W tej kolejce mamy wyjątkową okazję, by śledzić dwa pojedynki między zespołami prowadzonymi przez najstarszych trenerów Ekstraklasy z zespołami trenerów najmłodszego pokolenia. Jan Urban z Górnikiem jedzie do Rakowa prowadzonego przez Dawida Szwargę, a Zagłębie Waldemara Fornalika podejmie Jagiellonię Adriana Siemieńca. Trenerzy świeżo po trzydziestce zmierzą się zatem z trenerami już po sześćdziesiątce. Przez polskie media przewija się w ostatnim czasie dyskusja o nowym pokoleniu szkoleniowców. Sprawdźmy, jak nestorzy radzą sobie w pojedynkach z młodymi wilczkami.
Na potrzeby artykułu za młodego trenera traktuję takiego, który na starcie sezonu Ekstraklasy ma mniej niż 40 lat (czyli w przypadku trwających rozgrywek urodził się po 1 lipca 1983 roku), a po drugiej stronie wyróżniam takich, którzy mają powyżej 55 lat (urodzili się przed 1 lipca 1968 roku).
Z szacunku dla wieku, zacznijmy od danych, które są korzystne dla bardziej doświadczonych trenerów, zatem weźmy pod uwagę poprzedni sezon. Trenerzy młodzi rozegrali w nim przeciw trenerom w starszym wieku 24 spotkania. Wygrali… dwa.
Cracovię Jacka Zielińskiego (rocznik 1961) pokonał 2:0 Dawid Szulczek (rocznik 1990) z Wartą w sierpniu 2022 roku oraz 2:1 Kamil Kuzera (nie miał wtedy jeszcze 40 lat) z Koroną w lutym 2023. Poza tym Grzegorz Mokry z Miedzią zdołał zremisować trzy mecze z trenerami powyżej 55 roku życia, Adrian Siemieniec (rocznik 1992) z Jagiellonią oraz Bartosz Gaul z Górnikiem – po jednym, a Tomasz Kaczmarek (rocznik 1984) z Lechią oraz Wojciech Łobodziński (rocznik 1982) z Miedzią przegrali po jednym takim spotkaniu. Bilans trzynastu zwycięstw, dziewięciu remisów i dwóch porażek przy 38 golach strzelonych i 19 straconych wydaje się być dowodem na bardzo silną grupę doświadczonych polskich trenerów w zeszłym sezonie.
Tyle że nie do końca tak było. Osiem z trzynastu zwycięstw z młodą gwardią odniósł bowiem sam jeden trener Lecha John van den Brom (rocznik 1966), który z polską szkołą trenerską wspólnego ma dość mało. Nie przegrał on żadnego (!) z dziewięciu meczów z młodymi polskimi trenerami, a Lech w tych spotkaniach strzelił dziewiętnaście jeden goli, tracąc pięć. Bilans pozostałych polskich trenerów w ubiegłym sezonie w starciach z najmłodszymi rywalami wygląda znacznie mniej imponująco. Jacek Zieliński wygrał i przegrał po dwa mecze, Jan Urban (rocznik 1962) wygrał jeden z trzech rozegranych, podobnie jak Waldemar Fornalik (rocznik 1963) w Zagłębiu, który dorzucił jeszcze jedno zwycięstwo, gdy na początku sezonu powadził Piasta.
Bez uwzględnienia wyników Lecha, prowadzonego przez zagranicznego trenera, bilans polskich doświadczonych szkoleniowców wyglądał zatem dość przeciętnie, szczególnie gdy uwzględnimy, że w starciach z młodymi trenerami mierzyli się z zespołami z dolnej części tabeli, takimi jak Korona, Miedź czy Lechia.
Czy w tym sezonie sytuacja się poprawiła? Wręcz przeciwnie. Jacek Zieliński nie wygrał żadnego z siedmiu spotkań przeciwko młodym trenerom, zanim został zwolniony. Waldemar Fornalik wygrał jedno z pięciu (we wrześniu z Wartą). Kazimierz Moskal ani Jarosław Skrobacz (obaj rocznik 1967) nie wygrali żadnego z trzech w okresie, gdy prowadzili ŁKS i Ruch. Nawet John van den Brom pierwszy raz przegrał z trenerem poniżej czterdziestki – Danielem Myśliwcem. Honor ratuje nieco Jan Urban, który trzy razy wygrał i trzy razy przegrał spotkanie z najmłodszymi rywalami, zaliczył jednak ujemny bilans bramek.
Sukcesy młodych trenerów w starciu z najbardziej doświadczonymi w obecnym sezonie to w znacznej mierze zasługa Daniela Myśliwca (rocznik 1985), który na pięć takich spotkań z Widzewem nie przegrał żadnego. Adrian Siemieniec wygrał aż cztery, a Dawidowie – Szulczek i Szwarga po trzy. Co ciekawe, żaden z młodych trenerów nie ma w tych meczach ujemnego bilansu, bo nawet Marcin Matysiak (rocznik 1983) w ŁKS-ie nie dał się pokonać Jackowi Zielińskiemu.
Łączny bilans tego sezonu to trzynaście zwycięstw trenerów przed czterdziestką, dziewięć remisów i tylko sześć wygranych trenerów po 55 roku życia. W bramkach młodzi prowadzą 53 do 36 i powinni to prowadzenie dowieźć do końca sezonu. Co prawda do ŁKS-u dołączył młody Marcin Matysiak, który może mieć problemy ze zdobyciem punktów w Zabrzu i Lubinie oraz Dawid Kroczek (rocznik 1989), którego Cracovia zagra z Górnikiem, ale grono młodych powiększył także Gonçalo Feio (rocznik 1990), którego Legia zagra u siebie z Zagłębiem Fornalika.
Warto zauważyć, że obecnie mamy rekordową w historii Ekstraklasy liczbę trenerów przed czterdziestką. Jest ich (po zatrudnieniu przez Cracovię Kroczka i Feio przez Legię) aż siedmiu. W październiku 2022 roku, po zwolnieniu Wojciecha Łobodzińskiego przez Miedź, a przed zatrudnieniem Grzegorza Mokrego było ich… dwóch: Szulczek i Gaul. Z kolei trenerów po 55 roku życia mamy obecnie zaledwie dwóch i wydaje się, że mniej ich w historii naszej ligi nie było. A jeszcze nieco ponad pół roku temu mieliśmy ich sześciu.
Idzie nowe – właściciele klubów Ekstraklasy wydają się nie mieć co do tego wątpliwości. Co nieco zaskakujące, wyniki nowego narybku wyglądają całkiem dobrze. Wygląda na to, że szczególnie mobilizują się oni na mecze z najstarszymi przeciwnikami na ławce trenerskiej.
Należy zaznaczyć, że w stosunku do europejskiej konkurencji, polskie kluby wiele ryzykują. Najmłodszy trener w lidze czeskiej – Holoubek z Mladej Boleslavi – ma 43 lata (podobnie jak najmłodszy trener w Chorwacji i Rumunii), a Koubek z Viktori Pilzno jest o ponad dekadę starszy od Urbana i Fornalika. Czesi wskoczyli właśnie do czołowej dziesiątki rankingu UEFA, co gwarantuje ich mistrzowi grę w fazie ligowej Ligi Mistrzów, a wicemistrzowi grę w jej eliminacjach.
W Słowacji i Ukrainie żaden trener nie jest poniżej czterdziestki, na Węgrzech tylko Dávid Horváth z MTK, w Belgii tylko Andersen z Eupen, w Szwajcarii Ural z Zurychu, a w Serbii Nikola Mitić z Vozdovaca. Z kolei Grecji żaden szkoleniowiec nie ma mniej niż 46 lat.
Na Węgrzech, w Turcji i na Ukrainie pięciu trenerów ma więcej niż 55 lat. W Rumunii sześciu.
Na przeciwległym biegunie są kraje europejskiej północy. W lidze szwedzkiej, duńskiej i norweskiej jest po trzech trenerów przed czterdziestką, w islandzkiej – pięciu, a w Finlandii rekordowych sześciu. Wszystkie te ligi, poza szwedzką, od trzech sezonów pną się wyraźnie w górę w rankingu UEFA.
Tydzień temu pisałem, że trenerzy z tak nikłym doświadczeniem w najwyższych ligach, jak Feio czy Rumak, nie mieliby szans na zatrudnienie przez czołowe kluby wschodniej i środkowej Europy.
Trzeba jednak przyznać, że jest w polskiej lidze pokaźna grupa trenerów młodych, którzy w ligowej walce wewnętrznej pokazują trenerskim autorytetom, że są z nimi w stanie regularnie wygrywać. Szacunek dla profesorów starej szkoły trenerskiej też jest konieczny. Jan Urban zaczyna sensacyjnie włączać Górnika do walki o europejskie puchary, a w tabeli ostatnich 365 dni jego klub jest… pierwszy w tabeli. Waldemar Fornalik jest natomiast właściwie jedynym trenerem od trzydziestu lat, który po zakończeniu pracy z naszą reprezentacją odnosił regularnie jakieś sukcesu z prowadzonymi klubami.
W ten weekend mecze Raków – Górnik (piątek 20:30) oraz Zagłębie – Jagiellonia (sobota 20:00) pozwolą na bezpośrednią konfrontację młodości z doświadczeniem. Ich wyniki mogą w niemałym stopniu wpłynąć na to, czy decyzje personalne prezesów klubów Ekstraklasy w najbliższych miesiącach będą zmierzały ku stawianiu na doświadczenie, czy na świeże spojrzenie młodych trenerów.
Czytaj więcej na Weszło:
- Droga Kapralika wiedzie przez Górnika. „Może być wart więcej niż 10 milionów euro”
- Miał być przełom, wyszło jak zawsze. Zagłębie Lubin straciło kolejny sezon
- Doskonała praca trenera Szulczka
- Trela: Napastnicy drugiego wyboru. Kto w Ekstraklasie ma w ataku kłopoty bogactwa?
- Janusz Niedźwiedź, czyli rozczarowanie
Fot. Newspix