Mocno się nam w ostatnim czasie pozmieniała sytuacja na rynku trenerskim w Ekstraklasie. Do ligi trafiają kolejni młodzi szkoleniowcy, nierzadko debiutanci, a wielu działaczy woli powierzyć prowadzenie zespołu człowiekowi bez doświadczenia, ale za to z ciekawymi pomysłami, niż staremu wydze, który z niejednego pieca chleb jadł i przemierzył na trenerskim szlaku co najmniej pół Polski, lecz ze swoimi metodami zatrzymał się w rozwoju kilka, czy wręcz kilkanaście lat temu. Przykładów nie trzeba szukać daleko, ostatecznie po mistrzostwo kraju może sięgnąć w tym sezonie 32-letni Adrian Siemieniec. Z drugiej jednak strony, w ekstraklasowej czołówce mamy również blisko 62-letniego Jana Urbana i jego rewelacyjny Górnik Zabrze, który kompletnie nieoczekiwanie włączył się do walki o najwyższe cele.
Na przestrzeni ostatnich miesięcy Urban dobitnie udowadnia, że młody wiek trenera nie jest wartością samą w sobie, a doświadczonych szkoleniowców nie należy bezrefleksyjnie skreślać w gorączkowym poszukiwaniu własnego Szulczka lub Siemieńca.
Jan Urban w Osasunie, czyli coś więcej niż hat-trick z Realem
Zastanówmy się zatem – czy trener Górnika Zabrze zasługuje dziś na miano najlepszego szkoleniowca w Ekstraklasie?
Nowy trend w Ekstraklasie
Na starcie – uporządkujmy fakty.
Oto, jak wygląda aktualnie lista szkoleniowców pracujących w Ekstraklasie:
imię i nazwisko (klub) – wiek – staż w obecnym klubie – liczba meczów na najwyższym szczeblu
- Adrian Siemieniec (Jagiellonia Białystok) – 32 lata – 1 rok i 16 dni – 36 meczów w Ekstraklasie
- Jacek Magiera (Śląsk Wrocław) – 47 lat – 11 miesięcy i 30 dni – 101 meczów w Ekstraklasie
- Mariusz Rumak (Lech Poznań) – 46 lat – 4 miesiące i 3 dni – 161 meczów w Ekstraklasie
- Jens Gustafsson (Pogoń Szczecin) – 45 lat – 1 rok, 10 miesięcy i 7 dni – 62 mecze w Ekstraklasie + 215 w Allsvenskan i 13 w SuperSport HNL
- Dawid Szwarga (Raków Częstochowa) – 33 lata – 9 miesięcy i 20 dni – 29 meczów w Ekstraklasie
- Goncalo Feio (Legia Warszawa) – 34 lata – 10 dni – 1 mecz w Ekstraklasie
- Jan Urban (Górnik Zabrze) – 61 lat – 1 rok, 1 miesiąc i 2 dni – 305 meczów w Ekstraklasie
- Daniel Myśliwiec (Widzew Łódź) – 38 lat – 7 miesięcy i 14 dni – 21 meczów w Ekstraklasie
- Kamil Kiereś (Stal Mielec) – 49 lat – 1 rok i 3o dni – 137 meczów w Ekstraklasie
- Maciej Kędziorek (Radomiak Radom) – 43 lata – 4 miesiące i 20 dni – 13 meczów w Ekstraklasie
- Waldemar Fornalik (Zagłębie Lubin) – 61 lat – 1 rok, 4 miesiące i 22 dni – 525 meczów w Ekstraklasie
- Dawid Kroczek (Cracovia) – 34 lata – 15 dni – 1 mecz w Ekstraklasie
- Aleksandar Vuković (Piast Gliwice) – 44 lata – 1 rok, 5 miesięcy i 24 dni – 119 meczów w Ekstraklasie
- Dawid Szulczek (Warta Poznań) – 34 lata – 2 lata, 5 miesięcy i 15 dni – 82 mecze w Ekstraklasie
- Tomasz Tułacz (Puszcza Niepołomice) – 54 lata – 8 lat, 8 miesięcy i 6 dni – 28 meczów w Ekstraklasie
- Kamil Kuzera (Korona Kielce) – 41 lat – 1 rok, 4 miesiące i 28 dni – 48 meczów w Ekstraklasie
- Marcin Matysiak (ŁKS Łódź) – 40 lat – 2 miesiące – 8 meczów w Ekstraklasie
- Janusz Niedźwiedź (Ruch Chorzów) – 42 lata – 3 miesiące i 22 dni – 50 meczów w Ekstraklasie
Trzeba przyznać, że jest to niezwykle zróżnicowany zestaw nazwisk.
Rzuca się jednak w oczy przede wszystkim liczba szkoleniowców, ujmijmy to, nieopierzonych, którzy dopiero w swoich obecnych klubach notowali debiut na ekstraklasowych boiskach w roli pierwszego trenera. Adrian Siemieniec, Dawid Szwarga, Goncalo Feio, Daniel Myśliwiec, Maciej Kędziorek, Dawid Kroczek, Dawid Szulczek, Tomasz Tułacz, Kamil Kuzera, Marcin Matysiak – wszyscy oni stawiają, albo niedawno stawiali pierwsze kroki w Ekstraklasie. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że trudno do jednego worka wrzucać, dajmy na to, Tułacza i Siemieńca – ten drugi to rzeczywiście żółtodziób, a ten pierwszy przez naprawdę długie lata pracował w niższych ligach. Ale niewątpliwie łączy ich to, że jeszcze dwa czy trzy lata temu próżno był ich wypatrywać na ekstraklasowej karuzeli trenerskiej.
Działacze klubów z najwyższego szczebla rozgrywek zaczęli odważnie stawiać na szkoleniowców bez dorobku. Przełomowa okazała się tu decyzja Warty Poznań, która zaufała Dawidowi Szulczkowi i ze wszech miar jej się to opłaciło. Pisaliśmy na Weszło: „Postawienie na trenera tego pokroju jawiło się jeszcze wtedy jako ryzyko. Bo doświadczony fachowiec ze znanym nazwiskiem, to wiadomo – prochu nie wymyśli, ale i nie przerośnie go ta praca, no i zbuduje ten mityczny autorytet, z czym młody szkoleniowiec, takie panowało przekonanie, z pewnością będzie miał problem. W Ekstraklasie bardzo dobrze trzymała się instytucja trenerskiej karuzeli. Kiedy Szulczek zaczynał pracę w elicie, Jagiellonia sięgała po Piotra Nowaka, w Wiśle Płock działał dyżurny strażak Maciej Bartoszek, a za powiew świeżości uchodził prowadzący Termalikę Mariusz Lewandowski (wtedy – 42-letni!), który na dłuższą metę żadnym powiewem świeżości się nie okazał. Nową falę reprezentował jeszcze Tomasz Kaczmarek, ale jego CV boostowało wykształcenie i doświadczenie zdobyte za zachodnią zagranicą”.
Doskonała praca trenera Szulczka
Zatrudnianie trenerów przed czterdziestką szybko przerodziło się w trend i dzisiaj można sobie nawet wyobrazić sytuację, że aż trzech takich szkoleniowców-młodzieniaszków – dajmy na to, Siemieniec, Szwarga oraz Feio – kończy ligowe zmagania w sezonie 2023/24 na podium. Doszło wręcz do tego, że w tym momencie Jacek Magiera, Mariusz Rumak czy Aleksandar Vuković mogą uchodzić w Ekstraklasie za weteranów. Natomiast Jan Urban i Waldemar Fornalik to już prawdziwi nestorzy – jedyni obecnie trenerzy w ekstraklasowym towarzystwie, którzy mają za sobą sześćdziesiąte urodziny.
Ciekawe też, że nasi ligowcy niechętnie zerkają ostatnimi czasy w kierunku trenerów spoza Polski. Jest oczywiście Jens Gustafsson w Pogoni, są Feio oraz Vuković, ale ci dwaj ostatni to jednak ludzie mocno osadzeni w polskiej rzeczywistości piłkarskiej, a ich trenerski warsztat kształtował się w dużej mierze nad Wisłą.
Debiutanci w natarciu
Krótko mówiąc – pozmieniało się. Wielu stałych uczestników trenerskiej karuzeli albo się w ostatnim czasie nie popisało i pozostaje bez pracy, albo stara się odbić w niższych ligach. Piotr Stokowiec kompletnie zawalił niedawny pobyt w ŁKS-ie, Jacek Zieliński wyleciał z Cracovii po bardzo przeciętnej kadencji. Bez klubu jest od dłuższego czasu Leszek Ojrzyński, z obiegu wypadli eks-selekcjonerzy Adam Nawałka i Jerzy Brzęczek, na oferty czekają Kazimierz Moskal, Piotr Nowak, Maciej Stolarczyk, Piotr Mandrysz, Artur Skowronek, Mariusz Lewandowski, Piotr Tworek, Dariusz Marzec, Radosław Sobolewski czy Maciej Bartoszek. Jak na ironię, żadnej drużyny nie prowadzi również w tej chwili tercet mistrzów Polski z lat 2021-2023: Czesław Michniewicz, Maciej Skorża oraz Marek Papszun. Z kolei na zapleczu Ekstraklasy odnajdziemy między innymi Ireneusza Mamrota, Dariusza Banasika, Marcina Brosza, Dariusza Żurawia czy Rafała Ulatowskiego.
Jeśli chodzi o zaufanie względem początkujących szkoleniowców, Ekstraklasa jest ewenementem, porównywalnym tylko z ligami skandynawskimi.
Dawid Szulczek i Jacek Zieliński
– Warto zauważyć, że obecnie mamy rekordową w historii Ekstraklasy liczbę trenerów przed czterdziestką – analizuje AbsurDB. – Jest ich (po zatrudnieniu przez Cracovię Kroczka i Feio przez Legię) aż siedmiu. W październiku 2022 roku, po zwolnieniu Wojciecha Łobodzińskiego przez Miedź, a przed zatrudnieniem Grzegorza Mokrego, było ich… dwóch: Szulczek oraz Gaul. Z kolei trenerów po 55 roku życia mamy obecnie zaledwie dwóch i wydaje się, że mniej ich w historii naszej ligi nie było. A jeszcze nieco ponad pół roku temu mieliśmy ich sześciu. Idzie nowe – właściciele klubów Ekstraklasy wydają się nie mieć co do tego wątpliwości. Co nieco zaskakujące, wyniki nowego narybku wyglądają całkiem dobrze. […] Należy zaznaczyć, że w stosunku do europejskiej konkurencji, polskie kluby wiele ryzykują. Najmłodszy trener w lidze czeskiej – David Holoubek z Mladej Boleslavi – ma 43 lata (podobnie jak najmłodszy trener w Chorwacji i Rumunii), a Miroslav Koubek z Viktorii Pilzno jest o ponad dekadę starszy od Urbana i Fornalika. Czesi wskoczyli właśnie do czołowej dziesiątki rankingu UEFA, co gwarantuje ich mistrzowi grę w fazie ligowej Ligi Mistrzów, a wicemistrzowi grę w jej eliminacjach. Na Słowacji i Ukrainie żaden trener nie jest poniżej czterdziestki, na Węgrzech tylko Horvath z MTK, w Belgii tylko Andersen z Eupen, w Szwajcarii Ural z Zurychu, a w Serbii Nikola Mitić z Vozdovaca. Z kolei Grecji żaden szkoleniowiec nie ma mniej niż 46 lat. Na Węgrzech, w Turcji i na Ukrainie pięciu trenerów ma więcej niż 55 lat. W Rumunii sześciu.
Nestorzy kontra młode wilczki na ławkach trenerskich Ekstraklasy
W takich okolicznościach wskazanie najlepszego szkoleniowca w Ekstraklasie nie jest wcale prostym zadaniem.
Z uwagi na bardzo krótki staż lub nie najlepsze wyniki (a niekiedy z racji na oba te czynniki) wypada z góry wypisać z tej dyskusji Matysiaka, Niedźwiedzia, Kuzerę, Tułacza, Kroczka, Kędziorka oraz Feio. A także Dawida Szwargę, mimo solidnej pucharowej przygody w Lidze Europy. Dla Daniela Myśliwca również za wcześnie, by brać go pod lupę w podobnych rozważaniach. No i trudno nie postawić tu również krzyżyka na Mariuszu Rumaku, choć przecież wciąż niewykluczone, że sięgnie on z Lechem Poznań po mistrzowski tytuł. Pozostają nam zatem Siemieniec, Magiera, Gustafsson, Urban, Kiereś, Szulczek, Vuković oraz Fornalik.
Kto najlepszy?
Z tej grupy najpierw eliminujemy dwóch ostatnich – bardzo możliwe, że w przyszłym sezonie zarówno Piast Gliwice, jak i Zagłębie Lubin będą już miały nowych szkoleniowców. Vuković i Fornalik w tym sezonie mocno bowiem rozczarowują, a ich podopieczni ani nie punktują rewelacyjnie, ani nie prezentują atrakcyjnego futbolu. Zresztą zupełnie nas nie zdziwi, jeżeli „Vuko” straci pracę jeszcze szybciej, bo przecież jego zespół nadal jest uwikłany w walkę o utrzymanie. Oczywiście w przypadku Fornalika należy zawsze pamiętać o jego niebagatelnych osiągnięciach z przeszłości, ale ostatnimi czasy „Waldek King” notuje wyraźną obniżkę formy. Jego późny Piast czy obecne Zagłębie to drużyny do obrzydzenia schematyczne, całkowicie pozbawione błysku i grające na szokująco niskiej intensywności.
Miał być przełom, wyszło jak zawsze. Zagłębie Lubin straciło kolejny sezon
Trudno też przyznać tytuł najlepszego trenera w lidze Szulczkowi albo Kieresiowi, przy całym respekcie dla ich dokonań w Warcie oraz Stali, gdzie trenerzy często stają przed koniecznością zrobienia czegoś z niczego. Nie przekonuje nas również kandydatura Gustafssona. Owszem, Pogoń ma spore szanse na triumf w Pucharze Polski, co jest dla „Portowców” wielkim wydarzeniem, ale w lidze znacznie lepsze wyniki wykręcał ze szczecińską ekipą poprzednik Szweda, czyli Kosta Runjaić.
Na arenie pozostają zatem Siemieniec, Magiera oraz Urban.
Jan Urban i Jacek Magiera
Całą trójkę łączy to, że wyciągnęli swoje drużyny z zapaści i niespodziewanie przywrócili je do rywalizacji o najwyższą stawkę w Ekstraklasie, ucierając przy okazji nosa niejednemu faworytowi. Choć rzecz jasna różnic także nie brakuje. Mamy tu bowiem do czynienia z przedstawicielami trzech trenerskich generacji – z jednej strony Siemieniec, którego nadal należy traktować jako szkoleniowca początkującego, mimo że zrobił w tym sezonie furorę, a jego Jagiellonia rozegrała kilka naprawdę imponujących spotkań, zwłaszcza jeśli mowa o postawie białostoczan w ofensywie. Z drugiej strony Magiera, już z poważnymi sukcesami na koncie, lecz wciąż mający sporo do udowodnienia w pracy na arenie klubowej. I wreszcie Urban – zdecydowanie najstarszy i najbardziej utytułowany w tym gronie.
Można spokojnie znaleźć argumenty, stawiające każdego z nich o krok przed pozostałymi. Wydaje się jednak, że Urban ma w tej chwili tych argumentów najwięcej.
Sukcesy na koncie? Jako się rzekło, odhaczone. Doświadczenie? Olbrzymie. Wyniki w bieżącym sezonie? Zdecydowanie powyżej oczekiwań – po powrocie do Górnika Urban wykręca zresztą średnią 1,8 punktu na mecz, to rezultat zdecydowanie lepszy na przykład od Dawida Szwargi w Rakowie. Umiejętność pracy w niełatwych warunkach? Oczywiście, że jest – przecież obecnie Górnik jest klubem organizacyjne zdemolowanym, a mimo to Urban doskonale sobie tam radzi. Komunikacja z otoczeniem? Znakomita – Urban na konferencjach prasowych wali prawdę prosto z mostu, nie serwuje kibicom korporacyjnej gadki-szmatki. Zamiłowanie do atrakcyjnego futbolu, odwaga w stawianiu na młodych piłkarzy? Te cechy także można Urbanowi przypisać. Wszystko się w jego kadencji w Górniku zgadza, a wisienką na torcie byłby oczywiście udział zabrzan w kolejnej edycji europejskich pucharów, który w tej chwili wydaje się jak najbardziej możliwy.
***
Ciekawi jesteśmy, jak sukces Urbana – a o sukcesie możemy tak naprawdę mówić już teraz, niezależnie od tego, jak potoczy się finisz ligowych zmagań – wpłynie na trenerski rynek w Ekstraklasie. Odwrócenia trendu i fali powrotów starych wyjadaczy do topowych klubów się oczywiście nie spodziewamy, lecz szkoleniowiec Górnika Zabrze przypomniał wszystkim, że na trenerskiej karuzeli kręcą się mimo wszystko również naprawdę wysokiej klasy fachowcy.
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Awans z perspektywy drona. Po 12 latach Portsmouth znowu zagra w Championship
- Kibice Radomiaka przywitali piłkarzy po przegranych derbach. „Mamy dość”
- Kuciak w bramce Rakowa? Co mogło pójść nie tak…
- Radomiak dodaje nutki emocji grze o utrzymanie
- Liverpool jest jak Klopp – kończy mu się energia
fot. NewsPix.pl