barcelonie to problem całej piłkarskiej Hiszpanii.
“Xavi nie będzie trenerem pierwszego zespołu FC Barcelony” – możemy przeczytać w nagłówku na stronie klubu. Gdybyśmy to zobaczyli dokładnie miesiąc temu, czyli jeszcze 24 kwietnia, nie bylibyśmy specjalnie zaskoczeni. Dzień później Joan Laporta z radością ogłosił na konferencji prasowej, że były kapitan Barcelony jednak pozostanie trenerem w przyszłym sezonie. Przez miesiąc wydarzyło się tam tyle, że spokojnie dałoby się nakręcić o tym dobry serial. Pytanie tylko, czy byłaby to komedia, czy raczej sensacja?
Tak czy inaczej, coś szmirowatego.
– Wiemy, że trener deklarował w połowie sezonu, że odejdzie, ale porozmawialiśmy i widzimy ochotę do kontynuowania tego projektu, ambicję, radość i wiarę. Xavi ma pełne zaufanie zarządu, kierownictwa sportowego i, mam nadzieję, kibiców Barcy. Jesteśmy przekonani, że będzie to zwycięski projekt – mówił na konferencji Laporta. Zatem co się stało, że prezes Barcelony przestał ufać Xaviemu?
Zadłużona po uszy Barcelona nie ma ostatnio dobrej prasy. Po okresie w miarę dobrej gry nadeszła burza. Wszystko za sprawą niepozornej konferencji prasowej przed meczem z Almerią. – Sytuacja finansowa klubu jest zupełnie inna niż ta sprzed 25 lat. Wtedy przychodził trener i mógł jasno wskazać, jakiego zawodnika chciałby mieć. Teraz tak nie jest. Nie mamy teraz takich warunków jak inne kluby – po tych słowach trenera Joan Laporta miał się wściec. Trudno było odmówić racji Xaviemu, który powiedział po prostu prawdę. Prawda jednak była tak nieprzyjemna dla prezesa, że postanowił go zwolnić.
Xavi nie jest wybitnym trenerem Barcelony. Nie będzie w panteonie legendarnych szkoleniowców Blaugrany. Jednak jest jedną z legend klubu, a tych się tak nie traktuje. Katalończyk przez ostatni miesiąc przeszedł prawdziwy rollercoaster. Myślami był już poza klubem, aby za chwilę podjąć decyzję o pozostaniu, a na końcu został zwolniony z pracy za kilka słów prawdy.
Przez ostatni tydzień trwała dyskusja na temat zarządzania klubem i wyrzucenia trenera. Fotoreporterzy robili zdjęcia Xaviego wjeżdżającego do Ciutat Esportiva w minorowym nastroju. Z jednej strony krytycy mogliby powiedzieć, że sam sobie na to zasłużył, bo nie poradził sobie jako trener, ale z drugiej zafundował mu to porywczy Laporta, krytykowany niemal z każdej strony. Z obozu Barcelony prawdopodobnie wypuszczano plotki do mediów, aby sprawdzić reakcję kibiców i dziennikarzy. Mieliśmy festiwal najróżniejszych wieści dotyczących zwolnienia lub pozostawienia Xaviego czy zatrudnienia Hansiego Flicka. To wszystko powodowało, że Barcelona coraz częściej była uważana za niepoważny klub.
Za Laportą cała seria złych decyzji, związanych z finansami i personaliami. Cules powoli mają dość Deco, dyrektora sportowego Barcelony, który stał się twarzą nieudanego projektu sportowego. Ekipie rządzącej z Camp Nou trudno będzie przekonać zniechęconych kibiców. Jeszcze niedawno synonimem złego zarządzania klubem w Hiszpanii była Valencia. Teraz to Barcelona wraz z Manchesterem United są wymieniane w tym niechlubnym gronie światowych gigantów z najgorszym managementem. To nie jest dobra wiadomość dla tych, którzy chodzą na hiszpańskie stadiony lub zasiadają co weekend przed telewizorami, aby oglądać LaLigę. Słabsza Barcelona to słabsza liga, spadek wartości marketingowej i mniejsze dochody. To też chociażby mniej atrakcyjne El Clasico – najważniejszy mecz w lidze w każdym półroczu.
Wygląda na to, że póki w Barcelonie będzie rządzić Laporta, nie będziemy narzekać na nudę. Takie mamy czasy, że kto kibicuje Barcelonie, ten w cyrku się nie śmieje…
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Wielki przegląd zmarnowanych szans. Kto zaliczył największe pudła w Ekstraklasie?
- Przegląd młodzieżowców. Który klub będzie szukał wzmocnień?
- Idealna logistyka i gościnność. Odwiedzamy bazę Polski na Euro 2024
Fot. Newspix