Reklama

Haaland: Inaczej wychodzisz na mecz z Arsenalem, a inaczej na Czechy

Dominik Piechota

Opracowanie:Dominik Piechota

21 marca 2024, 18:55 • 2 min czytania 6 komentarzy

Norwegowie mają wielkie oczekiwania wobec swojej reprezentacji, zwłaszcza patrząc na jej potencjał ofensywny z Martinem Odegaardem, Oscarem Bobbem, Alexanderem Sørlothem czy Erlingiem Haalandem. Mimo wszystko nie pojadą na Euro 2024 ani nawet nie zagrają w barażach o ten turniej. Napastnik Manchesteru City dość brutalnie, ale szczerze wypowiedział się o grze dla reprezentacji w rozmowie z VG.

Haaland: Inaczej wychodzisz na mecz z Arsenalem, a inaczej na Czechy

Problemem nie jest rozgrywanie aż tylu meczów, ale sama ich jakość. Ona ciągle spada w piłce przy tylu spotkaniach. Nie możesz oczekiwać ode mnie, że rozegram 70 meczów i w każdym wykonam ponad 1000 metrów na sprincie – tłumaczył Haaland w wywiadzie dla norweskiego VG.

Gra dla reprezentacji to naprawdę świetne uczucie. Ale jest różnica, kiedy mierzysz się za tydzień z Arsenalem, a kiedy grasz z Czechami u siebie. Nie będę kłamał. Jest naprawdę wielka różnica. Ale co możemy zrobić? W kalendarzu jest tyle spotkań, ile tylko da się upchnąć. A przynajmniej wydaje się, że taki jest aktualnie cel – opowiadał norweski snajper o różnicy między spotkaniami klubowymi a kadrowymi.

Przekaz Erlinga Haalanda był prosty, że przy takim natłoku meczów nie można zagrać wszystkich na podobnej intensywności i to naturalne, że zawodnicy dobierają sobie mecze według stawki, gdy potencjalnie mogą wykrzesać z siebie więcej. Norwegię w marcu czekają dwa mecze towarzyskie z Czechami oraz Słowacją. Mistrzostwa Europy obejrzą jedynie w telewizji.

Reklama

Przyjechałem chętnie na zgrupowanie, ale Pep powiedział mi tylko jedną rzecz: „Jeśli nie będziesz zdrowy po tej przerwie, to przyjadę po ciebie…” – żartował Haaland przed marcowymi sparingami. Zaraz po nich czeka go właśnie bardzo ważny mecz w kontekście mistrzostwa Anglii z Arsenalem.

WIĘCEJ O MECZU POLSKA – ESTONIA:

Fot. Newspix

Kiedy tylko może, ucieka do Ameryki Południowej, żeby złapać trochę fantazji i przypomnieć sobie, w jak cywilizowanym, ułożonym świecie żyjemy. Zaczarowany futbolem z krajów Messiego i Neymara, ale ciągnie go wszędzie, gdzie mówią po hiszpańsku albo portugalsku. Mimo że w każdym tygodniu wysłuchuje na przemian o faworyzowaniu Barcelony albo Realu, od dziecka i niezmiennie jest sympatykiem wielkiej Valencii. Wierzy, że piłka to jedynie pretekst, aby porozmawiać o ważniejszych sprawach dla świata, wsiąknąć w nową kulturę i po prostu ruszyć na miejsce, aby namacalnie dotknąć tego klimatu. Przed ołtarzem liga hiszpańska, hobbystycznie romansuje z polskim futbolem.

Rozwiń

Najnowsze

EURO 2024

Komentarze

6 komentarzy

Loading...