Reklama

Rezygnacja człowieka od finansów. Jak kolejni dyrektorzy Barcy opuszczają statek

Dominik Piechota

Autor:Dominik Piechota

14 marca 2024, 14:58 • 4 min czytania 0 komentarzy

Dla Barcelony to był istotny dzień, bo rezygnację ogłosił wiceprezydent ds. ekonomicznych Eduard Romeu. Ludzie przychodzą, odchodzą, można by machnąć na to ręką, ale to już 24. współpracownik Joana Laporty, który ucieka z tego projektu z powodów osobistych. Ten pan zwykle spinał finanse Barcelony i czuwał nad nimi, ale nie brakuje głosów, że przyszłość nieco przerażała Eduarda Romeu.

Rezygnacja człowieka od finansów. Jak kolejni dyrektorzy Barcy opuszczają statek

Joan Laporta podczas oficjalnej konferencji przekazał informację, że to Eduard Romeu złożył rezygnację na jego ręce, a on ją przyjął. Oficjalny powód? Inne projekty, które nie pozwalały mu wystarczająco zaangażować się w delikatną sprawę finansową Barcelony. Jak podaje kataloński Sport, Eduard Romeu założył swoją firmę konsultingową i wszedł mocno w branżę medycyny, a rozkręcanie tego biznesu nie pozwoliło mu zaangażować się w pełni w kontrolowanie ekonomii Blaugrany.

Nie brakowało też jednak informacji, że po tylu latach chciał stać się głównym odpowiedzialnym za finanse, a także poprosił Laportę o rolę CEO, lecz ten nie chciał zabierać kompetencji swojemu przyjacielowi Ferranowi Olivé. Ile głosów, tyle interpretacji, ale nie ulega wątpliwości, że nawet Joana Laportę martwi pożegnanie z Romeu.

Reklama

To człowiek, który miał wielki wkład w kontrolowanie i wprowadzanie dźwigni finansowych za kadencji Joana Laporty, jest również specjalistą od Finansowego Fair Play, jego rola była naprawdę konkretna. Od początku żył też bardzo blisko z prezydentem Barcelony, bo kiedy po wygranych wyborach brakowało mu poświadczeń finansowych, zadbał o to od strony organizacyjnej. – Bez ciebie nie zostałbym prezydentem Barcelony – rzucił dzisiaj Laporta w podziękowaniach.

Z perspektywy klubu to dobry moment na ogłaszanie takich zmian, bo Duma Katalonii jest świeżo po awansie do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Taki cel został zresztą założony w budżecie finansowym, a jednak pieniądze z Champions League to również konkretna część planów ekonomicznych. Skoro w końcu udało się zrealizować cele, można było w udanym tygodniu ogłaszać pożegnania. Romeu pozostanie w klubie do 30 czerwca.

Kiedy jednak z Barcelony odchodzi człowiek na decydujących stanowiskach, zawsze pojawia się pytanie: dlaczego tym razem? Joan Laporta zasłynął z tego, że pozbywał się wszystkich, którzy stawali na jego drodze albo wobec których brakowało mu zaufania. Nie pozwalał na opcje z innego obozu, tylko wolał otaczać się najbliższymi sobie ludźmi. Często znajomość i zaufanie miały ważniejsze znaczenie niż czyste kompetencje. Dlatego każde takie ogłoszenie zawsze budzi wątpliwości.

Tym bardziej, że dwa tygodnie wcześniej zrezygnowała również dyrektor operacji finansowych Maribel Meléndez, a wcześniej spinający pion sportowy Mateu Alemany czy specjalizujący się w FFP Franc Carbó. Do nich możemy doliczyć Jordiego Llauradó, Jaume Giró czy Ferrána Revertera. Rzeczywiście tych zmian na stanowiskach dyrektorskich jest mnóstwo i to prowokuje pytania. Joan Laporta roztacza wizję, że pozostają jedynie zaufane osoby, natomiast sytuacja ekonomiczna nie jawi się w jasnych kolorach.

Reklama

Tylko podczas ostatniego raportu LaLiga ogłoszono, że „limit finansowy” Barcelony to 204 mln euro, podczas gdy w rzeczywistości jej wydatki na pensje, amortyzacje transferów i wszelkie koszty personalne to około 500 mln. W połączeniu z przebudową Camp Nou, grą na Montjuic czy zaginionymi 40 mln euro od Libero, to niekoniecznie sprawia, że Barcelonę czekają grube lata.

Za każdą plotką transferową o dużym nazwisku pojawia się pytanie: jakim cudem można myśleć o jego zatrudnieniu, skoro co okienko wracają problemy z rejestracją nowych graczy?

Nawet jeśli informacje o powodach osobistych są całkowicie prawdziwe, nigdy takie zmiany jak odejście Eduarda Romeu nie ułatwiają pracy w klubie, bo to on często wyznaczał kierunek tych finansowych ruchów. Taki przemiał ludzki nie sprzyja stabilizacji, chociaż Joan Laporta cały czas pokazuje okejkę i uspokaja: spokojnie, sprzątamy, wodociągi kieleckie naprawdę funkcjonują w sposób wzorcowy.

Klub jednak ciągle jest w rozkroku między trudną sytuacją ekonomiczną a wieczną pogonią za pucharami. O oszczędności prosi się na każdym kroku. Ale sam fakt, że udało się zrealizować ćwierćfinał Ligi Mistrzów, nie komplikuje dodatkowo sprawy.

Czytaj więcej na Weszło:

Fot. Newspix

Kiedy tylko może, ucieka do Ameryki Południowej, żeby złapać trochę fantazji i przypomnieć sobie, w jak cywilizowanym, ułożonym świecie żyjemy. Zaczarowany futbolem z krajów Messiego i Neymara, ale ciągnie go wszędzie, gdzie mówią po hiszpańsku albo portugalsku. Mimo że w każdym tygodniu wysłuchuje na przemian o faworyzowaniu Barcelony albo Realu, od dziecka i niezmiennie jest sympatykiem wielkiej Valencii. Wierzy, że piłka to jedynie pretekst, aby porozmawiać o ważniejszych sprawach dla świata, wsiąknąć w nową kulturę i po prostu ruszyć na miejsce, aby namacalnie dotknąć tego klimatu. Przed ołtarzem liga hiszpańska, hobbystycznie romansuje z polskim futbolem.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Myśliwiec: Mam poczucie, że bylibyśmy w stanie wygrać, gdybyśmy grali jedenastu na jedenastu

Piotr Rzepecki
0
Myśliwiec: Mam poczucie, że bylibyśmy w stanie wygrać, gdybyśmy grali jedenastu na jedenastu

Hiszpania

Ekstraklasa

Myśliwiec: Mam poczucie, że bylibyśmy w stanie wygrać, gdybyśmy grali jedenastu na jedenastu

Piotr Rzepecki
0
Myśliwiec: Mam poczucie, że bylibyśmy w stanie wygrać, gdybyśmy grali jedenastu na jedenastu

Komentarze

0 komentarzy

Loading...