Reklama

Ranking 93 kandydatów do reprezentacji – kto gra najwięcej minut w najsilniejszych klubach?

Mateusz Pawłowski

Autor:Mateusz Pawłowski

28 lutego 2024, 15:18 • 10 min czytania 10 komentarzy

Jak wyglądałyby powołania Michała Probierza, gdyby kierował się wyłącznie tym, w jak silnym klubie i ile minut grają kandydaci do reprezentacji? Kto z Ekstraklasy by się załapał? Które kluby zagraniczne są zbyt słabe, by porównywać je z polską czołówką?

Ranking 93 kandydatów do reprezentacji – kto gra najwięcej minut w najsilniejszych klubach?

Przed mistrzostwami świata w Katarze sporządziłem ranking wszystkich kandydatów do gry w reprezentacji, który cieszył się bardzo dużym zainteresowaniem:

https://twitter.com/DbAbsur/status/1581972879121387520

 

Potem go nieco udoskonaliłem, czego efektem jest autorski wskaźnik Elo każdego z kandydatów do gry w reprezentacji Polski:

Reklama

https://twitter.com/DbAbsur/status/1589892121712295938

Ranking 93 kandydatów do reprezentacji Polski

Podstawowe założenie rankingu jest następujące: zawodnik jest oceniany tym wyżej, w im lepszym klubie występuje. Do tego dodana jest ocena na podstawie liczby minut, jakie spędził na boisku. Celem rankingu jest możliwość porównania reprezentanta, który grzeje ławę w niezłym klubie – jak na przykład Zalewski w Romie, Urbański w Bolonii, Majecki w Monaco, Skóraś w Brugii, Kamiński w Wolfsburgu, do takich, którzy nie schodzą z boiska w przeciętnym zespole, jak Adam Buksa w Antalyasporze, Bartłomiej Wdowik w Jagiellonii, Kamil Grosicki w Pogoni, czy Michał Helik w Huddersfield.

Do oceny klubów przyjąłem ranking Elo, który uznawany jest za najlepiej oddający różnice w sile poszczególnych zespołów. Ranking piłkarza jest korygowany o liczbę rozegranych przez niego minut w taki sposób, że jeżeli opuszcza niewiele spotkań, to korekta jest bardzo niewielka. Natomiast jeżeli wchodzi jedynie na końcówki meczów, to jego ranking jest korygowany w bardzo dużym stopniu. Biorę pod uwagę, jaki procent możliwych do rozegrania minut dany gracz spędził na boisku w meczach ligowych swojego klubu. Brak udziału w meczach ze względu na kontuzję nie obniża oceny danego zawodnika. Bartosz Salamon, Arkadiusz Reca, czy Jakub Moder nie są dzięki temu pokrzywdzeni przez odejmowanie im punktów rankingowych za minuty, których nie mogli rozegrać w wyniku urazów.

***

Poniżej przedstawiam wyniki kalkulacji przewidujących, których 46 piłkarzy Michał Probierz powinien wstępnie powołać do 1 marca na mecze barażowe (zaznaczeni na pomarańczowo) oraz jaką grupę 23 graczy powinien do 14 marca wybrać na mecz z Estonią (zaznaczeni w tabelach na zielono). W tabelach przedstawione są także dla porównania rankingi graczy reprezentacji Estonii z ostatniego meczu o punkty w eliminacjach Euro 2024 ze Szwecją.

Ranking wyskalowany jest w ten sposób, że podstawowy gracz Manchesteru City czy Realu Madryt zdobyłby w nim około 2000 punktów, Napoli: około 1800 punktów, mistrza Polski: około 1500 punktów, a Puszczy Niepołomice: około 1300 punktów. Aby mieć szansę na znalezienie się w gronie około 50 wstępnie powołanych zawodników, trzeba mieć w rankingu około 1450 punktów. Natomiast by znaleźć się w gronie 23 zawodników w kadrze na mecz z Estonią, trzeba zdobyć około 1500 punktów, choć oczywiście występują duże różnice między pozycjami. Aby załapać się do kadry wśród bramkarzy, trzeba prezentować klasę światową, a żeby załapać się do grona powołanych bocznych obrońców, właściwie wystarczy potrafić kopnąć prosto piłkę i nie mieć kontuzji.

Reklama

Jak wygląda czołówka rankingu? Szczęsny przed Lewandowskim!

 

Na początek czołówka rankingu ogólnego wszystkich polskich piłkarzy i od razu niespodzianka. Szczęsny wyprzedził Lewandowskiego. Barcelona co prawda wciąż jeszcze jest oceniana jako silniejsza od Juventusu w rankingu Elo: jest dziewiąta, a Juve czternasty. Jednak nasz bramkarz wyprzedza Lewego dzięki temu, że rozegrał 100% możliwych minut (opuścił tylko dwa mecze przez kontuzję), a napastnik Barcelony był na boisku przez 90% możliwego czasu gry. Różnica jest jednak tak mała, że powinniśmy uznać, że mamy obecnie dwóch graczy występujących regularnie w topowych europejskich klubach.

Na dalszych miejscach również zaskoczenia: Matty Cash przed Piotrem Zielińskim. Napoli obniżyło ostatnio loty tak bardzo, że wypadło poza europejskie top 20, a Aston Villa ociera się o top 10 naszego kontynentu. Klub z Półwyspu Apenińskiego będzie miał duże problemy z załapaniem się do europejskich pucharów, a zespół z Birmingham ma bardzo duże szanse na grę w Lidze Mistrzów.

Ciekawie jest także na piątym miejscu, na którym  – mimo rozegrania zaledwie ¼ możliwych minut – znalazł się Jakub Kiwior. Było to możliwe dzięki temu, że Arsenal jest obecnie najsilniejszym klubem, w jakim gra jakikolwiek Polak. Zajmuje piąte miejsce w rankingu, za Manchesterem City, Realem, Interem i Liverpoolem. Kuba występuje ostatnio coraz więcej (zagrał trzy pełne mecze z rzędu), a przede wszystkim radzi sobie coraz lepiej – zaliczył dwie asysty i gola. Jeżeli stałby się na stałe graczem pierwszego składu Arsenalu, awansowałby w moim rankingu na pierwsze miejsce. Jeszcze dwa miesiące temu niektórzy zastanawiali się, czy w ogóle będzie grał w barażach.

Bardzo wysoko w rankingu znajduje się podstawowy bramkarz Bolonii – czwartej drużyny Serie A – Łukasz Skorupski, skrzydłowy szóstego w Ligue 1 Lens – Przemysław Frankowski, czy bramkarz czwartej Nicei – Marcin Bułka. Kolejne miejsca zajmuje grający świetnie w nieco słabszym Fenerbahce Sebastian Szymański oraz grający mało w świetnym Juventusie Arek Milik. Na jedenastym miejscu mamy… czwartego już w zestawieniu bramkarza: Kamila Grabarę z Kopenhagi. Gdyby można było wystawić w meczu jednocześnie czterech golkiperów, bylibyśmy w ścisłej światowej czołówce. Nasz najlepszy lewy obrońca nie znalazłby się nawet w czołowej szóstce bramkarzy grających najwięcej minut w najlepszych klubach.

Ranking według pozycji – Hezze w czołówce, Kałuziński byłby dużą niespodzianką

 

Wśród bramkarzy absolutnym liderem jest Szczęsny, a za nim są Skorupski, Bułka i Grabara, którzy łapaliby się do podstawowego składu większości reprezentacji zbliżonych, a nawet silniejszych od naszej. Poza tą żelazną czwórką Bartosz Mrozek z Lecha nieoczekiwanie wyprzedza Bartłomieja Drągowskiego, którego Panathinaikos jest oceniany nieco wyżej od poznańskiego klubu, ale Mrozek nadrabia to większą liczbą rozegranych minut.

 

Wśród środkowych obrońców zdecydowany lider to Kiwior, a za nim jest Bednarek. Trzecie miejsce zajął Paweł Dawidowicz, którego Werona jest nieco słabsza od Empoli Walukiewicza i PAOK-u Kędziory, ale rozegrał on od nich znacznie więcej minut. Wśród wstępnie powołanych nie powinno zabraknąć także miejsca dla Bartosza Salamona z Lecha i Marcina Kamińskiego z Schalke, które jest oceniane jako nieco słabsze od czołowych polskich klubów, gdyż grozi mu spadek do 3. Bundesligi. Jeżeli Kamil Piątkowski zacznie regularnie grać w Granadzie, może wskoczyć nawet do grona ostatecznie powołanych na mecz z Estonią. Michał Helik gra w praktycznie pełnym wymiarze czasowym, ale jego klub Huddersfield byłby dopiero piątą siłą w Ekstraklasie. Na kolejnych miejscach wyrównana stawka: z Damianem Michalskim z Greuther Fuerth, Pawłem Bochniewiczem z Heerenveen, Maikiem Nawrockim z Celtiku (mało minut) oraz Mosórem, Janickim i Czerwińskim z Ekstraklasy. Mateusz Wieteska gra zdecydowanie za mało w słabym Cagliari.

 

Wśród bocznych obrońców Matty Cash i długo, długo nikt. Bartosz Bereszyński i Michał Karbownik grają około połowy możliwych minut, ale ich Empoli i Hertha prezentują w miarę dobry poziom. Poza nimi jednak na bokach obrony nie mamy graczy w klubach na wysokim europejskim poziomie, zatem o powołaniu może realnie myśleć Bartłomiej Wdowik z Jagiellonii. Ranking prognozuje go nie tylko do wstępnie powołanych, ale wręcz do kadry meczowej! W rezerwie niespodziewanie wysoko znalazał się Arkadiusz Pyrka z Piasta, Arkadiusz Reca ze Spezii (na drodze do powołania może stanąć kontuzja) oraz grający zbyt mało Robert Gumny z Augsburga. Kaiserslautern Tymoteusza Puchacza jest na dobrej drodze do 3. Bundesligi i prezentuje poziom zbliżony do Cracovii.

 

Zestaw środkowych pomocników wygląda z pewnością zacnie z olbrzymią dominacją Serie A: na czele oczywiście Piotr Zieliński, za nim Karol Linetty, Nicola Zalewski, Szymon Żurkowski, a niewiele dalej Kacper Urbański, który przy większej liczbie minut mógłby łapać się do grona ostatecznie powołanej dwudziestki trójki. Z grona graczy włoskiej ligi wyłamuje się jedynie Sebastian Szymański z Fenerbahce. Na pograniczu grona 23 powołanych jest Mateusz Bogusz z Los Angeles FC. W jego wypadku wiele zależeć będzie pewnie od tego, w jakim wymiarze czasowym będzie grał w MLS. Na razie jego klub rozegrał jeden mecz. Wysoko w rankingu znajduje się Santiago Hezze, o którego możliwym powołaniu pisaliśmy. Jest on ósmy w rankingu środka pola, ale jednocześnie najwyżej notowany wśród defensywnych pomocników, co może mieć duże znaczenie. Co ciekawe, ranking Jakuba Piotrowskiego i Damiana Szymańskiego jest tylko minimalnie wyższy od oceny Bartosza Nowaka, którego Raków jest niewiele słabszy od Ludogorca i AEK-u.

Wśród kandydatów do szerokiej kadry są także Łukasz Łakomy, grający około połowy minut w silnym Young Boys oraz Filip Marchwiński z Lecha. Jakub Moder ma dość niski ranking, ale mamy nadzieję, że znacząco go poprawi po powrocie do składu silnego Brighton. Wydaje się, że na tej pozycji konkurencja jest zbyt silna, by Slisz, Augustyniak, Wszołek, Kun, Kurzawa, czy Dziczek mogli myśleć choćby o szerokiej kadrze. DC United Klicha to klub bardzo słaby, nawet jak na MLS. Birmingham Bielika to obecnie poziom Piasta Gliwice. Sensacją powołań ma się okazać Jakub Kałuziński z Antalyasporu. Jest to o tyle dziwnie, że jego klub nie łapałby się do czołowej szóstki Ekstraklasy, a sam Jakub w całym sezonie ligowym rozegrał jeden pełny mecz, który jego klub wygrał: w styczniu z trzynastym w tabeli Sivassporem. Według rankingu środkowych pomocników jest aż 24 graczy, którzy grają w lepszych klubach bądź grają więcej od niego. Jego potencjalne powołanie wydaje się zatem nieco przedwczesne.

 

Wśród skrzydłowych Przemysław Frankowski wyprzedza resztę o ponad 200 punktów w rankingu. Bardzo dobrze wyglądają lewi skrzydłowi: Adrian Benedyczak z Parmy oraz wybitnie trzymający formę Kamil Grosicki. Ich szanse na znalezienie się w kadrze na mecz z Estonią znacznie zwiększa fakt, że właściwie nikt poza Dominikiem Marczukiem z Jagiellonii im nie zagraża. Kamiński, Skóraś i Płacheta grają w Wolfsburgu, Brugii i Swansea zbyt mało minut (mniej niż ¼), by wciąż grać w reprezentacji. Zbliżony do nich poziom prezentuje Piotr Samiec-Talar ze Śląska. Ratunkiem może tu być Kamil Jóźwiak, ale tylko jeśli będzie regularnie grał w mocnej Granadzie.

 

W środku ataku dwóch zdecydowanych liderów. Za „Lewym” na drugim miejscu Arek Milik, i to z dużą przewagą. Około 30% minut rozegranych przez Milika w Juventusie to wciąż wystarczająco, by zdobyć w rankingu znacznie więcej punktów od Karola Świderskiego, który także nie rozegrał nawet połowy minut, a gra w nieporównywalnie słabszej Weronie. Krzysztof Piątek i Adam Buksa grają w podstawowych składach, ale przecenianie tureckich klubów może nam się odbić czkawką. Başakşehir Piątka to klub według rankingu Elo słabszy od Rakowa i zajmuje w lidze dopiero siódme miejsce. Podejrzewam, że nikt nie uznałby, że polski napastnik strzelający regularnie dla Rakowa jest lepszy od Milika, grającego niewiele, ale jednak w Juventusie. Co ciekawe, na trzecim miejscu Świderskiego, Piątka i Buksę wyprzedza Szymon Włodarczyk, którego Sturm jest silniejszy od klubów pozostałych napastników poza Weroną, w której Świderski gra znacznie mniej.

***

Rankingi reprezentantów Estonii z ich ostatniego meczu o punkty pokazują, że między naszymi drużynami jest pod względem kadrowym przepaść. Jedynym, który miałby szansę załapać się do szerokiej kadry Polski, jest Karol Mets grający w drużynie lidera 2. Bundesligi – Sankt Pauli. Bramkarz Karl Hein znalazł się w rankingu tylko dzięki temu, że zaliczyłem mu mecz w lidze rezerw jako mecz Arsenalu. W przeciwnym wypadku jego ranking wynosiłby zero, gdyż nie rozegrał żadnego meczu w pierwszej drużynie. W godnych uwagi klubach grają jedynie obrońca Maksim Paskotsi (w Grasshopers – dziesiątej drużynie ligi szwajcarskiej) i napastnik Oliver Jürgens (słowacka Dunajska Streda). Pozostali gracze nie łapią się do podstawowej jedenastki tak słabych klubów jak Pescara z Serie C, czy… Odra Opole. Nie imponują także gracze, którzy nie grali w pierwszym składzie Estonii w meczu ze Szwecją. Rauno Sappinen ostatni raz wystąpił w klubie w maju, w meczu Stal-Warta, Kevor Palumets gra pojedyncze minuty w drugiej lidze belgijskiej. Zwraca uwagę jedynie Vlasiy Sinyavskiy – skrzydłowy czeskiego kluby Slovacko. Na papierze zatem zanosi się na zdecydowaną wygrana, ale podobnie było przecież przed naszym meczem z Mołdawią…

Sporządzony przeze mnie ranking jest oczywiście jedynie zabawą. Sztab z pewnością ocenia znacznie więcej czynników – przede wszystkim ocenę gry danego piłkarza, która nie jest uwzględniona w rankingu, a także jego przydatność dla drużyny. Jednak pozwala na obiektywną ocenę tego, którzy gracze powinni znaleźć się w kręgu naszego zainteresowania przed ważnymi meczami barażowymi.

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Dziennikarz sportowy śledzący losy reprezentacji Polski. Od Beenhakkera przez Nawałkę do Probierza.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Komentarze

10 komentarzy

Loading...