Reklama

Kołakowski: Wisła to taki „Dom z papieru”

Bartek Wylęgała

Autor:Bartek Wylęgała

29 kwietnia 2024, 20:05 • 2 min czytania 7 komentarzy

Trwają „Weszłopolscy”, a tam Jarosław Kołakowski sypie serialowymi nawiązaniami. Menedżer piłkarski opisywał sytuację Wisły Kraków siląc się na porównania do hitowego „Domu z papieru”. Oprócz tego znalazło się miejsce na pochwały dla… Adama Mandziary, byłego już, bardzo kontrowersyjnego prezesa Lechii Gdańsk.

Kołakowski: Wisła to taki „Dom z papieru”

Jarosław Kołakowski zaczął mocno, bo od krytyki Wisły Kraków. Jego zdaniem, drużyna z Reymonta jest budowana zdecydowanie ponad stan.

Wisła to takie „La casa de papel”. Ciągle jakieś zaległości, ciągle czegoś brakuje. Osiemnaście klubów rywalizuje w I lidze, nie wszystkie mają dobre drużyny, składy są dostosowane do możliwości finansowych. Ale w Wiśle tego nie widzę. Tam drużyna jest budowana ponad stan. Sztuczna inteligencja, w której środku siedzi jakiś mały Hiszpan i tak wybiera nowe transfery – ironizował menedżer.

Jako kontrprzykład działacz postawił… Adama Mandziarę. Jeżeli ktoś nie pamięta, to służymy pomocą – były prezes Lechii klub pozostawił może i zbankrutowany, ale za to z opinią najbardziej toksycznego miejsca pracy w polskiej piłce. Coś za coś.

Adam Mandziara zrobił pewne rzeczy w Lechii dobrze. Odniósł z klubem największy sukces w jego historii, a wyniki Lechii były bardzo dobre. Wiem, że pod koniec były problemy z płynnością finansową, że podchodzili zawodnicy. Ale część młodych Polaków tam dalej gra do dziś. To, że ktoś dziś już tam nie gra i drużyna na nim nie zarobiła, to się zdarza.

Reklama

Na koniec działacz pochwalił Bruk-Bet.

Państwo Witkowscy zbudowali ten klub. Stadion postawili za własne pieniądze, a to ewenement na skalę całej Polski. Sytuacja, w której właściciel dokłada do klubu na dłuższą metę nie ma sensu. Jeśli jednak ma inną firmę i opłaca mu się reklamowanie jej poprzez prowadzenie tego klubu i wydawanie na niego pieniędzy to już zupełnie inna sprawa. Kto by znał markę Bruk-Bet, gdyby nie piłka nożna? To jest wymierna korzyść. 

Więcej na Weszło:

Fot. Newspix

Nie Real, nie Barcelona, a Jordan-Sum Zakliczyn. Szczerze wierzy, że na około stumiejscowy stadion z atrakcyjnym dojazdem zawita jeszcze kiedyś Puchar Mistrzów. Do tego czasu pozostaje mu oglądanie hiszpańskiej i portugalskiej piłki. Czasem lubi także dietę wzbogacić o sporty walki, a numerowane gale UFC są dla niego świętem porównywalnym z Wielkanocą. Gdyby mógł, to powiesiłby nad łóżkiem plakat Seana Stricklanda, ale najpierw musi wymyśleć jak wytłumaczy się z tego znajomym.

Rozwiń

Najnowsze

1 liga

Komentarze

7 komentarzy

Loading...