Jakub Moder odegrał zaskakująco niewielką rolę w trakcie ostatniego zgrupowania reprezentacji Polski, podczas gdy jego pozycja w Brighton zdaje się być z tygodnia na tydzień coraz stabilniejsza i mocniejsza. W jakim zatem miejscu znajduje się tak naprawdę były pomocnik Lecha Poznań? Czy wciąż pracuje nad odbudową optymalnej dyspozycji, a może ten etap ma już za sobą i może uznać powrót do formy za odhaczony? Wbrew pozorom, niełatwo odpowiedzieć na to pytanie, zwłaszcza że sztab szkoleniowy Brighton nadal chucha i dmucha na 25-latka. Choć postawa Modera w niedawnym starciu “Mew” z Liverpoolem zdaje się wskazywać, że jego forma nie budzi już najmniejszych zastrzeżeń.
– Teraz mam już pełną świadomość, jak ważny jest dla nas Jakub, ale nie będę podejmował żadnego zbędnego ryzyka– zapowiedział trener Roberto De Zerbi.
Nieszczęsna kontuzja
Na powrót do gry w Premier League po ciężkiej kontuzji Jakub Moder musiał zaczekać aż 19 miesięcy. Dlatego warto najpierw przypomnieć, w jakim punkcie swojej kariery reprezentant Polski znajdował się przed nieszczęsnym zerwaniem więzadeł krzyżowych przednich w kolanie. A był to punkt naprawdę obiecujący.
Jesienią 2021 roku Moder ugruntował bowiem swoją pozycję w wyjściowym składzie Brighton, wtedy jeszcze dowodzonego przez Grahama Pottera. Przesadą byłoby oczywiście stwierdzenie, że były zawodnik Lecha Poznań wyrósł z miejsca na jednego z liderów drugiej linii “Mew”, ale faktem jest, że zbierał on na ogół za swoje występy więcej niż przyzwoite recenzje. Zanotował kilka asyst, parę razy był też blisko trafienia do siatki po uderzeniach z dalszej odległości. Generalnie – widać było na pierwszy rzut oka, że jest to piłkarz jak najbardziej gotowy, by odgrywać znaczącą rolę w solidnej ekipie z angielskiej ekstraklasy. Zresztą trener Potter demonstrował dużą wiarę w umiejętności, wewnętrzny spokój i boiskową inteligencję Polaka, ponieważ powierzał mu na boisku naprawdę przeróżne zadania. Moder często grywał bliżej lewego skrzydła, nawet na wahadle. Operował też rzecz jasna piłką jako środkowy, a zdarzało się, że również jako wysunięty wyżej pomocnik.
– Moder jest dość wyluzowaną postacią. […] Dostrzegamy jego atrybuty. Jest w dobrym miejscu, dostosował się do nas i środowiska. Każdego dnia widzimy jego jakość. Jesteśmy z niego naprawdę zadowoleni – przekonywał Potter podczas jednej z konferencji prasowych. Przy innej okazji stwierdził natomiast: – Moder jest spokojnym, cichym gościem, więc mogę zrozumieć, dlaczego czuje się starszym i bardziej doświadczonym facetem niż reszta ludzi w podobnym wieku do niego. Ale wciąż jest młodym zawodnikiem o niesamowitym talencie, wielkim potencjale, radzi sobie bardzo dobrze. On może stawać się coraz lepszy, lepszy i lepszy.
Oczywiście nie jest tak, że Modera wyłącznie wtedy chwalono.
Poważna kontuzja, liczne wypożyczenia i wyhamowana kariera. Problemy Polaków w Brighton
Obrywało mu się choćby za nieskuteczność, a na przełomie lutego i marca jego drużyna poniosła kilka dość dotkliwych porażek z rzędu w Premier League – po tej nie najlepszej serii pozycja Polaka w układance Pottera zauważalnie osłabła. W hierarchii pomocników Brighton spadł ponownie za Alexisa Mac Allistera, Yvesa Bissoumę i Pascala Großa, a o minuty wciąż musiał przecież walczyć także z Adamem Lallaną, Stevenem Alzate, Enockiem Mwepu, Moisesem Caicedo czy Markiem Leonardem. Manager “Mew” był jednak przekonany, że to tylko chwilowe zawirowania. Deklarował niezachwiane zaufanie do reprezentanta Polski. – Jestem pewien, że Moder stanie się bramkostrzelnym pomocnikiem – twierdził Potter w odpowiedzi na wątpliwości dziennikarzy. – Widzimy go codziennie i znamy jego jakość. Jeżeli nie znajdujesz się na samym szczycie, czasami o strzeleniu gola decyduje przypadek, potrzebujesz odrobiny szczęścia. Mówimy o środkowym pomocniku, więc nie zawsze łatwo dojść mu do pozycji strzeleckiej. Jestem jednak przekonany, że w przyszłości będziemy mówili o golach Modera. Wspólnie nad tym pracujemy.
Summa summarum Moder rozegrał dla Brighton 32 mecze w sezonie 2021/22. Spędził na murawie 2000 minut, zdobył dwie bramki, zanotował cztery asysty. I właśnie wtedy, na początku kwietnia 2022 roku, napatoczył się przeklęty uraz kolana. – Długa droga przede mną, ale zrobię wszystko, żeby jak najszybciej wrócić na boisko. Dziękuję za wszystkie słowa wsparcia i wiadomości, bardzo to doceniam. Widzimy się za pół roku – pisał Moder na Instagramie.
Nie mógł przecież wiedzieć, jak długo w rzeczywistości potrwa jego rekonwalescencja.
Zmiany, zmiany, zmiany
Moder wypadł zatem z gry na półtora roku, w futbolu to niemalże wieczność. W tym czasie jego drużyna – co najzupełniej naturalne – uległa licznym przemianom. Do najważniejszej z nich doszło we wrześniu 2022 roku, gdy Chelsea skusiła do przeprowadzki na Stamford Bridge szkoleniowca “Mew”. Stanowisko zwolnione przez Grahama Pottera zajął Roberto De Zerbi, którego swego czasu charakteryzowaliśmy na Weszło w taki sposób: “De Zerbi porównuje siebie czasami do „młotka”. Nie jest to jego oryginalne powiedzenie, posługują się nim też inny znani szkoleniowcy, szczególnie ci włoscy, ale sens pozostaje niezmienny: kult wtłukiwania własnej filozofii w głowy zawodników i idąca za tym wiara w przewagę rozwoju i pracy nad transferami i szastaniem kasą”. Z kolei „The Athletic” pisało o nim w ten sposób: „Jest pracoholikiem. Lubi angażować się w transfery: obserwować, analizować, rekrutować, prowadzić rozmowy z piłkarzami, żeby nakreślić im swoją filozofię i ich rolę w jego projekcie. To niemal skaut, agent, dyrektor i menadżer w jednym. Brighton wychowuje sobie małego geniusza”.
O ile Brighton za kadencji Pottera na ogół prezentowało futbol całkiem atrakcyjny, tak za rządów De Zerbiego ekipa z Falmer Stadium zupełnie odpięła wrotki, jeśli chodzi o rozmach gry w ofensywie. Gdy spojrzymy na liczbę progresywnych podań i rajdów w sezonie 2022/23, “Mewy” według danych FBref.com ustępowały w Premier League jedynie gigantom: Manchesterowi City, Arsenalowi oraz Liverpoolowi. Kiedy natomiast zerkniemy na współczynnik spodziewanych goli na 90 minut gry, to wyłącznie “Obywatele” legitymowali się bardziej okazałym wynikiem od podopiecznych De Zerbiego. Do tego należy dodać, że Brighton mogło się pochwalić elitarnymi rezultatami również w pressingu, zwłaszcza pod względem podjętych prób odbioru futbolówki w trzeciej (ofensywnej) tercji boiska.
Nie może dziwić, że sam Pep Guardiola zachwycał się postawą “Mew”.
Jak kraść, to od niego. Fenomen Roberto De Zerbiego
Piccolo Guardiola. Kim jest Roberto de Zerbi?
– Brighton przypomina mi nagrodzoną gwiazdką Michelin katalońską restaurację Ferrana Adrii, prawdopodobnie najlepszego w naszej erze kucharza, który zreformował myślenie o kuchni. Już kiedy De Zerbi pojawił się w Anglii, przeczuwałem, że zrewolucjonizuje Premier League. Nie mogłem jednak przypuszczać, że zrobi to w tak krótkim czasie. Jego drużyna stwarza średnio 20 sytuacji bramkowych na mecz, przetrzymując zarazem piłkę dłużej i sprawniej niż jakikolwiek zespół, jaki widziałem w ostatnim czasie. Wszyscy piłkarze są w ten proces zaangażowani, poruszają się doskonale – dowodził Guardiola, cytowany przez Eurosport.
Co istotne, wszystko to nie okazało się wyłącznie sztuką dla sztuki. Ten niesamowicie drapieżny, ofensywny futbol otworzył bowiem przed Brighton drogę do zajęcia szóstego miejsca w Premier League, gwarantującego udział w fazie grupowej Ligi Europy. Zresztą De Zerbi – choć jest człowiekiem o trudnym charakterze – rozkochał w sobie zawodników nie tylko poprzez swoje taktyczne wybory, ale i za sprawą swej pozaboiskowej postawy. – Urządzam rotację zawodników, którzy odwiedzają mnie na kolacji. Jemy makaron – opowiadał na łamach “The Athletic”. – To zwyczaj, który zapoczątkowałem jeszcze w Sassuolo. We wszystkich zawodach bliższe poznanie ludzi, z którymi pracujesz, pozwala nawiązać z nimi lepsze relacje. Piłkarze są dla mnie jak moje dzieci. To młodzi faceci. W świecie futbolu jesteśmy przyzwyczajeni do tego, by każdego dnia bardzo wysoko zawieszać sobie poprzeczkę, ale czasami najważniejsze jest wzajemne zrozumienie, nie tylko taktyka.
Całe to pozytywne zamieszanie wokół Brighton poskutkowało masą transferów. W 2022 i 2023 roku Falmer Stadium opuścili między innymi Yves Bissouma, Marc Cucurella, Leandro Trossard, Neal Maupay, Moises Caicedo oraz Alexis Mac Allister. Z kolei spośród graczy wspomnianych wcześniej w kontekście rywalizacji o skład z Moderem, na wypożyczenie trafili Steven Alzate, Marc Leonard, a karierę zakończył Enock Mwepu, u którego wykryto wadę serca. Natomiast do Brighton przywędrowali w trakcie ostatnich okienek transferowych choćby Carlos Baleba, Mahmoud Dahoud (już go wypożyczono), James Milner, Ansu Fati, Julio Enciso, Billy Gilmour czy Facundo Buonanotte. W gronie piętnastu piłkarzy “Mew” z największą liczbą rozegranych minut w sezonie 2023/24 znajdziemy zaledwie pięciu zawodników, z którymi Moder regularnie dzielił murawę w sezonie 2021/22. Tylko jeden (!) z nich – niezmordowany
Parafrazując hasło z czasów słusznie minionych: drużyna ta sama, ale nie taka sama.
Nowe realia
Brighton w krótkim czasie zmieniło się więc pod naprawdę wieloma względami. Nowy szkoleniowiec odważnie zmodyfikował taktyczne oblicze drużyny, przy okazji wpływając na funkcjonowanie zespołu na wielu innych płaszczyznach. Awans do europejskich pucharów sprawił również, że wzrosły oczekiwania środowiska i kibiców – nikt na Falmer Stadium nie chce już pamiętać, że wcale nie tak dawno temu, bo w 2021 roku, “Mewy” uplasowały się na szesnastym miejscu w Premier League z zaledwie dziewięcioma zwycięstwami na koncie. No i, jako się rzekło, zmienili się zawodnicy. Klub zarobił gigantyczne pieniądze na sprzedaży swoich największych gwiazd – za samego tylko Moisesa Caicedo działacze Chelsea wyłożyli przeszło 100 milionów funtów – ale tym samym stanął przed wyzwaniem wykreowania nowych liderów. Roberto De Zerbi nie ukrywał zresztą niedawno, że nie jest zadowolony z tego, jak szeroką – czy raczej: jak wąską – kadrą dysponuje.
– Gra co trzy dni to zupełnie inny sport – komentował klęskę swojej ekipy w starciu z Romą w 1/8 finału Ligi Europy. – Powtarzałem to na wielu konferencjach prasowych. Być może nie byliśmy gotowi na łączenie ligi z pucharami. Nie potrafiliśmy się do tego w najlepszy możliwy sposób przygotować. Ten sezon jest bardzo ważny – dla mnie, dla zawodników, dla klubu. Jeśli chcemy rywalizować na tak wysokim poziomie, musimy być zorganizowani. Nie można myśleć o budowie drużyny tak samo, jak rok czy dwa lata temu. Potrzebujemy więcej zawodników w pierwszym zespole. […] Płacimy wysoką, bardzo wysoką cenę za popełnione błędy. To bolesne, ale musimy wyciągnąć z tego lekcję i zdecydować, czy chcemy utrzymać ten poziom, czy wrócić do gry w golfa w środku tygodnia.
“Klub nie może się nie poprawiać i nie wzrastać wraz z osiąganymi wynikami. Brighton ma rosnąć nie dla mnie, tylko dla siebie”
Roberto De Zerbi
Włoski szkoleniowiec musi też sobie radzić z plagą kontuzji, która od dłuższego czasu nęka ekipę z Falmer Stadium. Może to tylko pechowy splot okoliczności, a może właśnie efekt uboczny znacznie bardziej napiętego terminarza i intensywnego stylu gry – trudno jednoznacznie stwierdzić. Tak czy owak, “Mewy” mają ogromne kłopoty z zachowaniem stabilizacji w wyjściowej jedenastce. Choć De Zerbi robi akurat w tej kwestii co tylko w jego mocy, stąd jest managerem dokonującym największej liczby zmian meczowych w Premier League. W bieżącej kampanii ligowej tylko 186 razy przydarzyło się, by jego podopieczny rozegrał spotkanie od deski do deski. Dla porównania, w Manchesterze City były aż 253 takie przypadki. Zmiennicy w Brighton dostają średnio po 24 minuty na pokazanie swoich możliwości.
Wszystko to z jednej strony stworzyło idealne, a z drugiej trudne warunki powrotu dla Modera. Idealne, bo De Zerbi zwyczajnie potrzebuje piłkarzy i każda dodatkowa para nóg jest dlań na wagę złota. A trudne, ponieważ Włoch dawał jednak dobitnie do zrozumienia działaczom Brighton, że chciałby mieć do dyspozycji więcej graczy gotowych do skutecznej rywalizacji na najwyższym poziomie, podczas gdy Polak jesienią był oczywiście zawodnikiem z kategorii: do odgruzowania. W październiku u Modera zgadzało się przecież tylko tyle, że dostał w końcu zielone światło od lekarza – brakowało mu zarówno rytmu meczowego, jak i ogrania w systemie taktycznym, a nawet swobody we współpracy z nowymi partnerami, bo przecież nie przepracował z nimi na pełnych obrotach przedsezonowego zgrupowania.
Dlatego przez dłuższy czas reprezentant Polski musiał się zadowalać króciutkimi występami:
- (25.11.2023) 13 minut przeciwko Nottingham [3:2; Premier League]
- (06.12.2023) 6 minut przeciwko Brentford [2:1; Premier League]
- (21.12.2023) 7 minut przeciwko Crystal Palace [1:1; Premier League]
- (28.12.2023) 21 minut przeciwko Tottenhamowi [4:2; Premier League] – ŻK
- (02.01.2024) 16 minut przeciwko West Hamowi [0:0; Premier League]
- (06.01.2024) 58 minut przeciwko Stoke [4:2; Puchar Anglii]
- (30.01.2024) 19 minut przeciwko Luton [0:4; Premier League]
- (18.02.2024) 45 minut przeciwko Sheffield [5:0; Premier League]
- (28.02.2024) 61 minut przeciwko Wolverhampton [0:1; Puchar Anglii]
- (02.03.2024) 12 minut przeciwko Fulham [0:3; Premier League]
- (10.03.2024) 76 minut przeciwko Nottingham [1:0; Premier League] – ŻK
- (31.03.2024) 83 minuty przeciwko Liverpoolowi [1:2; Premier League]
- (03.04.2024) 4 minuty przeciwko Brentford [0:0; Premier League]
W SUMIE: 13 występów; 4 razy w podstawowym składzie; około 420 minut na boisku (300 w Premier League)
Trzynaście meczów to z pozoru wcale nie tak mało, biorąc pod uwagę okoliczności, ale jeśli spojrzymy na liczbę rozegranych przez Modera minut, to wygląda ona już dość blado. Dlatego nad wieloma z jego występów nie warto się dłużej pochylać – po prostu były piłkarz “Kolejorza” łapał minuty i pomagał drużynie w końcowej fazie spotkań, ale bez większego wpływu na przebieg widowiska. Zdarzały się nawet sytuacje, gdy Moder nie zdążył zanotować 10 kontaktów z piłką, a sędzia już sygnalizował koniec gry. De Zerbi, podobnie jak niegdyś Potter, wykorzystywał także Polaka w przeróżnych sektorach boiska. Ciekawiej zrobiło się jednak w ostatnich tygodniach, gdy Moder dwukrotnie pojawił się w wyjściowym składzie Brighton w Premier League. W tym raz zagrał niemalże jako napastnik.
Okres przejściowy nadal trwa
Oczywiście jest jeszcze o wiele za wcześnie, by mówić o nowej boiskowej tożsamości Modera. Wydaje się jednak w tej chwili, że jeden z pomysłów De Zerbiego na Polaka w sezonie 2023/24 jest właśnie taki, by ustawiać go na pozycji ofensywnego pomocnika, czy wręcz – fałszywego napastnika. Właśnie w takiej roli Kuba wystąpił w marcowym meczu Premier League przeciwko Liverpoolowi. Za postawę w tym prestiżowym starciu szkoleniowiec “Mew” otwarcie zresztą reprezentanta Polski komplementował. Mimo porażki. – Jakub zagrał bardzo dobre spotkanie. Chciałbym również docenić Carlosa Balembę, który jest młody, a udźwignął ciężar tego występu. Jestem dumny z nich obu. Jakub jest świetnym piłkarzem. Wraca do pełni formy po ciężkiej kontuzji i zaprezentował się dobrze.
Zwraca uwagę fakt, że Moder w konfrontacji z “The Reds” grał bardzo, ujmijmy to, bezpośrednio – był niezwykle aktywny w pressingu, niekiedy to on inicjował jego zakładanie. Wdawał się też w wiele pojedynków (11 podjętych, 6 wygranych) i podjął relatywnie dużo interwencji w defensywie. Choć przy tej ostatniej uwadze należy postawić przypis – Brighton już w drugiej minucie wyszło na prowadzenie na Anfield, więc siłą rzeczy sporo czasu spędziło za podwójną gardą.
Liverpool przeważał i w końcu dopiął swego.
Generalnie, Polak nie wyglądał na gościa walczącego o powrót do optymalnej dyspozycji, ale raczej na piłkarza, który już dawno ten cel osiągnął. Pozory potrafią jednak mylić, a Roberto De Zerbi ewidentnie woli dmuchać na zimne, podobnie jak sztab medyczny Brighton. W kolejnym ligowym starciu (z Brentford) Modera już zabrakło w wyjściowym składzie “Mew”. – Wcześniej tego nie rozumiałem, ale teraz mam już pełną świadomość, jak ważny jest dla nas Jakub. Jego występ przeciwko Liverpoolowi był niesamowity. Bardzo mnie to cieszy, ale nie mogę zapominać, przez jak długi czas go brakowało. Nie będę w jego przypadku podejmował żadnego zbędnego ryzyka – zapowiedział twardo szkoleniowiec, cytowany w BBC. – Jednak w końcowej fazie sezonu Jakub będzie kluczowy.
To budujące słowa, które tylko potwierdzają, że nie tylko Moder musiał się na nowo nauczyć Brighton, ale i Brighton – w osobie włoskiego szkoleniowca – musiało się na nowo nauczyć Modera. Naturalnie chciałoby się już teraz oglądać byłego zawodnika “Kolejorza” w akcji częściej. Chciałoby się, by w każdym spotkaniu demonstrował on tyle werwy i inicjatywy, jak niedawno na Anfield. Ale cierpliwość jest mimo wszystko najważniejsza – lepiej zaczekać o kilka tygodni za długo z nałożeniem na Modera najwyższych możliwych obciążeń meczowych, niż pospieszyć się z tym o jeden dzień i wpędzić go w kolejne zdrowotne tarapaty.
Oczywiście słowa o tym, że Moder może się okazać kluczowy dla “Mew” na finiszu ligowej kampanii, należy raczej interpretować w taki sposób, że Polak będzie stanowił doskonałe uzupełnienie wyjściowej jedenastki w sytuacji, gdy tak wielu podopiecznych De Zerbiego nieustannie cierpi z powodu przeróżnych urazów. Jak już bowiem wspominaliśmy, Moder od początku swojej przygody na angielskich boiskach przechodzi prawdziwą szkołę życia – grywał jako cofnięty, środkowy i ofensywny pomocnik, pojawiał się na lewym wahadle, a chwilami nawet na lewej lub prawej obronie, no a teraz jeszcze dokłada do kolekcji grę jako cofnięty napastnik. Jest to z jednej strony zagrożenie, bo łatka “zapchajdziury” bywa niekiedy dla zawodników zabójcza, ale tak nowocześnie myślący trener jak De Zerbi niewątpliwie docenia graczy nieprzyspawanych do jednej pozycji na murawie. Nie bez kozery na Falmer Stadium wylądował James Milner, który z uniwersalności uczynił swą wizytówkę.
“Cieszę się, że trener mi zaufał i dostaję coraz więcej szans. Wiedziałem, że muszę być cierpliwy. Nie było tematu wypożyczenia, chciałem zostać przynajmniej do końca sezonu, żeby zobaczyć, jak rozwinie się sytuacja w klubie”
Jakub Moder w Kanale Zero
Żeby jednak nie było tak słodko, to podkreślmy – takich meczów, jak ten niedawny z Liverpoolem, Moder na finiszu sezonu Premier League potrzebuje więcej. Co najmniej kilku. Jeśli bowiem Brighton nie zdoła powtórzyć sukcesu z poprzednich rozgrywek i nie zakwalifikuje się do kolejnej edycji europejskich pucharów, a wiele w tej chwili wskazuje na taki właśnie scenariusz, to przez klub może się przetoczyć potężne trzęsienie ziemi. Roberto De Zerbi nie gryzie się w język i otwarcie sugeruje, że polityka transferowa “Mew” była w ostatnim czasie zbyt zachowawcza, a nie jest również tajemnicą, że zatrudnienie Włocha rozważają działacze kilku topowych ekip Starego Kontynentu. Łączono go między innymi z Bayernem Monachium, Liverpoolem oraz Barceloną. Może się zatem okazać, że latem w Brighton dojdzie do zmiany na ławce trenerskiej, co po raz kolejny zachwieje sytuacją Modera. Albo szefostwo “Mew”, żeby udobruchać ambitnego szkoleniowca, ruszy na grubsze zakupy. I wówczas Polak, którego kontrakt wygasa w czerwcu 2025 roku, otrzyma zapewne konkretną konkurencję do gry w drugiej linii.
Cierpliwość cierpliwością, lecz czas płynie nieubłaganie. W Premier League nie ma wiele miejsca na sentymenty. Zwłaszcza wobec zawodnika, który dopiero co zanotował pięćdziesiąty występ w angielskiej ekstraklasie, a wciąż nie ma w niej na koncie ani jednego trafienia.
***
My rzecz jasna chcemy wierzyć w optymistyczny rozwój wypadków i Modera, który udanie puentuje bieżące rozgrywki, zamyka okres przejściowy w swojej karierze i przystępuję do kolejnej odsłony zmagań w Premier League już na pełnej petardzie. Taki Moder z pewnością przyda się w reprezentacji Polski i z pewnością nie będzie obserwował kolejnych kluczowych dla biało-czerwonych meczów z perspektywy trybun.
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Jim Baxter. Pijany geniusz lat 60. i szkocka wersja George’a Besta
- Trela: Wyborczy krajobraz polskiej piłki. Ekstraklasowe kluby zależne od samorządów
- Patologia w Concordii Elbląg. Były trener zdradza szczegóły: Zapowiedziano mi spadek
- Cud w Londynie! Chelsea wróciła z zaświatów!
- Rosja awansowała w rankingu FIFA
fot. NewsPix.pl