Reklama

Ostatni akt wyborczego teatru wokół Górnika Zabrze

Jakub Białek

Autor:Jakub Białek

14 kwietnia 2024, 08:25 • 10 min czytania 18 komentarzy

Małgorzata Mańka-Szulik rządzi Zabrzem od 2006 roku, a Górnikiem od 2011. Klub przejadł przez ten czas setki milionów złotych miejskiej kasy, stawał nad przepaścią, spadał z ligi, dostarczał afer i aferek, stanowił przykład źle zarządzanej organizacji. Długo sądzono, że bez miasta upadnie. Dziś trybuny uważają coś zupełnie przeciwnego – że jedynym ratunkiem dla 14-krotnego mistrza Polski jest prywatyzacja. Mańka-Szulik chce im tę prywatyzację dać. Pięć dni przed wyborami. Pytamy – czy to najlepszy moment na sprzedaż Górnika? Chodzi o jego dobro, a może bardziej o wynik wyborczy Małgorzaty Mańki-Szulik? Czy pani „Caryca” znów, prawdopodobnie po raz ostatni, instrumentalnie wykorzystuje klub, żeby przybliżyć się do osiągnięcia swoich politycznych celów?

Ostatni akt wyborczego teatru wokół Górnika Zabrze

Na 21 kwietnia zaplanowana jest druga tura wyborów.

17 kwietnia odbędzie się sesja rady miasta, na której radni definitywnie zagłosują o sprzedaży Górnika Zabrze.

Do 7 maja Górnik ma zostać sprzedany.

7 maja Mańka-Szulik prawdopodobnie pożegna się ze swoim urzędem.

Reklama

O co w tym wszystkim chodzi?

Mańka-Szulik w defensywie

Niewiele brakowało, żeby Małgorzata Mańka-Szulik nie załapała się do drugiej tury wyborów. W Zabrzu zgromadził się wielki elektorat negatywny, który rozłożył się na kilku kandydatów. Aż pięciu chętnych na stołek prezydenta zebrało więcej niż dziesięć procent głosów mieszkańców. Sama Mańka-Szulik – 21,73%, co dało jej drugie miejsce. Kandydat numer trzy, Kamil Żbikowski, otrzymał ledwie 154 głosy mniej. Kandydatka numer jeden, Agnieszka Rupniewska, skończyła z poparciem na poziomie 27,44%.

Głosy rozkładały się następująco:

  • Agnieszka Rupniewska (KO) – 13 437 głosów (27,44%)
  • Małgorzata Mańka-Szulik – 10 639 głosów (21,73%)
  • Kamil Żbikowski – 10 485 głosów (21,41%)
  • Borys Borówka (PiS) – 5530 głosów (11,29%)
  • Alina Nowak – 5499 głosów (11,23%)
  • Sebastian Dziębowski 2536 głosów (5,18%)
  • Rafał Mosiołek – 842 głosy (1,72%)

Wniosek? Wszystko wskazuje na to, że Małgorzata Mańka-Szulik, która zabetonowała zabrzańską scenę polityczną na lata, wreszcie zostanie obalona. Prawie czterech na pięciu głosujących mieszkańców Zabrza opowiedziało się za zmianą. Do 2018 roku „Caryca” miała raczej gigantyczne poparcie.

  • 2010 – zwycięstwo w pierwszej turze z 75,68% głosów
  • 2014 – zwycięstwo w pierwszej turze z 63,03% głosów

Dopiero w 2018 doczekała się rywalki, która zaprosiła ją na dogrywkę w drugiej turze. Ale i wtedy MMS podchodziła do tej dogrywki z łatką faworyta. W pierwszej turze zebrała bowiem 31,51% poparcia, podczas gdy Agnieszka Rupniewska – ta sama, która zamierza zdetronizować ją już za tydzień – miała po swojej stronie 22,38% głosujących. W drugiej turze – nieznacznie, ale jednak – lepsza okazała się „Caryca”. Teraz sytuacja jest jednak zupełnie inna. Poparcie jest mniejsze. Elektorat negatywny znacznie bardziej okazały. Trybuny już nie stoją za rządzącą od 2006 roku polityczką. Cichy sojusz Torcidy zamienił się w otwartą wojnę.

Mańka-Szulik wie, że trybuny wydatnie pomagały jej w wygrywaniu wyborów przed laty.

Reklama

Znowu chce im się przypodobać? Tym razem w rozpaczliwy sposób?

Caryca z Zabrza. Czy Górnik służy do wygrywania wyborów?

Pomysł na wybory

Małgorzata Mańka-Szulik przez długie lata obiecywała, że w końcu wybuduje czwartą trybunę na niedokończonym stadionie Górnika. Realnie zaczęła to robić akurat przed wyborami, gdy jej poparcie było historycznie najmniejsze. Tak samo jak kilka miesięcy temu rozpoczęła procedurę, która ma na celu oddanie klubu z Zabrza w prywatne ręce. Ugięła się tym samym pod presją Torcidy, która w październiku zeszłego roku rozwiesiła po całym mieście transparenty z jasnym przekazem: „Mańka-Szulik, oddaj Górnik”. Mańka-Szulik stwierdziła wtedy: no to oddam.

Ostatnie, czego słabnąca polityczka potrzebowała przed wyborami, to otwarty konflikt z najgłośniejszą grupą kibicowską w mieście, która wcześniej mobilizowała swoje środowisko do oddawania głosów na MMS w zamian za realne wpływy w klubie. Torcida od lata 2022 roku wielokrotnie informowała z trybun o swoim odwrocie od rządzącej miastem. „Nowy właściciel potrzebny od zaraz” – to inne z haseł, jakie wylądowało na transparencie fanatyków Górnika. Fani grozili też, że jeśli Mańka-Szulik szybko nie rozpocznie procedury sprzedaży, to zaczną wywlekać brudy, których jest niemało.

Mańka-Szulik jednak bardzo szybko rozpoczyna procedurę.

Już w listopadzie miasto przyklepuje uchwałę, dzięki której Mańka-Szulik może rozmawiać z kandydatami do zakupu akcji Górnika. W grudniu prezydentka oficjalnie zaprasza zainteresowanych do negocjacji. W styczniu na własnym facebookowym profilu informuje, że zgłosiły się trzy podmioty – z Zabrza, Katowic i Niemiec. Specjalnie powołana do tego komisja ma dogłębnie przeanalizować te oferty.

Zainteresowani przejęciem Górnika są:

  • Thomas Hansla – biznesmen z Niemiec, właściciel Key Solutions, kumpel Lukasa Podolskiego
  • Firma DL Invest Grup, która próbuje objąć jakiś klub, interesowała się także Zagłębiem Sosnowiec
  • Zarys – Górnośląska Centrala Zapatrzenia Medycznego, sponsor 14-krotnego mistrza Polski

W lutym rozpoczął się kolejny etap – wszystkie trzy podmioty otrzymały zgodę na wgląd w księgi i prawo do oceny bieżącej sytuacji finansowej Górnika przy zachowaniu umowy o poufności, a następnie wizytowały w Zabrzu. W marcu miasto – a w zasadzie zatrudnieni do tego specjaliści – dokonali wyceny akcji klubu. Wyszło im, że Górnik jest dziś warty osiem milionów złotych, a więc jeśli przyszły właściciel wykupi 51 procent udziałów (Mańka-Szulik mówi w „Dzienniku Zachodnim”, że taki scenariusz jest brany pod uwagę), będzie musiał wyłożyć nieco ponad cztery miliony złotych. 

Z jednej strony kwota ta wygląda na podejrzanie małą, zwłaszcza, że pieniądze mają nie trafić do miejskiej kasy, a do klubu (nowy właściciel będzie sam rozporządzał tymi środkami, de facto nie zapłaci więc ani złotówki). Z drugiej – mowa o klubie w średniej kondycji finansowej, mierzącym się z zadłużeniem i różnymi trupami poukrywanymi w szafach, zatem można się domyślać, że to właśnie z tego wynika tak promocyjna cena.

W marcu rada miasta ma także finalnie przyklepać sprzedaż Górnika. I tutaj zaczyna się ostatni akt teatru wyborczego, który obserwujemy obecnie. 

Mańka-Szulik niespodziewanie opóźnia proces sprzedaży.

Opóźniona prywatyzacja

Prywatyzacja może już bowiem wkroczyć w końcowy etap. Są zainteresowani, przeprowadzane są audyty, komisje weryfikują przedstawione dokumenty. Żeby rozmowy znalazły się na ostatniej prostej, potrzebna jest jeszcze zgoda rady miasta, która pozostaje w zasadzie tylko formalnością. „Caryca” ma bowiem większość w radzie miasta. Opozycja w Zabrzu istnieje tylko teoretycznie – gdy panująca prezydentka czegoś chce, po prostu to robi, bo większość radnych podnosi rękę zgodnie z ustaloną wcześniej linią.

Do takiej sytuacji ma dojść także 18 marca, kiedy w porządku obrad znajduje się „uchwała w sprawie wyrażenia zgody na zbycie akcji”. Swój sprzeciw nad głosowaniem o tej uchwale wyrażają jednak opozycyjni radni, którzy mają z nadchodzącą sesją zasadniczy problem – prosi się ich o zezwolenie na sprzedaż Górnika, ale nie mówi się, komu i na jakich warunkach miałaby się ona odbyć. Niby znana jest trójka kandydatów, ale to tyle, jeśli chodzi o pakiet informacji.

– To tak, jakbyśmy podpisywali czek in blanco, to znaczy zgadzam się na sprzedaż, ale nie wiem komu, nie wiem za ile i nie wiem, co dalej się z tym stanie – burzył się radny Sebastian Markisch, cytowany za portalem „zabrze24.info„.

O zdjęcie tego punktu z porządku sesji rady miasta poprosiła Agnieszka Rupniewska, czyli rywalka Mańki-Szulik w drugiej turze wyborów, która w radzie miasta jest uznana za liderkę opozycji.

Rupniewska mówi na portalu „slaskibiznes.pl”: – Nikt nie neguje oczekiwań kibiców, dotyczących sprzedaży akcji Górnika Zabrze. Wszyscy chcemy, by klub trafił w dobre ręce. Myślę, że w tej sprawie, na tej sali panuje pełna zgoda – klub należy sprzedać. Rzecz w tym, byśmy mieli pełną świadomość, kto zostanie właścicielem 51 proc. udziałów, by kibice spali spokojnie, w przekonaniu, że w najbliższej przyszłości Górnikowi nie stanie się nic złego.

Mańka-Szulik nagle wsłuchuje się w te głosy i ku zaskoczeniu wszystkich wycofuje uchwałę z porządku obrad sesji z 18 marca, zapraszając radnych do nieformalnych rozmów, podczas których ma wyjaśnić wszystkim zainteresowanym, na jakim etapie jest sprzedaż Górnika i jakie są intencje podmiotów, które chcą nabyć akcje klubu.

Głosowanie nad uchwałą odbędzie się 17 kwietnia.

Pięć dni przed drugą turą wyborów.

Sprzedaż klubu kilka dni przed wyborami

Już w środę radni związani z Małgorzatą Mańką-Szulik przyklepią więc uchwałę, która da prezydentce miasta glejt na sprzedaż klubu. Sama „Caryca” deklaruje, że dokona prywatyzacji do 7 maja, czyli do ostatniego dnia swojej kadencji. Tak naprawdę będzie mogła przeprowadzić ją w dowolnym momencie, nawet tuż przed wyborami. Za pośrednictwem swoich mediów społecznościowych pisze:

Ta sesja zaważy na przyszłości Górnik Zabrze S.A. Po raz kolejny złożyłam uchwałę dot. prywatyzacji klubu na sesję Rady Miasta, która zwołana została na 17 kwietnia br. Jestem przygotowana i zdeterminowana, żeby zakończyć ten proces w tej kadencji, czyli do 7 maja.

Kończy się długi i skomplikowany proces prywatyzacji Górnika. Zgodnie z wymaganiami prawa po ogłoszeniu jego rozpoczęcia zaprosiliśmy do negocjacji wszystkich zainteresowanych. Proces musi się odbywać w sposób transparentny i otwarty dla wszystkich. Zleciliśmy wycenę akcji profesjonalnemu podmiotowi, który się w tym specjalizuje, podpisaliśmy z zainteresowanymi dokumenty o zachowaniu poufności i dopuściliśmy ich do badania sytuacji finansowej spółki. Odbyły się także wstępne spotkania ze wszystkimi trzema zainteresowanymi podmiotami oraz wyznaczono terminy kolejnych spotkań.

Zaproponowałam Lukas Podolski udział w roli obserwatora w finalnych pracach komisji.

W tym momencie stawiamy do was otwarte pytanie – czy to na pewno najlepsze okoliczności do sprzedania klubu?

Z jednej strony trudno ganić Mańkę-Szulik za to, że chce doprowadzić do sytuacji, która powinna wyjść wszystkim zainteresowanym na dobre – tak klubowi, jak i miastu. Sposób, w jaki ratusz utrzymuje i wykorzystuje Górnika to oczywista patologia, którą przykrywa świetna praca Jana Urbana, ostatnie wyniki i magia Lukasa Podolskiego. Nie mamy wątpliwości co do tego, że 14-krotny mistrz Polski musi trafić w prywatne ręce i to raczej prędzej niż później.

No, ale… pięć dni przed wyborami?

Tak trzeba było to wycyrklować?

To naprawdę przekomiczne, że Małgorzata Mańka-Szulik miała trzynaście lat na sprzedaż Górnika Zabrze, a zrobi to na jakieś trzynaście dni do końca swojej czwartej kadencji. Jakże to symboliczne dla całej długaśnej przygody „Carycy” w ratuszu tego śląskiego miasta. Pani prezydent wielokrotnie wykorzystywała Górnika jako swoją tubę polityczną, załatwiając dzięki niemu swoje partykularne cele, które tylko pozornie były tożsame z tym, czego potrzebuje klub. Tak naprawdę była jak nadopiekuńczy rodzic, który niby chce dla swojego dziecka jak najlepiej i wszystkie jego ruchy teoretycznie mogą o tym świadczyć, ale w praktyce osłabia go, demoralizuje i zniewala, działając długofalowo na jego wielką krzywdę.

Teraz Mańka-Szulik chce wykorzystać Górnika po raz ostatni i wycisnąć go tym samym jak cytrynę. Powstaje wątpliwość – skoro przy sprzedaży ewidentnie widoczny jest cel polityczny, to czy potencjalny nabywca został odpowiednio prześwietlony? Pisząc wprost – skoro komuś sprzedać trzeba, bo inaczej z celu politycznego nici, to co w sytuacji, gdy do żadnego z trójki zainteresowanych rządząca miastem nie będzie miała stuprocentowego przekonania? Odda klub w niepowołane ręce, a potem niech inni się martwią? Nie trzeba szukać daleko przykładów tego, co może się z nim stać, gdy trafi do nieodpowiedniej osoby. Wystarczy spojrzeć na Sosnowiec. Choć posiadanie władzy nad Górnikiem nie kosztuje tak śmieszne pieniądze jak w przypadku panowania Rafała Collinsa nad Zagłębiem, to wciąż stosunkowo niska cena wykupu (około cztery miliony złotych za większościowy pakiet) sprawia, że intencje nowego właściciela klubu muszą być prześwietlone tak wnikliwie, jak się da.

Jeśli Mańka-Szulik jakimś cudem wygra wybory, Górnik jej się już do niczego nie przyda, bo i tak nie będzie mogła ubiegać się o szóstą kadencję. Jeśli z kolei przegra i nie zniknie z życia politycznego, to łatwiej jej będzie stanowić opozycję w sytuacji, gdy Agnieszka Rupniewska nie ma do dyspozycji oręża w postaci Górnika Zabrze. Nikt tak jak „Caryca” nie wie przecież, jak potężnym narzędziem politycznym jest miejski klub.

Rupniewska bez Górnika to przyszłościowo słabsza rywalka niż Rupniewska z Górnikiem w rękach.

Tylko czy tak to się powinno odbywać?

Czy klub powinien służyć do pozyskiwania wyborczych szabel?

A może wręcz przeciwnie – może w tym wszystkim wcale nie ma nic złego? Może skoro Mańka-Szulik wreszcie po trzynastu latach zdecydowała się sprywatyzować klub, to nie powinniśmy doszukiwać się w tym politycznych spisków? Może skoro to „Caryca” rozpoczęła proces sprzedaży Górnika, to zdrowym rozwiązaniem jest to, żeby także ona doprowadziła tę sprawę do końca? Może fakt, że dokona się to pomiędzy jednymi wyborami a drugimi to czysty przypadek? 

Trudno w tym temacie o jasne i oczywiste odpowiedzi. Poza tą, że Górnik znowu głównym bohaterem wyborczego spektaklu w Zabrzu.

Oby już po raz ostatni.

WIĘCEJ O GÓRNIKU ZABRZE: 

Fot. FotoPyK / Torcida

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

18 komentarzy

Loading...