Po fatalnym meczu z Molde po raz kolejny w tym sezonie podano w wątpliwość wystawianie Kacpra Tobiasza w podstawowym składzie Legii Warszawa. 21-latka już po spotkaniu w Lidze Konferencji w obronę wziął Kosta Runjaic i ponownie postawił na niego w wyjściowej jedenastce stołecznej ekipy w starciu z Puszczą Niepołomice. Co sprawia, że jeden z najsłabszych bramkarzy w Ekstraklasie – według różnych dostępnych statystyk – ma tak pewną pozycję między słupkami wicemistrza Polski?
Zagranie z prawej strony w pole karne, Kacper Tobiasz wychodzi z linii, ale wyprzedza go Fredrik Gulbrandsen. Chwilę później bramkarz Legii zagrywa temu zawodnikowi piłkę pod nogi na pustą bramkę, fatalnie interweniując po lekkim strzale zza pola karnego. Markus Andre Kaasa mija jak tyczki obrońców Wojskowych, strzela po ziemi ze skraju szesnastki, golkiper rzuca się jak na materac i futbolówka przechodzi mu pod pachą. 24 minuty. Legia przegrywa 0:3 z Molde. Kacper Tobiasz winny co najmniej dwóm straconym bramkom.
Broniony przez Runjaicia
Już w przerwie spotkania na 21-latka wylało się wiadro pomyj. I choć Legia dzielnie walczyła i finalnie mecz zakończył się 2:3, to nie złagodziło to złośliwych komentarzy w kierunku golkipera. Głośno domagano się reakcji trenera Kosty Runjaicia, bo to kolejny raz w tym sezonie, kiedy spisuje się poniżej oczekiwań i pokładanych w nim nadziei. Co zrobił jednak Niemiec? Bronił swojego piłkarza.
– Oczekiwałem po nim lepszego zachowania w takich sytuacjach. Pamiętajmy jednak, że to w dalszym ciągu najmłodszy bramkarz w Lidze Konferencji Europy. Wielokrotnie nam pomagał i jeden mecz nie będzie decydował o obsadzie bramki. Będzie popełniał błędy, bo takie rzeczy zdarzają się młodym bramkarzom, ale cały czas w niego wierzę. Jako zespół nie broniliśmy dobrze – powiedział na konferencji pomeczowej Runjaic.
I moglibyśmy przyznać rację Niemcowi, gdyby nie fakt, że to nie był pierwszy słaby mecz w wykonaniu Tobiasza, a kolejny w tym sezonie. Źle wyprowadzona piłka z Austrią Wiedeń, skutkująca stratą gola. Lob od napastnika Ordabasów Szymkent. A przecież pod koniec poprzedniego sezonu dał się zaskoczyć Maciejowi Gajosowi strzałem z 60 metrów. To tylko te rażące błędy, ale 21-latek notuje też inne mniejsze bądź większe wpadki. Złe wyjście na przedpole, niedokładne podania, kłopoty komunikacyjne. Trzeba oczywiście oddać, że cała linia obrony Legii zawodzi od początku sezonu, ale młody bramkarz nie robi nic, by na tle tej mizerii się wyróżnić. Mało tego, w wielu aspektach jest najgorszy w lidze i to widać w statystykach.
Najgorszy w Ekstraklasie
Wiecie, jak najłatwiej strzelić gola Legii? Oddać dwa strzały celne. Co drugie takie uderzenie kończy się golem. Skuteczność obron Tobiasza wynosi bowiem 50%. To najgorszy wynik w Ekstraklasie. Na samym końcu 21-latek znajduje się również pod względem efektywności obron. To wskaźnik różnicy procentu obronionych strzałów i przewidywanej wartości obronionych strzałów. Oznacza to ni mniej, ni więcej to, że Tobiasz wpuszcza więcej trafień niż powinien. W innych aspektach bramkarskiego rzemiosła również nie bryluje w Ekstraklasie, a w zasadzie plasuje się poniżej średniej ligowej. Baczną uwagę warto również zwrócić na wskaźników błędów w ustawieniu, który jest jeden z najwyższych w lidze.
W zasadzie Tobiasz w Ekstraklasie wyróżnia się tylko w jednym aspekcie – wysokiej grze od bramki. Determinuje to jednak ustawienie obrony Legii. Ale i tu popełnia błędy, o czym świadczą dwa wpuszczone za kołnierz gole.
Co sprawia, że Runjaic tak mocno optuje za Tobiaszem skoro nie broni się grą, a i statystyki mówią jasno, że po prostu prezentuje się słabo? Bo chyba nikt nie uwierzy, że dzięki dwóm dobrym występom w serii jedenastek finału Pucharu Polski i w superpucharze, można na tak długo utrzymać miejsce w podstawowym składzie.
Wiara w sprzedaż i mocny charakter
Na mocną pozycję Tobiasza wpływ na kilka czynników. Przede wszystkim wartość sprzedażowa. Legia wciąż hołduje teorii, że na 21-latku zarobi grube miliony. Może nie takie, jak za Muciego (10 mln), ale transfer w podobnej kwocie, co Łukasza Fabiańskiego (4,35 mln euro) byłby zadowalający, nie mówiąc już o sumie, jaką w 2019 roku AS Monaco wyłożyło na Radosława Majeckiego (7 mln). Na razie nie zanosi się jednak na jedno ani drugie, bo w ostatnim półroczu wartość – za transfermarkt.de – Tobiasza spadła o półtora miliona euro, do 3,5 mln. Powód takiego regresu jest dość prosty. 21-latek został dość brutalnie zweryfikowany w europejskich pucharach, czyli największym oknie wystawowym. Widać u niego coraz większe braki w bramkarskim rzemiośle.
Nie jest to żadne novum. Pod względem umiejętności 21-latek ustępuje Cezaremu Miszcie czy Dominikowi Hładunowi. Miszta, gdy jako 15-latek po raz pierwszy pokazał się w pierwszej drużynie Legii w Benidormie, zrobił furorę. Miroslav Radović pytał trenera bramkarzy Krzysztofa Dowhania, skąd go wytrzasnął. Natomiast o Hładunie wypowiadał się pozytywnie sam Tobiasz, mówiąc, że na treningach jest prawdziwym kotem i w każdej chwili mógłby wskoczyć do podstawowego składu. Również Gabriel Kobylak twierdził, że nie czuje się gorszy i liczy na grę.
Tobiasz jednak dalej bronił, bo wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie, dzięki innej ważnej cesze – charakterowi. Miszta samymi umiejętnościami się nie bronił, bo pękał w ważnych meczach. Hładun długo czekał na swoją szansę, a gdy ją dostał to szybko wypadł, bo Tobiasz zagrał indywidualnie najlepszy mecz w karierze, broniąc Puchar Polski Legii. A Kobylak okazji do gry nie dostał. Tobiasz nie spękał wobec tak dużej konkurencji. Często śmiało głosił kontrowersyjne tezy na swój temat i kolegów. Ale nigdy nie dał się wygryźć ze składu.
Bonus 600 zł za zwycięstwo Polski z Portugalią w Lidze Narodów
- Postaw kupon singiel za min. 2 zł zawierający zakład na zwycięstwo Biało-Czerwonych w starciu z Portugalczykami
- Jeśli kupon okaże się wygrany, to na twoje konto bonusowe wpłyną dodatkowe środki w wysokości 600 zł
- Tylko dla nowych użytkowników. Rejestracja zajmuje 30 sekund!
Kod promocyjny
18+ | Graj odpowiedzialnie tylko u legalnych bukmacherów. Obowiązuje regulamin.
Niezadowolenie Hładuna
Nic więc dziwnego, że układ z czterema mocnymi golkiperami nie wytrzymał zbyt długo i rozpadł się po pół roku. Miszta odszedł na wypożyczenie do Rio Ave. Kobylak ponownie trafił tymczasowo do Radomiaka. A Hładun zdecydował się ponarzekać w mediach na swój los. – Mam zdecydowanie większe ambicje, sięgające wręcz pozycji numer jeden. Nikt w moim wieku nie jest zadowolony z roli rezerwowego. Z takim bramkarzem byłoby coś nie tak. Nikt nie chce też być jedynie graczem treningowym. Każdy ma cel, by grać. Nie mam w tym sezonie wielu meczów na koncie. Trzy spotkania to dla mnie za mało i nie zadowala mnie taka liczba. Nie wybielam się przepisem o młodzieżowcu. Ale na pewno mi nie pomaga – powiedział 28-latek w rozmowie z „TVP Sport”. Zapytany o to, jak długo jest w stanie tolerować taki stan rzeczy odpowiedział:
– Przyznaję, że to bardzo trudne. Kiedy wchodzi się na boisko, poczuje atmosferę, a potem znów siedzi się na ławce… Nie, to nie jest łatwe. Wypożyczenie? Rozważam wszystkie opcje, rozmawiam ze sztabem o swojej pozycji – to zupełnie normalne. Mam już 28 lat, dobrze czuję się w Legii, mamy świetnych trenerów bramkarzy – wszystko to powinno dać w sumie większą liczbę minut na boisku. Muszę na pewne kwestie spoglądać priorytetowo.
W klubie nie przyjęto zbyt dobrze tych słów Hładuna. Sam zawodnik był już nawet gotowy do opuszczenia Legii. Do stołecznej ekipy wpłynęła oferta od Viborga, ale na prośbę Runjaicia została odrzucona. Niemiec zostałby bowiem tylko z Tobiaszem między słupkami. W rolę drugiego golkipera musiałby się wcielić 17-letni Wojciech Banasik, bo latem zeszłego roku GKS Tychy wypożyczył Macieja Kikolskiego. A pozostawienie sobie braku wyboru bramkarza – nawet mimo zapewnień wsparcia dla Tobiasza, to samobójstwo, choć obecnie to dyskusja tylko czysto teoretyczna.
Jedyny młodzieżowiec do gry
W swojej wypowiedzi Hładun poruszył bowiem bardzo ważny aspekt, przemawiający za grą 21-latka, a mianowicie przepis o młodzieżowcu. Tobiasz to podstawowy i w zasadzie jedyny gracz do wypełnienia limitu. Obecnie piłkarze Legii, czyli Tobiasz, Igor Strzałek i Filip Rejczyk spędzili na murawie 1940 minut. Do osiągnięcia wymaganego progu brakuje zatem 1060 minut, a do końca sezonu zawodnicy mogą jednostkowo rozegrać jeszcze 1170 minut. Problem w tym, że Strzałka w zespole już nie ma, bo został wypożyczony do Stal Mielec, a Rejczyk nie może liczyć na więcej niż ogony w meczach ligowych. Oznacza to, że cała odpowiedzialność za to, żeby Legia nie płaciła kary za niewypełnienie limitu spada na barki Tobiasza. 21-latek musi bronić, bo Runjaic ma tylko jeden mecz zapasu. I w razie jego długotrwałej kontuzji należy między słupkami spodziewać się Banasika niż Hładuna.
I tu w zasadzie leży pies pogrzebany. Bo Tobiasz będzie grał w lidze przez brak alternatyw i z powodu groźby finansowej kary, co wobec luk w budżecie stołecznego klubu, nie daje miejsca na polemikę. Ale ciężko nie odnieść wrażenia, że 21-latek stał się kłopotem dla Legii. Poczuł się ważny – również dlatego, że jako chłopak z Warszawy ma świadomość dużego poparcia kibiców. Do tego został doceniony w młodzieżówce, której jest kapitanem. Pojechał również na mundial w Katarze w roli czwartego bramkarza. Była to duża nobilitacja od Czesława Michniewicza dla tego młokosa, choć realnie nie miał szans na grę. Bramkarz rósł jak na drożdżach, ale w ostatnich miesiącach od tego rozrostu zaczęło mu się ulewać z miski.
Jak Antolović i Machnowski
W wywiadzie dla „Meczyków” wprost powiedział, że Josue nie zostałby wybrany kapitanem Legii, dając tym samym do zrozumienia, że Portugalczyk nie jest najbardziej lubianą postacią w szatni. Taka narracja nie spodobała się w klubie. Zrobiło się w nim gorąco na tyle, że odwołano media day, który mógłby być zdominowany pytaniami o słowa bramkarza. I to bardzo zły omen, że w tę stronę zmierza kariera Tobiasza, bo zamiast zastanawiać się, gdzie za moment wyfrunie w świat, my podajemy w wątpliwość fakt, czy w ogóle powinien bronić.
W obecnej dyspozycji to jeden z najgorszych podstawowych bramkarzy od wielu lat. Od debiutu w Legii traci średnio 1,27 bramki na mecz, a czyste konto zachowuje w co trzecim spotkaniu. Po raz ostatni tak często piłkę z siatki wyciągali Marijan Antolović i Kostiantyn Machnowski. Żaden podstawowy golkiper później aż do teraz nie wpuścił więcej goli niż rozegrał meczów. Porównania Tobiasza do Antolovicia i Machnowskiego są największą możliwą ujmą, bo akurat takich parodystów, jakimi byli Chorwat i Ukrainiec, Ekstraklasa dawno nie widziało i byłby wstyd, gdyby 21-latek na stałe dołączył do tego mało zacnego grona…
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- W ŁKS-ie są już tylko przegrani
- Błąd Sylwestrzaka i sporo kontrowersji | Niewydrukowana Tabela
- Dioudis: W Grecji presja i oczekiwania są gigantyczne [WYWIAD]
- Trela: Zniesienie przepisu o młodzieżowcu: tak, ale trzeba inaczej budować kadry
- Rumak: Brak mistrzostwa? To nie byłaby porażka, tylko niezrealizowany cel [WYWIAD]
- Stal umie w napastników, ale w bramkarzy najwyraźniej też [KOZACY i BADZIEWIACY]
Fot. FotoPyk