Reklama

Gwiazda reprezentacji Walii: Musimy powstrzymać Lewandowskiego

Bartek Wylęgała

Opracowanie:Bartek Wylęgała

24 marca 2024, 22:13 • 2 min czytania 4 komentarze

Nie tylko Polacy martwią się finałami baraży. Podobne nastroje panują w obozie Walijczyków, co udowadnia ich ostatnia konferencja prasowa. Harry Wilson, gwiazda naszych przeciwników, opowiedział mediom o planach swojej kadry na spotkanie z Polską, obawach dotyczących Roberta Lewandowskiego oraz statusie, jakim cieszył się przez lata Gareth Bale.

Gwiazda reprezentacji Walii: Musimy powstrzymać Lewandowskiego

Nic dziwnego, że wątek rozpoczął się od postaci Roberta Lewandowskiego. W ostatnim czasie polski snajper zalicza renesans formy strzeleckiej, co stanowi ważny czynnik w tworzeniu planów na nadchodzące spotkanie.

– Wszyscy wiedzą, jaki jest niebezpieczny. Strzelił mnóstwo goli przez całą karierę, dla reprezentacji i w każdym klubie, w którym był. Może nie jest coraz młodszy, ale wiemy, że jeśli damy mu pół szansy, to trafi do siatki. Dlatego najważniejsze jest to, żeby solidnie zagrać w obronie. Musimy go powstrzymać, nie dać mu ani odrobiny miejsca.

Następnie zawodnik Fulham opisał, w jaki sposób jego koledzy z kadry spróbują znaleźć sposób na Polskę.

– Tak samo, jak zrobiliśmy to w meczu z Finlandią. Rywale tam mieli często piłkę, może nawet częściej niż się spodziewaliśmy, ale za każdym razem, gdy ją odzyskiwaliśmy – szczególnie z dala od naszej bramki – dobrze się przemieszczaliśmy, stwarzaliśmy okazje, zdobywaliśmy bramki. Myślę, że możemy czerpać z tego we wtorek – opowiadał skrzydłowy.

Reklama

Na sam koniec został poruszony temat Garetha Bale’a. Walijska kadra dopiero uczy się grać bez swojej legendy. Jeżeli jego kolegom uda się awansować na turniej w Niemczech, to będzie dla nich pierwszy turniej bez udziału swojego dawnego kapitana.

– Nie sądzę, aby ktokolwiek mógł go zastąpić. Kiedy odchodził, cała drużyna wiedziała, że możemy zapełnić tę dziurę tylko jako kolektyw. To był nasz kapitan, nasz lider, nasz najlepszy piłkarz. Nie możemy już liczyć na jego gole, na jego wpływ na drużynę, a to wielka strata.

Więcej na Weszło:

Fot. Newspix

Nie Real, nie Barcelona, a Jordan-Sum Zakliczyn. Szczerze wierzy, że na około stumiejscowy stadion z atrakcyjnym dojazdem zawita jeszcze kiedyś Puchar Mistrzów. Do tego czasu pozostaje mu oglądanie hiszpańskiej i portugalskiej piłki. Czasem lubi także dietę wzbogacić o sporty walki, a numerowane gale UFC są dla niego świętem porównywalnym z Wielkanocą. Gdyby mógł, to powiesiłby nad łóżkiem plakat Seana Stricklanda, ale najpierw musi wymyśleć jak wytłumaczy się z tego znajomym.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Komentarze

4 komentarze

Loading...