Reklama

Walec Arsenalu jeździł tylko w pierwszej połowie, ale na Tottenham wystarczyło

Paweł Wojciechowski

Autor:Paweł Wojciechowski

28 kwietnia 2024, 17:05 • 2 min czytania 4 komentarze

Derby północnego Londynu mają swoją historię, a że Arsenal i Tottenham w tym sezonie są w ścisłej czołówce Premier League, kibice obiecywali sobie sporo po tym meczu. Nic z tego. Kanonierzy odpalili swój walec już w pierwszej połowie, a w drugiej tylko pilnowali czy nie trzeba go znów odpalić. Prawie się na tym, nomen omen, przejechali, ale trzy punkty i tak trafiły na Emirates Stadium.

Walec Arsenalu jeździł tylko w pierwszej połowie, ale na Tottenham wystarczyło

Może i spotkanie było wyrównane w pierwszych 45 minutach. Można nawet powiedzieć, że obie drużyny strzeliły po dwa gole. Z tym, że Kanonierzy trafiali do bramki rywali (Saka i Havertz), a Koguty jednego gola strzelili sobie sami, a drugiego nie uznał sędzia, bo van de Ven był na minimalnym spalonym.

Wynik 0:3 świadczył o pogromie, ale wcale aż tak źle dla Tottenhamu nie było. Po prostu Arsenal umiejętnie wypunktował rywala, popełniającego głupie błędy w defensywie. Kiedy trzeba było, włączał wyższy bieg i rozjeżdzał lokalnego rywala.

Reklama

W drugiej połowie zawodnicy Mikela Artety zostawili walec w garażu i tylko pilnowali czy nie ma żadnych problemów na drodze po kolejne zwycięstwo. Starali się dojechać do końca jak najmniejszym nakładem sił.

Trochę nerwowości pojawiło się dopiero po bramce Cristiana Romero, po błędzie Davida Rayi. Było jej dużo więcej, kiedy karnego, którego sprokurował Declan Rice, przypadkowo, ale bezdyskusyjnie kopiąc Daviesa, wykorzystał Son.

Była 86. minuta i ze spokojnego popołudnia zrobił się w samej końcówce prawdziwy thriller dla Kanonierów. Gracze z Emirates Stadium przetrzymali jednak napór lokalnego rywala, prącego do zwycięstwa i utrzymali wynik 3:2 do końcowego gwizdka. Warto dodać, że w ostatnich minutach na boisku pojawił się Jakub Kiwior, który zmienił Odegaarda i miał zabezpieczać tyły.

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Reklama

Fot. Newspix

Kibic FC Barcelony od kiedy Koeman strzelał gola w finale Pucharu Mistrzów, a rodzice większości ekipy Weszło jeszcze się nawet nie znali. Fan Kobe Bryanta i grubego Ronaldo. W piłce jak i w pozostałych dziedzinach kocha lata 90. (Francja'98 na zawsze w serduszku). Ma urodziny tego dnia co Winston Bogarde, a to, że o tym wspomina, potwierdza słabość do Barcelony i lat 90. Ma też urodziny tego dnia co Deontay Wilder, co nie świadczy o niczym.

Rozwiń

Najnowsze

Inne kraje

Vinicius zmarnował rzut karny. Blamaż Brazylii z Wenezuelą [WIDEO]

Patryk Stec
5
Vinicius zmarnował rzut karny. Blamaż Brazylii z Wenezuelą [WIDEO]

Anglia

Inne kraje

Vinicius zmarnował rzut karny. Blamaż Brazylii z Wenezuelą [WIDEO]

Patryk Stec
5
Vinicius zmarnował rzut karny. Blamaż Brazylii z Wenezuelą [WIDEO]

Komentarze

4 komentarze

Loading...