Reklama

Kozacki, niekwestionowany mistrz wagi ciężkiej. Usyk pokonał Fury’ego!

Szymon Szczepanik

Autor:Szymon Szczepanik

19 maja 2024, 01:54 • 5 min czytania 76 komentarzy

Wiecie jak to jest z zapowiedziami wielkich pojedynków. Często, chociaż gale noszą świetne nazwy, to same walki ostatecznie okazują się wydmuszkami. Ale dziś istotnie, zgodnie z tytułem wydarzenia w Rijadzie – Ring of Fire – ring zapłonął. W starciu Tysona Fury’ego (34-1-1, 24 KO) z Oleksandrem Usykiem (22-0, 14 KO) było bowiem wszystko. Wielka stawka, poziom sportowy i odpowiednia dramaturgia, zwroty akcji. A po jej zakończeniu, w końcu możemy ogłosić, że doczekaliśmy się pierwszego niekwestionowanego mistrza wagi ciężkiej w XXI wieku. I został nim prawdziwy kozak z Ukrainy, który pokonał rywala decyzją sędziów.

Kozacki, niekwestionowany mistrz wagi ciężkiej. Usyk pokonał Fury’ego!

Na tę walkę fani boksu czekali długie ćwierć wieku. W końcu w 1999 roku po raz ostatni mieliśmy okazję oglądać, jak któryś zawodnik królewskiej kategorii wagowej zyskuje miano “undisputed”. Wówczas Lennox Lewis w starciu z Evanderem Holyfieldem zdobył pasy trzech najważniejszych federacji – IBF, WBA i WBC. Jednak w erze czterech organizacji, czyli dołączając do powyższych tytuł WBO, jeszcze żaden ciężki nie mógł określić się niekwestionowanym czempionem.

Dziś któryś z dwójki Fury-Usyk miał napisać historię boksu. Lecz by wskazać pięściarza, który tego dokona, równie dobrze można było rzucić monetą. W tym hitowym starciu szanse rozkładały się bowiem w stosunku 50 na 50, a zarówno Brytyjczyk jak i Ukrainiec mieli swoje atuty. Za Olbrzymem z Wilmslow przemawiały świetne warunki fizyczne, większa siła czy potencjalna kontrola walki za pomocą ciosów prostych. Z kolei Oleksandr miał górować szybkością, techniką i fenomenalną kondycją. Ta walka mogła przybrać naprawdę każdy możliwy scenariusz.

ZWROT 50% DO 500 zł – BEZ OBROTU W FUKSIARZ.PL!

TO JEST KOZACKI MISTRZ!

Cała gala, jak to zwykle ma miejsce w przypadku wielkich wydarzeń sportowych organizowanych w Arabii Saudyjskiej, była znakomicie opakowana. Zarówno na karcie walk, jak i trybunach nie brakowało wielkich nazwisk sportu i show biznesu.

Reklama

Wejścia do ringu zwiastowały olbrzymie emocje. Oleksandr Usyk na walkę życia wyszedł w stroju kozackiego wojownika, jasno nawiązując do klimatu wojny, którą wciąż ogarnięty jest jego kraj. Z kolei Tyson Fury był strasznie nakręcony, ale zarazem wyluzowany. Król Cyganów na ring wkroczył tanecznym krokiem, w rytm hitu Bonnie Tyler „Holding Out for a Hero”. Już samo to pokazywało, jak różne podejście do najważniejszej walki XXI wieku w wadze ciężkiej prezentowali obaj pięściarze. Całość zwieńczył legendarny zwrot “Let’s get ready to rumble!”, wypowiedziany przez Michaela Buffera i wreszcie, kiedy zegarek wskazywał 45 minut po północy, mogliśmy zaczynać!

Tyson Fury dalej postanowił grać rolę ringowego błazna i nawet przy instrukcjach sędziowskich stroił głupawe miny. Usyk z kolei był niezmiennie skupiony, jakby myślał wyłącznie o dobraniu się do rywala. Przedarcie się przez długaśne ramiona Króla Cyganów wcale nie było taką prostą sztuką. Mimo wszystko, jeżeli już Ukraińcowi udawało się tego dokonać, to jego uderzenia dochodziły celu. I chociaż Tyson wciąż nieco pajacował, to oglądając przebieg walki, jego zachowanie było bardziej robieniem dobrej miny do złej gry. Początek starcia należał bowiem do posiadacza pasów WBA, WBO i IBF. Zadziwiające było to, że Wyspiarz łatwo dawał się spychać do narożnika ringu, gdzie tracił przewagę kontroli dystansu.

Czwarta runda przyniosła przemianę ringowych wydarzeń. Fury zaczął bardziej krążyć wokół oponenta, ale przede wszystkim jego proste częściej dochodziły celu. Tyson częściej bił też kombinacje wykorzystując w nich ciosy na tułów, uważany za słabszą stronę Ukraińca. I tak czempion organizacji WBC zaczął odrabiać straty z pierwszych starć. A Usyk miał nad czym myśleć w narożniku. Bo wyglądało na to, jakby po pierwszych, badawczych rundach, rywal go rozpracował.

Trudno jednak myśleć nad zmianą taktyki, kiedy z każdą chwilą spadają na ciebie bomby od ważącego blisko 120 kilogramów olbrzyma. Mieliśmy połowę walki, a Oleksandr chwiał się po każdym mocniejszym uderzeniu Króla Cyganów. Jasne, pięściarz zza naszej wschodniej granicy wciąż był niebezpieczny. To w końcu – nomen omen – kozacki zawodnik. Ale kontrolę nad przebiegiem ringowych wydarzeń miał Fury. I nic nie zapowiadało tego, że wydarzenia w ringu ulegną zmianie.

Aż tu nagle w starciu numer osiem Brytyjczyk dał się zaskoczyć i przyjął potężny lewy sierpowy, który roztrzaskał mu nos. Usyk po tym ciosie jakby ponownie zaczął wierzyć we własne siły. Fury zaś raz za razem obcierał się o uszkodzony kinol. Ukrainiec to wyczuł, napierał i omalże nie doprowadził do końca pojedynku. Po jego kanonadzie Fury chwiał się w ringu na wszystkie strony, a nawet dał się wyliczyć. Ale koniec końców, przetrwał dziewiątą rundę. I zabijcie nas – wtedy zupełnie nie wiedzieliśmy, czym pod koniec walki mogą zaskoczyć nas obaj wielcy wojownicy. Usyk niby był w przewadze. Jednak tu jedna akcja mogła ponownie odmienić losy pojedynku.

Reklama

Mistrzowskie rundy – czyli ostatnie dwie – uwypukliły przewagę kondycyjną Usyka, która miała być jego wielkim atutem. Ukrainiec parł do przodu. Pochylając głowę przy ataku, po chwili wyprowadzał obszerny lewy – ten sam, który uszkodził Brytyjczykowi nos. I takie uderzenia niezmiennie były skuteczne. W ostatnich trzech minutach Fury wyglądał trochę tak, jakby miał już trochę dość tej walki. Jeśli wyprowadzał kombinacje, to od niechcenia. A Usyk niezmiennie napierał. Ostatecznie jednak obaj dotrwali do ostatniego gongu, pozostawiając werdykt tej znakomitej walki sędziom punktowym.

Ci nie byli jednogłośni… ale naszym zdaniem ogłosili słuszną decyzję, bo na punkty – 115-112, 114-113 i 113-114 – zwyciężył Usyk! Tym samym Ukrainiec został pierwszym w XXI wieku niekwestionowanym mistrzem wagi ciężkiej. I z dumą oraz łzami w oczach mógł wykrzyczeć: – Zrobiliśmy to!

Oj tak, kozaku, zrobiłeś to. Po zdominowaniu wagi junior ciężkiej, tym razem pokazałeś, że jesteś najlepszym pięściarzem wagi ciężkiej na świecie. I z pewnością jednym z najlepszych bez podziału na kategorie wagowe.

Czytaj więcej o walce Fury-Usyk:

Pierwszy raz na stadionie żużlowym pojawił się w 1994 roku, wskutek czego do dziś jest uzależniony od słuchania ryku silnika i wdychania spalin. Jako dzieciak wstawał na walki Andrzeja Gołoty, stąd w boksie uwielbia wagę ciężką, choć sam należy do lekkopółśmiesznej. W zimie niezmiennie od czasów małyszomanii śledzi zmagania skoczków, a kiedy patrzy na dzisiejsze mamuty, tęskni za Harrachovem. Od Sydney 2000 oglądał każde igrzyska – letnie i zimowe. Bo najbardziej lubi obserwować rywalizację samą w sobie, niezależnie od dyscypliny. Dlatego, pomimo że Ekstraklasa i Premier League mają stałe miejsce w jego sercu, na Weszło pracuje w dziale Innych Sportów. Na komputerze ma zainstalowaną tylko jedną grę. I jest to Heroes III.

Rozwiń

Najnowsze

Boks

Komentarze

76 komentarzy

Loading...