Reklama

Wściekłość w Radomiaku. Maciej Kędziorek zwolniony, klub zapłaci karę

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

19 maja 2024, 10:43 • 4 min czytania 35 komentarzy

Po burzliwych naradach kilka tygodni temu posada Macieja Kędziorka miała być bezpieczna do końca sezonu, niezależnie od wyników Radomiaka. W Radomiu zapadła jednak decyzja o tym, żeby zmienić trenera przed ostatnią kolejką rozgrywek. Głównym argumentem w tej sprawie ma być to, że obydwie strony zupełnie się już nie dogadują.

Wściekłość w Radomiaku. Maciej Kędziorek zwolniony, klub zapłaci karę

Radomiak wygrał z Rakowem Częstochowa i Legią Warszawa, ale przegrał z Łódzkim Klubem Sportowym, Koroną Kielce, Zagłębiem Lubin, Ruchem Chorzów oraz Śląskiem Wrocław. To dość zaskakująca wyliczanka, która sprawiła, że do ostatniej kolejki Zieloni będą zagrożeni spadkiem z Ekstraklasy. W międzyczasie klub „zapewnił sobie” także karę za brak wypełnienia limitu 3000 minut uzbieranych przez młodzieżowców. Kwestia gry młodych piłkarzy przechyliła szalę na niekorzyść trenera Macieja Kędziorka, którego odsunięto od prowadzenia drużyny.

Radomiak Radom zwolnił Macieja Kędziorka

Według naszych informacji przed wyjazdem do Wrocławia zarząd Radomiaka dał zielone światło na to, żeby odpuścić walkę o wypełnienie limitu i wystawić najsilniejszy skład, który powalczy o punkt dający Zielonym formalne utrzymanie i spokój w ostatniej kolejce sezonu. Trener Maciej Kędziorek mimo to zdecydował się na dwóch młodzieżowców: Gabriela Kobylaka oraz Guilherme Zimowskiego. W trakcie spotkania, gdy wynik był już niekorzystny, szkoleniowiec postanowił zdjąć skrzydłowego z boiska i tym samym jasne stało się, że limit nie zostanie wypełniony. Jednocześnie Radomiak nie wywalczył punktów, więc próba pogodzenia obydwu celów wyszła kiepsko.

Zarząd największe pretensje do trenera Kędziorka miał właśnie o to, że mimo ich zgody i sugestii, podjął inną decyzję.

Świeżo po meczu we Wrocławiu działacze przytaczali inne sytuacje, w których nie mogli dogadać się ze szkoleniowcem w kwestii składu. Podobnie było przed spotkaniem z Ruchem Chorzów — wtedy zdecydowano, żeby przeciwko Niebieskim przybliżyć się do wypełnienia limitu, ale wówczas tego nie zrobiono. Czyli można powiedzieć, że dopóki góra prosiła trenera o grę młodzieżowcami, ten minut nie nadrobił, a kiedy przekazano mu, że nie musi tego robić, w wyjściowym składzie pojawił się dodatkowy piłkarz spełniający wymogi regulaminu.

Reklama

Oczywiście można powiedzieć: to nie rola działacza, żeby wskazywać skład, jednak mówimy o sytuacji związanej ze strategicznym założeniem: ogrywać młodzież, czy nie; płacić karę, czy wypełnić limit. Trener Maciej Kędziorek nie unika odpowiedzialności za tę sytuację, przyznaje, że to on podjął decyzję, żeby zbieranie minut przez młodych zawodników zostawić na końcówkę sezonu, licząc, że wcześniej drużyna nie tylko zapewni sobie utrzymanie, ale i wyższe miejsce w tabeli.

A zarząd odpowiada, że albo trzeba było zbierać minuty od początku rundy i wykorzystywać każdą okazję do nadrabiania punktów, albo trzeba było grać o wynik.

Radomiak zapłaci karę za niewypełnienie limitu minut młodzieżowca

Kara za brak wypełnienia limitu minut młodzieżowca wyniesie 500 tysięcy złotych, co będzie bolesne dla budżetu. Zwłaszcza w perspektywie prośby o wsparcie finansowe, którą skierowano do Rady Miejskiej w Radomiu. Podobnie z perspektywy klubowej kasy wyglądać może zwolnienie drugiego trenera, ale Radomiak zapewnia, że w tym przypadku nie będzie to dużym obciążeniem. Skoro już o poprzednich szkoleniowcach, to trzeba dodać, że problemy z wypełnieniem limitu minut zaczęły się już za Constantina Galki. Rumuński trener w pierwszych trzech meczach grał bez młodzieżowca i konsekwentnie pomijał młodszych zawodników.

Efekt tego był taki, że po 19 spotkaniach Radomiak miał wypełnione 49% limitu minut. Założenie przed startem rundy wiosennej było jednak proste: to moment, w którym trzeba je odrobić, nawet jeśli pewnym problemem jest fakt, że większość młodzieżowców gra na najmocniej obsadzonej pozycji, czyli na skrzydle.

Runda wiosenna była jednak dla Radomiaka katastrofalna pod wieloma względami i wszystko złożyło się na obraz, jaki mamy na kolejkę przed końcem sezonu. Zieloni raz za razem łapali czerwone kartki, coraz gorzej wyglądały stałe fragmenty gry. Tylko wiosną radomianie stracili po nich osiem bramek (dane „StatsBomb”), co jest najwyższym wynikiem w lidze. Przeciwwagą dla tego były punkty urywane Rakowowi i Legii, czy nawet dobry, ale przegrany mecz z Ruchem Chorzów, jednak ciężko się dziwić, że w Radomiu odczuwają rozczarowanie ostatnim półroczem. Nawet pamiętając o zimowej wyprzedaży i odejściach Pedro Henrique, Alberta Posiadały oraz Ediego Semedo.

Zmiana na kolejkę przed końcem rozgrywek ma być nie tylko pomocą doraźną, ale też startem większej przebudowy przed nowym sezonem. Decyzja o tym, kto poprowadzi Radomiaka, ma zapaść w poniedziałek. Klub zapewnia, że ma plan zarówno na to, jak i na skonstruowanie kadry na następne rozgrywki. Niewykluczone, że ofertę pracy z drużyną dostanie Bruno Baltazar, który niedawno pojawił się na rozmowach jako potencjalny zastępca Macieja Kędziorka.

Reklama

WIĘCEJ O RADOMIAKU RADOM:

SZYMON JANCZYK

fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

35 komentarzy

Loading...