Reklama

Mosór o Legii: Choćbym stanął na głowie, nie dostałbym szansy

Bartek Wylęgała

Opracowanie:Bartek Wylęgała

06 marca 2024, 17:04 • 2 min czytania 8 komentarzy

Ariel Mosór był swego czasu jednym z największych talentów Legii Warszawa. Młody obrońca nie przebił się jednak do pierwszego zespołu. Zamiast tego trafił do Piasta Gliwice. O kulisach tego ruchu opowiedział w wywiadzie dla tygodnika “Piłka Nożna”.

Mosór o Legii: Choćbym stanął na głowie, nie dostałbym szansy

Ariel Mosór Legię opuścił latem 2021 roku. Przejście wzbudziło sporo kontrowersji, bo młody obrońca był uważany za jeden z największych talentów warszawskiej akademii. Defensor, jak sam twierdzi, miał zwyczajnie “zabetonowaną” drogę do pierwszego składu.

– Tu nie chodziło o Legię, tylko jej ówczesnego trenera. Wiedziałem, że nawet jakbym stanął na głowie, to na mnie nie postawi. Miał swoją filozofię, argumenty. Jego wybór, miał do tego prawo – zaczął 21-latek.

Czy chodzi o Michniewicza? Mniejsza o nazwiska. Uważam po prostu, że tak naprawdę nie dostałem szansy. Wiosną 2020 roku zaliczyłem, jako siedemnastolatek, dwa występy w Ekstraklasie w barwach stołecznego klubu, w sumie z godzinę na boisku. Zostałem nawet mistrzem Polski, co było niezwykłym przeżyciem dla kogoś, kto od małego kibicował Legii, ale trudno było coś w takim wymiarze czasowym udowodnić. Kolejny sezon — z różnych powodów — już bez gry. Dlatego ucieszyła mnie oferta Piasta – kontynuował Mosór.

Wychowanek “Wojskowych”, zupełnie nie żałuje przeprowadzki na Górny Śląsk. W nowym klubie czuje się doceniony:
Ucieszyła mnie przeprowadzka do Gliwic. Dużo do powiedzenia przy wyborze klubu miał mój wujek, który pracował kiedyś w Piaście i znał ten klub dobrze. Kiedy wygasał kontrakt z Legią, a nie rozegrałem tylu minut, by automatycznie został przedłużony, Piast mocno zaangażował się w rozmowy, ja zaś czułem, że to może być odpowiednie miejsce do rozwoju. To był dobry wybór.

Reklama

Więcej na Weszło:

Fot. Newspix

Nie Real, nie Barcelona, a Jordan-Sum Zakliczyn. Szczerze wierzy, że na około stumiejscowy stadion z atrakcyjnym dojazdem zawita jeszcze kiedyś Puchar Mistrzów. Do tego czasu pozostaje mu oglądanie hiszpańskiej i portugalskiej piłki. Czasem lubi także dietę wzbogacić o sporty walki, a numerowane gale UFC są dla niego świętem porównywalnym z Wielkanocą. Gdyby mógł, to powiesiłby nad łóżkiem plakat Seana Stricklanda, ale najpierw musi wymyśleć jak wytłumaczy się z tego znajomym.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

8 komentarzy

Loading...