Reklama

Bayern naprężył muskuły, ale wygrać z Realem nie zdołał

Arek Dobruchowski

Autor:Arek Dobruchowski

30 kwietnia 2024, 23:04 • 4 min czytania 8 komentarzy

Bayern Monachium wyszedł na mecz z Realem napakowany jak kabanos. Można było odnieść wrażenie, że prawdziwy basior podejmuje pipoloka. Ale „Królewscy” to marka, a nie żadna popierdółka i nawet będąc jak dzieci we mgle, niespodziewanie potrafi wyłonić się z tej szarości i zrobić coś z niczego. Tym razem nie wygrali, ale mimo że nie zagrali wybitnego spotkania, nie dali się pokonać. Czekają nas wielkie emocje w rewanżu!

Bayern naprężył muskuły, ale wygrać z Realem nie zdołał

Carlo Ancelotti ma patent na Bayern Monachium. Nigdy nie przegrał z niemieckim gigantem w europejskich pucharach. We wtorkowy wieczór mierzył się z Bawarczykami po raz dziewiąty, a jego bilans wynosi aktualnie sześć zwycięstw i trzy remisy.

Bayern Monachium – Real Madryt 2:2. Bayern miał rozregulowany celownik w pierwszej połowie

Dla Bayernu Monachium wygranie Ligi Mistrzów to jedyna szansa na uratowanie tego mizernego sezonu. Z Pucharu Niemiec odpadli już w 1/16 finału po kompromitacji z trzecioligowym FC Saarbrucken. W lidze, choć przez ostatnie jedenaście lat, sezon w sezon, zdobywali mistrzostwo kraju, to tym razem nie uda im się obronić tytułu. To Bayer Leverkusen zdominował Bundesligę i już na pięć kolejek przed końcem rozgrywek świętował triumf.

Od pierwszych minut tego spotkania było widać, jak bardzo istotny jest ten mecz dla Bayernu i o co toczy się ta gra. Wyszedł jak natchniony. Naładowany energią. Agresywny. Skoncentrowany i skupiony na celu. Real był wręcz stłamszony przez gospodarzy, nie mógł przedostać się na połowę rywala, przegrywał prawie każdy pojedynek w środku pola. Konrad Laimer funkcjonował niczym odkurzacz z najwyższej półki cenowej. Zgarniał każdą piłkę i napędzał kolejne ataki.

Bayern miał ogromną przewagę. Można było odnieść wrażenie, że Real to nawet nie wyszedł na ten mecz. Z tym że Bawarczycy nie potrafili przekuć tych ataków w gole. Głównie uderzali panu Bogu w okno, a jak już się zdarzyło, że piłka leciała w światło bramki, to Łunin świetnie interweniował — tak jak w pierwszej akcji spotkania, kiedy to Sane miał świetną okazję na to, żeby dać Bayernowi prowadzenie.

Reklama

Realu nie było w tym spotkaniu i nagle niespodziewanie się pojawił. Toni Kroos znalazł lukę między zawodnikami Bayernu, wypuścił Vinicusa Juniora, a ten w sytuacji sam na sam z Neuerem pewnie go pokonał. To była pierwsza akcja „Królewskich” i jak na nich przystało, zabójczo skuteczna.

Bayern pokazał „ja jeszcze żyje”, ale Real jest nieśmiertelny

Po zmianie strony Bayern wyszedł tak samo naładowany energią jak w pierwszej połowie. Po straconej bramce zeszło  z nich powietrze, Real do przerwy kontrolował spotkanie, ale już w drugiej odsłonie znowu Bayern rządził. I tym razem był skuteczny. Leroy Sane poprawił celownik i schodząc z prawej strony boiska na lewą nogę, huknął jak z armaty. Przymrużając oczy, można było zauważyć Arjena Robbena. Sane zrobił to w stylu Holendra.

Reklama

Gospodarze złapali wiatr w żagle. Poszli za ciosem. Chwilę później Lucas Vazquez sfaulował Jamala Musialę w polu karnym i sędzia Clement Turpin wskazał na wapno. Z jedenastu metrów pewny jak zawsze był Harry Kane i ma już na swoim koncie osiem trafień w tej edycji Ligi Mistrzów. Tyle samo ma Mbappe i teraz obaj są na czele klasyfikacji strzelców.

Biorąc pod uwagę całe spotkanie, Real optycznie był słabszym zespołem, ale to nie ma na końcu żadnego znaczenia, bo „Królewscy” i tak tego meczu nie przegrali. Nie można ich nigdy skreślać, nawet jak im gra się wyjątkowo nie klei. Jeden przebłysk Rodrygo, Kim Min-Jae dopuszcza się faulu w polu karnym, a chwilę później Vinicius zamienia „jedenastkę” na gola i mamy 2:2.

Real stać na dużo więcej. Nie pokazał jeszcze swojej najlepszej strony. Bayern zagrał świetny mecz i pewnie jeden z najlepszych w tym sezonie, ale za dobre wrażenie ani zwycięstw, ani awansów nie przyznają. Dla postronnego kibica najważniejsza informacja jest taka, że losy dwumeczu nie zostały jeszcze rozstrzygnięte i na Santiago Bernabeu mogą się wydarzyć wielkie rzeczy. I na to liczymy!

Bayern Monachium – Real Madryt 2:2 (0:1)

L. Sane 53′, H. Kane 57′ (k) – Vinicius Junior 24′, 84′ (k)

WIĘCEJ O LIDZE MISTRZÓW:

Fot. Newspix

Entuzjasta młodzieżowego futbolu. Jest na tym punkcie tak walnięty, że woli oglądać Centralną Ligę Juniorów niż Ekstraklasę. Większą frajdę sprawia mu odkrywanie nowych talentów niż obserwowanie cały czas tych samych twarzy, o których mówi się, że są „solidnymi ligowcami”. Twierdzi, że szkolenie dzieci i młodzieży w Polsce z roku na rok się prężnie rozwija, ale niestety w Ekstraklasie dalej są trenerzy, którzy boją się stawiać na zdolnych młodych chłopaków. Aczkolwiek nie samą juniorską piłką człowiek żyje - masowo pochłania również mecze Premier League, a w jego żyłach płynie niebieska krew sympatyka londyńskiej Chelsea.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Fabiański: W następnym roku chcę funkcjonować jako czynny piłkarz

Damian Popilowski
0
Fabiański: W następnym roku chcę funkcjonować jako czynny piłkarz
Ekstraklasa

Oficjalnie: Marek Papszun powraca do Rakowa. Ciekawy zapis w umowie

redakcja
11
Oficjalnie: Marek Papszun powraca do Rakowa. Ciekawy zapis w umowie

Liga Mistrzów

Anglia

Fabiański: W następnym roku chcę funkcjonować jako czynny piłkarz

Damian Popilowski
0
Fabiański: W następnym roku chcę funkcjonować jako czynny piłkarz

Komentarze

8 komentarzy

Loading...