– Zagranie z Rafą to było coś, czego chciałem doświadczyć. […] Cieszę się z tego przeżycia – powiedział po dzisiejszym meczu Hubert Hurkacz. Nie dziwi, że cieszył się z takiej możliwości. Większej legendy od Rafy na kortach ziemnych po prostu nie ma.
O meczu samym w sobie wiele tak naprawdę napisać się nie da. Po pierwszych dwóch wyrównanych gemach – ten otwierający mecz, przy serwisie Hurkacza, trwał ponad kwadrans! – inicjatywę na korcie w całości przejął Hubert. Świetnie operowała serwisem, którym często nie dawał Rafie szans na reakcję. I to mimo tego, że Hiszpan jest przecież jednym z najlepiej returnujących tenisistów w stawce. Polak doskonale grał też z backhandu i świetnie poruszał się po korcie. Sam mówił też potem, że na początku meczu potrzebował, by zeszło z niego nieco ciśnienia, tremy. Cała ta presja towarzysząca takim spotkaniom.
ZWROT 50% DO 500 zł – BEZ OBROTU W FUKSIARZ.PL!
Bo możesz być od lat tenisistą ze światowej czołówki. Możesz mieć kilka pucharów za zwycięstwa w naprawdę dużych turniejach na półce w domu. Ale gdy wychodzisz na mecz z legendą pokroju Rafy Nadala, w dodatku na jego nawierzchni, to nogi mogą zadrżeć.
Oczywiście, Rafa w tej chwili to już legenda nieco przyblakła. Taka, która szuka po prostu satysfakcjonującego końca kariery po wszystkich problemach zdrowotnych. Hiszpan i tak przecież przez lata oszukiwał własny organizm, zużywał go wręcz ponad granice możliwości. Biorąc pod uwagę wszystkie trofea – opłacało się. Dziś jednak, po długich przerwach, jedyne, czego Nadal może chcieć, to ładnego pożegnania. Trudno przypuszczać, by miał powalczyć o coś więcej na Roland Garros, czy potem – igrzyskach w Paryżu, o występie na których marzy.
Ale i o takie chwile czasem trudno.
Satysfakcjonującego pożegnania w oficjalnym meczu nie zaliczył przecież na przykład Roger Federer. Szwajcar, wielki przyjaciel Rafy, ostatni raz w karierze zagrał na Wimbledonie, gdzie przegrał… z Hubertem Hurkaczem. W trzech setach, w ostatnim do zera. Potem przeszedł kolejny zabieg i do faktycznej rywalizacji już nie wrócił. Pożegnał się deblem na Laver Cupie – turnieju o wysokim poziomie gry, ale jednak towarzyskim. Grał tam w parze właśnie z Rafą. I tak, było to piękne, wzruszające pożegnanie. Ale mimo wszystko pewnie nie w takich okolicznościach, jak chciałby tego sam Szwajcar.
A win to remember 👏@HubertHurkacz takes out 10-time champ Nadal in the Spaniards’ expected last appearance at the @InteBNLdItalia#IBI24 pic.twitter.com/Z3q6XVsOsj
— Tennis TV (@TennisTV) May 11, 2024
Dlatego trzeba docenić, że Nadal wciąż jest w stanie grać i rywalizować. Nawet jeśli miałby odpaść w pierwszej rundzie Roland Garros, a potem w pierwszej igrzysk i wtedy finalnie powiedzieć pas. Bo samo to, że możemy go jeszcze oglądać na korcie, powinniśmy uznać za przywilej. Drugiego takiego tenisisty szybko bowiem nie dostaniemy. I oczywiście, nieco przykro – choć w tym akurat przypadku dla nas szczęśliwie – patrzy się na to, że Hubert Hurkacz wygrywa z nim 6:1, 6:3 na mączce. Bo dobrze wiemy, że jeszcze trzy lata temu nie miałby na to szans, a gdyby Rafa był w pełni zdrowy, to pewnie i dziś byłoby to niemożliwe.
Ale taka jest rzeczywistość. Wieku i zdrowia nie da się oszukiwać stale. Finalnie uległ im nawet Rafa Nadal. A Hubert z tego skorzystał i cóż, będzie mieć kolejny ładny wpis do CV. Z Wielkiej Trójki tenisa do ogrania pozostał mu już bowiem tylko Novak Djoković. Dla Hurkacza więc gratulacje.
A Rafa i tak pozostanie, jak ujął to sam Hubi, „większy niż ten sport”.
Fot. Newspix