Reklama

Tej nocy ring zapłonie. Fury i Usyk walczą o przejście do historii

Szymon Szczepanik

Autor:Szymon Szczepanik

18 maja 2024, 12:32 • 13 min czytania 7 komentarzy

Obaj są niepokonani na zawodowych ringach, a na ich starcie cały bokserski świat czeka od 2022 roku. Ba, dziś w Rijadzie do skutku dojdzie najważniejsza walka w wadze ciężkiej w XXI wieku. Oto bowiem naprzeciwko siebie staną mistrz federacji WBA, WBO i IBF Oleksandr Usyk (21-0, 14 KO) oraz czempion organizacji WBC Tyson Fury (34-0-1, 24 KO). Stawką będą wszystkie wymienione pasy oraz przejście do historii pięściarstwa jako pierwszy od 24 lat niekwestionowany mistrz królewskiej kategorii wagowej. Szanse obu pięściarzy rozkładają się po równo, a my postanowiliśmy przeanalizować w którym elemencie jeden góruje nad drugim. Oto nasza analiza atutów wojowników, których starcie sprawi, że zgodnie z nazwą gali – Ring of Fire – arabski ring zapłonie.

Tej nocy ring zapłonie. Fury i Usyk walczą o przejście do historii

SIŁA CIOSU: FURY

Stare pięściarskie porzekadło głosi, że trzy najważniejsze elementy boksu to timing, szybkość i siła ciosu. W tej kolejności. Pierwsza z nich to składowa wielu elementów. Wyczucia dystansu, techniki, odpowiedniego ustawienia. Drugą jeszcze się zajmiemy. Jednak analizując hitowy pojedynek wagi ciężkiej, nie sposób nie rozpocząć tego tekstu inaczej, niż od porównania brutalnej siły obu wojowników. Tego, który dysponuje w łapie cięższym młotkiem, zdolnym ułożyć rywala do snu.

I mówiąc szczerze, zarówno Fury jak i Usyk nie są prawdziwymi wirtuozami nokautów. Wprawdzie ich ciosy robią wrażenie na rywalach, ale nie urywają przeciwnikom głowy. Ukrainiec w trakcie pięciu walk w wadze ciężkiej pokonał przed czasem tylko Daniela Dubois (20-2, 19 KO). Przy czym bardziej niż po sile ciosu jako takiego, Brytyjczykowi dało się we znaki zmęczenie spowodowane wysokim tempem walki Usyka. Z kolei Anthony Joshua (28-3, 25 KO) chwiał się po jego kombinacjach, ale na nogach zdołał ustać. A AJ nie słynie ze specjalnie wielkiej odporności na ciosy.

Tyson Fury pod tym względem wygląda o wiele lepiej. Król Cyganów zakończył przed czasem cztery z ostatnich pięciu walk. Lecz jeżeli bliżej przyjrzymy się jego rywalom, to ta statystyka przestanie robić tak duże wrażenie. Dwa razy zastopował Deontaya Wildera (43-3-1, 42 KO), który ma czym uderzyć, ale jego obrona pozostawia wiele do życzenia. Dillian Whyte (30-3, 20 KO) to solidny zawodnik, ale jednak spoza ścisłej światowej czołówki. Z kolei Derek Chisora (34-13, 23 KO) w trzeciej walce z Tysonem najlepsze lata miał już za sobą, to zestawienie od początku było nieporozumieniem. Jedynym rywalem, którego ostatnio Fury nie znokautował, był Francis Ngannou (0-2). I można usprawiedliwiać mistrza federacji WBC, że sam nie podszedł poważnie do tego starcia, zaniedbał przygotowania. Mimo wszystko, pomimo licznie wyprowadzonych uderzeń, nie zdołał on przewrócić Kameruńczyka, któremu parę miesięcy później Anthony Joshua urwał w ringu głowę.

Reklama

Ale jeżeli ze wspomnianej dwójki mielibyśmy wybierać tego, kto dysponuje większą siłą ciosu, wybór padłby na Fury’ego. Jak przy wielu innych elementach boksu tych dwóch zawodników, nie jest to kolosalna różnica. Ale w tej różnicy Tysonowi bliżej do wojownika zdolnego posłać rywala na deski celnym sierpowym, podbródkowym lub ciosem na korpus. Tej ostatniej broni zapewne w szczególności będzie starał się używać.

OBRONA: USYK

Skoro przyjrzeliśmy się temu, który z głównych bohaterów sobotniej nocy ma czym uderzyć, to pozostańmy w temacie, ale od drugiej strony. Jeżeli bowiem w wadze ciężkiej liczy się silna piącha, to równie ważna jest szczęka zdolna przyjąć potężny cios. Albo umiejętności defensywne, które w ogóle pozwolą uniknąć zagrożenia.

W tej kwestii przewagę posiada Usyk. Ukrainiec i Brytyjczyk mierzyli się z ludźmi, którzy potrafią jednym ciosem skasować rywala. Jednak Oleksandr w dwóch starciach z Joshuą tylko krótkimi momentami sprawiał wrażenie naruszonego. Przez całą zawodową karierę na deskach znalazł się tylko raz. Miało to miejsce w ostatniej walce z Dubois… ale rywal zadał nieprzepisowe uderzenie poniżej pasa.

Z kolei Król Cyganów cztery razy zapoznawał się z ringiem podczas samej trylogii z Wilderem. I jasne, jego zmartwychwstanie w pierwszej, remisowej walce to scena która przeszła do historii wagi ciężkiej. Ale Deontay pokazywał, że przez długaśne ramiona Olbrzyma z Wilmslow da się przedostać. A kiedy dobrze się trafi, jego błędnik szaleje. Pokazał to także Francis Ngannou. A na wcześniejszych etapach kariery Tysona – Neven Pajkić (17-1, 5 KO) i Steve Cunningham (30-9-1, 13 KO). Przypadek ostatniego z wymienionych jest ciekawy, bowiem USS to naturalny pięściarz wagi junior ciężkiej, o wzroście Oleksandra Usyka.

Reklama

Jeżeli on potrafił zaskoczyć Gipsy Kinga, to podobna sztuka może udać się Ukraińcowi. Zwłaszcza, że jeszcze do końca nie wiemy jak bardzo starcia z Wilderem naruszyły odporność mistrza WBC. Z kolei w odwrotną stronę ciężej wyobrazić sobie, że Fury nokautuje Usyka. Szczęka ukraińskiego czempiona wciąż wydaje się zrobiona z granitu. Choć przy tak porównywalnych umiejętnościach obu pięściarzy, nie należy wykluczać żadnego ze scenariuszy.

SZYBKOŚĆ: USYK

Dochodzimy do drugiego – według porzekadła na wstępie – najważniejszego elementu pięściarskiego rzemiosła. Szybkość. To cecha, którą Tyson Fury zaskakiwał swoich przeciwników. W końcu w wadze ciężkiej rządzili już naprawdę wielcy goście. I Tyson do takich się zalicza, mierzy aż 206 centymetrów wzrostu. Jednak żaden z niego żelbetonowy kloc – jakby to mógł określić jeden z bohaterów filmu „Chłopaki nie płaczą”.

Przeciwnie, przy takich gabarytach i wadze oscylującej w okolicach 120 kilogramów, czempion federacji WBC wręcz szachował swoich przeciwników prędkością ciosów ruchów. Czasami, zanim ci zorientowali się w zamiarach Olbrzyma z Wilmslow, już wyłapywali na twarz celną serię. Kiedy zaś ruszali z odpowiedzią, ich ciosy pruły powietrze. Nie brak nawet opinii twierdzących, że Fury porusza się niczym pięściarz wagi cruiser, a nawet półciężkiej.

Jednak tym razem powinno być inaczej. Owszem, rozmiary Fury’ego w połączeniu z jego prędkością czynią z niego prawdziwego mutanta. Ale sposób poruszania się po ringu Usyka to już absolutna maestria. Pięściarz wywodzący się z grupy irlandzkich travellersów nie raz nazywał swojego oponenta nadmuchanym zawodnikiem wagi średniej. Tyson tymi słowami kpił z gorszej fizjonomii Usyka. Ale w ringu mogą one w bolesny sposób obrócić się przeciwko Fury’emu. Ukrainiec bowiem istotnie porusza się tak, jakby do ringu wnosił nie ponad 100 kilogramów, ale ze 30 mniej. Zatem Fury pierwszy raz będzie w niekomfortowej sytuacji, kiedy to rywal zacznie wyprzedzać jego ruchy.

OBSTAW WYNIK WALKI FURY-USYK W FUKSIARZ.PL!

CIOSY PROSTE: FURY

Tyson Fury jest pięściarzem, którego uderzenia więcej ważą. W półdystansie Usyk powinien uważać na uderzenia rywala na korpus, których ten z pewnością będzie szukał, a także silny podbródkowy. Jednak naszym zdaniem, całkiem prawdopodobny jest scenariusz w którym 35-latek zawalczy w stylu rodaka Usyka, którego już pokonał – Władimira Kliczki (64-5, 53 KO). Swoją taktykę może oprzeć na trzymaniu rywala na dystans, a każdą próbę zbliżenia się Usyka będzie niwelował klinczem.

Kluczem do zrealizowania takiej koncepcji są ciosy proste, wyprowadzane słabszą ręką. Wielką zaletą leworęcznego Ukraińca jest to, że moc jego prawej kończyny jest na tyle duża, że w zasadzie można go nazwać pięściarzem oburęcznym. Jednak trudno nie upatrywać w elemencie ciosów prostych przewagi Fury’ego, skoro posiada on aż 18 centymetrów więcej zasięgu ramion. W dodatku potrafi wyprowadzić lewy prosty w sposób niesygnalizowany, więc Usyk przy każdym pójściu do przodu będzie musiał mieć się na baczności.

Tyson-Fury-Deontay-Wilder-2020-boks

Długaśny lewy prosty powinien być jedną z głównych broni Tysona Fury’ego przeciwko Oleksandrowi Usykowi.

TECHNIKA: USYK

Lepsza siła uderzenia oraz ciosy proste (co wynika głównie z warunków fizycznych) nie zmieniają jednak faktu, że pod względem technicznym to posiadacz pasów WBA, WBO oraz IBF prezentuje się lepiej. Ponownie mamy tu ten sam casus, co przy porównaniu szybkości czy obrony obu zawodników. Fury jest dobry w tych elementach, ale Usyk zdaje się być w nich po prostu lepszy. Oleksandr w genialny sposób potrafi składać swoje kombinacje – i to przez nie wykańcza przeciwników. Usyk nie ogranicza się wyłącznie do akcji prawy-lewy na górę. On sprawnie łączy uderzenia na głowę i korpus.

Największe wrażenie w jego stylu robią kąty, pod którymi zadaje ciosy. Nawet kiedy rywal zdaje się być ukryty za szczelną gardą, 37-latek znajduje miejsce, by jego piącha i tak dotarła do celu. A w razie ataku rywala, potrafi skarcić go celnym ciosem, kiedy sam się cofa. Nie bez znaczenia jest też fakt, że Usyk to zawodnik leworęczny. Tyson Fury może mieć spory problem z jego odwrotną pozycją. Oczywiście Brytyjczyk sam może zmienić pozycję i próbować walczyć wysuniętą z przodu prawą ręką, ale walka z Ngannou pokazała, że taki styl nie jest jego ogromnym atutem. Inną kwestią jest, że starcie z Kameruńczykiem nie było miarodajne przez okropną formę Tysona.

KONDYCJA: USYK… Z JEDNYM „ALE”

Pomimo swoich ogromnych rozmiarów, Tyson Fury dysponuje w ringu sporą szybkością. Chcecie kolejnego dowodu na to, że jest mutantem? Proszę bardzo. Żadnemu z rywali jeszcze nie udało się go zamęczyć w ringu. Wydawałoby się, że ważące ponad 120 kilogramów cielsko, z każdą kolejną po prostu musi paść kondycyjnie. Ale jak do tej pory nic takiego nie miało miejsca.

Inną kwestią jest, że praktycznie żaden z dotychczasowych przeciwników Króla Cyganów niespecjalnie próbował narzucać tempo walki. Ngannou? Owszem, wytrwale parł do przodu, ale nie popierał swoich ataków kanonadą ciosów. Walka z Chisorą była dla Fury’ego sparingiem. Whyte nigdy nie słynął z dobrej kondycji, stąd w tamtej walce Fury dyktował prędkość akcji. Wilder jest pięściarzem, który liczy na ten jeden cios w rundzie zdolny urwać rywalowi głowę, niż gościem wywierającym ciągłą presję. Nawet wspomniany Kliczko, pomimo tego że był świetnym pięściarzem, w ringu raczej nie forsował tempa.

Tymczasem rodak Doktora Stalowego Młota to pięściarz, który wydaje się być niezmordowany. Bokser, który pracuje na wysokim tempie od pierwszej do dwunastej rundy. Usyk ma już za sobą walki, które wymagały od niego boksowania na najwyższych obrotach. Jak świetne i bardzo wyrównane starcie w kategorii junior ciężkiej z Mairisem Briedisem (28-2, 20 KO), kiedy wyprowadził ponad 850 ciosów, a 212 doszło celu. Żaden rywal Fur’yego nawet nie zbliżył się do takiego wyniku.

Powiecie, że to niższa kategoria wagowa, więc trudno je porównywać? W takim razie w walkach z Joshuą Ukrainiec wyprowadził kolejno 529 (148 celnych) i 712 (170 celnych) uderzeń. Przy czym statystyki AJ-a w tych walkach też wyglądają nieźle. Warto to podkreślić, bowiem Fury często lubi powtarzać, że Joshua w ringu z Usykiem był bardzo statyczny. Tak się jednak składa, że aktywność Anthony’ego znacznie przewyższała intensywność, którą w walkach prezentowali rywale Fury’ego! A przecież Usyk pod tym względem był znacznie lepszy.

Znakomita kondycja pozwala Oleksandrowi Usykowi zamęczać rywali w ringu. Ukrainiec w ten sposób wygrał ostatnią walkę z Danielem Dubois.

Ale w tej walce i Oleksandr będzie musiał zmierzyć się z poważnym wyzwaniem. Jego kondycja zostanie wystawiona na prawdziwy test, jeśli Fury zacznie klinczować, uprawiać brudny boks. Siłowanie się w każdej rundzie z takim gigantem potrafi odebrać sporo sił. Stąd jesteśmy ciekawi czy Oleksandr wytrzyma boksując na dużej intensywności w takich warunkach.

MENTAL: USYK

Niezwykle ważnym elementem tak wielkich starć jest wojna psychologiczna. To, któremu wojownikowi jeszcze przed pojedynkiem uda się wejść rywalowi do głowy. Zwykle Tyson Fury wypracowywał sobie na tym polu sporą przewagę. Prowokował rywali. Czasami ich ośmieszał, innym razem doprowadzał do złości. Wiele jego tekstów to były zagrywki poniżej pasa, ale zawsze miał odpowiedź na każdą zaczepkę oponenta. Innym razem sam siebie pompował, na przykład określając się najlepszym ciężkim w historii.

Przeciwko Oleksandrowi Usykowi Król Cyganów zaprezentował cały asortyment swoich psychologicznych gierek. Obrażanie – było. Usykowi oberwało się od tchórzy (Brytyjczyk obwinia go o przekładanie walki), Fury nie omieszkał też skomentować aparycji Ukraińca, nazywając go wyłupiastookim sukinsynem ze szczerbatymi zębami. Zagłuszanie wypowiedzi rywala podczas konferencji, by zwrócić na siebie uwagę? Jasna sprawa. Przepychanie się podczas spotkania twarzą w twarz, by sprowokować bójkę? Pewnie, że tak.

Rzecz w tym, że po Ukraińcu każda taka zagrywka spływała jak po kaczce. I nie można tego przypisać braku znajomości angielskiego przez Usyka. Oleksandr w ostatnich dwóch latach znacznie podszkolił znajomość tego języka i udzielanie w nim wywiadów nie sprawia mu problemów. Fury najzwyczajniej w świecie nie wiedział, jak go mentalnie ugryźć. Może właśnie dlatego w ostatnich dniach przed walką zupełnie zmienił styl komunikacji wobec rywala.

Owszem, podczas czwartkowego spotkania wręcz ignorował Usyka, ostentacyjnie stojąc bokiem do niego przy pokazówce face to face. Ale wcześniej Brytyjczyk powiedział w jednym z wywiadów: – Usyk to naprawdę niebezpieczny człowiek. Niedocenianie go byłoby wielkim błędem. Zrobię, co mogę, by wygrać. Bardzo ciężko trenuję, bo po prostu go szanuję – przede wszystkim jako człowieka, bo to bogobojna i rodzinna osoba, tak jak ja.

Fury komplementujący swojego rywala. Zero śmieciowej gadki, wielkie wyrazy szacunku. Szok. W zasadzie gdyby nie jego ojciec, który podczas przekrzykiwania się w hotelu z zespołem Usyka, postanowił zaatakować z główki jednego z członków teamu Ukraińca, to nie moglibyśmy mówić o żadnych kontrowersjach.

Gorąco zrobiło się dopiero podczas wczorajszej ceremonii ważenia, kiedy pomiędzy pięściarzami doszło do małej przepychanki. Swoją drogą – Brytyjczyk wniósł na wagę 118,8, a Ukrainiec 101,4 kilograma.

Ale być może te wszystkie komplementy były kolejną grą travellersa, a może rzeczywiście Fury zdał sobie sprawę z czekającego go wyzwania i zaczął odczuwać nerwy? W każdym razie, naszym zdaniem to Usyk sprawia wrażenie silniejszego mentalnie. Posiada też bardziej przekonującą motywację do walki. Urodzony w tym samym dniu co Muhammad Ali – 17 stycznia – Oleksandr nie stawia pieniędzy na pierwszym miejscu. On myśli o wielkości, zapisaniu się w annałach historii boksu. Fury z kolei nie ukrywa, że to wszystko robi dla kasy. I wychodzi w tym na swoje, bo za tę walkę skasuje potężną gażę 116 milionów funtów. Jednak czy pieniądze które w zasadzie już zarobił, mogą okazać się tak wielką motywacją w ringu? Śmiemy wątpić. Ale może, jak utrzymuje sam zainteresowany, jest on jedyną szczerą osobą w tym biznesie, która potrafi przyznać, że daje sobie obić twarz dla pieniędzy, nie z powodu ideałów.

WARUNKI FIZYCZNE: FURY

W naszych rozważaniach obaj zawodnicy są bardzo blisko siebie podczas porównania poszczególnych elementów ich pięściarskiego rzemiosła. W większości z nich to Ukrainiec góruje nad Brytyjczykiem… rzecz w tym, że w niemalże każdej jest lepszy minimalnie. Oleksandr jest szybszy? Tak, ale wciąż to nie jest zestawianie Ferrari z Polonezem, a styl poruszania się Fury’ego w wadze ciężkiej budzi uznanie. Ukrainiec dysponuje pokaźniejszymi zasobami wytrzymałości? Owszem, ale Fury może te atuty zniwelować odbierając rywalowi siły w klinczu.

A Gipsy King posiada ku temu niesamowite możliwości fizyczne, którymi znacznie góruje. Wprawdzie nazywając Usyka napompowanym średnim, Brytyjczyk uprawia taką samą propagandę, jak lata temu jego rodacy wytykający Napoleonowi niski wzrost – co nie było zgodne z prawdą, bowiem jak na ówczesne standardy, Bonaparte nie odbiegał rozmiarem od innych mężczyzn. Mierzący 191 centymetrów Usyk także przy wielu ludziach może uchodzić za rosłego faceta. Ale nie przy Olbrzymie z Wilmslow, który wyrósł na 206 centymetrów do góry. Przy tym posiada ogromny zasięg ramion, no i oczywiście waży sporo więcej od Ukraińca.

Usyk wie już jak bić się z większymi od siebie, pokazał to z Joshuą. Ale z takim kolosem jeszcze nie boksował. I chociaż w naszych rozważaniach poszczególnych elementów szermierki na pięści jest 5:3 dla Ukraińca, to – wybaczcie za to wyświechtane określenie – w tej walce wszystko się może zdarzyć. Szanse rozkładają się w stosunku 50 na 50, zatem żaden wynik nie będzie wielkim zaskoczeniem.

Podobnie jak nie było niespodzianką, że odpowiedzialny za ocieplanie wizerunku Arabii Saudyjskiej na świecie Turki Alalshikh, minister Generalnego Urzędu do spraw Rozrywki, ponownie wyłożył olbrzymie środki na promocję gali. Powyżej możecie obejrzeć kawałek „Can’t lose this fight”, ze znakomicie zrobionym animowanym teledyskiem. Wyprodukowano także świetny trailer pojedynku, który pierwotnie został wyemitowany przed wcześniejszym terminem walki, czyli 17 lutego. To zapowiedź, której nie powstydziłyby się najlepsze blockbustery. Zresztą występuje w nim nawet gwiazda ekranu Paul Anderson, odgrywający rolę Arthura Shelby’ego w serialu Peaky Blinders.

Wrażenie robi już sama karta gali, w której poza walką wieczoru dojdzie do dwóch pojedynków o mistrzostwo świata. Co-main eventem będzie rewanż Jaia Opetai (24-0-0, 19 KO) z Mairisem Briedisem o pas IBF kategorii cruiser. Jeszcze wcześniej odbędzie się starcie Joe Cordiny (17-0, 9 KO) i Anthony’ego Cacace’e (21-1, 7 KO) o tytuł IBF wagi superpiórkowej. Więc chociaż główni bohaterowie widowiska powinni wyjść na ring około północy polskiego czasu, to jesteśmy przekonani, że zgodnie z nazwą wydarzenia – Ring of Fire – dziś w Rijadzie ring zapłonie znacznie wcześniej.

Transmisja gali rozpocznie się o godzinie 18:00 na platformie DAZN.

SZYMON SZCZEPANIK

Fot. www.youtube.com/@Turki_alalshikh

Czytaj więcej o walce Fury-Usyk:

Pierwszy raz na stadionie żużlowym pojawił się w 1994 roku, wskutek czego do dziś jest uzależniony od słuchania ryku silnika i wdychania spalin. Jako dzieciak wstawał na walki Andrzeja Gołoty, stąd w boksie uwielbia wagę ciężką, choć sam należy do lekkopółśmiesznej. W zimie niezmiennie od czasów małyszomanii śledzi zmagania skoczków, a kiedy patrzy na dzisiejsze mamuty, tęskni za Harrachovem. Od Sydney 2000 oglądał każde igrzyska – letnie i zimowe. Bo najbardziej lubi obserwować rywalizację samą w sobie, niezależnie od dyscypliny. Dlatego, pomimo że Ekstraklasa i Premier League mają stałe miejsce w jego sercu, na Weszło pracuje w dziale Innych Sportów. Na komputerze ma zainstalowaną tylko jedną grę. I jest to Heroes III.

Rozwiń

Najnowsze

Boks

EURO 2024

Bezbramkowy remis pozbawia nas złudzeń! Polacy zakończą Euro meczem o honor

Antoni Figlewicz
4
Bezbramkowy remis pozbawia nas złudzeń! Polacy zakończą Euro meczem o honor
EURO 2024

Janczyk z Berlina: Europa nas nie zapamięta. Polska wciąż jest nijaka

Szymon Janczyk
19
Janczyk z Berlina: Europa nas nie zapamięta. Polska wciąż jest nijaka
EURO 2024

Ból narodowy po Austrii. Polska wciąż potrzebuje rewolucji

Jan Mazurek
0
Ból narodowy po Austrii. Polska wciąż potrzebuje rewolucji

Komentarze

7 komentarzy

Loading...