Gdyby tak tylko to nasza Niewydrukowana Tabela decydowała o losach Ekstraklasy… Im dalej w las, tym bardziej widać, jak istotne dla całego sezonu są różnice pomiędzy oficjalnym zestawieniem, a tym, które przedstawiamy wam w naszym cotygodniowym cyklu. W minionej kolejce poprawiliśmy kolejne dwa wyniki, a w głównych rolach wystąpili sędziowie Kos, Lasyk i Raczkowski, którzy wzbudzili zażartą dyskusję w kwestii interpretacji paru spornych sytuacji. Jak my je widzimy?
Zaczniemy od wydarzeń, które miały miejsce w Białymstoku – Jagiellonia podejmowała Cracovię i przegrała 1:3. Duży wpływ na wynik meczu musiała mieć czerwona kartka, którą za faul obejrzał już w szesnastej minucie Adrian Dieguez. Wobec tego decyzja sędziego Pawła Raczkowskiego o wyrzuceniu Hiszpana z boiska była szeroko komentowana. Nic dziwnego, tym bardziej, że to sytuacja naprawdę trudna do oceny.
Dieguez bez wątpienia powala na ziemię Benjamina Kallmana. Faul należy odgwizdać, ale wszystko rozbija się o to, czy Fin wychodził już sam na sam z Alomeroviciem, czy może jednak musiałby się jeszcze zmierzyć z truchtającym za plecami obu zawodników Mateuszem Skrzypczakiem.
Powyżej widać moment, w którym Kallman już na pewno nie będzie w stanie wyrwać się Dieguezowi. Kontakt obu zawodników nastąpił oczywiście wcześniej, ale to tutaj napastnik Cracovii ostatecznie traci grunt pod nogami i przy okazji szansę bramkową. Bo naszym zdaniem to faul z kategorii tego słynnego DOGSO, czyli „pozbawienie bramki lub realnej szansy na zdobycie bramki”.
Zgodnie z wytycznymi, by ocenić, czy sytuacja kwalifikuje się jako owo DOGSO, czy jednak mamy do czynienia ze SPA („przewinieniem przerywającym korzystną akcję”), należy wziąć pod uwagę cztery kluczowe kryteria:
-
odległość miejsca przewinienia od bramki przeciwnika,
-
kierunek gry,
-
prawdopodobieństwo utrzymania lub uzyskania kontroli nad piłką,
-
liczba graczy drużyny broniącej i ich umiejscowienie.
Do bramki jest już całkiem blisko, a najbliżej niej, oprócz Alomerovicia jest Benjamin Kallman. Akcja toczy się w dobrym tempie i napastnik Cracovii ewidentnie zmierza do pola karnego rywali. Piłka jest w jego zasięgu i gdyby nie faul Diegueza, Fin najprawdopodobniej miałby ją pod kontrolą. A Skrzypczak truchta powolnie za plecami obu zawodników i naszym zdaniem nie miałby najmniejszych szans dogonić Kallmana.
Obrońca Jagiellonii pozbawia więc przeciwnika realnej szansy na zdobycie bramki. I z boiska wylatuje słusznie.
Nie będziemy jednak nadmiernie chwalić sędziego Raczkowskiego za prowadzenie tego meczu, bo ta jedna dobra decyzja nie może przysłonić nam pełnego obrazu jego występu. Ten sam arbiter jeszcze w pierwszej części spotkania potrafił podyktować rzut karny, jak to się pięknie mówi, z kapelusza.
Tu trzeba się naprawdę uprzeć, by znaleźć rzut karny. Na stopklatce sytuacja wygląda o wiele poważniej niż w rzeczywistości, ale dynamika tej akcji jest żadna. David Kristjan Olafsson zdaniem arbitra faulował w tej akcji Nene odpychając rywala na linii pola bramkowego. Naszym zdaniem wszystko odbywało się na tyle delikatnie, że podyktowanie karnego dla Jagiellonii to po prostu błąd sędziego Raczkowskiego.
Powiecie, że proste ręce, że Islandczyk ewidentnie opiera się na rywalu… A my powiemy, że ledwie machnął w tej akcji łapami, a Nene stał tak, że powaliłby go byle podmuch wiatru. Na nagraniach będzie to widać bardzo dobrze, ale tutaj też możecie zauważyć, że piłkarz Jagiellonii traci równowagę w sposób kompletnie nie oddający siły z jaką napierał na niego Olafsson. Karnego być nie powinno, ale w sumie tylko dzięki tej decyzji arbitra mogliśmy podziwiać efektowną podwójną interwencję Sebastiana Madejskiego.
Bonus 600 zł za zwycięstwo Polski z Portugalią w Lidze Narodów
- Postaw kupon singiel za min. 2 zł zawierający zakład na zwycięstwo Biało-Czerwonych w starciu z Portugalczykami
- Jeśli kupon okaże się wygrany, to na twoje konto bonusowe wpłyną dodatkowe środki w wysokości 600 zł
- Tylko dla nowych użytkowników. Rejestracja zajmuje 30 sekund!
Kod promocyjny
18+ | Graj odpowiedzialnie tylko u legalnych bukmacherów. Obowiązuje regulamin.
Augustyniak miał furę szczęścia
Na nie najlepszą ocenę po minionej kolejce zasłużył sędzia Piotr Lasyk, który poprowadził spotkanie Rakowa z Legią. Mecz zakończył się remisem 1:1, ale w naszym zestawieniu częstochowianie mogą cieszyć się z kompletu punktów. A nawet z trzech goli!
Głównym bohaterem poniższej analizy będzie Rafał Augustyniak. Obrońca ekipy gości brał udział w dwóch kontrowersyjnych sytuacjach, po których arbiter mógł i powinien przyznać podopiecznym Dawida Szwargi rzut karny, ale tego nie zrobił. W pierwszej z omawianych akcji piłkarz Legii starł się z Jeanem Carlosem i w pewnym momencie wydawało się nawet, że wygrał pozycję, ale pobiegł o dobre dwa kroki za daleko i to piłkarz Rakowa znów był w lepszym położeniu.
Augustyniak nie dawał za wygraną i napierał na rywala. Atakował Jeana Carlosa od tyłu i nie miał szans na wygarnięcie piłki spod jego nóg. Na poniższej stopklatce widać jego przewinienie w pełnej krasie.
Piłkarz Legii łapie rywala za spodenki i lewą nogą napiera na prawą nogę Jeana Carlosa. Poniżej wyraźniej widać ten drugi z opisanych kontaktów.
W efekcie ataku Augustyniaka, zawodnik Rakowa pada na murawę w polu karnym i, naszym zdaniem, jest w tej akcji faulowany. Gospodarzom należał się więc rzut karny. W dodatku nie tylko ten jeden…
Bohaterem kolejnej akcji znów Rafał Augustyniak, tym razem w parze z Władysławem Koczerhinem. Piłkarz Legii „popisał się” wyglądającym bardzo niebezpiecznie wślizgiem, który szybko przekonał sędziego Lasyka do podyktowania jedenastki. Szkopuł w tym, że arbiter po konsultacji z wozem VAR i wideoweryfikacji swoją decyzję zmienił i rzutu karnego ostatecznie nie było.
Obrońca nie atakuje w tej akcji nóg Koczerhina i bardzo dobrze. Tego typu wejście mogłoby się skończyć poważnym urazem i przyznać należy, że spóźniony Augustyniak po prostu chciał zablokować dośrodkowanie rywala.
Koczerhin jednak wcale nie dośrodkowywał. Próbował biec dalej, ale widząc nogi Augustyniaka starał się uniknąć bolesnego starcia z rywalem i podskoczył. Czy lądując specjalnie szukał nóg rywala, by wymusić rzut karny? A może po prostu upadłby bez względu na to, gdzie by lądował?
Zastanówmy się też, czy Augustyniak powoduje upadek Koczerhina i czy zawodnik Rakowa mógł w tej akcji nie upaść? Przecież to ruch Augustyniaka powalił Ukraińca, nawet jeśli uznamy, że piłkarz drużyny gospodarzy nadeptuje rywala. Mamy do czynienia z trudną do oceny sytuacją, ale to zawodnik Legii fauluje swojego rywala piszczelem. W dodatku cały czas jest w ruchu, a przeciwnik stara się uniknąć bolesnego kontaktu. Koczerhin ma też piłkę przed sobą i cały czas pod swoją kontrolą, trochę inaczej niż tydzień temu Dalibor Takac. Nie zazdrościmy sędziemu Lasykowi, ale my podtrzymalibyśmy jego decyzję z boiska.
Dajcie znać w komentarzach, co wy sądzicie, bo w naszej redakcji interpretacje tej sytuacji były naprawdę różne.
Salamon też nie był zbyt rozważny
Tym bardziej uzasadnione wydają się nasze wyroki w sprawie Augustyniaka, im bardziej jesteśmy przekonani co do naszej racji w ocenie incydentu z meczu Puszczy z Lechem. Niepołomiczanie i tak wygrali 2:1, ale należał im się rzut karny za przewinienie Bartosza Salamona.
Obrońca Lecha wpada w polu karnym w Jordana Majchrzaka i zgodzimy się z Adamem Lyczmańskim analizującym tę sytuację w Lidze+ Extra – nie zajmowalibyśmy się tym zderzeniem, gdyby piłka zmierzała gdzieś bardzo daleko od zawodnika Puszczy. Ot zderzenie i nie będziemy się nim za bardzo przejmować.
Problem w tym, że leciała dokładnie tam, gdzie chwilę przed faulem Salamona znajdował się Majchrzak. Uznajemy zatem, że piłkarz Lecha przekroczył przepisy, a Puszczy należał się rzut karny. Ten i tak nie wpłynąłby na podział punktów w meczu, ale sytuację odnotować trzeba.
W meczu Górnika ze Śląskiem sędzia Szymon Marciniak nie podyktował rzutu karnego dla podopiecznych Jacka Magiery mimo głośnych protestów piłkarzy. Faul wydawał się ewidentny, ale arbiter dopatrzył się przewinienia chwilę wcześniej.
Zwróćcie uwagę nie na to, co dzieje się po prawej stronie, a na scenę u samego dołu tej stopklatki. Tak, piłkarz Górnika przekroczyłby przepisy, ale wcześniej to zawodnik Śląska, konkretnie Piotr Samiec-Talar fauluje jednego z zabrzan.
Tu widzimy początkową fazę tej akcji i zarazem początek faulu Samca-Talara. Wejście piłkarza Śląska spowodowało, że piłka minęła faulowanego obrońcę Górnika i choć nie było to żadne brutalne przewinienie, to sędzia Marciniak miał podstawy, by je odgwizdać.
Ostatnią sytuacją, którą omówimy, jest starcie Rahila Mammadova z Lisandro Semedo. Wyrzucenie Azera z boiska nie wpłynie co prawda na wynik (zgodnie z regułami Niewydrukowanej Tabeli), ale tak – piłkarz ŁKS-u zasłużył na drugą żółtą kartkę. Łodzianie wygrali 3:2 i przez większą część drugiej połowy grali w przewadze. Choć wcale nie powinni. Nie dlatego, że Rafał Wolski powinien po swoim faulu pozostać na placu gry, a dlatego, że dwadzieścia minut później z boiska powinien wylecieć Mammadov.
Obrońca drużyny gospodarzy zapracował na kartkę przerywając w 77. minucie groźny atak gości. Był to klasyczny przypadek faulu taktycznego i pozostawienie Mammadova na boisku to wyraźny błąd sędziego Kosa.
Inaczej niż sytuacja z 48. minuty, kiedy Azer również faulował, wówczas Rafała Wolskiego. W tamtym przypadku arbiter mógł jeszcze nie sięgać do kieszeni i decyzja o braku kary indywidualnej dla piłkarza gospodarzy jest uzasadniona.
Dziś to by było na tyle. W tabeli los oddaje Legii jeden z czterech zabranych jej na przestrzeni całego sezonu punktów, ale drużyna z Warszawy jest i tak jedną z bardziej poszkodowanych przez sędziów drużyn. Warto też zwrócić uwagę, że niedawne zwycięstwa Puszczy, Warty czy Piasta w Niewydrukowanej Tabeli zapewniłyby tym drużynom całkiem bezpieczną przewagę nad strefą spadkową. Rzeczywistość nie jest jednak tak łaskawa i wszystkie wymienione ekipy muszą się nadal oglądać za swoje plecy.
WIĘCEJ O SĘDZIOWANIU:
- Karolu, czy ci nie żal? | Niewydrukowana Tabela
- Sędziom VAR przypominamy motto „Sobola”: nie wpieprzajcie się, jak maszyna pracuje
- Sędzia Arys tak się nudził, że z kolegami wymyślił karnego dla Widzewa
- Trochę techniki i Stefański się gubi
- Cwany Zapolnik i latający Wlazło | Niewydrukowana Tabela
screeny: Canal+Sport