Choć na informacje ze strony klubu czy samego zawodnika pewnie trochę poczekamy, to transfer Wilfredo Leona do Lublina nie jest już żadną tajemnicą. Jak do niego doszło i dlaczego supergwiazda wybrała akurat zespół, który trudno uznać za siatkarskiego giganta? Zagłębiamy się w ten temat.
Jako pierwsze informacje o Leonie w Bogdance LUK Lublin podało tydzień temu TVP Sport. Od tamtego czasu sprawy miały nabrać większego rozpędu i ten transfer możemy uznać już za niemal dokonany. Choć oczywiście – jak się przyjęło w plusligowym środowisku – kluby nie podają oficjalnych informacji o transferach jeszcze w trakcie sezonu, a czekają z nimi do okresu ogórkowego, stąd sama Bogdanka milczy.
ZWROT 50% DO 500 zł – BEZ OBROTU W FUKSIARZ.PL!
Dlaczego Leon wybrał klub, który istnieje od 2013 roku i (przynajmniej na ten moment) nie zalicza się do największych gigantów w Polsce, a tym bardziej Europie? Zdecydowało o tym parę czynników. Na razie jednak podkreślmy, że Wilfredo zainteresowane były jeszcze dwa polskie kluby: Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle oraz Aluron CMC Warta Zawiercie.
Dlaczego 30-latek obrał taki a nie inny kierunek? Dla ZAKSY od początku priorytetem był Bartosz Kurek – i to w niego zostały zainwestowane niemałe finansowe środki. Warcie natomiast faktycznie bardzo zależało na Leonie – szczególnie w obliczu odejścia z klubu Trevora Clevenota – ale nie udało jej się znaleźć prywatnego sponsora, który pokryje jego kontrakt. Władze klubu liczyły, że triumf w Pucharze Polski coś w tej materii zmieni, ale tak się nie stało. Ostatecznie zatem postawiły na Aarona Russella – który w ich opinii jakościowo od Leona mocno nie odstaje, a jest naturalnie „tańszy”.
Przypomnijmy zresztą, że Wilfredo od praktycznie dekady jest jednym z najlepiej zarabiających siatkarzy na świecie. W Zenicie Kazań czy Perugii mógł liczyć na siedmiocyfrową kwotę na kontrakcie – co w środowisku siatkówki jest czymś niesłychanym. Jak zatem Bogdankę było stać na usługi przyjmującego? Słyszymy, że udało jej się znaleźć inwestora, któremu bardzo zależało na transferze Wilfredo.
Pod kątem sportowym klub z Lublina też ma się czym chwalić. Jest rewelacją tegorocznych rozgrywek, zajmuje piąte miejsce w tabeli PlusLigi. W składzie ma Thalesa Hossa, jednego z najlepszych libero na świecie (a nie musimy tłumaczyć, jakim komfortem będzie dla Leona granie z kimś takim, skoro Perugia akurat pozycję libero miała od lat obstawioną przeciętnie). Piłki do 30-latka będzie też dogrywać Marcin Komenda, a więc wciąż bardzo solidny i regularny rozgrywający.
Warto podkreślić też pozycję Lublina na sportowej mapie Polski. Mówimy o rynku, który się bardzo mocno rozwija – patrząc na piłkarski czy żużlowy Motor Lublin albo MKS Lublin w piłce ręcznej. To miasto też częściej niż jakiekolwiek inne gości mecze reprezentacji Polski koszykarzy, a nawet przyciąga międzynarodowe imprezy (na przykład w marcu Puchar Europy w wspinaczce sportowej). No i co najważniejsze: jego mieszkańcy faktycznie wykazują zainteresowanie sportem, a Bogdanka zdecydowanie nie może narzekać na frekwencję na meczach.
Co z tego wszystkiego jeszcze będzie miał sam Leon? Na tym etapie życia dla siatkarza coraz większym priorytetem stają się względy rodzinne. Wraz z małżonką jest w posiadaniu mieszkania pod Warszawą, do którego z Lublina oczywiście nie będzie miał przesadnie daleko. Ich starsze dziecko zacznie natomiast za kilka miesięcy chodzić do szkoły – więc parze ma zależeć na tym, aby mogło edukować się również w polskiej placówce. Na końcu – Wilfredo będzie bliżej klubu, którego jest właścicielem i który robi coraz większą furorę, a więc Aniołów Toruń. W Lublinie może nie zarobi natomiast tyle co w Japonii czy Turcji (skąd również miał oferty), ale na pensję wynoszącą w okolicy 700 do 800 tysięcy euro rocznie też nie będzie miał co narzekać.
A jaki będzie efekt jego transferu? Bogdanka dołączy do grona sześciu, siedmiu klubów, które będą bić się o mistrzostwo. Natomiast PlusLiga (również dzięki transferom jak właśnie Kurek w ZAKSIE czy Russell w Zawierciu) powinna stać się najmocniejsza w swojej historii. A przecież już teraz śmiało możemy ją nazywać najlepszą na świecie.
KACPER MARCINIAK & JAKUB RADOMSKI
Czytaj więcej o siatkówce:
- Damian Wojtaszek: Nie jestem całkowicie spełniony. Marzyłem o igrzyskach [WYWIAD]
- Tomasz Fornal: Chcę być sobą. Nie interesuje mnie, co pomyślą inni
- Waldo Kantor: To był horror. Moi koledzy znikali i już nigdy nie wrócili
- Transferowa ofensywa z Dalekiego Wschodu. Japonia chce mieć najlepszą ligę na świecie
Fot. Newspix.pl