W każdym z nas walczą dwa wilki. Jeden dobry, drugi zły. Kiedy powoli zaczęliśmy myśleć, że przez Dariusza Mioduskiego coraz częściej przemawia ten pierwszy, mądrzejszy i wyciągający wnioski, nagle odezwał się ten mniej rozumny. Jakby w oderwaniu od doświadczeń z przeszłości i nie tylko, bo to, co jest dzisiaj problemem Legii, wcale nie zaczyna się od właśnie zwolnionego Kosty Runjaicia.
Przeżywamy niezły szok. Siedem kolejek do końca sezonu, siedem punktów straty do lidera, trzy do podium, a głowa trenera i tak została ścięta. Nie twierdzimy, że to tego typu sytuacja, w której żaden szkoleniowiec nie powinien zostać zwolniony. Ale patrząc na okoliczności, to wygląda trochę tak, jakby w ostatnich tygodniach posada Runjaicia zależała od tego, jaki wynik akurat się wylosuje. Gdyby z Jagiellonią nie było remisu, tylko zwycięstwo, a zatem cztery punkty straty, co, Runjaić dalej by pracował? A jakby zaraz zremisował także z Rakowem, w którym też trochę się pali, Niemiec wyleciałby za tydzień?
Celhaka i Dias „przyłapani” z wódką. Przecież to ich najlepsza akcja w Legii!
Timing decyzji o zwolnieniu jest dość dziwny, by nie powiedzieć, że zakrawa o lekką głupotę. Jeśli już, to znacznie wcześniej, a jeśli nie do tej pory, to lepiej było poczekać do końca sezonu. Runjaić nie był oczywiście bez winy, ale:
- Legia jakby nie chciała uczyć się na błędach swoich i innych, szukając mitycznego impulsu w końcówce sezonu (mało poważne)
- Legia ma swoje rzeczy za uszami, takie jak przede wszystkim wątpliwe zarządzanie kadrą i transfery, które osłabiły zespół na 2024 rok
- Legia nie jest w złej sytuacji, ba, ostatnio wyglądała na boisku lepiej i na tle czołówki punktowała gorzej tylko od Jagiellonii (ostatnie 5 meczów)
Ktoś jednak uznał, że kozłem ofiarnym powinien zostać Kosta Runjaić. I jednocześnie spowodował, że walka o puchary przyjmie teraz kształt desperackiej misji, która odbędzie się z innym trenerem. Jak poinformował Tomasz Włodarczyk, najprawdopodobniej z Goncalo Feio, któremu poświęcimy osobny tekst.
Trudno nie odnieść wrażenia, że to jedna z tych mniej sensownych roszad trenerskich. Przecież nowy szkoleniowiec Legii wcale nie będzie miał prościej, skoro w szatni zastanie tych samych zawodników. Czyli elektrycznego Pankova, Kapuadiego wziętego ze spadkowicza Ekstraklasy, co mówi samo za siebie, starego już Jędrzejczyka, nieobecnego a mającego być zbawieniem Burcha, przeciętnego Celhakę, niemrawego Diasa, wiecznie połamanego Kramera, mniej magicznego Josue niż w poprzednim sezonie i to będącego niemal na wylocie, bezbarwnego Rosołka, co najwyżej niezłego Kapustkę i Pekharta.
Zyba pogrzebał szanse Legii na mistrzostwo? Nie. Zrobił to pion sportowy
Wymieniliśmy tylko połowę kadry Legii, a przecież gdybyśmy mieli zatrzymać się przy każdym możliwym nazwisku, okazałoby się, że po zsumowaniu jakości ta drużyna nijak miałaby się do Jagiellonii walczącej o mistrzostwo Polski. A więc to nie Runjaić zaprzepaścił potencjał na najwyższe cele, tylko dyrektor sportowy z prezesem i właścicielem. Nie będziemy już nawet wspominać o największej naiwności, jaką było liczenie na Augustyniaka w ramach bezpośredniego zastępstwa za Slisza. A potem o myśli, która wpadła komuś do głowy z pionu sportowego (i którą między słowami trener Runjaić skrytykował po meczu z “Jagą”), że Zyba może wymazać westchnienia za polskim pomocnikiem.
– Jeśli tracisz reprezentanta kraju pokroju Bartosza Slisza, który z Walią rozegrał niesamowite spotkanie, nie da się zastąpić takiego piłkarza graczem, który przychodzi z takiego poziomu jak Zyba. To oczywiste. Wy to wiecie, on to wie, każdy to wie – przyznał Runjaić.
Prawda jest taka, że Runjaić nie dźwignął błędów, jakie popełnili włodarze Legii. Może i finansowo wyszli w ostatnim półroczu na duży plus, gratulacje, ale na własne życzenie w bilansie punktowym odjęli sobie tych kilka oczek, które mogliby mieć dzięki lepszym piłkarzom. A tym samym najprawdopodobniej zarówno Legia byłaby obecnie wyżej w tabeli, może na miejscu Lecha, jak i Runjaić nie musiałby pakować walizek.
Runjaić, który być może tak jak kiedyś Michniewicz nie pomógł sobie wypowiedziami o transferach. Nie zdarzyło mu się nikogo skrytykować wprost, ale aluzja była jasna. Sam nie mógł przyznać, że zespół jest słabszy, bo dałby sygnał, że Legia nie jest w stanie walczyć o mistrzostwo. Takie deklaracje raczej nie spodobałoby się w gabinetach na Łazienkowskiej, gdzie najwyraźniej nie wszyscy mają trzeźwe spojrzenie na sprawę. Ba, może kogoś bardzo zabolały słowa Runjaicia z niedzieli, które nie są przecież żadnym oszczerstwem i równie dobrze mogłyby odnosić się do większej liczby piłkarzy.
Ale teraz nie ma to już znaczenia. W Legii ktoś stracił głowę i nie jest to tylko Kosta Runjaić. Zdziwimy się, jeśli w najbliższych tygodniach tak drastyczny zwrot, łączący się w dodatku z prawdopodobnym zatrudnieniem Feio, przyniesie stołecznej ekipie oczekiwane efekty. Choć piłka jest oczywiście na tyle szalona, że nie można wykluczyć, iż efekt nowej miotły będzie strzałem w dziesiątkę.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Koniec Zielińskiego w Cracovii. Pytamy: to dobrze, czy nie dobrze? [KOMENTARZ]
- Sędziom VAR przypominamy motto „Sobola”: nie wpieprzajcie się, jak maszyna pracuje
- Josue błyszczał, ale to było za mało. „Jedna z najlepszych lewych nóg. Nie będzie łatwo go zastąpić”
Fot. Newspix