Reklama

Roman Kosecki: Szlag mnie trafia, gdy widzę zawodników, którzy są w Legii, bo są

Arek Dobruchowski

Opracowanie:Arek Dobruchowski

11 marca 2024, 14:01 • 2 min czytania 20 komentarzy

W niedzielę Legia Warszawa poniosła pierwszą porażkę z Widzewem w XXI wieku. RTS wygrał 1:0 po golu Frana Alvareza z doliczonego czasu gry. Roman Kosecki, który w przeszłości wiele lat spędził przy Łazienkowskiej w roli piłkarza, w rozmowie z portalem „WP SportoweFakty” w gorzkich słowach wypowiedział się nt. aktualnych zawodników Legii. 

Roman Kosecki: Szlag mnie trafia, gdy widzę zawodników, którzy są w Legii, bo są

Podopieczni Kosty Runjaicia w tym momencie zajmują 6. miejsce w Ekstraklasie po 24. kolejkach i tracą do pierwszej Jagiellonii już siedem punktów. Ponadto „Wojskowych” nie ma już w grze o Puchar Polski, a o występie z Molde w 1/16 finału Ligi Konferencji nikt nie chce pamiętać. Sytuacja jest nie za ciekawa i dlatego też coraz głośniej mówi się o zwolnieniu szkoleniowca.

Mimo że Kosecki jest optymistą na dalszą część sezonu i obecność Legii w kwalifikacjach do europejskich pucharów, jego zdaniem nie wszyscy zasługują, żeby być dziś jej piłkarzami. – Są w tej drużynie zawodnicy, którzy walczą i biegają, ale są też tacy, którzy chodzą i udają gwiazdy.  Nie chcę rzucać nazwiskami, ale mądrzy ludzie zrozumieją, o czym mówię. Noszą arbuzy pod pachami, ale chwieją się na nogach jak drzewa na wietrze. A nie na tym to polega. Niektórym po prostu jest w tym klubie za dobrze i za wygodnie. Widać u niektórych takie samozadowolenie

– Od dawna powtarzam: promujmy polskich zawodników, a nie słabych obcokrajowców. Ściągajmy piłkarzy zagranicznych, ale takich, którzy zrobią różnicę, jak Miro Radović, Daniel Ljuboja czy Vadis Odjidja-Ofoe. A ja widzę, że niektórzy w tym klubie są, bo są. Szlag mnie na to trafia. Jest w PKO Ekstraklasie sporo klubów, w których widać młodych Polaków i ci chłopcy dają radę. Naprawdę, uwierzmy w nich i uwierzmy, że można. Nie mówmy też ciągle, że nie ma dobrych polskich trenerów czy systemu szkolenia. Bo u nas jak ktoś nie wie, co powiedzieć, to mówi o braku systemu szkolenia. A on jest – zaznaczył.

WIĘCEJ O LEGII WARSZAWA:

Reklama

Fot. Newspix

Entuzjasta młodzieżowego futbolu. Jest na tym punkcie tak walnięty, że woli oglądać Centralną Ligę Juniorów niż Ekstraklasę. Większą frajdę sprawia mu odkrywanie nowych talentów niż obserwowanie cały czas tych samych twarzy, o których mówi się, że są „solidnymi ligowcami”. Twierdzi, że szkolenie dzieci i młodzieży w Polsce z roku na rok się prężnie rozwija, ale niestety w Ekstraklasie dalej są trenerzy, którzy boją się stawiać na zdolnych młodych chłopaków. Aczkolwiek nie samą juniorską piłką człowiek żyje - masowo pochłania również mecze Premier League, a w jego żyłach płynie niebieska krew sympatyka londyńskiej Chelsea.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Prezes Śląska: Przeżywam wyniki drużyny zdecydowanie bardziej, niż może się wydawać

Bartosz Lodko
3
Prezes Śląska: Przeżywam wyniki drużyny zdecydowanie bardziej, niż może się wydawać
Liga Mistrzów

Kane zapisał się w historii. Żaden Anglik nie miał takich liczb w Lidze Mistrzów

Bartosz Lodko
1
Kane zapisał się w historii. Żaden Anglik nie miał takich liczb w Lidze Mistrzów
Anglia

Media: Sprzątanie w Manchesterze United. Klub rozważy sprzedaż niemal każdego zawodnika

Damian Popilowski
1
Media: Sprzątanie w Manchesterze United. Klub rozważy sprzedaż niemal każdego zawodnika

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Prezes Śląska: Przeżywam wyniki drużyny zdecydowanie bardziej, niż może się wydawać

Bartosz Lodko
3
Prezes Śląska: Przeżywam wyniki drużyny zdecydowanie bardziej, niż może się wydawać
Liga Mistrzów

Kane zapisał się w historii. Żaden Anglik nie miał takich liczb w Lidze Mistrzów

Bartosz Lodko
1
Kane zapisał się w historii. Żaden Anglik nie miał takich liczb w Lidze Mistrzów
Anglia

Media: Sprzątanie w Manchesterze United. Klub rozważy sprzedaż niemal każdego zawodnika

Damian Popilowski
1
Media: Sprzątanie w Manchesterze United. Klub rozważy sprzedaż niemal każdego zawodnika

Komentarze

20 komentarzy

Loading...