Reklama

Cud w Londynie! Chelsea wróciła z zaświatów!

Antoni Figlewicz

Autor:Antoni Figlewicz

04 kwietnia 2024, 23:41 • 4 min czytania 12 komentarzy

Erik ten Hag zwykle marszczy czoło i patrzy na boisko spode łba. Trener Czerwonych Diabłów nie słynie z uśmiechów. Holender ma zresztą niewiele okazji do zadowolenia, bo ligowe ambicje Manchesteru United są o wiele większe, niż zajmowane aktualnie szóste miejsce. Wobec tego szkoleniowiec złości się tylko i sroży, ale dziś… rozchmurzył się i to nie na jakąś wyjątkowo krótką chwilę! Szkoda tylko, że na koniec znów mógł się tylko wściec, bo Chelsea postanowiła dokonać cudu.

Cud w Londynie! Chelsea wróciła z zaświatów!

Kiedyś — mecz wielkich klubów na samym szczycie. Hit! Teraz — spotkanie drużyn z większymi i mniejszymi problemami. Przysypywanymi wielkimi pieniędzmi. Mimo to dzisiejsze starcie było po prostu jak jeden wielki lunapark, w którym o troskach się zapomina i w którym liczy się tylko dobra zabawa. Na Stamford Bridge gospodarze zafundowali gościom kolejno: kolejkę górską, tunel strachów, karuzelę i pływające filiżanki dla zakochanych. A potem znowu tunel strachów.

Chelsea — Manchester United 4:3. Strzały, gole i babole

Kto wybrał dziś wieczór z Premier League, ten na pewno się nie nudził, bo jedni i drudzy trochę postrzelali. Najpierw piłkarze Chelsea, która szybko wyszła na prowadzenie po doskonałej akcji zapoczątkowanej przez Enzo Fernandeza i wykończonej przez Conora Gallaghera. Potem znów zawodnicy The Blues — po pewnie wykorzystanej przez Cole’a Palmera jedenastce, podyktowanej za faul Antony’ego. A potem zmiana bociana i głupi błąd Moisesa Caicedo dający gościom gola kontaktowego. I jeszcze trafienie Bruno Fernandesa z główki, a to tylko pierwsza połowa.

Jeśli w piłce nożnej chodzi o zdobywanie bramek, a chodzi, to ten mecz był po prostu pokazem piłki nożnej w jej najwspanialszej formie. Jeśli nie zastanawiasz się, co sobą reprezentują obie drużyny w trwającym sezonie i jeśli masz gdzieś to, co mówi się o jednym, drugim czy trzecim piłkarzu, to najzwyczajniej w świecie siadasz i cieszysz się miłym wieczorem.

Pięknym wieczorem.

Reklama

Emocjonującym wieczorem.

I możesz sobie na to pozwolić, póki nie jesteś tym marszczącym się ten Hagiem, którego zawodowy los jest wprost zależny od wyników takich spotkań, jak to. Ten los zresztą znów zawiśnie na włosku.

Garnacho sprytny, ten Hag radosny

Holenderski szkoleniowiec Czerwonych Diabłów siedzi na bardzo gorącym stołku od bardzo, bardzo dawna, więc nic dziwnego, że po dwóch golach rywali nadąsał się tylko i wyglądał, jakby obraził się na cały świat. Gracze United popełnili proste błędy w obronie i przegrywali zasłużenie. Z pomocą przyszedł jednak nastoletni Alejandro Garnacho.

Zachował czujność, gdy sytuację sam na sam z Djordje Petroviciem sprezentował mu Caicedo. A potem jeszcze popisał się sprytem, gdy dobrze dograł w pole karne Antony. Jak to się mówi — zrobił wieczór sobie, kolegom z drużyny, kibicom i trenerowi… No, zrobiłby, gdyby Czerwone Diabły potrafiły utrzymać koncentrację do samiutkiego końca tego spotkania.

Palmer skuteczny, ten Hag znów wściekły

Wierzyć się nie chce, że można przegrać mecz, w którym prowadzi się do 99. minuty. Mecz, w którym odrabia się dwubramkową stratę i… Brak słów.

Po prostu brak słów na to, co zrobili dziś piłkarze Manchesteru United. Brak też słów, by opisać niewiarygodną ambicję i wolę walki zawodników Chelsea. Mauricio Pochettino siedział już zrezygnowany na ławce, ale najpierw poderwał się z miejsca po wyrównującym trafieniu Palmera, znów z rzutu karnego. A chwilę potem wyfrunął w górę jak ptak, gdy 21-latek zapewnił jego drużynie zwycięstwo.

Reklama

To jedno z tych spotkań, po których nie można tak po prostu zasnąć. Tych, które trzeba rozchodzić. A Erik ten Hag to powinien się chyba przejść do Australii i z powrotem, żeby jakoś uspokoić zszargane nerwy.

To był piękny, ale brutalny wieczór na Stamford Bridge.

Chelsea — Manchester United 4:3 (2:2)

Gallagher 4′, Palmer 19′, 90’+10, 90’+11 – Garnacho 34′, 67′, Fernandes 39′

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Wolałby pewnie opowiadać komuś głupi sen Davida Beckhama o, dajmy na to, porcelanowych krasnalach, niż relacjonować wyjątkowo nudny remis w meczu o pietruszkę. Ostatecznie i tak lubi i zrobi oba, ale sport to przede wszystkim ciekawe historie. Futbol traktuje jak towar rozrywkowy - jeśli nie budzi emocji, to znaczy, że ktoś tu oszukuje i jego, i siebie. Poza piłką kolarstwo, snooker, tenis ziemny i wszystko, w co w życiu zagrał. Może i nie ma żadnych sportowych sukcesów, ale kiedyś na dniu sąsiada wygrał tekturowego konia. W wolnym czasie głośno fałszuje na ulicy, ale już dawno przestał się tego wstydzić.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Prezes Pogoni uderza w sędziów po porażce w finału Pucharu Polski. „Powinni przejść na emeryturę”

Bartek Wylęgała
13
Prezes Pogoni uderza w sędziów po porażce w finału Pucharu Polski. „Powinni przejść na emeryturę”

Anglia

Piłka nożna

Prezes Pogoni uderza w sędziów po porażce w finału Pucharu Polski. „Powinni przejść na emeryturę”

Bartek Wylęgała
13
Prezes Pogoni uderza w sędziów po porażce w finału Pucharu Polski. „Powinni przejść na emeryturę”

Komentarze

12 komentarzy

Loading...