Reklama

Przepis o młodzieżowcu. Opieszałość PZPN i apel dyrektorów: zmiany nie na ostatnią chwilę

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

30 marca 2024, 08:15 • 7 min czytania 10 komentarzy

Przepis o młodzieżowcu zostanie z nami na kolejny sezon? Jeśli tak, to powodem będzie opieszałość Polskiego Związku Piłki Nożnej, której dość mają kluby. Ponad trzy miesiące po spotkaniu w Jachrance, na którym kluby jednoznacznie opowiedziały się za zmianą regulaminu rozgrywek, federacja nadal nie podjęła decyzji o tym, na jakich zasadach rozegrany zostanie nowy sezon. Ponownie dochodzi do sytuacji, w której kluczowe dla rozgrywek ligowych sprawy zostaną załatwione na ostatnią chwilę.

Przepis o młodzieżowcu. Opieszałość PZPN i apel dyrektorów: zmiany nie na ostatnią chwilę

W grudniu szefowie klubów Ekstraklasy spotkali się w Jachrance, gdzie dyskutowano o przyszłości przepisu o młodzieżowcu. Informowaliśmy wówczas, że szesnaście z osiemnastu drużyn najwyższej klasy rozgrywkowej opowiedziało się za zmianami w regulaminie. W kolejnym sezonie ekstraklasowicze mieli już rywalizować bez konieczności wystawiania młodzieżowca pod groźbą kary finansowej. Na niższych szczeblach miało natomiast dojść do szeregu zmian. Wśród propozycji przewijało się:

  1. Zwiększenie puli środków w Pro Junior System z 10 mln zł do 15-20 mln, aby zachęcić kluby Ekstraklasy do stawiania na młodych Polaków (nagroda zamiast kary).
  2. Uproszczenie Pro Junior System – ile minut rozegranych przez młodzieżowców, tyle punktów do programu.
  3. Wprowadzenie określonej liczby Polaków w kadrach meczowych.
  4. Wyższe punktowanie w Pro Junior System za minuty rozegrane przez nastolatków (młodzieżowców w wieku 15-20 lat)
  5. Wprowadzenie dwóch młodzieżowców w I lidze. Od kolejnego sezonu okres przejściowy: jeden młodzieżowiec starszy (2003 rok lub młodszy), a drugi młodszy (2004 lub młodszy), żeby finalnie od sezonu 2025/26 na zapleczu Ekstraklasy było na boisku cały czas dwóch młodzieżowców, którzy na koniec rozgrywek będę mieli maksymalnie 21 lat.

Niezależnie od tego, co myślicie o proponowanych zmianach i samym przepisie, wydawało się, że sytuacja jest już zamknięta, że po tym, jak ostatnio przyklepano kontynuację przepisu o młodzieżowcu w maju, na kilka tygodni przed startem nowych rozgrywek, PZPN drugi raz się nie wygłupi i nie skomplikuje wszystkim życia. Od spotkania minęły jednak trzy miesiące, a ostatecznej decyzji ze strony federacji wciąż nie ma.

Zamiast tego obserwujemy dziwną grę wyborczą, która drażni już wszystkich dookoła.

Reklama

Przeciąganie decyzji ws. młodzieżowca, czyli w co gra Cezary Kulesza?

Przepis o młodzieżowcu i wybory w PZPN. Cezary Kulesza jest w kropce

Przepis o młodzieżowcu znika, znika i zniknąć nie może. Cezary Kulesza ubiegając się o fotel prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej potraktował zmianę regulaminu jako jeden z głównych punktów swojego programu. Gdy z mównicy wygłaszał kuriozalne “przemówienie” – znacie mnie… – kluby faktycznie go znały: wiedziały, co im obiecał w zamian za wyrażenie poparcia. Problem w tym, że działacz zachował się jak rasowy polityk. Po zwycięskich wyborach jego podejście do składanych deklaracji można podsumować znanym filmowym cytatem.

No mówiłem, mówiłem, dużo rzeczy mówiłem.

Na krótko przed kolejnymi wyborami ubiegający się o reelekcję Kulesza nadal nie zadbał o zmianę przepisu o młodzieżowcu. Mimo jasnej deklaracji ze strony klubów, które coraz tłumniej popierają rezygnację z tego zapisu, prezes wije się i robi kolejne uniki. Wszystko dlatego, że znalazł się w kropce. Z jednej strony ma kluby, które liczą na obiecane zmiany. Z drugiej ma jednak betonowych działaczy, którzy wolą utrzymać status quo.

Ciężko pogodzić interesy obydwu stron, bo któraś z nich siłą rzeczy będzie zawiedziona. Cezary Kulesza startował w wyborach reklamując się jako “wasz człowiek”. Wasz, czyli klubów, w końcu wywodził się z Jagiellonii Białystok, znał potrzeby środowiska. Problem w tym, że fotel prezesa wygrywa się głosami leśnych dziadków z wojewódzkich związków. Regulamin jest, jaki jest, to teren ma większość głosów, a zmienić go może tylko sam teren, co cementuje pozycję lokalnych działaczy.

Kulesza wie więc, że jeśli postąpi wbrew woli betonu, może stracić poparcie, dzięki któremu został wyniesiony do roli człowieka numer jeden w polskiej federacji. On sam zdaje się przychylnie patrzeć na zmiany. W rozmowach z klubami szuka rozwiązania, rzuca propozycje — jak choćby ta o różnych rocznikach młodzieżowców na zapleczu Ekstraklasy. Okoniem stoją jednak ludzie pokroju Henryka Kuli.

Reklama

Kula daje fulla. Beton z PZPN opóźnia zmianę przepisu o młodzieżowcu

Wiceprezes PZPN do spraw finansowych i organizacyjnych to jedna z kluczowych postaci w kontekście wyborów. To on trzyma w garści lokalnych działaczy. Gdy kluby Ekstraklasy domagają się zniesienia przepisu o młodzieżowcu, przekonuje sobie podobnych, że tylko na tym stracą, bo mniejsze kluby rzadziej będą sprzedawały młodych piłkarzy do najwyższej ligi, co przełoży się na mniejsze wpływy dla wojewódzkich związków z tytułu opłat transferowych.

Argument jest sensowny, bo gdy w grudniu informowaliśmy o opinii klubów, która wskazywała na rychłe pożegnanie z młodzieżowcami, dostaliśmy sygnały, że w zimowym okienku transferowym dość mocno spadło zainteresowanie młodymi piłkarzami na nowy sezon. Problem w tym, że to, co ma sens dla żyjących między innymi z opłat transferowych działaczy niekoniecznie ma sens dla ligowców.

Kula zdaje się jednak tym nie przejmować. Dyskusje z Cezarym Kuleszą mają sens, z Kulą niekoniecznie. W środowisku słyszy się, jak absurdalne pomysły wysuwa przedstawiciel działaczowskiego betonu ze Śląska. Na przykład takie, żeby stosować niższy przelicznik punktów wobec bramkarzy, bo jego zdaniem wystawianie golkipera-młodzieżowca to sprytne omijanie zasad przepisu. Jedną minutę gry bramkarza trzeba byłoby więc liczyć jako 0,7 czy 0,5.

Podobne kombinacje nikomu nie pomogą, ale jeszcze gorszy dla klubów jest fakt, że decyzje znów są odkładane. PZPN już kilkukrotnie sygnalizował, że zaraz wyda ostateczny werdykt, jednak nic się nie dzieje. O ile kluby pomstują na federację po cichu, żeby się nie narazić, tak znalazła się i grupa, która wprost artykułuje swoje obawy.

Dyrektorzy sportowi nie chcą zmian w przepisie o młodzieżowcu na nowy sezon

Nie tak dawno polscy dyrektorzy sportowi zawiązali stowarzyszenie, w którego składzie znajduje się grono ludzi pracujących obecnie lub wcześniej w klubach Ekstraklasy czy pierwszej ligi. Właśnie doczekaliśmy się pierwszego komunikatu z ich strony. Stowarzyszenie Dyrektorów Sportowych prosi o to, żeby drastycznych zmian nie wprowadzać na ostatnią chwilę.

Z entuzjazmem podchodzimy do wszelkich rozmów i badań na temat zasad dotyczących profesjonalnej piłki nożnej, zwłaszcza tych odnoszących się do wymogu gry przez młodzieżowców oraz Pro Junior System. Jednocześnie uważamy, że jest już za późno, aby wnioski z obecnie trwających analiz i dyskusji mogły wpłynąć na zmiany w nadchodzącym sezonie 2024/2025. Musimy uwzględnić kompleksowość procesów związanych z tworzeniem i planowaniem kadr. Z perspektywy rozwoju młodych piłkarzy, wybór klubu i odpowiedniego poziomu rozgrywek na wczesnym etapie kariery jest kluczowy. Uważamy, że decyzje dotyczące sezonu 2024/2025, ogłoszone w maju 2024 roku, mogłyby niekorzystnie wpłynąć na te procesy — czytamy w ich oświadczeniu.

Stowarzyszenie Dyrektorów Sportowych dodaje, że w razie konieczności kluby jakoś sobie poradzą, ale właśnie: jakoś. Ich zdaniem lepszym rozwiązaniem będzie rozpoczęcie rozmów o zmianach, które wejdą w życie w sezonie 2025/2026. Dzięki temu kluby będą miały więcej czasu na przygotowanie się do nowych okoliczności.

W międzyczasie w tle trwają rozmowy o tym, co z tym fantem zrobić. Grupę roboczą do prac nad projektem zawiązali już przedstawiciele klubów zaplecza Ekstraklasy, które w największym stopniu odczują potencjalne zmiany. One także liczą, że o tym, że muszą poszukać sobie kolejnych młodych piłkarzy spełniających nowe wymagania, nie dowiedzą się w ostatniej chwili, tuż przed startem sezonu. Kluby znalazły się więc w niezbyt komfortowej sytuacji: oczekują zmian, ale jednocześnie ich nie chcą – to znaczy: są świadome, że wprowadzenie ich teraz oznacza więcej kłopotu niż pożytku.

PZPN może im to wytykać, jednak dla wszystkich stojących z boku sytuacja jest jasna. Jeśli ktokolwiek komplikuje i spowalnia cały proces, to jest to właśnie federacja. To z powodu opieszałości Cezarego Kuleszy i wierchuszki związku, nasza liga ponownie zaliczy kompromitację na światową skalę, ustalając regulamin następnego sezonu na kilka tygodni przed jego startem.

WIĘCEJ NA TEMAT PRZEPISU O MŁODZIEŻOWCU:

SZYMON JANCZYK

fot. FotoPyK

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Betclic 1 liga

Komentarze

10 komentarzy

Loading...